piątek, 4 listopada 2011

Długie loby (lopy)


fot: Jacek Deka


„Długie loby (lopy)” – z Elą Dul, wokalistką, wiolonczelistką, poetką i autorką tekstów zespołu wariacje.pl rozmawia Piotr Gajda

Zajety, podobnie jak miliony moich rodaków codziennym „survivalem” jaki od dłuższego już czasu organizuje nam „nasza kochana klasa (polityczna)”, przygotowując pytania do poniższego wywiadu popełniłem „freudowską pomyłkę”, poniekąd dyskwalifikującą mnie, jako osobę, która byłaby w stanie dowiedzieć się czegokolwiek o jakichkolwiek faktach. Otóż pomyliłem nazwę zespołu, o który pytałem. I przy tej okazji, od razu zdradziłem swoje ukryte pragnienia związane z ”burżuazyjnymi przywilejami” (wakacje), zamiast próbować coś zmienić, wszcząć rewolucję...

Piotr Gajda: Wakacje.pl (sic!) to forum internetowe poświęcone wyjazdom wakacyjnym, ale też nazwa Twojego zespołu. Jaka jest jej geneza? Czy muzyka wakacji.pl celowo bywa tak gwałtowna jak niedawne wydarzenia rozgrywające się w krajach arabskich słynących dotąd wyłącznie z luksusowych plaż i hoteli? Tak samo nieprzewidywalna?


Ela Dul: Wariacje.pl a nie wakacje.pl! Rozumiem, że Twoja podświadomość podstępnie podsunęła ci tą zamianę i wnioskuję z tego, że „wakacje” dla Ciebie to „wariacje”, znaczy czyste szaleństwo (śmiech). Idąc dalej tym tropem, naszą muzykę kojarzysz zapewne z szaleństwem, stąd porównanie z gwałtownością wydarzeń w krajach arabskich. I zapewne trochę logiki w tym wszystkim jest. Faktycznie to trochę szaleństwo - łączenie poezji z mocnymi „riffami” gitarowymi, twardym rockiem, czy efektami elektro zamiast z łzawym fortepianem i łkającymi skrzypeczkami. Muzyka jest ostra i gwałtowna, ale również teksty nie są z cyklu "muchy brzęczą, trawa rośnie". To walka słów z dźwiękami, w której to czasem słowa mają przewagę, a czasem muzyka wręcz „zabija słowa”, więc rozpatrując to w tym kontekście, porównanie do rewolucji wydaje się zasadne. Jeśli zaś chodzi o nieprzewidywalność, to nie do końca jest tak „rewolucyjnie”. My jako artyści, owszem, cechujemy się pewnym „obłędem” i myślę, że to dobrze, bo stąd się biorą świeże, oryginalne pomysły, ale przy okazji nasza twórczość jest precyzyjna, nie ma tu mowy o przypadkowości. Dokładnie wiemy co chcemy przekazać, jakimi środkami i jaki efekt uzyskać. Na scenie oczywiście znajduje się przestrzeń dla improwizacji, ale jest to przestrzeń, dokładnie przez nas określona i zaplanowana. I jeszcze słowo na temat genezy nazwy zespołu. Nasza wspólna podróż zaczęła się od "wariacji na temat", czyli muzycznych impresji Janka (Jeżyńskiego – przyp. red.) na temat moich wierszy. Oboje zafascynowani formą haiku tworzyliśmy miniaturki poetyckie i muzyczne, którym nadaliśmy nazwę "wariacje na jeden palec". Niedosyt środków wyrazu spowodował, że postanowiliśmy dołączyć do tego projekcje wideo. I tak powstał projekt muzyczno-poetycko-wizualny pod tym właśnie tytułem. Kiedy robiliśmy stronę internetową uznaliśmy, że cały tytuł na adres strony jest zbyt długi, więc zostawiliśmy tylko wariacje.pl. Doszliśmy także do wniosku, że to może być również nazwa zespołu.


PG: Wyczytałem gdzieś, że Wasza muzyczna twórczość jest wynikiem artystycznych poszukiwań i próbą spojrzenia na te same zjawiska z różnych perspektyw. Mogłabyś sprecyzować, jakiego rodzaju są to poszukiwania i o jakie zjawiska chodzi?


ED: Niedawno, na pchlim targu, kupiliśmy obraz. Ja byłam przeciwna, ale Janek się uparł. Przekonał mnie argumentem, że warto go kupić dla ramki, która pasuje do wystroju naszego studia. Zapłaciliśmy za niego całe 15 złotych i przytargaliśmy do domu. Problem pojawił sięprzy próbie umieszczenia go na ścianie. Obraz przedstawiał ogromne niebieskie serce namalowane we wszystkich odcieniach niebieskości, ja oczyma wyobraźni już chciałam domalowywać na nim wielka czerwoną strzałę, ale Janek zawiesił go odwrotnie. Pytam go, czemu tak, że powinno być odwrotnie. A on, no to jak ty chcesz, taką wielką niebieską dupę odwrotnie wieszać? Podobnie jest w naszej twórczości, ja wiele rzeczy dostrzegam inaczej niż Janek, wielokrotnie toczymy boje o każdy dźwięk, o każde słowo. Każde z nas widzi otaczającą rzeczywistość po swojemu, przekonuje, argumentuje dopóki nie znajdziemy wspólnej płaszczyzny, która jest stopniem pod kolejny krok. Tak powstaje nasza muzyka, wiersze i filmy. Jesteśmy diametralnie różni, więc niezmiernie ważne dla spójności naszych utworów jest to, że w procesie tworzenia próbujemy "zamieniać się oczami" (i uszami, dodałby Janek). Ciągle też poszukujemy, interesuje nas wszystko co mogłoby być przydatne w mocniejszym, dosadniejszym wyrażeniu tego co chcielibyśmy przekazać słuchaczowi. Janek jest również elektronikiem, sam robi procesory i modyfikatory brzmień zarówno sprzętowe jak i programowe. Jego pluginy doskonale sprawdziły się przy nagrywaniu naszej płyty i wciąż są udoskonalane. Wciąż mamy też niedosyt form wyrazu, wizualizacje stały się już zbyt popularne więc może przyjdzie kolej na taniec, może operę lub coś co uda nam się wspólnie jeszcze. Wymyślić.

PG: Czy na debiutanckiej płycie udało się osiągnąć założone cele artystyczne? Skąd taki a nie inny tytuł -"Stajnia Augiasza"?


ED: Przede wszystkim chcieliśmy, żeby płyta nie była zlepkiem kilkunastu utworów, żeby opowiadała jakąś historię. I ta historia jest, właściwie od początku świata, począwszy od Boga, boskości poprzez stopniowe zatracanie tej boskości w człowieku, aż do końca, do ostatniego uderzenia serca w "trzynastym kolorze zimy". Jeden z utworów na płycie p.t. "Stajnia Augiasza", to jakby streszczenie tej historii i dlatego właśnie tytuł płyty jest nawiązaniem do tego utworu. Drugim celem do którego dążyliśmy, to wypracowanie bardzo dobrego brzmienia płyty. Biorąc pod uwagę fakt, że nagrywaliśmy płytę sami, w właściwie tworzonym na bieżąco własnym studio, było to nie lada wyzwanie. Pracowaliśmy nad tą płytą ponad rok. To był proces twórczy, w którego toku powstało kilka nowych utworów oraz wszystkie nowe aranżacje, połączony ze zdobywaniem dogłębnej wiedzy na temat nagrywania i masteringu. Myślę, że obydwa cele udało nam się zrealizować.

PG: Płyta została wydana przez społeczność MegaTotal.pl, co brzmi dosyć tajemniczo. Przybliżysz nam nieco ową społeczność?


ED: Megatotal to portal społecznościowy artystów i ich fanów. Artyści zamieszczają tam swoje utwory w formie mp3 a fani kupują je, wpłacając dowolne kwoty i tym samym stając się udziałowcami w płycie. Zespół, który uzbiera określoną kwotę, może za te pieniądze wydać płytę, a dochodami ze sprzedaży płyt dzieli się z jej udziałowcami czyli fanami. Nad wszystkim czuwa załoga Megatotal, zajmując się sprawami technicznymi, organizacyjnymi, promocją i dystrybucją. Bardzo fajna idea, sporo dobrej muzyki i kilkadziesiąt wydanych płyt.

