tag:blogger.com,1999:blog-13467063992375744282024-03-13T11:05:25.978+01:00Biała FabrykaBlog Krzysztofa KleszczaUnknownnoreply@blogger.comBlogger1317125tag:blogger.com,1999:blog-1346706399237574428.post-28534910799407953062024-01-13T21:15:00.004+01:002024-01-13T21:51:30.415+01:00Głowa płonie, ale dystans i takt<h2 style="text-align: left;"> LECH JANERKA "GIPSOWY ODLEW FALSYFIKATU", MYSTIC PRODUCTION 2023</h2><div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1AOCOVqviE74to7v1Qg9g3UYw-FyVXxjuckG7sT7fivFdI_wdDS4h_UMJQ-G-cNagRAEUuMVA_3rUmfVg5SbK__S26j0CvTnYSq-Drq0OBak7WqXA2MUjfExzcXhuDFtqGKciW5iWfIXD7nTN7KM2ysdR93kTYjKAS-j4xVxz3rnxkq2oHjy8XewFnG5H/s500/Gipsowy%20odlew%20falsyfikatu%20Lech%20Janerka%20recenzja.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="500" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1AOCOVqviE74to7v1Qg9g3UYw-FyVXxjuckG7sT7fivFdI_wdDS4h_UMJQ-G-cNagRAEUuMVA_3rUmfVg5SbK__S26j0CvTnYSq-Drq0OBak7WqXA2MUjfExzcXhuDFtqGKciW5iWfIXD7nTN7KM2ysdR93kTYjKAS-j4xVxz3rnxkq2oHjy8XewFnG5H/w400-h400/Gipsowy%20odlew%20falsyfikatu%20Lech%20Janerka%20recenzja.jpg" width="400" /></a></div><br /></div><div><br /></div><div><div><br /></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;">Podobno "Gipsowy Odlew Falsyfikatu" oznacza, że wszystko już było, wszystko zostało powiedziane i wszystko jest wariacją na temat, echem, cytatem, cieniem.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;">No dobra. Ale przekornie zauważę, że ta płyta nie jest "powtarzaniem siebie". Najlepszy, ulubiony album mistrza - "Fiu Fiu", miał smutne rozkminy o upływającym czasie. Tamte "<i>wieje i rozwiewa mnie</i>" oraz "<i>wyprowadzam się na górę / w piórnikowym garniturze</i>" było ironiczne, ale jednak jakoś dołujące. Aktualnie wyśpiewując "<i>zabieram cię na moje piętro</i>", artysta drwi sobie ze swojego wieku, medytuje i podśpiewuje niskim głosem. Może nie jest to "<i>Chwilo trwaj, jesteś taka piękna!</i>", ale "<i>Nic mi nie zrobisz, nicości!</i>".</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;">Bo przejrzał już świat na wskroś - świat oferuje głównie omamy i migające piksele. I dziś ceni sobie spokój. Choć do "<i>kolorowych odlotów na Paragwaj</i>" nie ma już powrotu, to nie robi z tego afery.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;">Płyta zaczyna się dostojnie. Od rozpoznania świata ("<i>To wrogie terytorium...</i>"), od żartu ze swojego miejsca ("<i>Wracamy już na miotle</i>"...). I kto czekał 18 lat na janerkowe mądrości ("Plagiaty" ukazały się w 2005 roku), może się częstować: ("<i>Uwierzyć w coś i wziąć to w ręce / Niech trochę się ogrzeje / A może zmieni się w coś wiecej</i>").</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;">Muzycznie w każdym numerze jest ciekawie, basik tnie, wiolonczela tnie, dominują raczej wolne tempa. Harmonie beatlesowskie, jakiś walczyk. Z rzeczy, które niekoniecznie mi się podobają - są jakieś zabawy z modulacją głosu. </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;">Dobrze, że jest sporo humoru, który był zawsze (pamiętne: "<i>Nalot, nalot, opadnie z ciebie galot</i>" z płyty "Dobranoc", albo "<i>a</i> <i>giry go ciągle bolą, polewa na to kolą, kolą złą</i>" z "Plagiatów"). Jest i teraz. Humor pozwala rozcieńczyć trochę cierpkie frazy.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;">W "Chyba" Janerka zarzuca głupotę zarówno optymistom jak i czarnowidzom (<i>"też bełkot!</i>"). Dostaje się jednym i drugim. Słowo "<i>racze</i>j" z "Fiu Fiu" zastąpiło słowo "<i>chyba</i>" i zamiast niszczyć swą niepewnością, intryguje. Pięknie brzmi fraza o "<i>dobrych snach</i>", a jeszcze piękniej ta autoprezentacja "Janerków dwóch": "<i>Oddychamy sobie patrząc na świat / Głowa płonie, ale dystans i takt</i>".</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;">Janerka na całej płycie pogrywa sobie słowem "<i>sen</i>". Od razu przypomniałem sobie, że "Klaus Mitffoch" z 1984 roku zaczynał się od turpicznego "<i>Śpij Aniele mój</i>", a w tekście "Dobranoc" z 1996 roku było "<i>dokładnie się wszystko rozpadnie zabawnie</i>" i przeszywające "<i>nie dotykaj tych rąk, są wilgotne i drżą, nie nastąpi już żaden cud, cudów nie ma</i>"... </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;">"Sen" z "Gipsowego odlewu falsyfikatu" jest snem spokojnego mędrca, ironisty "<i>Po co mi ten Fis- dur / Kosmosu pustki wytwór?</i>", może i czasem trwożny "<i>Nie pamiętam już prawie nic / Nie pamiętam co się śni / Nie pamiętam siebie</i>", może i przerywany ciągłym przebudzaniem się "w<i>szyscy święci rozmazani jak z maligny dżem</i>", "z<i>widy walą w bodhran</i>", ale oczekiwany "<i>lewituj, nie grawituj"</i>.</span></div><div style="text-align: justify;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiw-p9EObX70u4QYPNmjwzM_5c9LVHb2EVsMKY1lFvdGD24-N0EaRKOrukv4XwFirHTZIlVvB57VDl9_ic8VIVDM84iw6xeAVm7sBbKhCTbsKbla_EDwZcPeBquzXrSrbA9ZQLH10FuUlnYaWKBRKq8esAr103b_Xs5AJBPBmOHsLaERNaubL_rXEtVXpTD/s360/Ach%20te%20janerkos%C5%82owa.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="197" data-original-width="360" height="175" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiw-p9EObX70u4QYPNmjwzM_5c9LVHb2EVsMKY1lFvdGD24-N0EaRKOrukv4XwFirHTZIlVvB57VDl9_ic8VIVDM84iw6xeAVm7sBbKhCTbsKbla_EDwZcPeBquzXrSrbA9ZQLH10FuUlnYaWKBRKq8esAr103b_Xs5AJBPBmOHsLaERNaubL_rXEtVXpTD/s320/Ach%20te%20janerkos%C5%82owa.jpg" width="320" /></a></div><br /><span style="font-size: medium;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="text-align: left;"><span style="font-size: medium;">Najpiękniejszy</span></span><span style="font-size: medium;"> utwór to "Dupa jak sofa", który nie jest bynajmniej peanem do dużych bioder, a żartem ze swojej nieudolności, za dużych ambicji. I ach, te neologizmy, te janerkosłowa: "<i>tuttaj</i>", "<i>yf</i>", "<i>Fifa Żyrafa</i>", "<i>karafa Fafa</i>", piękne są jak góry w Szkocji! I znów gadać się chce Janerką: "<i>Śpij, śpij, śpij inteligencie</i>", "<i>Porykuje pustka, och porykuje. Nie marnuje szansy, och nie marnuje</i>"...</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;">Choć są na płycie dwa wesołe kawałki "Wanna na Wawelu i "Zabawawa" to zwykle je pomijam i zapętlam te spokojniejsze: "Pora na zło" - o jakimś dreszczu z tego, że świat świruje, "Lewituj" - z fragmentem o podłym lustrze, przy którym można się rozkleić, i "Nie śpię, śpię i nie śpię", który dobrze kołysze.</span></div></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;">Janerka to jeden z moich ulubionych artystów, lubię jego niski głos, lubię jego frazy. Cudnie, że nagrał płytę, niech nam żyje, Fifa Żyrafa i karafa Fafa!</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;"><br /></span></div><div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSqGVoktXZylYpBSMvBYHNlajpSITT2ESsK2KCj72QIzVKFqADTh30Y2OtXYH-Jr3225QOWiyisc89RsaqE91Nf4XxT9SmTgc3m2afVd9c_Btb8evblH__MEDcGKtzDvEpJl-bm_b-sS2iytD5uCCh23wH2pJSBhCfeYlEg86VHenO36H2OzX-MA17PlsV/s552/Zrzut%20ekranu%202024-01-13%20215013.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="552" data-original-width="362" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSqGVoktXZylYpBSMvBYHNlajpSITT2ESsK2KCj72QIzVKFqADTh30Y2OtXYH-Jr3225QOWiyisc89RsaqE91Nf4XxT9SmTgc3m2afVd9c_Btb8evblH__MEDcGKtzDvEpJl-bm_b-sS2iytD5uCCh23wH2pJSBhCfeYlEg86VHenO36H2OzX-MA17PlsV/s320/Zrzut%20ekranu%202024-01-13%20215013.png" width="210" /></a></div><br /><div style="text-align: center;"><i style="font-size: large;">Krzysztof, fan piosenki "Jezu jak się cieszę"</i></div></div><div><br /></div>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1346706399237574428.post-1235791202535091032023-12-30T13:47:00.009+01:002023-12-30T16:57:47.341+01:00Robię Wow!<h2 style="text-align: left;">SPIĘTY - „HEARTCORE”, Mystic Production 2023</h2>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjzIytAxoxBgbWaxaPffyP5iwEf21hS-lK8XOl3Em5Eec8RGn0FcgORy1NRObcV0oAxb-ZJb_XKljACVg5y7M7FCFpmpev3n7LSs6NtNhNugGb36nA7Y-XvURyYHfGqp89T5cIkC0PGLNehN0oHVJ4AqhB1uQCc2lKbuVFxDS5WtY2p1K_LbtzMMMlz_VP1/s674/Spi%C4%99ty%20Heartcore%20Mystic%20Production%20recenzja.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="603" data-original-width="674" height="358" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjzIytAxoxBgbWaxaPffyP5iwEf21hS-lK8XOl3Em5Eec8RGn0FcgORy1NRObcV0oAxb-ZJb_XKljACVg5y7M7FCFpmpev3n7LSs6NtNhNugGb36nA7Y-XvURyYHfGqp89T5cIkC0PGLNehN0oHVJ4AqhB1uQCc2lKbuVFxDS5WtY2p1K_LbtzMMMlz_VP1/w400-h358/Spi%C4%99ty%20Heartcore%20Mystic%20Production%20recenzja.png" width="400" /></a></div><br /><p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">Oto moja płyta roku 2023, płyta spikselowanego
serca. Jestem fanem muzyki pana Dobaczewskiego – zrecenzowałem
jego <a href="https://bialafabryka.blogspot.com/2021/07/cwiercszympans-bez-szans-i-kosmaty.html">„Black Mental</a>”, jego „<a href="https://bialafabryka.blogspot.com/2010/03/co-mam-powiedziec-spietemu.html">Antyszanty</a>” oraz „<a href="https://bialafabryka.blogspot.com/2012/12/refren-na-cay-kenozoik.html">Soundtrack</a>”
i „<a href="https://bialafabryka.blogspot.com/2018/02/tak-szy-zem-ozy.html">Wiedzę o społeczeństwie</a>”. Wciąż grają mi „Powstanie
Warszawskie” i „Gospel”. Ech, przecież ja motto do swojej
książki „Przecieki z góry” wziąłem od Spiętego!</p>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">Mówią na niego „rockowy poeta” i
mają rację. Kto ma napis nad łóżkiem napis „Lyrics, stupid!”,
ten wie, co ważne. A solowy Spięty muzycznie, to kameleon. Od banjo,
przez hiphopowe bity, po klasyczny rock.</p>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">Spięty to mój rówieśnik – rocznik
74, może też dlatego trafia do mnie i na koncercie w warszawskiej
Proximie mogłem drzeć się pod sceną utożsamiając się z jego słowami?</p>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">Najlepszy kawałek to „Blue”.
Odkryłem go nocą na YouTube przy sprawdzaniu sprawdzianów i po drugim-trzecim odsłuchu,
stał się moim ulubionym kawałkiem Spiętego w ogóle.</p>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">Pieśń o zmęczeniu, znużeniu,
znudzeniu. Idealna na listopadowo-grudniowe wieczory dla wszystkich z
nadgodzinami, siedzących przy biurkach, wykonującym jakieś żmudne,
niezbędne dla ludzkości, czynności. Wezwanie do dnia, by wreszcie
się skończył. Pragnienie odpoczynku ubrane w piękną melodię.
Fajna fraza „<i>noc jest lepsza, noc się do mnie nie przypieprza”</i><span style="font-style: normal;">
i te syrenie chórki!</span></p>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">Przepysznie
brzmi „Piotruś Pan”, nieco frywolny (Spięty lubi takie
podśmiechujki), nieco rubaszny w tym geście rozpinania płaszcza,
ale to zupełnie na serio napisany osobisty erotyk, w jakieś pozie
dziękczynno-proszącej. Mężczyzna obnażony okazuje wdzięczność,
że ma kobietę swojego życia i wstydzi się dotychczasowej swojej gruboskórności
i egoizmu „Piotrusia Pana”. Tak nagle wydał się sobie żałosny. Nie obiecuje złotych gór, złotych kart, tylko bycie
„<i>równią pochyłą, od której nie będzie odwrotu</i>”. Mocne to. I
jeszcze ta fraza „<i>że świat ma zespół Tourette'a</i>”. Proszę to
rozkminić na swój własny sposób.</p>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">Był
moment, że w kółko słuchałem „Ptaka głuptaka”. Genialnie
się zaczyna i ma genialny rytm. Chórki wywalają go jeszcze w
kosmos! Pomysł, by porównać się do ptaszyska-nielota, jest
absolutnie fantastyczny. Refren „<i>Ryzykuję, szybuję. Robię Wow</i>!”
przenoszę na tytuł recenzji. Pieśń
o potrzebie bycia kimś więcej i ten wzrusz: „<i>jedyne co ważne, to
czyny odważnie nierozważne”</i>...</p>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">Płytę
zaczyna „Halo”. Są dźwięki burzy i słowa o zagubieniu - fajny myk,
o tym jak odnaleźć radość w swym jestestwie. Radość w
działaniu. Radość w tworzeniu. W rozmowie z drugim człowiekiem!
Bo możesz być najszczęśliwszy, ale tylko wtedy, gdy będziesz
miał komu, o tym opowiedzieć. Spięty
jako Roger Waters pytający „<i>It's anybody out there?</i>”</p>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">„Dźwiękczynienie”
to prawdziwy hymn. Misternie utkany (wsłuchajcie się w bas i
chórki)! Jest zwróceniem uwagi, że żyjemy w najlepszym czasie i na
najlepszej planecie, a nasze narzekanie na brak hajsu, to zwykła
zrzędliwość. Ogłoś stan upadłości kolan i czyń dźwięk!
Wspaniały kawałek!</p>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">W „Robaczewskim” autor pogrywa z siebie porównując się do żuczka
gnojarza. I nabijając się z marności swego losu, wyśpiewuje
marzenie o sięgnięciu gwiazd, a nawet grozi świętym, że dostaną
gnojową kulką, jak mu nie będą sprzyjać. Fajowe!</p><p style="margin-bottom: 0cm;"></p><div style="text-align: justify;">„Móc
nic nie móc” to udana próba odpuszczenia sobie win, wyluzowania,
zrezygnowania z nadmiernych ambicji. Piękna konstatacja: „<i>Jestem
sobą pierwszy raz, więc się mylę...</i>” Jeśli współczesny
człowiek cały jest z ciśnienia, oto odkręcenie wentylu. </div><p></p>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="font-style: normal;">Podobny
wydźwięk ma „Spektakl”. O tym, że gramy w teatrze, zakładamy
maski, by ukryć swoją bezsilność, słabość. </span>
</p>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">„Uproszczony
rachunek sumienia” puentuję płytę tekstem, że „<i>zbyt surowym
dla siebie bycie, jest najgłupszym z możliwych pomysłem na życie”</i>, a „<i>Jebut</i>” w tekście przyda się każdemu zestresowanemu.</p>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">Zostawiłem
na deser pieśń „Ładnie”, w której autor pięknie plącze
się w swojej wierze/niewierze. „<i>Wierzę, tylko Bóg wie w co...</i>”.
Piosenka przypomina momentami jakiś oazowy gospel, ale jest to
absolutnie nietandetne, uczciwe i dobrze wymyślone. Płytę swą mądrością, balladowością i chórkami porównuję do płyt Leonardem Cohenem – szczególnie tych ostatnich "Popular Problems" czy "You Want It Darker",
które uważam za wybitne. </p><p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">„<i>Nawet na dnie, też jest ładnie</i>”,
wyśpiewać może ktoś doświadczony, filozof, któremu świat się
rozlatuje, ale on umie go ładnie spiąć.</p>
<p style="margin-bottom: 0cm;"></p><div style="text-align: justify;"><br /></div> <div style="text-align: justify;"><br /></div>
<p></p>Unknownnoreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-1346706399237574428.post-69899306775515718482023-12-28T21:37:00.002+01:002024-02-23T23:01:29.448+01:00Mistrzowski miszmasz<h2 style="text-align: left;"> AVENGED SEVENFOLD "LIFE IS BUT A DREAM", 2023.</h2><div><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8CdnYX-xcF__TE1fol_Q6BuznETdhNaGs33mdK-Krqjq1mUW9KhdfCHHyI39szePD2hWOGF_bS3GHKKwBJP8IcKN96xatL-OI3cLnk1uZUuwSRFxrhE46Hnd4ASzYeaFgAKrAo3ELx8JZtyQ1yZ3OVvIbfNIw6vtwwFKi3ukAn0zv_z5UsQmNwhqVqAsc/s604/Avenged%20Sevenfold%20Life%20is%20But%20A%20Dream%20recenzja.jpeg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="font-size: medium;"><img border="0" data-original-height="604" data-original-width="604" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8CdnYX-xcF__TE1fol_Q6BuznETdhNaGs33mdK-Krqjq1mUW9KhdfCHHyI39szePD2hWOGF_bS3GHKKwBJP8IcKN96xatL-OI3cLnk1uZUuwSRFxrhE46Hnd4ASzYeaFgAKrAo3ELx8JZtyQ1yZ3OVvIbfNIw6vtwwFKi3ukAn0zv_z5UsQmNwhqVqAsc/w400-h400/Avenged%20Sevenfold%20Life%20is%20But%20A%20Dream%20recenzja.jpeg" width="400" /></span></a></div><span style="font-size: medium;"><br /></span><div><span style="font-size: medium;"><br /></span></div><div><p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="font-size: medium;">Płyta
z kostuchą na okładce. O śmierci. Jedynie pewnej rzeczy. Oryginalna płyta, bo zamiast typowego "hej do przodu!" jest odważny concept-album, mistrzowski miszmasz.</span></p>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="font-size: medium;">Zaczyna
się od łkającej gitary, która nagle przeistacza się w ryk w
stylu System of a Down. Wskakujemy w metaforę kieratu, w którym
codzienne rytuały robią z nas roboty. Wyliczanka ulotnych chwil, aż
po zachwyt nad ciemną pieczenią. Czyżby już tylko żarcie nas
kręciło?</span></p>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="font-size: medium;">Już
ten pierwszy utwór prezentuje nam niezwykły koncept. Na metalowej płycie usłyszymy zmiany stylu - będzie np. trochę: Queenu, Opeth, Alice In Chains, Stone
Temple Pilots, Franka Zappy, Slipknotu, Korna, Franka Sinatry, Daft Punk. Gotowi?</span></p>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="font-size: medium;">„<span>Game
Over” w pewnym momencie zwalnia, i robi się patetycznie. Codziennie się powtarzamy się i powtarzamy, lecz sio, depresjo! Samobójcze przerzucanie liny przez gałąź
(drzewa genealogicznego) to zły pomysł. Oto życie, a jeśli „Życie
to tylko sen”, trzeba go dobrze prześnić!</span></span></p>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="font-size: medium;">„<span>Mattel”
to otrząsanie się z plastiku. Świetny, motoryczny kawał rockowego
mięcha. Plastikowe stokrotki i ziemski teatrzyk, którego
ma się dość. Piękne riffy! Jeśli ktoś mi jeszcze powie, że rock
się skończył, to go wyśmieję. Oto rock, wiecznie żywy!</span></span></p>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"> <span style="font-size: medium;"><span>Uwielbiam
ten fragment (3:30), gdzie przejmująco brzmi wokal: </span>
</span></p>
<p style="margin-bottom: 0cm;"></p><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;">„<i><span style="color: #111111;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;">Living
feign in porcelain and just smart enough to know nothing at all</span></span></i></span></div><div style="text-align: justify;"><i><span style="color: #111111;"><span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: medium;">Pull
my string and make me cry</span></span></i></div><i><span style="font-size: medium;"><div style="text-align: justify;"><i><span style="color: #111111;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;">Advertisement,
moral scrawl, a semblance of choice</span></span></i></div><span style="color: #111111;"><div style="text-align: justify;"><i><span style="color: #111111;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;">when
there's no choice at all</span></span></i></div></span><span style="color: #111111;"><div style="text-align: justify;"><i><span style="color: #111111;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;">Out
of stock "The end is nigh"...</span></span></i></div></span></span></i><p></p>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="font-size: medium;"><span style="color: #111111; font-family: "Times New Roman", serif;">Podobnie
jak w filmie „Truman Show” (jest tu cytat : </span><span style="color: black; font-family: "Times New Roman", serif;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;">„<i>And
in case we don't see you again </i></span></span><span style="color: black; font-family: "Times New Roman", serif;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><i>Good
afternoon, good evening, and goodnight.</i>”) </span></span><span style="color: #111111; font-family: "Times New Roman", serif;">orientujemy
się, że nic nie jest prawdą - wszystko jest
puste, udawane.</span></span></p>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="font-size: medium;"><span style="color: #111111; font-family: "Times New Roman", serif; font-weight: normal;">A
potem uwielbiam ten rzężący początek „Nobody”. </span><span style="color: #111111; font-family: Times New Roman, serif;">Jak
wezwanie, by nie być nikim - być Słońcem, Bogiem,
przebudzić się, odnaleźć sens. To jest utwór, przy którym można
przeżyć katharsis. Zachwyca mnie to uspokojenie, patos i te dźwięki
smyków, perkusji. Gitarowe prędkie solo i wiolonczela.</span></span></p>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: #111111;"><span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: medium;"><a href="https://www.youtube.com/watch?v=UjrRTY2UDjw">Trudno nie skomentować teledysku</a> w estetyce produkcji zespołu Tool (z
czasów płyty „Undertow”). Oto szkielet wychodzi z ciała, widzi
trupy nad kawą, trupa w bicyklu, z teczką, przed telewizorem i
pętlę; a potem kostucha zaprasza do swojego powozu, bo przecież
nie ma już niczego autentycznego - wszystko nawet kwiat, czy kamień
jest tylko produktem, tanim rekwizytem.</span></span></p>
<p style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="color: #111111; font-family: "Times New Roman", serif; font-size: medium;">I
jeszcze jeden wybitny utwór - „We Love You” <a href="https://www.youtube.com/watch?v=4-NHVWecj2U">z oryginalnym obrazkiem</a> (w technice 360, gdzie można ruszając myszką patrzeć
się we wszystkie strony), który ma nas zdołować – pokazać
cośmy zrobili ze światem.</span></p>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="font-size: medium;"><span style="color: #111111;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span><span style="font-weight: normal;">Utwór
o żądzy posiadania, aż po zdeptanie wszystkiego wokół. <i>Więcej,
więcej, więcej! Połóż stopę na czyjejś twarzy! Więcej kasy,
seksu, morfiny, aż po zatracenie.</i> Ileż tu progresywnych zmian w
obrębie utworu! </span></span></span></span>
</span></p>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;">A
może to „Cosmic” jest tym najważniejszym utworem na płycie?
Zakończony wybitną wirtuozerską gitarą i podniosłą
fortepianową codą, która wzrusza mnie niezmiennie przy „<i>There
you'll find me,</i></span><span style="font-weight: normal;"><i> </i></span><span style="font-family: Times New Roman, serif; font-weight: normal;"><i>Let
it go!</i>”.</span></span></p>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: medium;">Porusza
to uświadomienie jak niezwykła jest droga jaką przeszliśmy od
bazgrolenia po ścianach jaskiń, przez świat faraonów, królów. I
tyle było w niej miłości i tyle razy wcielało się w nas dobro. I
tak będzie jeszcze nie raz.</span></p>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="font-size: medium;">„<span style="font-family: Times New Roman, serif;">Beautiful
Morning” jest o odkryciu naszej sprawczości. Że możemy
„<i>pomalować kwiaty</i>”. I znów robią wrażenie te progresywne
zmiany w utworze. Ortodoksyjni fani metalu będą krzywić się jak
wieża w Pizie.</span></span></p>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;">Utwór
brzmi jak odnaleziony utwór Alice In Chains... </span><span style="font-family: "Times New Roman", serif;">Hołd
dla mistrzów z Seattle, którzy na płycie „Dirt” osiągnęli
mistrzostwo dołującego klimatu. </span><span style="font-family: "Times New Roman", serif;">Ale
tu nastrój nagle śmiga w inne rejony... Emocjonalna huśtawka.
Słyszę nawet The Beatles... „<i>Chodzisz po wodzie, ale woda cię
połyka. (Nie pozwól na to!)</i>”. Pianino na koniec. Tego nie zniosą
fani konkretnego machania długimi włosami, wyłączą i każą
płytę zakopać.</span></span></p>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="font-size: medium;">„<span style="font-family: Times New Roman, serif;">Easier”
zaczyna się jakimś wokoderem, potem słyszę głos Scotta Weilanda ze
Stone Temple Pilots, którego uwielbiałem, a który po prostu wybrał
śmierć. I teraz ten głos przekonuje, że to było łatwe.</span></span></p>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="font-size: medium;">„<span style="font-family: Times New Roman, serif;">G”
wygląda mi na najambitniejszy utwór. </span><span style="font-family: "Times New Roman", serif;">Rozmowa z Bogiem nad klawiszem delete. </span><span style="font-family: "Times New Roman", serif;">Niesamowite są te żeńskie głosy, a gadki przypominają Franka Zappę. </span></span></p>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="font-size: medium;">„<span style="font-family: Times New Roman, serif;">(O)rdinary”
to słodki pop w stylu Daft Punk. Oto robot-android zadaje ci
konkretne pytania np. "<i>Powiedz mi jak śnić?</i>" albo przekonuje cię, że
chciałby być tobą.</span></span></p>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="font-size: medium;">„<span style="font-family: Times New Roman, serif;">(D)eath”
nie zaskakuje. Znam tę "zaskoczkę" z płyt Acid Drinkers. Frank
Sinatra nam tu puentuje płytę - odlatuje w marzenia i sny.</span></span></p>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: medium;">Ale jest jeszcze ostatni - tytułowy - utwór. Odpalcie go na
full. Nie będę spoilerował. Aha i nie dajcie się śmierci!</span></p>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><br />
</p>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><br />
</p><div style="text-align: justify;"><br /></div></div>Unknownnoreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-1346706399237574428.post-40737488827204068902023-11-30T20:47:00.006+01:002023-11-30T20:47:56.323+01:00Ogólnopolski Konkurs Poetycki "Kwadratura"<p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg9nEfdcabzGcvS-SoB5zfgtPth6naCRCvJuoDgQdgbTC696LBysgEq_lVos3WUE3FLrWmgcr3oSOdfcwyNBr7y8Whhl_VW9r4BzIQOs_t3x8OSZz-hupCYl3_f7fmPPpQicf-o5FQu7zc9HO0PMOUm4Jj1bTr_BNcCSDweFWAg8ZzDEc9OWjHWTCcMtAG9/s1756/KWADRATURA%20KONKURS.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="841" data-original-width="1756" height="153" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg9nEfdcabzGcvS-SoB5zfgtPth6naCRCvJuoDgQdgbTC696LBysgEq_lVos3WUE3FLrWmgcr3oSOdfcwyNBr7y8Whhl_VW9r4BzIQOs_t3x8OSZz-hupCYl3_f7fmPPpQicf-o5FQu7zc9HO0PMOUm4Jj1bTr_BNcCSDweFWAg8ZzDEc9OWjHWTCcMtAG9/s320/KWADRATURA%20KONKURS.jpg" width="320" /></a></div>Łódzki Dom Kultury organizuje Ogólnopolski Konkurs Poetycki "Kwadratura".<p></p><p>W konkursie mogą wziąć udział autorzy (zarówno członkowie związków pisarskich, jak i osoby niezrzeszone), którzy nadeślą organizatorom zestaw 20 niepublikowanych w książkach, czasopismach ani w Internecie i nienagradzanych wierszy o dowolnej tematyce, będących podstawą do dalszych prac nad tomem poetyckim.</p><p>Prace konkursowe w formacie:.rtf, .doc lub .docx należy przesłać do 30 grudnia 2023 roku na adres: konkurs@ldk.lodz.pl.</p><p>Rozstrzygnięcie konkursu nastąpi 1 marca 2024.</p><p>Nagrodą główną w konkursie jest wydanie tomu wierszy laureata przez Łódzki Dom Kultury w serii poetyckiej Kwadratura. Jury przyzna ponadto nagrody finansowe i wyróżnienia.</p><p>Szczegóły: <a href="https://www.ldk.lodz.pl/aktualnosci-a3/ogolnopolski-konkurs-poetycki-r5878?fbclid=IwAR0oM1dBWxq0uQACmkTTHGE10UIUVzKqJQipYvn_UMmu_X6uyM8Dz62Nc4E">LINK<br /></a></p>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1346706399237574428.post-42443450520440000142023-09-30T23:26:00.004+02:002023-09-30T23:27:09.757+02:00Tomasz Smogór w Inowłodzu<p>Tomasz Smogór, autor książki "Dziwniej nie będzie" 23 września odwiedził Galerię Czarna Kura w Inowłodzu. Spotkanie poprowadził wydawca - Piotr Grobliński. Żonglerka śliwkami, flash mob przy jazzowym akompaniamencie - takie rzeczy tylko w Inowłodzu! </p><p>Książka jest plonem konkursu Wydawnictwa Kwadratura, w którym oprócz mnie - jurorami byli Joanna Chachuła i Przemysław Dakowicz.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhn_e1DwOkajaZbx8mbcH0ZzmCUF0j7afWIpbsPuQeVy0zvR6MYpmxB7pwfa8le-8HsxgRyj4fpQxSwinK7lBNN2V1eSpbjzyQYp_RBlSol7goPZwJCudK2J0XlCfTZMuBfMq5Rh-bAr-vXut7LXYC5ji0ZvDqivcgHywCHUnqtlx-U_ppgSkK7o_u7jjhp/s2048/382745195_10227477729043239_4798973010174149387_n.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1536" data-original-width="2048" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhn_e1DwOkajaZbx8mbcH0ZzmCUF0j7afWIpbsPuQeVy0zvR6MYpmxB7pwfa8le-8HsxgRyj4fpQxSwinK7lBNN2V1eSpbjzyQYp_RBlSol7goPZwJCudK2J0XlCfTZMuBfMq5Rh-bAr-vXut7LXYC5ji0ZvDqivcgHywCHUnqtlx-U_ppgSkK7o_u7jjhp/s320/382745195_10227477729043239_4798973010174149387_n.jpg" width="320" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjMiuSj9IMoL1yKCBJqfXwpgBDCuVgG5slCIBNcMTSxj_As6AxmVBSTfJX8xrb73KPRbcAVKvS68COsxVU_n42SM_j0AutqB1hh3IZRRStQkUTZVmAdPGL06YXL_Tk1QzHcqPF9tqPsPd0IyOUFoRjbL1hdS6nIOBZ5aKpQ_tIseFyBzJfh30f8NvSN8IVd/s2048/382738921_10227477728123216_3990925026092527542_n.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1536" data-original-width="2048" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjMiuSj9IMoL1yKCBJqfXwpgBDCuVgG5slCIBNcMTSxj_As6AxmVBSTfJX8xrb73KPRbcAVKvS68COsxVU_n42SM_j0AutqB1hh3IZRRStQkUTZVmAdPGL06YXL_Tk1QzHcqPF9tqPsPd0IyOUFoRjbL1hdS6nIOBZ5aKpQ_tIseFyBzJfh30f8NvSN8IVd/s320/382738921_10227477728123216_3990925026092527542_n.jpg" width="320" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjL0iL-_efYGXuGUz0hreAdVdRUto543zZfNFexEi0-OXeotlVQby0GKMejrBAMxSiQ-XCS5OkKYPrxbBUc4lr5niOwBp4uXybsl2ghZVH00r9q2oYmtG8jzhQK8gC5qH2aLeMap3gFSgMn5hjJlVYWKTAZF9fBeB1OMeGGY1zbU4CPD3bvLZOwtC9SThtO/s4000/379633113_739743217961476_8653394136644342639_n.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3000" data-original-width="4000" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjL0iL-_efYGXuGUz0hreAdVdRUto543zZfNFexEi0-OXeotlVQby0GKMejrBAMxSiQ-XCS5OkKYPrxbBUc4lr5niOwBp4uXybsl2ghZVH00r9q2oYmtG8jzhQK8gC5qH2aLeMap3gFSgMn5hjJlVYWKTAZF9fBeB1OMeGGY1zbU4CPD3bvLZOwtC9SThtO/s320/379633113_739743217961476_8653394136644342639_n.jpg" width="320" /></a><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZiA_hfJFGL3fSWZWgdbquQHVz_m3QHS4xf6jNngqI3NTVYc8S-vapSyRG0ctYS4KBBbG4l615C3Jw070G3U9ggISGzPHM0aTsJ6GCrD-VCXnx16b1WwE4ZHCUj7Dv-2wKwpReBPbbLbQY1ocr6kxclDokjKfLIaq4NN0nQ_S-x0pE2-I63pO1_JZMNFsN/s4000/379636539_983535689399559_1426981627467677186_n.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4000" data-original-width="3000" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZiA_hfJFGL3fSWZWgdbquQHVz_m3QHS4xf6jNngqI3NTVYc8S-vapSyRG0ctYS4KBBbG4l615C3Jw070G3U9ggISGzPHM0aTsJ6GCrD-VCXnx16b1WwE4ZHCUj7Dv-2wKwpReBPbbLbQY1ocr6kxclDokjKfLIaq4NN0nQ_S-x0pE2-I63pO1_JZMNFsN/s320/379636539_983535689399559_1426981627467677186_n.jpg" width="240" /></a></div></div><br /><p></p><p><span face=""Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif" style="background-color: white; color: #050505; font-size: 15px; white-space-collapse: preserve;"><br /></span></p><p><span face="Segoe UI Historic, Segoe UI, Helvetica, Arial, sans-serif" style="color: #050505;"><span style="background-color: white; font-size: 15px; white-space-collapse: preserve;"> </span></span></p>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1346706399237574428.post-31900202717497478162023-08-07T17:03:00.004+02:002023-08-07T20:12:05.423+02:00Polacy tacy ładni<h2 style="text-align: left;"> NAWROCKI - "MOJA MAMA MA DEPRESJĘ I SIEDEM INNYCH PIOSENEK O MIŁOŚCI", THIN MAN RECORDS, 2022.</h2><h2 style="text-align: left;"><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxTicAXxUz9QJZ6kNHJNysUq4sUZUdZLYNAZ1muu1m9w9SPMjY3WwAqKyIiXzG2TvycgUty_6fYiCeMdrhAnXIwLO-86JUgv4u9bWjlEfJ0ndtddTP1C40ueziClchSwPDRHmlP_x0CMynDU5VAvPgh4EBZ4Bjc53OYzaJ0FXrxh701NHpTYyFovRu5V_2/s1500/Nawrocki%20Moja%20mama%20ma%20depresj%C4%99%20recenzja.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1500" data-original-width="1500" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxTicAXxUz9QJZ6kNHJNysUq4sUZUdZLYNAZ1muu1m9w9SPMjY3WwAqKyIiXzG2TvycgUty_6fYiCeMdrhAnXIwLO-86JUgv4u9bWjlEfJ0ndtddTP1C40ueziClchSwPDRHmlP_x0CMynDU5VAvPgh4EBZ4Bjc53OYzaJ0FXrxh701NHpTYyFovRu5V_2/w400-h400/Nawrocki%20Moja%20mama%20ma%20depresj%C4%99%20recenzja.jpg" width="400" /></a></div><br /></h2><div><p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="background-color: white;">To jest osiem fantastycznych piosenek.
A śpiewa je odklejony od szołbiznesowej machiny, prawdziwy artysta,
który ma image a la Matt Berninger z The National (a ja berningerowe
„One More Second” mogę uznać za najpiękniejszą piosenkę na
świecie). Jest podobny, w swoim szaleństwie i językowej feerii, do
Budynia (który niedawno zmarł, zostawiając wszystkich w
konsternacji i żałobie).</span></p>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="background-color: white;">Nawrocki to lider zespołu Kobiety (czy
jest jakiś mój rówieśnik, który nie zna hitu „Marcello”?).
Można go było usłyszeć na płycie Yugoton, a ja gdzieś na strychu - być może - mam jeszcze kasetę „Ego” z piosenką - „Polska złota jesień”... M</span><span style="background-color: white;">a </span><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;">świetną
</span><span style="background-color: white;">barwę głosu, a wszystko tak powymyślał,
że płyta jawi mi się jako </span><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;">doskonała, bezbłędna!</span></p>
<p style="margin-bottom: 0cm;">
</p>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="background-color: white;">Zaczyna się <span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;">genialnie</span>.
Numer „Dobrzy ludzie” powinien hulać po radiach i telewizjach,
gdyby dobro było dziś w cenie... Wyobrażam sobie prezesów różnych
stacji radiowych: „<i>Ojej! Tam jest fraza o Jezusie</i>”, „<i>Ojej!
Tam jest o zmianie płci</i>”... albo „<i>Kto zrozumie aluzję
do zespołu Nagrobki</i> („<i>ale ja rozstroiłem się zupełnie /
i nagrobki widzę wszędzie</i>”). Ci prezesi mają minę prezesa
spółdzielni mieszkaniowej z serialu „Alternatywy4”: „niech
pan przyniesie kwit, czy ten radiowy hit, jest panu naprawdę
potrzebny”...</span></p>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="background-color: white;">Tymczasem to hicior dla wszystkich,
którzy czują „<i>w sercu tępy ból</i>”, widzą, że świat
zmierza w złym kierunku, ale widzą też kosmos dobra, więc zamiast
wpadać w schizo-wizje biorą się w garść : „<i>Chcę
być dobry jak ty / kochać ze wszystkich sił / zostało niewiele
dni / mówisz nie ma ludzi złych (…) / Chcę być dobry jak ty / bezpańskie kochać psy / i
ciężarówki, gdy pędzą na mnie wprost”...</i></span></p>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="background-color: white;">Tytułowy
utwór wzrusza. Autor śpiewa o miłości do matki „<i>Nie
pamiętasz już jak karmiłaś mnie swoją wielką czułą piersią</i>”,
do matki, która zmaga się z amnezją i depresją. A gdy obok
czułości pojawia się mieszanka gniewu, bezradności, to przy
dźwięku trąb w tym „<i>gdybym za pieniądze mógł, kupić
dla ciebie czas / obrabowałbym światowy bank” </i>nagle
brzmi to <span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;">absolutnie
obłędnie.</span></span></p>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="background-color: white;">Utwór
„Tęczowa gitara” jest pełny wiary, że muzyką można zmienić
świat. I jest tu trochę wstydu, że nie jest się idealnym, ale znacznie więcej nadziei: „</span><i>ja tak jasno dziś widzę znów
nas. Ciebie i cały świat, jakbym wziął jakiś kwas”.</i> A<span style="background-color: white;"> w bonusie eko-szaleństwo: </span><i>„posadź ze mną jakiś
las”.</i></p>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="background-color: white;">Przesiąknięty
wariackim sarkazmem song „Karmiczne długi” przypomina mi trochę
„Spowiedź kretyna” w wykonaniu Piotra Fronczewskiego do tekstu
Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego. Ileż tu spiętrzonej paranoi:
ucieczka w Bieszczady, pragnienie wyłączenia pozostawionej
kuchenki, pieszczenie kotów i mewy żrące mokry chleb. No i te
jazzujące trąbki, <span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;">cud!</span></span></p>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="background-color: white;">Piosenka o zepsutej
lodówce, śmieszy. A jeszcze ma wywaloną puentę.</span></p>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="background-color: white;">„Przy Tobie czuję
się lepszy” zaczyna się delikatnie i zwiewnie jakby mgły
wschodziły nad polem. Ale potem jest sporo konkretu. Padają grube
słowa i zapewnienia: „<i>Dziś nie tęsknię już wcale, za tym
pornorealem...”. </i>Wyznanie „<i>Przy Tobie czuję się lepszy,
świat jest piękniejszy, Polacy tacy ładni</i>”, od razu
odwróciłem i wyszło mi, że kto narzeka na Polskę, po prostu
prywatnie się jeszcze nie zakochał.</span></p>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="background-color: white;">„Zupełnie jak
nikt” to luzacki numer o odklejeniu od rzeczywistości. A w
ostatnim tęsknym „W twoim fotelu” po strasznym śnie, jest
ukojenie uzyskane dzięki gapieniu się w chmury. Co autor recenzji
również poleca.</span></p>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><br />
</p></div><div style="text-align: justify;"><br /></div>
<iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture; web-share" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/wuqwWPkGFDM" title="YouTube video player" width="560"></iframe>
<iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture; web-share" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/64gEXol0HxY" title="YouTube video player" width="560"></iframe>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1346706399237574428.post-77410320451602470532023-07-17T10:15:00.001+02:002023-07-17T11:55:50.147+02:00Powiedz mi dobre słowo w ucho<h2 style="text-align: left;"> Karaś Rogucki "Czułe Kontyngenty", Kayax, 2022</h2><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjSR4sioxCcwNhDiOSPc0uKZbmA8E6DIuaztGj93AqL3qeHgZSlUpcd4wvzH8lsmI3BiGDma9i5AzaxZsPe-SfOD9Z-rtUy60cmEAnUgLf3Ac6eg4yBM1ytV-YtnKV_MkH85vRo0BiwdWUwtXHgynYQpgv_yT8z5C1YZNkdpI2XGjZz8gzibeG7bYrst_cA/s1200/Kara%C5%9B%20Rogucki%20Czu%C5%82e%20kontyngenty%20Kayax.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1200" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjSR4sioxCcwNhDiOSPc0uKZbmA8E6DIuaztGj93AqL3qeHgZSlUpcd4wvzH8lsmI3BiGDma9i5AzaxZsPe-SfOD9Z-rtUy60cmEAnUgLf3Ac6eg4yBM1ytV-YtnKV_MkH85vRo0BiwdWUwtXHgynYQpgv_yT8z5C1YZNkdpI2XGjZz8gzibeG7bYrst_cA/w400-h400/Kara%C5%9B%20Rogucki%20Czu%C5%82e%20kontyngenty%20Kayax.jpg" width="400" /></a></div><br /><p style="text-align: justify;"><span style="font-size: large;">"Świat nie jest straszny lecz piękny, bo tak postanowiłem" - powiedział ponoć Hrabal, a Roguckiemu mogło się to spodobać. Umiesz latać? Umiesz! Nie siadaj więc na złu, tylko fruń ku dobru - zdawałby się mówić. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-size: large;">Kolor okładki tej płyty przypomniał mi kolor drugiej płyty Morcheeby - zespołu, który nie umiałby zaśpiewać mrocznej piosenki - a może umiałby, tylko byłaby to radość w mroku. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-size: large;">Zatem maluję ścianę pokoju i drę się szczęśliwy z wokalistą Roguckim. Telewizor wyłączony, śniadanie z czerwoną porzeczką wśród świergolących ptaków zjedzone. Pora też wydać świergot. Obejrzałem mema na Facebooku: <a href="https://demotywatory.pl/5202965/Temperatura--nieznacznie-przekracza-30-stopni-Alert-RCB-">"<i>Temperatura 30 stopni! Alert RCB: To już po Rzeczypospolitej!</i>",</a> a potem jeszcze przeczytałem na Gazeta.pl: "<i>upiorna czerwień na mapach / Akropol zamknięty / Bordowe alerty we Włoszech / śmiertelne dachowanie w Krakowie</i>". No i uspokoiłem się dopiero, gdy usłyszałem zwrotkę z płyty: "<i>W lipcu pogoda stabilna / Napływają informacje ze świata / O kolejnych potwierdzonych przypadkach / Że dobro zaczyna wracać"</i>. Ochłonąłem i odśpiewałem refren: "<i>Nie chcę już o niczym myśleć / Powiedz mi dobre słowo w ucho / Proszę jeszcze trochę bliżej / Resztę zostawmy na jutro</i>". </span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="font-size: large;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5Qqjm0cFqA5wDXGu16_v0RXJk0QVhTAUOozjJ2IuEXo5lW153d_GtnUrFCkp4Lf2cmke5xJXkRsqcgTg9ozbXBI4J0LMIUI5JrAYNF0uDeZgqVb7JJm8_NUNNegoC2QPTDY7MVmxH50rDuoeKyHiWSnbQLR1Aue5kYyJLaKA1d8hmFIwz1VK-AGOYU8lJ/s453/Reszt%C4%99%20zostawmy.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="183" data-original-width="453" height="129" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5Qqjm0cFqA5wDXGu16_v0RXJk0QVhTAUOozjJ2IuEXo5lW153d_GtnUrFCkp4Lf2cmke5xJXkRsqcgTg9ozbXBI4J0LMIUI5JrAYNF0uDeZgqVb7JJm8_NUNNegoC2QPTDY7MVmxH50rDuoeKyHiWSnbQLR1Aue5kYyJLaKA1d8hmFIwz1VK-AGOYU8lJ/s320/Reszt%C4%99%20zostawmy.jpg" width="320" /></a></span></div><span style="font-size: large;"><br /></span><p></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-size: large;">"Resztę zostawmy na jutro" to chyba moja ulubiona piosenka. Z frazami o upartej wierze i kawałku nadziei, której starczy dla każdego. Z surrealem "<i>Lokomotywy jak ogromne łososie / nawoływały się nocami (...)</i>" prawie tak dobrym jak "<i>Anioły żrą kiełbasę</i>" z pierwszej płyty Comy. Pasuje mi ten plumkający bas, i te plamy dźwięku. Pasuje mi wokal - mistrzostwo Polski.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-size: large;">Piosenka nr 8 - "Film" też jest boska - z leśnym teledyskiem, z takim błyskiem słów: "<i>Robisz mi w głowie takie małe eksplozje"</i>. Popowa, popowa do bólu - klawisze z dawnych lat (bardzo dawnych, tego kiosku "Ruchu" koło wieżowca, gdzie kupiłem winyl "Papa Dance" z piosenką "Kamikadze wróć!" już nie ma) i ten jej lekko patetyczny refren: "<i>Posłuchaj ciszy...</i>"! Można dać się unieść. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-size: large;"></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="font-size: large;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjclkXotmJXhFkrBs72cVwowGYiTeurMpBCw8JclcPsrepe2ugFh2Mv0DFOTj_MzHaoPslvHtrEvX0WIdeck-Vy0DzHOQ5HXiYFPwujCd55_qgRu7f-e4jx6qkvmm4GoPVQGuz_RZrMyMU9H2cEARfCJ7ZgIewXP7C0OOB3bVYcMK4RVk7eXMMVVLlJokYk/s537/Szlachetny%20pop-rock.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="269" data-original-width="537" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjclkXotmJXhFkrBs72cVwowGYiTeurMpBCw8JclcPsrepe2ugFh2Mv0DFOTj_MzHaoPslvHtrEvX0WIdeck-Vy0DzHOQ5HXiYFPwujCd55_qgRu7f-e4jx6qkvmm4GoPVQGuz_RZrMyMU9H2cEARfCJ7ZgIewXP7C0OOB3bVYcMK4RVk7eXMMVVLlJokYk/w400-h200/Szlachetny%20pop-rock.jpg" width="400" /></a></span></div><span style="font-size: large;"><br />Tak o muzyce napiszę: to szlachetny pop-rock o bardzo dobrych refrenach. Woda jest przezroczysta i zachęca do zanurzenia. Teksty człowieka szczęśliwego mogą drażnić fanów mieszkających na Żuławach Wiślanych. Ja wynotuję jeszcze kilka fraz, przy których człowiek przyzwyczajony do negatywnych komunikatów i prognoz końca świata, zawiesi się skonfundowany:</span><p></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-size: large;">"<i>Dobry jest ból ten / Wybuchają butle</i>" ("Zapasowy tlen"),</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-size: large;">"<i>Miasta kładą się do snu jak smutne psy</i>" ("Marianna"),</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-size: large;">"<i>Właśnie jakbym się teraz / Zaczynał od nowa / Od jednego do drugiego / Twojego słowa</i>" ("Bezpieczny lot"),</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-size: large;">"<i>Naładowany kolorami jestem / Jak sklepy w strefie bezcłowej</i>" ("Zobacz jak się ładnie pali"),</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-size: large;">"<i>Nazywam rzeczy po prostu / Nie mają innych znaczeń / Jestem ufny i wierny i w cieniu / I tak jest łatwiej</i>" ("Latem pływam nago w czystej wodzie"),</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-size: large;">"<i>Podpisuję się pod deklaracjami / Przeciwko wychodzeniu z sypialni</i>") ("Jutro spróbujemy jeszcze raz").</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-size: large;">Na tej płycie pełnej przebojów - najpierw wpadła mi w ucho "Marianna" ("<i>Kolorowe robaki / Kamienie z morza / Na całym niebie / Rudy pożar</i>"), potem "Bezpieczny lot" (fajny teledysk ze śpiewającym ogniem "dającym ognia"), "Mniej niż więcej" - z nagłym zrozumieniem, że niedosyt jest lepszy od przesytu ("<i>Ciągle jest / Mniej niż więcej / I to jest moje miejsce</i>"). No i "Brunatny", który bardzo kazał powtarzać refren ("<i>Do widzenia do jutra, kolejny dzień</i>"). Na koncercie w łódzkiej Wytwórni, ten kawałek - pamiętam - wyjątkowo dobrze zabrzmiał.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-size: large;">Pierwszy i ostatni utwór są lekko spowolnione. Klamrą spajają te taneczne, do których ciągle się chce powracać.</span></p><div><br /></div><div><br /></div><div><a href="https://bialafabryka.blogspot.com/2021/06/dobra-chemia.html">Recenzja płyty duetu Karaś/Rogucki "Ostatni bastion romantyzmu"</a></div>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1346706399237574428.post-66906917738879698632023-07-02T21:34:00.003+02:002023-07-02T22:33:25.290+02:00Przesada, blichtr i przepych. Stadionowy rock<p style="text-align: justify;"></p><h2>MUSE "Will of the People", 2022.</h2><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEirkjqdReq9ZY6qFkdaERdru9KEGsjKEDjO2cP26d5XLZ9Mqy87CaS4AuGbGypPHKZQB1GZOZ59BPkbMcGzQK0kWICjGQrXDqS2V8oHSPQiv0hJSfFCqxGU-zLK9aGeIVTYpiQMsnuY2gLCo7nPjowJoyT6t6TdmJ07GfnznV1cUOobGYfOwt6OyYNFh7sx/s679/Muse%202.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="679" data-original-width="679" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEirkjqdReq9ZY6qFkdaERdru9KEGsjKEDjO2cP26d5XLZ9Mqy87CaS4AuGbGypPHKZQB1GZOZ59BPkbMcGzQK0kWICjGQrXDqS2V8oHSPQiv0hJSfFCqxGU-zLK9aGeIVTYpiQMsnuY2gLCo7nPjowJoyT6t6TdmJ07GfnznV1cUOobGYfOwt6OyYNFh7sx/w400-h400/Muse%202.jpg" width="400" /></a></div><p></p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Gdy francuskie miasta pustoszą hordy nastoletnich buntowników, a Donald Tusk właśnie dziś nagrał filmik, że nigdy się nie zgodzi na imigrantów ("Czego nie rozumiesz?"), przypomniał mi się album Muse, który traktuje o buncie. W teledyskach - zamaskowane watahy, na okładce obalony pomnik Wielkiego Muse'a. Niezłe schizowizje!</p><p style="text-align: justify;">Ten album w kategorii stadionowy rock - wygrywa wszystkie zestawienia. Bo posłuchać Muse, to jak pobyć na stadionie. Popadać w przesadę, blichtr i przepych. Śpiewać jak Freddie "Galileo! Galileo!", oszaleć. Nie jestem jakimś ich wielkim fanem. Z początku wydali mi się zdolnymi kopistami Radiohead. Potem bardzo polubiłem <a href="https://bialafabryka.blogspot.com/2010/02/muzyka-modyfikowana-genetycznie.html">"The Resistance"</a>, ale "Will of The People"- płyta z zeszłego roku, podeszła mi jeszcze bardziej.</p><p style="text-align: justify;">Chyba najbardziej lubię "Veronę" - patetyczną balladkę trochę w stylu Thoma Yorke'a, ale z tym wysokim vibrato pana Bellamy'ego. Tekst inspirowany tragiczną miłością Romea i Julii, pełny jest zadęcia, co mi absolutnie nie przeszkadza wzruszyć się, gdy gitarka łka jak w utworach U2... Trucizna na ustach i pragnienie miłości, zdejmowanie ubrań i maski, "<i>jeśli to mój ostatni dzień na Ziemi to chcę być z tobą!</i>". Ach, oszaleć z miłości, "<i>rysować serduszka, słodzić</i>"!</p><p style="text-align: justify;">Płyta zaczyna się motywem kojarzącym się z piosenką Marilyna Mansona. "Beautiful People" zastąpiono "Will of The People". Ważne, że brzmi to czadersko. Taka wola suwerena. I przerysowany tekst o potrzebie rewolucji. I o tym, że wylejemy dziecko z kąpielą.</p><p style="text-align: justify;">W drugim utworze, którego przebojowości ulegam bez wahania, cynicznie podawana jest nam teza: "<i>że potrzebujemy uległości, żeby nie czuć bólu</i>". Że samodzielność jest zła a możliwość wyboru zwyczajnie męczy. Piękny motyw retro (lata osiemdziesiąte) na klawiszach, absolutnie mistrzowski kawałek, do zapętlenia.</p><p style="text-align: justify;">Dalej w "Liberation" dyskretnie sprawdzamy czy to Muse, czy Queen. Tym razem śpiewają uciśnieni. Mowa jest o obalaniu reżimu, dziękuje się mu kulturalnie, ale stanowczo. "<i>Ukradliście wentylację, ale powietrze jest nasze!</i>". To znów hit!</p><p style="text-align: justify;">W "Won't Stand Down" wokalista robi wyrzuty i zapewnia, że nie ustąpi, a jego gniew przechodzi w growl. Gdzieś w tle słychać orkiestrę, a gitary łoją rzeczowo i solidnie. </p><p style="text-align: justify;">"Ghost" - dla kontrastu to tylko spokojne pianinko, do którego mogłaby śpiewać Kate Bush. Lirycznie o tęsknocie, a może tylko o tym, że było, co było i niech już nie wraca.</p><p style="text-align: justify;">"You Make Me Feel Like Halloween" brzmi jak jakiś pastisz (kościelne organy, przetworzony wokal). Czuję tu Jacksona, wizualizuję sobie moonwalk w pantofelkach. To jest tak głupie, że aż fajne. Kupuję to, tańcuję i podśpiewuję: "<i>Kiedy zgaszasz światło, czuję się jakby to był Halloween</i>"!</p><p style="text-align: justify;">"Kill or Be Killed" rozpoczyna świetny gitarowy riff, potem jest wszystko, za co lubi się Muse. Bombastycznie tłumaczy się tu bunt opętaniem. Posłuchajcie tych głosów z zaświatów (od 2:43), a potem growlu... "<i>Jeśli nie zabijesz, będziesz zabity"</i>, whoaahh!</p><p style="text-align: justify;">"Euphoria" to trochę disco. Disco o potrzebie uciechy. Że niby wszyscy potrzebują ekstazy (i falsetu?). </p><p style="text-align: justify;">A płyta kończy się złowieszczym refrenem, że mamy przerąbane. Wirusy, trzecie wojny, trzęsienia, pożary, kryzysy. </p><p style="text-align: justify;">Z konstatacją, że wszystko przed nami, wyłączam telewizor, wyłączam dudniące basy, wychodzę do ogrodu, prosto w brzęczące chrząszcze!</p>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1346706399237574428.post-54798853014628603112023-07-02T08:39:00.003+02:002023-07-02T11:06:38.930+02:00Spotkanie z Łukaszem Kamińskim na Złotym Środku Poezji w Kutnie<p style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhws5LTzvyCs3Dhg3hBhaFGkTp8srczA_4_Dfh2UrrpDMnmJhtlXSZ8GRLB98lfZVSqDhr0ZyuSYKVtZ2r9qRL_rPc-tQi3jah4zbmIEWA1CcuWp3EDAvQWafGfpZ6UZQe_ifHvay4YnByajG9GGHnVYsuhYVzgKlE-ZeUzmvpGNupAFBrcWHef5Kp1NN0l/s1600/Kleszcz%20Kami%C5%84ski.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhws5LTzvyCs3Dhg3hBhaFGkTp8srczA_4_Dfh2UrrpDMnmJhtlXSZ8GRLB98lfZVSqDhr0ZyuSYKVtZ2r9qRL_rPc-tQi3jah4zbmIEWA1CcuWp3EDAvQWafGfpZ6UZQe_ifHvay4YnByajG9GGHnVYsuhYVzgKlE-ZeUzmvpGNupAFBrcWHef5Kp1NN0l/s320/Kleszcz%20Kami%C5%84ski.jpg" width="320" /></a></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-size: large;"><span>W piątek </span><span><span style="background-color: white; font-family: inherit;">16 czerwca </span><span style="background-color: white;"><span style="color: #050505; font-family: inherit;"><span style="white-space: pre-wrap;">na Festiwalu Złoty Środek Poezji w Kutnie. Prowadziłem spotkanie z poetą Łukaszem Kamińskim. Rozmawialiśmy o tatrzańskich epifaniach, o szaleństwie języka w hołdzie Witkacemu ("3"), o wierszach z ulic Kutna ("2") i o wierszach sfrustrowanego nauczyciela polskiego ("1"). Później odbył </span></span><span style="color: #050505;"><span style="white-space: pre-wrap;">się</span></span><span style="color: #050505; font-family: inherit;"><span style="white-space: pre-wrap;"> jeszcze wieczór poświęcony Arturowi Fryzowi, twórcy festiwalu - wspominaliśmy jego wiersze i jego organizatorski power. Przeczytałem wiersz Artura, do którego stworzyłem wiersz z bitem i stworzyłem teledysk.</span></span></span></span></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-size: large;"><span style="color: #050505; font-family: inherit;"><span style="white-space: pre-wrap;">Było super, a naładowany pozytywnymi emocjami, w niedzielę </span></span></span><span style="background-color: white; color: #050505; font-family: inherit; font-size: large; white-space: pre-wrap;"><a style="color: #385898; cursor: pointer;" tabindex="-1"></a></span><span style="background-color: white; font-size: large;"><span style="color: #050505; font-family: inherit;"><span style="white-space: pre-wrap;">utkałem z kilku wierszy Łukasza Kamińskiego - kolejny wiersz z bitem. Wiersz przywołuje m.in. Wisławę Szymborską, Janusza Korczaka czy Brunona Schulza.</span></span></span></p><div class="separator" style="clear: both; color: #050505; font-family: inherit; text-align: center; white-space: pre-wrap;"></div><span style="font-size: medium;"><br /><div class="separator" style="clear: both; color: #050505; font-family: inherit; text-align: center; white-space: pre-wrap;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhoRMYZV74GKkGBu30oG8J6wCuBdLuRtjq5KyBd8cpyB1WNHRxuqKrC9_HEMlpeIJBI4fBeJDRCHnkVo0PKAHQgpO2BePusBHbsYbZaPIFiWnNqPQpZor3YONdmH-fQtNan9Jh5MgWRuffpLp1t517JFmiwZn2bSB-TEet67ny6mu4O1Mo2qGJBVXjA88UF/s1600/Kleszcz%20Kami%C5%84ski3.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhoRMYZV74GKkGBu30oG8J6wCuBdLuRtjq5KyBd8cpyB1WNHRxuqKrC9_HEMlpeIJBI4fBeJDRCHnkVo0PKAHQgpO2BePusBHbsYbZaPIFiWnNqPQpZor3YONdmH-fQtNan9Jh5MgWRuffpLp1t517JFmiwZn2bSB-TEet67ny6mu4O1Mo2qGJBVXjA88UF/s320/Kleszcz%20Kami%C5%84ski3.jpg" width="320" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; color: #050505; font-family: inherit; text-align: center; white-space: pre-wrap;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBlDZTve4mKdtfi2c6AGwFw3avpOeuKy3DliCiihKlEKzwJHCogyLv5x9Cz-DdYMiialgqWlIBoRAKw1Op6zu2oUyughTfclHuK5XOR1omDNTzZAuwOgrjJelsuNQEyFHNvFed-rDPdvqeaWrlaXFhmGtKujRULai3G1jkOEc2qGZSvDvkYaX0fHhY0hEw/s1600/Kleszcz%20Kami%C5%84ski2.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBlDZTve4mKdtfi2c6AGwFw3avpOeuKy3DliCiihKlEKzwJHCogyLv5x9Cz-DdYMiialgqWlIBoRAKw1Op6zu2oUyughTfclHuK5XOR1omDNTzZAuwOgrjJelsuNQEyFHNvFed-rDPdvqeaWrlaXFhmGtKujRULai3G1jkOEc2qGZSvDvkYaX0fHhY0hEw/s320/Kleszcz%20Kami%C5%84ski2.jpg" width="320" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; color: #050505; font-family: inherit; text-align: center; white-space: pre-wrap;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; color: #050505; font-family: inherit; text-align: center; white-space: pre-wrap;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqwwiF2EduxuqNjm1l7sjJ63iCYiYlCmiejQmSJAheaBKaOBezizmhQPjsuTPhTPmeKx8rvrREuVBrhizNk7kcLPB7ie-5P0i-ywJwXp6LpYBqUUnTQCJLAo9virmqrUNlYDxHe--V-bFqL1y7HxLADqbpEld5jant5nR7itU0frJbyfu6nEk0KMPfhXeG/s1600/Kleszcz%20Kami%C5%84ski%2033.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqwwiF2EduxuqNjm1l7sjJ63iCYiYlCmiejQmSJAheaBKaOBezizmhQPjsuTPhTPmeKx8rvrREuVBrhizNk7kcLPB7ie-5P0i-ywJwXp6LpYBqUUnTQCJLAo9virmqrUNlYDxHe--V-bFqL1y7HxLADqbpEld5jant5nR7itU0frJbyfu6nEk0KMPfhXeG/s320/Kleszcz%20Kami%C5%84ski%2033.jpg" width="320" /></a></div><br /></div><div class="separator" style="clear: both; color: #050505; text-align: center; white-space: pre-wrap;"><span style="background-color: white; font-size: 15px; text-align: start;"><i><span style="font-family: courier;">Zdjęcia: Krzysztof Myśliwiec</span></i></span></div></span><br /><span style="color: #050505; font-size: medium;"><span style="white-space: pre-wrap;"> </span></span><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture; web-share" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/V-ks4n2_vuk" title="YouTube video player" width="560"></iframe><div><br /></div><div>"Jak ten nauczyciel" - wiersz z bitem do słów Łukasza Kamińskiego (wiersze z książki "1")</div><div><br /></div><div><div> <iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture; web-share" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/qI83LiY0By0" title="YouTube video player" width="560"></iframe></div><br /></div><div>"Za świtem" - wiersz z bitem do słów Artura Fryza (z książki "Czytanie z księgi świętego kłapouchego"</div><div><br /></div>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1346706399237574428.post-43789497477208589072023-06-28T10:03:00.001+02:002023-06-28T10:03:55.373+02:00Niech zbudzi cię wielki step<p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGz3zUTmTayHZ7V-q6YgqYZL-QPJwe544xnrlSK8xSWfdQlSb342YXA5Vs2gmHaj7NeSm_y6Q_LWVw3bQalCNBzsgS1VWdaPcielb5W1bRuHpPkguNvvmgUIJaqL324iXkjrtj11UzFMUxg7jiEJHTkUWALdjc7ntHoSDbumih_G_YZGdJChwlsYB2Muci/s600/The%20Hu%20The%20Gereg%20recenzja.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="600" data-original-width="600" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGz3zUTmTayHZ7V-q6YgqYZL-QPJwe544xnrlSK8xSWfdQlSb342YXA5Vs2gmHaj7NeSm_y6Q_LWVw3bQalCNBzsgS1VWdaPcielb5W1bRuHpPkguNvvmgUIJaqL324iXkjrtj11UzFMUxg7jiEJHTkUWALdjc7ntHoSDbumih_G_YZGdJChwlsYB2Muci/w400-h400/The%20Hu%20The%20Gereg%20recenzja.jpg" width="400" /></a></div><h2 style="text-align: left;"> THE HU "The Gereg", 2019</h2><p></p><p style="text-align: justify;">"<i>Kiedy byłem małym chłopcem, hej</i>" wycinałem z gazet informacje o Wyścigu Pokoju. Była to coroczna impreza kolarska. Takie nazwiska jak Ludwig, Raab, Zagretdinow, Suchoruczenkow, a potem wreszcie Polacy: Piasecki, Mierzejewski, Jaskuła. Kapsle na asfalcie, na dywanie - i mały dziennikarz rozgrywał i zapisywał jakieś dziwne własne etapy. Moją ulubioną ekipą była ekipa z Mongolii. Pamiętam kilku ze składu: Cedendanbyn Ganbold, Chajanchiarwaa, Munchbad... </p><p style="text-align: justify;">Słucham płyty "The Gereg" od dawna (jest już nowa płyta, ale wciąż kocham pierwszą). Dawkowałem sobie te dźwięki. Słuchałem często w samochodzie. Najpierw wzbudzały skojarzenia z jakimś diabelskim mrokiem, szamańskim misterium. Ale odganiałem te myśli. Mongolia - to nie Diabolia. Mongolia to bezkresy z książek Stasiuka, piękno i dobro. </p><p style="text-align: justify;">Włączcie sobie numer 3: "The Legend of Mother Swan". Śpiewane z jakąś zawziętością, jakby z zaciśniętymi zębami. Gardłowo. </p><p style="text-align: justify;">Któregoś dnia zastanowiłem się, o czym to może być? I nie wymyśliłem, że o czymś tak pięknym! O łabędzicy, która znalazła wreszcie swojego łabędzia i urodziło się siedem wspaniałych łabądków. I było szczęście, cudowne chwile. Ale łabądkom nie urosły na czas pióra i gdy przyszła pora chłodów - nie mogły odlecieć na południe. Łabędzica chroniła je przed śmiercią pod swoimi skrzydłami i niestety - przyszło jej oddać życie. </p><p style="text-align: justify;">Gdy słucham tej tragicznej historii ptasiej miłości, wizualizuję sobie jakieś rozległe stepy pełne cierpienia i walki o przeżycie. I trzeba mi obudzić w sobie empatię do wszystkiego, co żywe, skoro twardziele z Mongolii ją mają. </p><p style="text-align: justify;">Pierwsze skojarzenie z Mongolią to Czyngis-chan, wódz - podręczniki piszą o jego okrucieństwie, ale i tolerancji. The Hu poświęcają mu trzeci kawałek - padają tu słowa: "Bicz Wiecznego Nieba", "Wysłannik Niebios", bo to hymn ku jego czci - pełen patosu, siły i przeświadczenia o słuszności sprawy. </p><p style="text-align: justify;">Płytę zaczyna utwór tytułowy - genialnie rytmiczny, narastający, z tym niezwykłym gardłowym głosem... Przepiękny refren (z powtarzanym słowem "<i>Sons</i>")..., który w tłumaczeniu brzmi: "<i>Słuchaj, to niebezpieczne / Słuchaj i podziwiaj/ Słuchaj i słuchaj rozkazu wielkiego Króla Niebios</i>", a więc posłuszeństwo, pewność...</p><p style="text-align: justify;">Przebojowy - "Wolf Totem" zaczynający się od ptasich odgłosów i groźnej modlitwy, która ma moc odstraszania złych duchów. Pokrzycz sobie to "<i>Hu - Hu - Hu - Hu</i>", by znaleźć w sobie motywację do działania. W tekście lwy, tygrysy, lamparty, słonie walczą o przetrwanie, ale wygrywa Mongolia!</p><p style="text-align: justify;">"Szokująco" brzmi utwór "Shoog Shoog". Ale ten "szok" to po mongolsku "<i>krzak</i>". Możliwe, choć nie wiem na pewno, że to o tym, że nie jesteśmy jak drzewa wysocy, ale jest w nas moc, siła i jest nas dużo.</p><p style="text-align: justify;">Kluczowym słowem w utworze "The Same" jest powietrze. Idealny kawałek do głębokich wdechów! Świetne smyki i powtarzane frazy. </p><p style="text-align: justify;">"Yuve Yuve Yu" z teledyskiem, to najlepszy wstęp do poznawania twórczości zespołu. Śpiących budzi wielki step, tradycja, wiara przodków. Masz to w genach!</p><p style="text-align: justify;">"Shireg Shireg" z dźwiękami fletu, ma w sobie jakiś klimat z filmów o Robin Hoodzie - czuję jakąś pierwotną siłę. Jakbyśmy jechali konno do jakiejś mistycznej krainy...</p><p style="text-align: justify;">"Pieśń Kobiety" kończy płytę. Jeśli w pierwszym słuchaniu przerażą cię gardłowe szamańskie wokale The Hu, może chociaż ukoi cię ten utwór, poświęcony kobietom - prawdziwym cudom świata, a "<i>Każde serce bije pieśń kobiety</i>".</p><div style="text-align: justify;"><br /></div>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1346706399237574428.post-35665076127956954232023-06-04T11:06:00.004+02:002023-07-08T18:21:57.584+02:00Na spotkanie jutrzence<h2 style="text-align: left;"> NOSOWSKA "DEGRENGOLADA", Kayax 2023</h2><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjX9dOx_9JIDFYbwyQk6pRkuX4i1v1jZEKHb866kT_GJPPdyqaEFaNhUWSx7-T6JbH_oadSKpypPLGGlyIcPfNpullu5CCzEHRJyAitjxV3RzE4O3okR6Lh7arJilzUKtUeVweSCAcS5_U7xTQTrBnQS9Ih_crj9ibKOvXDMraTW4k2Go2TS0RaiwptAw/s619/Nosowska.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="619" data-original-width="609" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjX9dOx_9JIDFYbwyQk6pRkuX4i1v1jZEKHb866kT_GJPPdyqaEFaNhUWSx7-T6JbH_oadSKpypPLGGlyIcPfNpullu5CCzEHRJyAitjxV3RzE4O3okR6Lh7arJilzUKtUeVweSCAcS5_U7xTQTrBnQS9Ih_crj9ibKOvXDMraTW4k2Go2TS0RaiwptAw/w394-h400/Nosowska.jpg" width="394" /></a></div><br /><div style="text-align: justify;">Nosowska znów nagrała potężną płytę. Słucham jej i wczytuję się w teksty za każdym razem plotąc banalne "chapeau bas!". Jest mistrzynią słowa, tworzy kanon. Leżę na dywanie tuż pod niskimi basami z moich głośników. </div><p></p><p><a data-ctbtn="0" data-cthref="/url?sa=t&rct=j&q=&esrc=s&source=web&cd=&ved=2ahUKEwiqmpXin6n_AhVpCBAIHfW3Bl4QFnoECAkQAQ&url=https%3A%2F%2Fpl.wiktionary.org%2Fwiki%2Fchapeau_bas&usg=AOvVaw2SDHrL2wTA6JadXC9vQJIh" data-jrwt="1" data-jsarwt="1" data-usg="AOvVaw2SDHrL2wTA6JadXC9vQJIh" data-ved="2ahUKEwiqmpXin6n_AhVpCBAIHfW3Bl4QFnoECAkQAQ" href="https://www.google.com/url?sa=t&rct=j&q=&esrc=s&source=web&cd=&ved=2ahUKEwiqmpXin6n_AhVpCBAIHfW3Bl4QFnoECAkQAQ&url=https%3A%2F%2Fpl.wiktionary.org%2Fwiki%2Fchapeau_bas&usg=AOvVaw2SDHrL2wTA6JadXC9vQJIh" jsaction="rcuQ6b:npT2md" jscontroller="M9mgyc" jsname="qOiK6e" style="-webkit-tap-highlight-color: rgba(0, 0, 0, 0.1); background-color: white; color: #1a0dab; font-family: arial, sans-serif; font-size: small; outline: 0px;"></a></p><div style="text-align: justify;">Płytę bardzo dynamicznie rozpoczyna kawałek z fajnym neologizmem w tytule - "Predatoprzywry" z głosem syna. Traktuje o wiecznym zadręczaniu się w drodze do perfekcjonizmu. I w tym sztuka, by nie dać się <i>"podpierdolkom słownym i niewidzialnym kuksańcom, odwiertom spojrzeniem"</i>!</div><p></p><p style="text-align: justify;">"Runo" każe nam sobie wizualizować autorkę leżącą w trawie - zjednoczoną z przyrodą i podziwiającą gwiazdy. "Muskularne drzewo" to wyraz pożądliwego zachwytu zielonością. I uwierzyłem w tę piosenkę, w te intymne wyznania "<i>nie chcę utarczek, chcę pieszczot"</i> czy "<i>łaskocze mnie podłoże</i>". W miłość do cudu życia, który nas otacza. Piękna jest aranżacja. I te mocne i celne wyrzuty do drugiego człowieka: "<i>Ty chcesz na smyczy prowadzać mech / rosę wziąć w niewolę / tresować złote liście / założyć chcesz na szyję / obrożę strumieniowi.</i>", i to jazgotliwe solo na końcu! Wszystko aż po "wzrusz".</p><p style="text-align: justify;">Przebojowa "Przytomna" jest o przekonaniu, że nie można się poddać agresorom, którzy wypaczają nam świat. Nosowska bezczelnie wyśpiewuje tę pewność: "<i>Na spotkanie jutrzence, idę powoli - dotrę skutecznie</i>". Cóż, otacza nas presja świata, która każe opowiedzieć się po którejś ze stron: "<i>W miejsce serca wetkną kołek z transparentem.</i>" I nie przebiera w słowach sięgając po wulgaryzm: "<i>Mordę mi dorobią, domalują wąsy, albo jeszcze gorzej: kutasa na czole. / Świat mi umeblują wedle swego gustu: uczynią galerą ze śpiącym u steru.</i>"</p><p style="text-align: justify;">Nosowska pisała już przewiercające do głębi, czułe teksty o synu (genialny "Lilia, kula i cyrkiel" na płycie "Do rycerzy, do szlachty, do mieszczan"), ale "Zimny" ma jeszcze grubsze wiertło. Matka wyznaje swą miłość na tle przepływających wielorybów, a syn (świetny wokal - Miki Krajewski) swoim radiowym głosem stopuje jej "<i>żarłoczne łono</i>". Sparafrazuję "Dzień Świra" i powiem do wszystkich poetów/poetek: "-<i> No napisz taki tekst / - No daj spokój. / - No napisz, no. / - Weź się! / - Bo nie napiszesz!". </i>Bo tak jak ciarki przechodzą, tak kiedyś ludzie będą szli ulicą Nosowskiej.</p><p style="text-align: justify;">"Larum" ostrzega, że jesteśmy zniewoleni, ale póki grill fajczy "<i>elektryczny pastuch nie przeszkadza</i>". Padają tu mocne słowa - o życiu w szambie, celne - o wszystkich wbitych w kołowrót "<i>Ślinisz się od uzdy / a chomąto wrosło w kark</i>". Do przebudzenia! Fajnie tak hitem przemówić do poniżanych, podporządkowanych i usidlonych. Nosowska ma czujne wezwanie do podniesienia się z kolan - "<i>Nie jesteś nic - jesteś wszystko!</i>", do uświadomienia sobie swojej siły.</p><p style="text-align: justify;">Znakomity - "Ledwie wczoraj" to wyrzut do rówieśników, których pamięta się jak byli zwariowani, piękni i młodzi, a dziś są trucicielami kotów, szujami, donosicielami i facetami z "<i>grzywką w nosie</i>".</p><p style="text-align: justify;">"Senny majak" to trudna rzecz, jak uderzenie w twarz, o toksycznych relacjach małżeńskich, przemocy i stłamszeniu w związku, pełnym "niemiłości".</p><p style="text-align: justify;">"Rzekomo" - jest spokojne, za to z dosadnym wulgaryzmem. Do wszystkich pozerów, którzy "<i>znają się na wszystkim i chętnie się wypowiedzą"</i>. </p><p style="text-align: justify;">"Piękna degrengolada" - to świetna piosenka. Wchodzi w głowę i każe rozmyślać. Tylko, że... Nosowska sięga po absurd. Wymyśliła koncept, że dobrze by było, gdyby przyroda się nam odwinęła. Niechby i przyszedł potop, meteoryt albo wymyślona przez Olgę Tokarczuk (w "Prowadź swój pług przez kości umarłych") zemsta zwierząt!</p><p style="text-align: justify;">Cytat z "Seksmisji": "Niezły tu mamy burdel w tym Archeo" - fajny, ale... mój nieufny mózg od razu wyświetlił frazę: "<i>Uratowani! Uratowani jesteśmy! Bocian! Jak on żyje to znaczy, że my też możemy! Lamia ściagaj tę pilotkę!"</i></p><p style="text-align: justify;">Ekopanika, którą się nas faszeruje, może poprowadzić kolejne pokolenia do jakiejś depresyjnej zapaści. Zamiast pozytywnie działać, nie możemy popadać w marazm, czy czarnowidztwo. Ja już przeczytałem na Facebookach, że człowiek powinien oddać Australię "misiom koala"! Czy ludzkości wyjdzie na dobre - czuć się jak uczeń zniszczony przez sadystycznego nauczyciela? Ekopanika po wrzody żołądka? Zejdźmy do piwnic! Zakaz samolotów, zakaz samochodów, zakaz biegania, bo szybszy oddech zużywa za dużo tlenu. Ekowina! Ekowina! Moja bardzo wielka ekowina! Tak mnie ta emfaza dobiła, że postanowiłem ułożyć "wiersz z bitem".</p><p style="text-align: justify;">Oto i "Kapibara"!</p><p style="text-align: justify;"><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture; web-share" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/YTHtaWN_EKY" title="YouTube video player" width="560"></iframe></p>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1346706399237574428.post-68322954892377438182023-05-21T22:20:00.001+02:002023-05-21T22:20:14.048+02:00Srebrna Szyszka dla Aleksandry Wiśniewskiej<p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhlLd7S33VvD2pMmRjqd33gd8a4KHuFxHL6TYlcNPqHXlqYmwXQFxlEKDZ_73WTJKxR6SSY-juWcRYaSa6WFllD1VFfU5F4mtH6uEOR7Sva8Te5iOd3XDC86h8IhWUZBTT5F8CblT3rHUbP_-0_WMnv5FdByI0_WnN-wqwSVkB-jl1OGx7PROLIrKqLvg/s2048/Aleksandra%20Wi%C5%9Bniewska%20Krzysztof%20Kleszcz%20Jerzy%20Jankowski.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1379" data-original-width="2048" height="269" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhlLd7S33VvD2pMmRjqd33gd8a4KHuFxHL6TYlcNPqHXlqYmwXQFxlEKDZ_73WTJKxR6SSY-juWcRYaSa6WFllD1VFfU5F4mtH6uEOR7Sva8Te5iOd3XDC86h8IhWUZBTT5F8CblT3rHUbP_-0_WMnv5FdByI0_WnN-wqwSVkB-jl1OGx7PROLIrKqLvg/w400-h269/Aleksandra%20Wi%C5%9Bniewska%20Krzysztof%20Kleszcz%20Jerzy%20Jankowski.jpg" width="400" /></a></div><br />Byłem przewodniczącym jury na Turnieju Jednego Wiersza Srebrna Szyszka w Międzyborowie koło Żyrardowa. Czytałem też swoje wiersze i mówiłem o wierszach z bitem. Było bardzo miło, a wygrała Aleksandra Wiśniewska.<p></p><p>Pełen werdykt: 1. Aleksandra Wiśniewska (Warszawa), 2. Monika Milczarek (Sieradz), 3. Zbigniew Mysłowiecki (Sadowe Węgrowskie). Trzy równorzędne wyróżnienia zdobyli: Janusz Budnik (Sochaczew), Joanna Jagiełło (Warszawa), Agnieszka Sadowska (Grodzisk Mazowiecki). Dodatkowe wyróżnienia książkowe zdobyli: Kacper Płusa (Pabianice), Mira Umiastowska (Warszawa) i Rafał Jeżak (Żyrardów). </p><p>Oprócz mnie jury konkursu stanowili: Robert Miniak, Tadeusz Hutkowski, Jerzy Paruszewski i Jerzy Jankowski. </p>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1346706399237574428.post-49496996583835362782023-05-17T20:14:00.007+02:002023-05-17T20:14:56.574+02:00Srebrna Szyszka w Międzyborowie<p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigDcQOL47TZGeZ0mTDQ2GiA35yFqbvn-pPkr0acSz4J5GtMoi0jOqr5oBnYQBNrOOFiocUN26vlugpI35cXIiqFwXUwGNwLl-qmOoZLIf2Env36f4QAwBa_Xn7iWRH7Pj-q8vXxyf4HBxTJCRrQ6LeqOpeWdXFHt0t5xodtCK0MYGbGzGDaeBmBuyU3w/s891/Srebrna%20Szyszka.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="635" data-original-width="891" height="228" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigDcQOL47TZGeZ0mTDQ2GiA35yFqbvn-pPkr0acSz4J5GtMoi0jOqr5oBnYQBNrOOFiocUN26vlugpI35cXIiqFwXUwGNwLl-qmOoZLIf2Env36f4QAwBa_Xn7iWRH7Pj-q8vXxyf4HBxTJCRrQ6LeqOpeWdXFHt0t5xodtCK0MYGbGzGDaeBmBuyU3w/s320/Srebrna%20Szyszka.jpg" width="320" /></a></div> <span style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px;">Związek Literatów Polskich, Wójt Gminy Jaktorów, ZSP w Międzyborowie, </span><span style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px;">Stowarzyszenie Przyjaciół Wydm Międzyborowskich </span><span style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px;">zapraszają na</span><p></p><div class="xdj266r x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; margin: 0px; overflow-wrap: break-word;"><b>XXII Otwarty Turniej Jednego Wiersza<br />im. Ziemowita Skibińskiego „Srebrna Szyszka” w Międzyborowie</b></div><div class="x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs xtlvy1s" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word;"><b>20 maja (sobota) 2023 roku</b><br /><b>o godzinie 14.00<br />w auli Szkoły w Międzyborowie - ul. Staszica 5</b></div><div class="x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs xtlvy1s" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word;">PROGRAM:<br />14.00 – Rozpoczęcie, wspomnienie patrona konkursu dr. Ziemowita Skibińskiego<br /><b>14.10 – „Po pięć <br />wierszy” czytają jurorzy:<br />Jerzy Paruszewski i Jerzy Jankowski</b><br />1<b>4.30 – Panel dyskusyjny i spotkania jurorów:<br />- Krzysztofa Kleszcza<br />- Roberta Miniaka<br />- Tadeusza Hutkowskiego</b><br /><b>Tematy dyskusji:<br />- Pogranicza poezji.<br />- Czy istnieją obecnie różne dykcje w polskiej poezji?<br />16.00 – XXII Otwarty Turniej Jednego Wiersza</b><br />ok. 19.00 – Rozdanie nagród </div><div class="x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs xtlvy1s" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word;"><br /></div><div class="x11i5rnm xat24cr x1mh8g0r x1vvkbs xtlvy1s" style="background-color: white; color: #050505; font-family: "Segoe UI Historic", "Segoe UI", Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 15px; margin: 0.5em 0px 0px; overflow-wrap: break-word;"><br /></div>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1346706399237574428.post-31389026286323061172023-03-31T19:41:00.000+02:002023-03-31T19:41:09.460+02:00Tomasz Smogór zwycięzcą konkursu na książkę poetycką<p style="text-align: justify;"></p><p style="text-align: justify;"><i> </i>Miałem przyjemność, razem z Joanną Chachułą i Przemysławem Dakowiczem, jurorować w konkursie na książkę poetycką, zorganizowanym przez Wydawnictwo Kwadratura. W Światowym Dniu Poezji 21 marca odbyła się uroczystość wręczenia nagród. Zwycięzcą okazał się Tomasz Smogór z Kłodzka, który otrzymał nagrodę 2000zł, a jego książka wkrótce zostanie wydana. Nagrody uzyskali również: Piotr Grzymałtowski z Ostrołęki i Małgorzata Wandasiewicz z Dąbrowy Górniczej. </p><p></p><p></p><p style="text-align: justify;">"Sugestywne niepokojące wiersze, w których brzmi jazz, a nad głową przepływa płaszczka i niemy manat" - napisaliśmy w uzasadnieniu werdyktu.</p><p style="text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjPxD5POe89knU8h1rUlwruEHw94ypSkuDZDBvBoicLG2ctiDdKStBF4VuOSdG56_DHVbSl6CpOIYruPORGzf88xL8wFRyX-lqtTR_DDqbPfcOAL4oHYYESNM_yXqiKaTv0pz8sdkkVh0hn4puJf_Uqh6nICQeVGmE3jqDTy9gNX9C0pc9xauNXbUcTBQ/s750/Joanna%20Chachu%C5%82a%20Tomasz%20Smog%C3%B3r%20Piotr%20Grobli%C5%84ski.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="750" height="441" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjPxD5POe89knU8h1rUlwruEHw94ypSkuDZDBvBoicLG2ctiDdKStBF4VuOSdG56_DHVbSl6CpOIYruPORGzf88xL8wFRyX-lqtTR_DDqbPfcOAL4oHYYESNM_yXqiKaTv0pz8sdkkVh0hn4puJf_Uqh6nICQeVGmE3jqDTy9gNX9C0pc9xauNXbUcTBQ/w663-h441/Joanna%20Chachu%C5%82a%20Tomasz%20Smog%C3%B3r%20Piotr%20Grobli%C5%84ski.jpg" width="663" /></a></p><p><span style="font-family: Lato, sans-serif;"></span></p><div style="text-align: center;"><span style="font-family: Lato, sans-serif;"> Joanna Chachuła, Tomasz Smogór i Piotr Grobliński</span><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="font-family: Lato, sans-serif;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZ9ryJ4W_7bzsJRaU_YQEjndbVt8HqfJSEleIy8LT2C-14LwCbjfbUdF57PBKXYxz1XKO4qzXodNm_USBu3loFVKAN6fd-wSSiy0L9vdfbJ9cV6_M4HMvd1PpbRTKJgHoyWEz34LBcZ-GwU-bV4Wn915cQGycnha39m3fY_GV8bEZ7U1vImVQPBhyahw/s667/Konkurs%20na%20ksi%C4%85%C5%BCk%C4%99%20poetyck%C4%85%202.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="667" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZ9ryJ4W_7bzsJRaU_YQEjndbVt8HqfJSEleIy8LT2C-14LwCbjfbUdF57PBKXYxz1XKO4qzXodNm_USBu3loFVKAN6fd-wSSiy0L9vdfbJ9cV6_M4HMvd1PpbRTKJgHoyWEz34LBcZ-GwU-bV4Wn915cQGycnha39m3fY_GV8bEZ7U1vImVQPBhyahw/w400-h300/Konkurs%20na%20ksi%C4%85%C5%BCk%C4%99%20poetyck%C4%85%202.jpg" width="400" /></a></span></div><span style="font-family: Lato, sans-serif;"><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZqlkgQNl6W_Rv-Ow9VSqZWWZ8XwY_-wVD7HCl_3Q4T3F12SaixmRd8L74ARlp2vr5HqBb12o07IWI0il1P6YlvQStl5fpYwxLfP8PUOBNZRvqCx0Lp_EPz8LMhU2_9zOEP5hHs3duhSXjXtUonxFbvgQMQQ21aL6R6tLrIM03uAltDq6jvOphbjCMaA/s667/Konkurs%20na%20ksi%C4%85%C5%BCk%C4%99%20poetyck%C4%85.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="667" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZqlkgQNl6W_Rv-Ow9VSqZWWZ8XwY_-wVD7HCl_3Q4T3F12SaixmRd8L74ARlp2vr5HqBb12o07IWI0il1P6YlvQStl5fpYwxLfP8PUOBNZRvqCx0Lp_EPz8LMhU2_9zOEP5hHs3duhSXjXtUonxFbvgQMQQ21aL6R6tLrIM03uAltDq6jvOphbjCMaA/w400-h300/Konkurs%20na%20ksi%C4%85%C5%BCk%C4%99%20poetyck%C4%85.jpg" width="400" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgsOxAztjWGL-AzPmNfPd6D1FE2Oin-m0NFldVIile_qbp6aBBGa3cn_bcn1BRNuTIsrFfyU0dABVUb5lW733ScFOeRH5Xv5GFtuKgYzuINfoqhpkti6WItG5OWcZ4w5_mNGBAxtIBLFpn9NkApsY8Qb9DBzcscdu-BRMu-qdnaiw8R4hL5XguTYd9MtA/s1756/Kwadratura.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="841" data-original-width="1756" height="191" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgsOxAztjWGL-AzPmNfPd6D1FE2Oin-m0NFldVIile_qbp6aBBGa3cn_bcn1BRNuTIsrFfyU0dABVUb5lW733ScFOeRH5Xv5GFtuKgYzuINfoqhpkti6WItG5OWcZ4w5_mNGBAxtIBLFpn9NkApsY8Qb9DBzcscdu-BRMu-qdnaiw8R4hL5XguTYd9MtA/w400-h191/Kwadratura.jpg" width="400" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgl98W5JZ4CWuDM7WE2xm273D7z5T2Jeb4De7re-x6kZAE0DHr7g6kvNhUwS6eBjuMwmaA2c7fu6frnadWxE_eEf2HfUcYtXMKtd8ma8vuCrluRaDBuZJIuSUK978ggiL0Xl22QjDyFmoKmSizVal7BIhD3HphQ10iGV89tl5nK0i-Da5tkeWbbDRw8-A/s925/Laureaci%20konkursu%20na%20ksi%C4%85%C5%BCk%C4%99%20poetyck%C4%85%20wydawnictwa%20Kwadratura.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="925" height="216" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgl98W5JZ4CWuDM7WE2xm273D7z5T2Jeb4De7re-x6kZAE0DHr7g6kvNhUwS6eBjuMwmaA2c7fu6frnadWxE_eEf2HfUcYtXMKtd8ma8vuCrluRaDBuZJIuSUK978ggiL0Xl22QjDyFmoKmSizVal7BIhD3HphQ10iGV89tl5nK0i-Da5tkeWbbDRw8-A/w400-h216/Laureaci%20konkursu%20na%20ksi%C4%85%C5%BCk%C4%99%20poetyck%C4%85%20wydawnictwa%20Kwadratura.jpg" width="400" /></a></div><br /><div style="text-align: center;">Tomasz Smogór, Piotr Grzymałtowski i Małgorzata Wandasiewicz</div></span><p></p><p><span style="font-family: Lato, sans-serif;"><span style="font-size: 20px;"> </span></span></p>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1346706399237574428.post-50612310449196900972023-01-22T21:00:00.003+01:002023-01-22T21:12:09.490+01:00Kowery po ciary!<h2 style="text-align: left;"> LIMBOSKI - "HOME TAPES VOL.1", 2022</h2><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi4Grhwbe3KrY-53watbcgoqMbc7maHAzhi8llMynUWzRhw0C4UvePFgv8HYF8hsCNxXYA2oKhJKdfdNGgay7QARyDLPvj-SLZK73oyIqdV__rVn_qse5ubpWx85yR2E6E5ONGpi3b210HUgw5z9Sir9f0AgyDPhd63kWfvX3whLEq8HWU9B6FLgZlx3A/s997/Home%20Tapes%20Vol.%201%20Limboski.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="757" data-original-width="997" height="304" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi4Grhwbe3KrY-53watbcgoqMbc7maHAzhi8llMynUWzRhw0C4UvePFgv8HYF8hsCNxXYA2oKhJKdfdNGgay7QARyDLPvj-SLZK73oyIqdV__rVn_qse5ubpWx85yR2E6E5ONGpi3b210HUgw5z9Sir9f0AgyDPhd63kWfvX3whLEq8HWU9B6FLgZlx3A/w400-h304/Home%20Tapes%20Vol.