czwartek, 31 marca 2011

Spo-tkanie 2 Literackie


Stowarzyszenie Inicjatyw Kulturalnych "Trzcina" w Tomaszowie Maz., MBP w Tomaszowie Maz., Społeczność Chrześcijańska "ToMy oraz Grupa Twórcza "luli lali" zapraszają na "Spo-tkanie 2 Literackie" - Tomaszów Mazowiecki, 08-09.04.2011 r.

(p)

środa, 30 marca 2011

Skutki uboczne (13)

Na stronach internetowych Biura Literackiego Justyna Sobolewska pisze o Różewiczu i przeznaczeniu poety:
Nikt tak dobrze nie uchwycił bezradności poety jak Różewicz. Poeta to profesja bardzo wstydliwa. Poetą się bywa. Poeta przypomina sobie, jedząc kaszankę, że poezja umarła. Nie może pisać. Zadanie poety jest zawsze to samo - przedzierać się przez ten szum zewnętrzny do źródła, z wierszy "budować arkę, żeby coś ocalić". I wskazywać w stronę śmierci, bo to jest jego najważniejszy temat”.
(p)

poniedziałek, 28 marca 2011

Kalendarium Nagrody Literackiej Gdynia 2011


Wkrótce, już po raz szósty, Kapituła kolejnego ważnego wyróżnienia literackiego - Nagrody Literackiej Gdynia, wskaże najlepsze książki roku 2010 w trzech kategoriach - prozy, poezji i eseistyki (maksymalnie 15 nominacji). Znany jest już oficjalny kalendarz wydarzeń tegorocznej edycji, który prezentuje się następująco:
OGŁOSZENIE NOMINACJI: 12 maja 2011 r., godz. 11:00, Sala im. Kisielewskiego w Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie, FESTIWAL "LITERATUROMANIE": 16 - 18 czerwca 2011 r. - Gdynia, GALA FINAŁOWA: 18 czerwca 2011 r. - Gdynia (ogłoszenie laureatów edycji 2011), CYKL JESIENNYCH SPOTKAŃ Z LAUREATAMI SZÓSTEJ EDYCJI: Październik - listopad 2011 r. (daty do ustalenia z przyszłymi laureatami). Co roku pada nowy rekord liczby zgłoszeń do Nagrody. Także i teraz pułap 276 tytułów, nadesłanych w minionej edycji, został wyraźnie przekroczony. Szczegóły zostaną przybliżone osobiście przez członków Kapituły podczas konferencji prasowej w Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie przy okazji ogłoszenia tegorocznych nominowanych.

niedziela, 27 marca 2011

Gorzka wódka


W drodze na podsumowanie konkursu im. Zdzisława Morawskiego do Gorzowa Wielkopolskiego, pierwszego poetę spotkałem już na trasie Tomaszów Mazowiecki-Krzyż. Do przedziału, w którym podróżowałem wsiadł człowiek o wyglądzie ortodoksyjnego kibica piłkarskiego i jak się okazało, nie dość, że bez biletu, to jeszcze w złą stronę. Jechał do Opoczna (miejscowość położona około 30 km za Tomaszowem w kierunku Kielc) a znalazł się w pociągu udającego się do Szczecina. Konduktor jak to przystało na umundurowanego funkcjonariusza państwa (nawet jeśli to wciąż Państwo przez małe „p”), wypisał bilet z karą i zapytał: „I co, będziesz Pan tak jechał do usranej śmierci?”, na co uzyskał od mojego chwilowego współtowarzysza podróży rzeczową odpowiedź: „Kiedyś dojadę!”. Tak, wszyscy kiedyś na pewno dojedziemy do końca naszej podróży, mam tylko nadzieję, że wysadzony z pociągu w Kole, do dziś nie „kołuje się” gdzieś po Polsce. Ot, poeta! Ja natomiast dojechałem do celu z jedną tylko przesiadką, pokonując ostatnie 55 kilometrów lokalnym autobusem na szynach, przepełnionym do granic możliwości pasażerami. Ale za to w Gorzowie byłem przed czasem. Bez pośpiechu zaliczyłem gyros z frytkami, spacer nad Wartą, empik oraz spelunkę o ciepłej nazwie „Letnia”. Ponieważ zlekceważyłem ostrzeżenia prognostów dotyczące weekendowego powrotu zimy, ubrany we wiosenną kurtkę przemarzłem, stąd kojący szmer rozmów i wygląd klienteli, który od razu przypomniał mi słynną przed laty "mordownię" o nazwie „Tomaszowianka” (prezentująjącej wtedy lokalny, robotniczy sznyt mojego miasta) był mi miły. „Ściółkę” mojego narodu nie wywozi się za miasto, a tylko „zgrabia” w stronę takich jak owa „Letnia” niszowych przyczółków, otoczonych pubami dla młodzieży z kieszonkowym lub smykałką do szemranego biznesu, drogimi restauracjami dla nuworyszy i ławkami w parku. O słodka Anielo, (na paragonie za grzańca z sokiem widniało właśnie to imię), jakże „ugrzał” mnie ten napitek i ten „powidok”! I tak oto doczekałem się finału, na którym otrzymałem świeżą różę i równie „żywą” gotówkę, mogłem wysłuchać swojego wiersza w interpretacji, uścisnąć ręce jurorów oraz lokalnych notabli, a potem trzymać we własnej dłoni pokonkursową antologię wierszy i próz, szklankę z winem lub kieliszek, do którego wraz z Karolem, Markiem i Martą wlewaliśmy od czasu do czasu wódkę zakupioną na miejscu za prawdziwie komercyjną cenę (ech, Anielo, ech „Letnio”!”). W PKS-ie spałem jak dziecko, a już nad ranem, u kresu mej podróży, towarzyszyła mi myśl, że Mariusz szczęśliwie dojechał do domu mając po awarii tylko cztery biegi w aucie, tak jak i ten „poeta” z pociągu, który w końcu wysiadł na dworcu Opocznie, że inny Karol, niż ten, z którym piłem gorzką wódkę zdążył na ślub syna, że Leszek napisze do mnie kilka słów o „Zwłoce”, że wszyscy w końcu dotarli tam, gdzie jest ich miejsce, bo taki powinien być porządek dobrych rzeczy. Wierzę w to, że organizatorzy za rok ogłoszą rozstrzygnięcie następnej edycji konkursu, na którą zaproszą kolejnych poetów, a ci później wrócą do siebie i dalej będą pisać wiersze i wspominać widok gorzowskich ulic (a może nawet zajrzą do „Letniej”?). Tylko wódkę niech kupią w „Biedronce”…

Link: http://bialafabryka.blogspot.com/2010/12/xvi-okp-im-zdzisawa-morawskiego-wyniki.html (p)

czwartek, 24 marca 2011

Życie jest dziwne, a wszyscy podli



Ilustracja Daniela Mroza do jednego z wydań "Cyberiady"


W Empikach można już kupić najnowsze "Arterie"(nr 9). Oto mój tekst z tegoż numeru.




środa, 23 marca 2011

116 książek poetyckich w kolejce do "Silesiusa"




116 książek poetyckich zgłosili wydawcy do tegorocznej, czwartej edycji Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej „Silesius”. Przyznawana od 2008 roku nagroda jest wyróżnieniem i promocją najważniejszych dzieł i twórców polskiej poezji. Dotychczas "Silesiusa" zdobyli między inymi Stanisław Barańczak, Tadeusz Różewicz, czy Piotr Sommer. Nagroda przyznawana jest corocznie w trzech kategoriach - za całokształt twórczości (podstawą do przyznania nagrody jest publikacja utworów nominowanego autora w roku poprzedzającym daną edycję Nagrody), książka roku (za książkę roku uznaje się premierową książkę polskiego autora, z wyjątkiem wyborów wierszy); debiut roku (za książkę debiutancką uznaje się pierwszą, indywidualną publikację autora większą niż arkusz. Przyznawana jest w zależności od decyzji jury). Pełna lista zgłoszonych książek dostępna jest pod linkiem: http://silesius.wroclaw.pl/content/view/26/12/