PG: Wariacje.pl tworzysz z Januszem Jeżyńskim - kompozytorem i instrumentalistą (na scenie zespól występuje w poszerzonym składzie - Piotr Kowalczyk - bas i Michał Smodlibowski - perkusja. Jesteś poetką, dlatego o to pytam: czy zawarta na płycie muzyka jest wyłącznie instrumentalnym podkładem do Twoich wierszy?


ED: W jakiś sposób na to pytanie odpowiedziałam już wcześniej. Słowa i muzyka wzajemnie się przenikają, czasem muzyka wychodzi na pierwszy plan, a czasem słowa. Są nierozerwalnie ze sobą związane, ale jednocześnie mogą funkcjonować samodzielnie. To nie jest podkład instrumentalny pod wiersze. To jest dzieło muzyczne samo w sobie, którego zadaniem jest wzmocnienie przekazu słownego, miejscami wyeksponowanie go, a miejscami zdominowanie.


PG: Koncertom zespołu towarzyszą projekcje wideo. Czemu służą?


ED: Projekcje wideo są dopełnieniem całości spektaklu, wprowadzają do niego trzeci element. Przywiązujemy do nich dużą wagę, ponieważ stanowią dość ważny kanał komunikacji ze słuchaczami. Filmiki reżyserujemy i kręcimy sami, amatorską kamerą wideo, sami montujemy materiał, tworzymy animacje. Podobnie jak w muzyce, nie ma w tych filmikach przypadkowości. Każda klatka filmu jest dokładnie przypisana do dźwięku, zrytmizowana i zharmonizowana z nim. Obraz ma za zadanie wzmacniać przekaz tekstowy i muzyczny lub wręcz przeciwnie prowadzić odbiorcę w zupełnie inne rejony, dezinformować go, sprawiać, żeby chciał zagłębić się dokładniej w treść. Staramy się przy tym zachować spójność i pewną "skojarzeniowość" z tym co mamy do przekazania.


PG: Wasz występ na ubiegłorocznym "Openerze" spotkał się z ciepłym przyjęciem publiczności. A przecież prezentowana przez zespół muzyka nie należy do łatwych i przebojowych. To nie jest tak całkiem oczywiste granie. Jak myślisz, czym udało Wam się ująć zgromadzonych wtedy na Waszym koncercie ludzi?


ED: Nasz występ na "Openerze" wspominamy bardzo ciepło, ponieważ był to nasz pierwszy występ na tak dużym festiwalu. Staraliśmy się podejść do niego profesjonalnie, ale przede wszystkim postawiliśmy na szczerość. Myślę, że to zostało docenione przez publiczność, zresztą rewelacyjną publiczność kochającą muzykę, publiczność, która spowodowała, że udało nam się wydobyć, wszystko to co w naszym występie jest najlepsze. Może zapunktowaliśmy jeszcze tym, że byłam bodaj jedyną wokalistką na festiwalu, która nie chwaliła się swoja bielizną (śmiech).

PG: Występy zespołu to bardziej poetycki spektakl, czy raczej to przede wszystkim koncert rockowy?


ED: Zależy nam na tym, żeby nasz występ był przede wszystkim nieszablonowy. Są w nim obecne elementy charakterystyczne dla spektaklu poetyckiego, choćby recytacje czy obraz. Muzyka, która jest częścią składową spektaklu czyni go również koncertem rockowym. Myślę więc, że jest zarówno jednym jak i drugim.


PG: Łódź to dla Ciebie miejsce mentalne, czy geograficzne? Czy to miasto inspiruje?



ED: Nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Tu żyję, tu pracuję, tu tworzę. Równie dobrze mogłabym tworzyć i pracować gdzie indziej. Nie jestem przywiązana do tego miejsca, nie ma we mnie lokalnego patriotyzmu. Inspirację czerpię ze wszystkiego co mnie otacza i w tym kontekście miasto jest dla mnie również inspiracją, ale nie mam do niego osobistego stosunku. Nie umiem nawet powiedzieć, czy je lubię czy nie. Interesują mnie przede wszystkim ludzie z ich ogromnym bogactwem życiowych doświadczeń.

Materiał pierwotnie ukazał się na łamach Kwartalnika Artystyczno-Literackiego „Arterie” NR 1 (10) /2011. Aktualny numer pisma do nabycia w sieci „EMPIK”.



(p)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz