poniedziałek, 11 maja 2009

Poezja przez szczekaczkę


Śniło mi się, że fruwałem...


Tuwim słucha


Ławeczka Tuwima pełna poezji

Czy urzędnicy czytają poezję? Nie czytają, ale wiedzą, że czytać trzeba i takie akcje są potrzebne.

Konrad Ciok opowiada o poezji dla Radia Łódź

Autor: Krzysztof Kleszcz
Akcja "Pomniki czytają poezję" ŁÓDŹ, Ławeczka Tuwima godz.14.00-16.00

Tuwim miał czarną kurtkę zanosiło się bowiem na deszcz. W takiej aurze nastrój może poprawić poezja - obok na ławeczce leżało kilka tomików: m.in. Kędzierskiego, Bielickiego, Miniaka i mój.
Akcja - zorganizowana przez ŁDK w Łodzi - polegała na tym - by wyjść na ulicę z poezją, pokazać poetów. Prawda jest brutalna - dziś tomik to niechodliwy towar. Ludzie nie mają nań ochoty, wolą czytać o polityce, romansach gwiazd itp. Może więc trzeba, by potknęli się o poezję? By zaatakować nią przechodniów?
Kto zatrzymał się, przeczytał wiersz - mógł liczyć na nagrodę książkową. Reakcje ludzi na wręczanie ulotek z planem festiwalu poezji były z reguły przychylne. Pytani przez urocze dziennikarki Radia Łódź odpowiadali, że owszem czytają współczesną poezję - ...Mickiewicza i Tuwima. Sympatyczny człowiek, który deklarował się jako czytelnik książek podróżniczych prawdopodobnie pierwszy raz od X lat przeczytał wiersz - nieudolnie, pospiesznie - powiedział: "Bez obrazy, co to jest?". Takie wyjście do ludzi pokazuje jak bardzo odległe są to światy - codzienny i ten poetycki. Miałem więc trochę mieszane uczucia - stojąc z megafonem-szczekaczką i czytając wybrane fragmenty ze swojej książki.
Stałem w deszczu, trochę jak błędny rycerz. Obok Tuwima, który cierpliwie znosił tarmoszenie za nos. Obok pani, która z trudem przeczytała fragment wiersza, nie znajdując w nim rymu, rytmu, sensu (wtedy pomyślałem, że miejsce poezji jest gdzie indziej). Ale było też kilkanaście, może dwadzieścia osób, które przystanęły, chwilę posłuchały, pytały, co to za festiwal. Jakiś pan przyjechał na rowerze, pytał o Turniej Jednego Wiersza - i dalej nam z rękawa sypać frazami "że kocha, że szuka w tłumie tej jednej itd.". Podszedł też chłopak, który postanowił się przełamać - przeczytał wiersz, a później nam zdumionym opowiadał, że jest zakochany w pewnej blond gwieździe (znacie ją, wszyscy ją znają). Oto świat, poeci.

Gdy wracałem z Piotrkowskiej przepędzony przez ulewę - uwolniony z ulicznego korka - usłyszałem swój głos w Radiu Łódź.
----
A tu na stronie "Dziennika Łódzkiego" widać Kleszcza, który stracił głowę dla poezji:
http://polskatimes.pl/dzienniklodzki/kultura/115824,poezja-deszczu-sie-nie-boi,id,t.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz