piątek, 1 czerwca 2012

Nagroda PTWK dla Macieja Roberta

31 maja w Pałacu Staszica w W-wie uroczyście wręczono nagrody w XI Konkursie Literackim organizowanym przez Polskie Towarzystwo Wydawców Książek i Bibliotekę Raczyńskich. W kategorii "poezja" nagrodę zdobył Maciej Robert za tomik "Collegium Anatomicum" wydany przez WBPiCAK. Pisałem o tej książce na blogu.
Nominowane w tej kategorii były też książki: "Mimikra" Łukasza Jarosza i "Place zabaw ostatecznych" Przemysława Dakowicza.
W kategorii "proza" nagrodę otrzymała Justyna Bargielska za "Obsoletki" (Wyd. Czarne).

14 komentarzy:

  1. i tak jest w życiu, że nagrodę dostaje ten, który zapożycza od innych - pisałeś już o tym, gdy recenzowałeś colegium. skojarzenia z jaroszem rzeczywiście są - i to bardzo duże. niesprawiedliwy werdykt. tak jak w życiu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Chwileczkę, chwileczkę. Ja zauważyłem podobieństwo, a nie zapożyczenie.

    OdpowiedzUsuń
  3. "Pod sufitem pełga w kagańcu żarówka" - Jarosz, "kaganiec więzi żarówkę" - Robert. itd.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja pozostanę przy swoim: książki Jarosza i Roberta są osobne.

    OdpowiedzUsuń
  5. Maciej Robert - debiutował w 2003 roku. Łukasz Jarosz - debiutował w 2006 roku.

    OdpowiedzUsuń
  6. Albo to: tytuł wiersza Macieja Roberta "Mimikra" skubnął Łukasz Jarosz dając tytuł książce. Takie łapanie za frazy zaprowadzi nas donikąd.

    OdpowiedzUsuń
  7. Rok debiutu nie ma nic do rzeczy - pierwsza ksiazka maćka była słaba (i nie było tam podobieństw do łukasza, bo jeszcze jarosz nie debiutował), druga była taka sobie, w trzeciej maciek robert dopiero pokazał swoją dobrą stronę - może dzięki fascynacji, podobieństwom do łukasza. dobrze, że to inspirowanie się przynioslo ciekawe efekty, niedobrze, że nie zostało dostrzeżone przez jury :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. "Rok debiutu nie ma nic do rzeczy - pierwsza książka maćka była słaba" - piękna fraza, można ją z grzybkami podać, jak ironizował Gombrowicz.
    Dalej jest jeszcze lepiej - "nie było tam podobieństw do łukasza, bo jeszcze jarosz nie debiutował". Według tej teorii Robert powinien się cieszyć, że w ogóle przed debiutem Jarosza potrafił sklecić jakiekolwiek zdanie.
    Ani Mimikry Jarosz nie wziął od Roberta, ani żarówki Robert od Jarosza. Gdyby tak myśleć, poetyckie możliwości ORYGINALNYCH fraz (rozumianych jako kombinatoryczne łączenie wyrazów w zdania) skończyły się pewnie zaraz po Reju i Kochanowskim. Potem były już tylko wariacje.
    Ludzie, litości!
    Poza tym o co się kłócić? Kaganiec żarówki to nie jest jakieś metaforyczne cudo.

    I na marginesie - światek komentatorów poetyckich jest najbardziej przeżartym jadem środowiskiem, co można zaobserwować czytając wszelkie poświęcone poezji serwisy, blogi itd. Żal wam dupę ściska, że to nie wy jesteście nominowani i nagradzani? Chcecie się podlizać jednemu? A może - jakie to polskie! - opluć innego i anonimowo poskamleć na forach? Bawcie się dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  9. ""Pod sufitem pełga w kagańcu żarówka" - Jarosz, "kaganiec więzi żarówkę" - Robert. itd.".

    Rozwiń, proszę, to swoje itd. Czytałeś w ogóle obie książki?

    OdpowiedzUsuń
  10. A czytałem. Nie tylko te dwie:-):
    "...i szyba pękała w obrabianym kiosku". - M. Grzebalski,
    "Drzwi puszczają głucho w obrabianym sklepie" - M. Robert
    :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. No tak, tylko Grzebalski może używać słowa "obrabiany". Tak samo jak tylko Jarosz może używać słowa "żarówka". Z kolei Robert ma monopol na słowo "mimikra".

    OdpowiedzUsuń
  12. tu nie chodzi o użycie JEDNEGO słowa, kto mondry, to wie:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby takich "mondrych" było jak najmniej.

      Usuń
  13. a najwięcej takich zadowolonych z siebie...

    OdpowiedzUsuń