Lista książek nominowanych do nagrody zostanie ogłoszona 26 kwietnia. „Przedstawimy wówczas siedem nominacji do książki roku, trzy nominacje do nagrody za debiut oraz laureata najważniejszej nagrody - za całokształt twórczości poetyckiej" – powiedział prof. Jacek Łukasiński, przewodniczący jury. Rozstrzygnięcie konkursu i ogłoszenie laureatów nastąpi 7 maja. W ubiegłym roku nagrodę za całokształt twórczości przyznano Piotrowi Sommerowi, za najlepszą książkę uznano "Powietrze i czerń" Piotra Matywieckiego, a w kategorii debiut roku został uhonorowany Jakobe Mansztajn za "Wiedeński high life".

A jakie są Państwa typy? Kto powinien zostać tegorocznym laureatem „Silesiusa” w poszczególnych kategoriach? Które tytuły z listy nominowanych były według Was najlepszymi książkami poetyckimi roku 2010?
(p)

poniedziałek, 21 marca 2011

Dzikie zwierzęta boją się ognia, równego pisma i soli na skórze.


Wiersz na Światowy Dzień Poezji
Krzysztof Kleszcz

Wyspa

Potrzebuję kawy, ruchu pokrętłem volume. Dociśnij
struny i szarpnij, bym zaniemówił, aż złowi mnie fala,
wyrzuci na brzeg laguny. Nie wypatruję okrętów,
na piasku kreślę znaki, które liże morze. Zgryzłem orzech,

pusty jest świetną perkusją, kokosowe mleko syci.
Dzikie zwierzęta boją się ognia, równego pisma i soli
na skórze. Boso w pianie, wśród żółwi, które wyrzucił
przypływ. Czy to one mówią szybciej, szybciej?

W muszlach szumy, stare taśmy. Za niskie tony przepraszam sąsiadów,
wysokie unoszą się w stratosferę. Codziennie kładę na plaży
jeden kamień. A potem coś mnie przeszywa i rozwiewa.
Powietrze pełne jest jodu, pełne przekreśleń, podkreśleń.

---

Ilustracja: Marzena Łukaszuk

Wiersz z projektu nowej książki "Trochę mąki, woda".

W związku z okolicznością





Źdźbła

Poezja jest darem, który trwonisz dając fałszywe
świadectwo życia. Wycieka z ciebie otwartą śluzą
i płynie w stronę martwego morza. Z uschniętego
drzewa drewno na ramę do cudzego portretu. Z drzewa

kwitnącego robaczywe owoce. Takie jest jej żniwo;
nie spichlerz i nie dom – szałas zamieszkały
przez bezdomnego. Żelazne gniazdo w splocie
słonecznym i atłas niepamięci – cień na źdźbłach.

(p)

niedziela, 20 marca 2011

Skutki uboczne (12)



„To, co jest regułą – z racji statystycznych – tak zwanego narodowego uprawiania twórczości poetyckiej, polega (…) na odbieraniu odległych ech rzeczywistych zdarzeń i na przechodzeniu dawno utartych szlaków poetyckich dla niepoznaki w inny sposób, na przykład tyłem lub do góry nogami. Cóż ukrywać, jakże często poeci pod pozorem twórczości artystycznej uczą się po prostu mówić. Samodzielna droga poetycka kojarzy się im najczęściej ze swoistym workiem dźwiganym na plecach, pełnym nadwrażliwości i subtelności ciągle uśmiercanej przez świat (to takie niby poetyckie ble, ble, ble), owóż on garb – nawet gdyby o niego właśnie chodziło – nie każdy ma z przyrodzenia i często noszą go nieudaczni mimowie o bezwstydnie zdrowych plecach, którzy choć nawzajem niewypłacalni, nawzajem sobie żyrują miano poety (taki jest mechanizm powstawania grup poetyckich). Konieczne w takim wypadku miejsce to kosmos klubu, w jakim się spotykają, w którym się sprawdzają ich talenty, gdzie odbywają podróże w czasie i przestrzeni wokół popielniczki”.

„Życie pisarzy, których uporczywie omija sukces, ich kolejne książki przechodzą niezauważone, a wiek pozbawia iluzji na dokonanie czegoś naprawdę wielkiego, jest prawdopodobnie rodzajem piekła, w każdym razie na pewno zatrute jest goryczą. Taki jest jednak los większości prozaików i poetów, którym fortuna odmówiła momentu chwały, dającej iluzję immortalizacji. Ich jedyną szansą jest nadzieja na „książkę życia”, która nadałaby sens dziesiątkom lat pracowitego „czernienia papieru” w drażniącym zapomnieniu. Z czasem nadzieja ta słabnie, przekształca się w iluzję, a niedostrzegalny artysta popada we frustrację, zwłaszcza gdy mieszka na prowincji, gdzie wielkie odkrycia trafiają się raz na dwadzieścia lat. Jednak jak wiemy, czasem się zdarzają”.

Stanisław Bereś, Katarzyna Batorowicz-Wołowiec, "Wojaczek wielokrotny". Biuro Literackie 2008.

(p)

sobota, 19 marca 2011

Skręcona z mroku koślawa ósemka



Autor: Krzysztof Kleszcz


TOMASZ RÓŻYCKI "Księga obrotów", Wyd. Znak, Kraków 2010.

Czytajcie jakie to klawe życie ma poeta - obieżyświat, koneser alkoholi, prowadzący nocne życie, potrzebujący alkaprimu. Ktoś, kto kupił świat. Ktoś, komu „Spełniło sie tyle, że resztę życia musiałby spędzić dziękując, dziękując.”, dlatego... teraz przedrzeźnia noc.

Są tu szajby poety: zachwyty nad "chitynowym szkielecikiem gałązki", odrzucenie kolorowego świata z TV, rozumienie języka lodowca… Gdy jest w swoim świecie, wszędzie roznosi się zapach pomarańczy. Figlarz, zbereźnik - pozwala sobie: "ma sztywne łącze z niebem"...

Różycki znów znalazł powracającą jak fala frazę. W "Koloniach" była nią: "Kiedy zacząłem pisać nie wiedziałem jeszcze", teraz jest "Facet, który właśnie kupił świat". Ta sprytna figura jest wyjściem do dociekań, raz gorzkich, raz słodkich. "Mam swoje sprawy z tym czarnym żużlem" - pisze, jakby świat był piecem hutniczym... „Ciemność rozdarta jednym szarpnięciem jak czarna sukienka w noc po pogrzebie” albo "zwija kartkę w kulkę, i patrzy jak ogień ją powoli prostuje, jak ją chwyta ostrożnie za rogi, otwiera i czyta."

Ciekawy jest układ książki: 88 wierszy 2 razy po 8 wersów... Ósemki w wierszach. Ten właśnie kształt kreślą ptaki, ogień; w koślawą ósemkę daje się wyginać mrok...

Słuchacz autoalarmów, trochę zagubiony w świecie giełdy, patrzący na wieżowce „z żabiej perspektywy” – wypisuje swoje recepty: "Dopóki miłość nam gotuje, te noże, widelce mają jakiś sens"; Odłożyć wreszcie Traktat o nicości, co sam / się wciąż pisze, i wrócić do Traktatu o śmiechu”.

Z ukrytych znaczeń można nietrudno wyprowadzić przesłanie: "łaź z głową w chmurach". Wszak gdzieś „zimują kolory”, „dzikie gęsi tam lecą. Ich nocne, wysoko gę, gę.” niesie się...
Żyć, to znaczy walczyć z twórczą niemocą: „wychodzi wciąż czkawka pu-pi-du, coś jak psi płacz, jakby miłość kotów na dachu.”, albo: „Usnął i fertig, nic nie bełta mu w kiepełe”. Różycki zestawia obrazy marności, z obrazami spełnienia i szczęścia. Dostrzega „piękną jednokrotność”; „Trochę ognia z niego, i popiołu i szmer, i szept, i szum, i już za chwilę nic, w mroku miga odrobina pyłu.”

Wersy zaprzeczają sobie w mistrzowski sposób „Nie ma końca świata / jest koniec świata” (wiersz z numerem 86). Okazuje się nim być ręka śpiącej, wyciągnięta jak gest Stwórcy z obrazu "Stworzenie Adama" Michała Anioła... „Ciemność jest normą”... a ludzką sprawą jest wypowiadać prośbę „jeśli jesteś, świeć jeszcze.”

Poetycka podróż: Boston, a obok Kluczbork, Grójec, Horyniec - wypukłe krajobrazy i wszędzie niebo w farfoclach.

wtorek, 15 marca 2011

Meteoropatia


Widok z okna


Autor: Krzysztof Kleszcz


Z wiekiem jestem coraz mniej odporny na skoki ciśnienia. Doszło do tego, że któregoś dnia bez przeciwbólowego "forte" byłem bardzo "piano"... Zatem nacisk powietrza na czachę wpływa i na twórczość. Chyba najlepiej pisze się jesienią. A przedwiośnie to taki czas, że się najlepiej skreśla, bywa łapie się "zespół Bartona Finka"... "Barton Fink siedział tyle i nie pisał nic."


Meteoropatia

Zimoląg, kłuj poszeedł. Długo łykało się łyko,
żuło gumowe strąki. Dziś wszystko nagli,
trzeszczą dechy bez ciężaru. Jest pożar.
Bystre słońce złej frazie mówi goń się.

Długo się gryzłem, urósł płot od pytań,
na które przyszła jasna odpowiedź.
Zamknęła powieki, kazała przepisać
stare wiersze, postawiła w złym świetle,

bo czarne się najadło, odbija mu się i mu odbija.
W skroń wwierca się hak, który mocuje
dobrą minę, a Pan trzy paski trzyma w ręku
sztachetę, grozi mi moim what.

sobota, 12 marca 2011

Myśli przy "Zwłoce"



Na serwisie internetowym „Poezja Polska” w zakładce „Wokół Poezji” opublikowano recenzję „Zwłoki”. „Czytam tomik Piotra Gajdy (…) i myślę o tym, że poezja, ta dobra, oryginalna, inwencyjna, jest z innego porządku. Wymyka się racjonalnym kategoriom, modelom, schematom, bowiem istnieje na wszystkie strony; jej semantyka raz po raz przekracza siebie samą, otwierając swe znaczenia na to, co: dziwne, zaskakujące, nieprzewidywalna” – pisze Grzegorz Kociuba, autor wspomnianej recenzji. Całość tekstu dostępna jest pod linkiem:
(p)

piątek, 11 marca 2011

III Prezentacje Literackie








III Prezentacje Literackie, 11.03.2011 r., Piotrków Trybunalski

W dniu dzisiejszym na zaproszenie Miejskiego Ośrodka Kultury, Klubu Literackiego „Zakole” oraz miesięcznika „Kurier - Kultura i Rzeczywistość” uczestniczyliśmy w spotkaniu, które odbyło się przy okazji III Prezentacji Literackich w Piotrkowie Trybunalskim. W jego trakcie Krzysztof Kleszcz zaprezentował wiersze z tomu „ę”, a także nowe utwory z projektu swojej drugiej książki zatytułowanej „Trochę mąki, woda”. Natomiast ja czytałem wiersze z tomów „Hostel” i „Zwłoka” oraz teksty napisane w ciągu ostatnich kilku miesięcy.
(p)

czwartek, 10 marca 2011

Spam







Kawiarnia Literacko - Muzyczna ŚFK, 9.03. Łódź

„To nie jest dobra reklama dla twojej książki” – stwierdził Rafał Gawin, który prowadził mój wczorajszy wieczór autorski – kiedy przyznałem się publicznie, że nie lubię wierszy ze „Zwłoki”. Ale przecież „nie lubię” nie oznacza, że nie cenię. To dla mnie ważna książka – moja emocjonalna „the wall” postawiona w miejscu, do którego po raz drugi nie byłoby już sensu zmierzać. Dlatego czytałem nowe wiersze, a czytając słuchałem ich uważnie: dzisiaj nad ranem zmieniłem tytuł jednego z nich, a w innym puentę. Wczoraj także sporo trudnych i ciekawych pytań ze strony publiczności. Zwłaszcza to z prośbą, abym dokonał psychoanalizy swoich wierszy, przez które brnąłem jak robotnik przez glinę na budowie Nowej Huty. Na koniec, jakby na dowód tego, że jednak tkwi we mnie pewien potencjał marketingowy, przeczytałem kilka wierszy ze „Zwłoki” z towarzyszeniem ambientowych dźwięków Socteau Cirque.
(p)

wtorek, 8 marca 2011

Procenty, promile




Według badań przeprowadzonych przez Bibliotekę Narodową, tylko 44% Polaków zadeklarowało, że w roku 2010 miało przynajmniej jednokrotny kontakt z jakąkolwiek książką, przy czym książkę zdefiniowano w tym badaniu szeroko – włączając do tej kategorii także albumy, poradniki, encyklopedie, słowniki, a także książki w formie elektronicznej. Dla porównania we Francji procent ten wynosi 69% a w Czechach aż 83%. Oczywiście kategoria określana przez BN jako „przynajmniej jednokrotny kontakt z książką w ciągu roku” dotyczy zarówno osób, które chociaż raz w roku otworzyli książkę kucharską szukając jakiegoś przepisu, jak i tych, którzy czytają książki systematycznie. Jeśli wspomnianą kategorię doprecyzujemy określając jednoznacznie, że za rzeczywistych czytelników uważamy te osoby, które w ciągu roku przeczytały więcej niż sześć książek, procent ten spada do punktów 12. Pozwala to jednoznacznie stwierdzić, że w roku 2010 do ani jednej książki nie zajrzało 56% Polaków. Spośród tych, którzy coś tam jednak czytają tylko 30% interesuje się literaturą rodzimą z czego 13 % podaje, że jest to „literatura wysokoartystyczna”, do której możemy zaliczyć zarówno prozę jak i poezję. Wyniki, ile osób czyta poezję, a w szczególności współczesną poezję polską nie zostały osobno ujęte w sposób procentowy, gdyż w tym przypadku mamy do czynienia z promilami. W obliczu panujących w czytelnictwie tendencji, w trwającym właśnie 2011 roku wypada życzyć wszystkim poetom, aby wspomniane promile nie opuszczały ich organizmów przez czas dłuższy, co przynajmniej zaowocuje tym, że odpowiedź na nurtujące ich pytanie - dla kogo piszecie? – stanie się niezwykle prosta, bo przecież powszechnie wiadomo, że poeci piszą wyłącznie dla siebie.
(p)

sobota, 5 marca 2011

Kto zabił Laurę Palmer?







Grinderman "Grinderman 2", 2010.

Publikacja w Nr 3 (9) grudzień 2010 "Arterii".

(p)

czwartek, 3 marca 2011

Socteau Cirque i ja



Zapraszam w imieniu, itd.

(p)

środa, 2 marca 2011

Gorzów Welcome To




Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy
Ważnych jest kilka tych chwil, tych na które czekamy…”.

(p)

wtorek, 1 marca 2011

…And Then There Were Three…



Jeśli chcesz rozśmieszyć Boga,
opowiedz mu o twoich planach na przyszłość
”.

Woody Allen

Wszystko będzie, jak być powinno,
tak już jest urządzony świat
”.

Michaił Bułhakow


Komu mówiłaby dzisiaj cokolwiek nazwa Genesis, gdyby muzykom tej grupy po wydaniu debiutanckiego albumu „From Genesis to Revelation”, nie dano carte blanche na nagranie kolejnej płyty? Wiele zespołów z tamtych lat nigdy nie dostało swojej drugiej szansy, tak jak cała rzesza zespołów działających obecnie nigdy nie otrzyma choćby tej pierwszej. Co byłoby, gdyby przed grupą Writting On The Wall, na której koncercie pojawili się przedstawiciele znaczącej wytwórni z myślą o podpisaniu z nią kontraktu, tego dnia „rozgrzewaczami” akurat nie byli Elton John i zespół Wishbone Ash? Czy doszłoby do jego podpisania z tą dzisiaj kompletnie zapomnianą grupą? Jak potoczyłaby się kariera Iron Butterfly, gdyby ktoś nie wpadł na pomysł, żeby jej supportem w czasie tournee po USA w 1969 roku był Led Zeppelin, który dosłownie „ukradł” zespołowi ich koncerty. Po występach Page’a, Planta, Bonhama i Jones’a muzycy Iron Butterfly nie mieli już po co (i nie chcieli) wyjść na scenę. Kim z kolei byłby Led Zeppelin, gdyby nie miał przy sobie takiego managera jak Peter Grant? Jak wyglądałaby historia heavy metalu, gdyby manager John Simpson, w którego „stajni” w pewnym momencie znalazły się dwie kapele: Black Sabbath i Indian Summer – postanowił zainwestować pieniądze jednak w tę drugą grupę? Jaką pozycję miałby dzisiaj zespół Van Der Graaf Generator, gdyby Peter Hammill – jej lider, świadomie nie rozwiązywał grupy zawsze wówczas, kiedy tylko pojawiała się szansa na odniesienie przez nią komercyjnego sukcesu. Czy Jeff Buckley byłby dzisiaj jedną z największych światowych gwiazd muzyki alternatywnej, gdyby zaraz na początku swojej kariery nie utopił się w rzece? Ile zespołów nagrywało kolejne płyty przez całe dekady, ale żadna z nich tak naprawdę nie zaistniała na top listach a dzisiaj prawie nikt o tamtych nagraniach już nie pamięta?

Gentle Giant – brytyjska grupa (obok takich znanych zespołów jak King Crimson i Yes) wytyczająca artystyczne granice progresywnego (symfonicznego) rocka. Jej trzon stanowili muzycy, którzy charakteryzowali się wirtuozerią muzyczną oraz byli multiinstrumentalistami. Bracia Shulman (Ray, Derek i Phil) oraz Kerry Minnear, Gary Green i John Weathers (w późniejszych latach następowały drobne zmiany składu) na swoich płytach nagranych w latach 1970-1980 prezentowali skomplikowane kompozycje, w których spotykały się brzmienia rodem z muzyki klasycznej, folku, jazzu i hard rocka. Nawet wśród zespołów zaliczanych do kanonu muzyki określanej na początku lat 70-tych XX wieku takimi nazwami jak „rock symfoniczny/progresywny/art. rock”, Gentle Giant stanowili awangardę tworząc utwory wywodzące się z muzyki dawnej i atonalnej, wzbogacane partiami zawierającymi technikę kontrapunktu i polifonii. Dzisiaj znani wyłącznie zatwardziałym kolekcjonerom płyt z muzyką progresywnego rocka*.

* Chociaż nie do końca, ponieważ pisząc te słowa nagle przypominam sobie, że przed kilku laty widziałem na ulicy młodego chłopaka w koszulce z charakterystycznym „olbrzymem” (z okładek płyt). Wynikałoby stąd, że w moim 60–tys. mieście zespół ma dwóch fanów. A może koszulkę podarował mu ojciec? Wtedy byłoby nas trzech.

Dyskografia: „Gentle Giant” (1970), „Acquiring the Taste” (1971), “Three Friends” (1972), “Octopus” (1972), “In a Glass House” (1973), “The Power and The Glory” (1974), “Free Hand” (1975), “Interview” (1976), “Playing the Fool: The Official Live” (1977), “The Missing Piece” (1977), “Giant for a Day” (1978), “Civilian” (1980).
(p)