%201%20Limboski.jpg" width="400" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div><div style="text-align: justify;">Ta płyta to znane kawałki, przefiltrowane przez wyjątkową wrażliwość i wyobraźnię muzyczną artysty.</div><div style="text-align: justify;">Nabyłem ją na koncercie w łódzkiej Przechowalni 26 października. </div><div style="text-align: justify;">Trudno nie docenić głosu muzyka - wg mnie porównywalnym z głosem Maleńczuka, ale zmanierowana poza, lubianego kiedyś, pana Macieja aktualnie jest dla mnie nieznośna. Wolę emocjonalność autora "W Trawie".</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Niesamowite, wirtuozerskie są (trzeba to zobaczyć na żywo) umiejętności Limboskiego. Dał on koncert w stylu "One Man Show", obsługując kilka gitar, klawisze i perkusjonalia.</div><div style="text-align: justify;">Zachwycił mnie jego power - w niedużej salce łódzkiego klubu, dla niewielkiej grupy odbiorców, dał z siebie wszystko!</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Na płycie z coverami - są utwory dobrze mi znane (np. Bob Dylan "One More Cup of Coffee", "Lovesong" The Cure, "The Power of Love" Frankie Goes To Hollywood, czy tradycyjna pieśń "Run On For A Long Time", którą ostatnio przypominał ś.p. Sosnowski) i utwory, których zupełnie nie kojarzyłem, a powinienem (m.in. "Walk Away" Toma Waitsa, "Sinnerman" Niny Simone ).</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Te nowe wersje piosenek powstały w domowym zaciszu, gdy koronawirus uniemożliwiał koncertowanie. Każda została podana odświeżająco. Najbardziej podoba mi się na płycie (na żywo mnie totalnie zaskoczyła!) kunsztowna robota głosem (zapętlanie i nakładanie ścieżek wokalnych) w "Asimbonanga" (wplecione są w nią jeszcze "Biko" Petera Gabriela). </div><div style="text-align: justify;">Pięknie brzmi "Waiting For You"( z płyty, którą słabo osłuchałem - "Ghosteen"). Miłość! Piękno i dobro!</div><div style="text-align: justify;">Kowery po ciary to: "Sinnerman" Niny Simone - świetny rytm, klawisze, chórki i niski głos. Wszystko na swoim miejscu! To samo "You're Dead" Normy Tanegi, gdzie padają słowa "<i>Oni nie chcą Twojej piosenki, jesteś martwy, martwy, martwy!</i>"; czytam ją sobie, jako drwinę z każdej twórczości, która napotyka na niezrozumienie, ale taką drwinę, którą trzeba znieść, którą trzeba przyjąć na klatę i odrzucić - mieć gdzieś.</div><div style="text-align: justify;">Delikatny jak cieniutka firanka jest cover Beatlesów "Julia", "Run On..." jest zaś wściekły i zaciekły. </div><div style="text-align: justify;">Z pozoru monotonny "Lovesong" Cure'ów - urzeka. Z mojej bajki jest też cover Waitsa. A włoska tradycyjna pieśń partyzantów "Bella Ciao" - pełna bólu i przeczucia śmierci, to już w ogóle - efekt wow!</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Chcę usłyszeć te i inne utwory Limboskiego ponownie na żywo. Chcieć to móc! Bilety już kupione. Koncert 11 lutego w Tkaczu!</div></div><div><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCU7mZ6ChiUwUBZjp1_R-XRTE6Er_YEgy4365DlzdIuyqn-Pagb6G5rCFPP8gmulHNM25S3oc0WHuEQgrlEc8oRiDEDnBLztj9lXzhPEmKV8VEIP2AJAZrxGpFmAtPf5iXkT7YkM0ItffGRAeGI7pXmJ0SqcHCr31sWFkGEKUb405YKgl7K_cw4yMVpg/s2048/Kleszcz%20i%20Limboski.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1726" data-original-width="2048" height="270" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCU7mZ6ChiUwUBZjp1_R-XRTE6Er_YEgy4365DlzdIuyqn-Pagb6G5rCFPP8gmulHNM25S3oc0WHuEQgrlEc8oRiDEDnBLztj9lXzhPEmKV8VEIP2AJAZrxGpFmAtPf5iXkT7YkM0ItffGRAeGI7pXmJ0SqcHCr31sWFkGEKUb405YKgl7K_cw4yMVpg/s320/Kleszcz%20i%20Limboski.jpg" width="320" /></a></div><div style="text-align: center;">Kleszcz- fan, i Limboski po koncercie w łódzkiej Przechowalni</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBqa4t4kU4w4bajgAdbfcnqvTphZu3-yI3OEyjE1KQ7he-t7YBe-Y2coaS8qA5eoaK2UXlZjceZSUbUPcBuxbWE2n9NM68JxIwfX5nitg5EwPBBpQjVY58E8A6sarLCRxII4Kp-MHA-F0xXZa0SC7-1ijnz786CaBAfBjKVloUuVv558Onlr2zWNG3Uw/s2048/Limboski.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1536" data-original-width="2048" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBqa4t4kU4w4bajgAdbfcnqvTphZu3-yI3OEyjE1KQ7he-t7YBe-Y2coaS8qA5eoaK2UXlZjceZSUbUPcBuxbWE2n9NM68JxIwfX5nitg5EwPBBpQjVY58E8A6sarLCRxII4Kp-MHA-F0xXZa0SC7-1ijnz786CaBAfBjKVloUuVv558Onlr2zWNG3Uw/s320/Limboski.jpg" width="320" /></a></div><br /><div><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPJwOAnk-opwC-dtT02HoV4LpAdRobxUUGx8QGPkmaPrmWFbQoGvqBqg3D_spgaacmuDpuZ88hGEnnjHxWyJenfwVGIG72-JST8vD3DOgQ_YRu3TyGTTFv5vAPv_a-b6fHKig1pJlER6eo1yz9fGniV8A94kugNAPAiHorRwmCOLCxjkneqC0qz9UqcQ/s1187/Limboski%20w%20Tkaczu.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1187" data-original-width="843" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPJwOAnk-opwC-dtT02HoV4LpAdRobxUUGx8QGPkmaPrmWFbQoGvqBqg3D_spgaacmuDpuZ88hGEnnjHxWyJenfwVGIG72-JST8vD3DOgQ_YRu3TyGTTFv5vAPv_a-b6fHKig1pJlER6eo1yz9fGniV8A94kugNAPAiHorRwmCOLCxjkneqC0qz9UqcQ/w454-h640/Limboski%20w%20Tkaczu.jpg" width="454" /></a></div><br /><div><br /></div><div><br /></div>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1346706399237574428.post-20603126680372550112023-01-22T18:31:00.001+01:002023-01-22T18:31:50.279+01:00Kamienie wierzą, że są górami, rzeki myślą, że są morzami<h2 style="text-align: left;"> NEW MODEL ARMY "FROM HERE", 2019.</h2><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQcl6dkDTzkSvTAUOVQYDS7tc1StTFn-_zmwunX2FMktkD65tJcL7kTwiriYc2DdwAXUnWiHgNXosv80_LDXsvMQEa8SvwPWAIlYpkAhWmf169I-gG-C4FSOO0PRTM-nDMObkMfwXJbnM6JtALvKFzQBhMXoSU_iBCD0f_-SplBHflDnWi3o5ef2zobw/s884/New%20Model%20Army%20From%20Here.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="884" data-original-width="884" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQcl6dkDTzkSvTAUOVQYDS7tc1StTFn-_zmwunX2FMktkD65tJcL7kTwiriYc2DdwAXUnWiHgNXosv80_LDXsvMQEa8SvwPWAIlYpkAhWmf169I-gG-C4FSOO0PRTM-nDMObkMfwXJbnM6JtALvKFzQBhMXoSU_iBCD0f_-SplBHflDnWi3o5ef2zobw/w400-h400/New%20Model%20Army%20From%20Here.jpg" width="400" /></a></div><br /><p style="text-align: justify;">Istnieją od 43 lat. To ich 18 album!
To od "Thunder and Consolation" zacząłem kolekcjonować
płyty CD. Cenię sobie bardzo power "Today Is A Good Day" i
mrok "Between Dog and Wolf". Dorzucę jeszcze "High"
i "The Love of Hopeless Causes"... New Model Army - wiadomo - dźwięki, które chłoszczą cię jak wiatr na połoninie.
No i to jest na pewno taka płyta. Bez słabych momentów. Zatem numer po numerze:</p><p>
</p><p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">PASSING THROUGH - Przejmujący mroczny, ponury wstęp. Z
kluczowym tekstem "<i>Myślałem, że to falujące gałęzie
sprawiły, że wiał wiatr</i>", ale myliłem się. I powtarzające
się frazy "<i>Tylko przechodzimy</i>" i "<i>Nie mamy nic do
stracenia</i>". Niezwykłe - za pomocą tradycyjnego
rockowego instrumentarium, panowie z NMA potrafią zaczarować
odbiorcę i przenieść go w inny świat. Jakiś wiatr hula w tych
dźwiękach, gną się trawy, bulgoczą wrzosowiska. Perkusja wgniata
nas w ziemię, jakby chciała wymusić na nas pokorę i obietnicę
poprawy.</p>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">NEVER ARRIVING - Piękny bas i żarliwość w głosie.
Tekst o tchórzostwie, które każe nam być zawsze tuż przed
decyzją.</p>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">THE WEATHER - To kawałek o zmianach klimatycznych,
ostrzegający i gniewnie wzdychający nad ludzkością. Zmieniamy jak pogoda. Jesteśmy trudniejsi do zrozumienia,
nieprzewidywalni, szaleni.</p>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">END OF DAYS - Apokaliptycznie. Jesteśmy znudzeni fajerwerkami i chcemy - chyba - ognia.
Gdy pada pytanie - "<i>Nie możemy wrócić do wynalezienia kół?</i>"
kombinuję, że wszystko, co wymyślimy, prowadzi nas na manowce.</p>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">GRAT DISGUISE - O chowaniu się za maską twardziela. I
poszukiwaniu kogoś, kto nas przejrzy. "<i>Muszę znaleźć kogoś,
kto spróbuje, zobaczyć za wielkim przebraniem, wszystkie grzechy i
wszystkie kłamstwa</i>". No i warto posłuchać skamlającej
gitary.</p>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">CONVERSATION - O zagubieniu, pozostawieniu siebie
gdzieś na pastwę losu. I znalezieniu kompana w postaci skrzeczącej
mewy. O przekonaniu, że wszędzie są dobre duchy, i że „<i>wystarczy
zadzwonić</i>”. Sullivan cedzi słowa np. <i>"ice cold water</i>",
jakby pod językiem chrzęściły mu kostki lodu.</p>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">WHERE I AM - Najpiękniejszy kawałek. Hymn. Pieśń o godności. Każdy człowiek ma uczucia. Także ten biedny
- pogardzany, głodny, samotny. Gdy podśpiewuję sobie ten
fragmencik "<i>I am where I am, I'm not so hard to find</i>",
łączę się empatycznie z każdym towarzyszem niedoli, żebrzę,
zaciskam zęby... Szczęście można odnaleźć; robić to, co
trzeba. Przejmująco brzmi fragment o nienasyceniu - że wszystkim
czegoś brakuje, każdy chce być gdzie indziej, być kimś innym,</p>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">HARD WAY - Piękny, mistyczny kawałek. Tyle się uczyliśmy, i lekcje były trudne. I to
wszystko było po coś.</p>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">WATCH AND LEARN - Zawziętość znana mi
z piosenek Killing Joke. Przestroga, że wśród ludzi dominuje bezmyślne
przyglądanie się i małpowanie; każdy rodzaj broni można
sobie wydrukować w 3d, a dzieci patrzą i się uczą, i nam
odpłacą.</p>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">MAPS - Od niskich dźwięków wiolonczeli, do
stwierdzeń, że na naszych mapach pełno jest różnych strasznych
stworów.</p>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">SETTING SUN - Niby o daremności, a może o pięknie.
Nie umiem zdecydować się, czy to depresyjny kawałek, czy afirmacja
i pogodzenie się z przemijaniem, głodem, niemocą... W pewnym
momencie jest wyjątkowo patetycznie.</p>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">FROM HERE - Na koniec - marność nad marnościami. "<i>Kamienie wierzą, że są górami, rzeki myślą, że są morzami,
szkło wierzy, że jest diamentem, a dworzanie, że są królami".
</i>Ostrzegam Państwa - Sullivan każe powtarzać po nim:
<i>"Jestem panem niczego</i>". Ale Wy nie powtarzajcie, udawajcie,
że to nie do was. Pogwizdujcie i przewiązujcie pomidory.</p><br /><p></p>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1346706399237574428.post-31641832863857205242023-01-09T22:30:00.004+01:002023-01-09T22:30:55.997+01:00Orzeszki buka<h2 style="text-align: left;"> ŁUKASZ KAMIŃSKI "3", WYDAWNICTWO KWADRATURA, ŁÓDŹ 2022.</h2><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRDUDMKHk0wmAQAwSUfKBKI0ZyILkZizVP3LBJRdzlYPPioW7ckwuFpexngoDfl6KhxibuaB8ZlzMha_cfzsJggfmt5DYteYfwcbnyyztEwOaHoYY_cvR9uqVrVcFziMdOSyWPIMBzF-UKIq7ZRRJ9XPAGknPLwvXf_o_rfoJuQSpd8NQMIkhPlIQGdQ/s711/%C5%81ukasz%20Kami%C5%84ski%203.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="711" data-original-width="527" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRDUDMKHk0wmAQAwSUfKBKI0ZyILkZizVP3LBJRdzlYPPioW7ckwuFpexngoDfl6KhxibuaB8ZlzMha_cfzsJggfmt5DYteYfwcbnyyztEwOaHoYY_cvR9uqVrVcFziMdOSyWPIMBzF-UKIq7ZRRJ9XPAGknPLwvXf_o_rfoJuQSpd8NQMIkhPlIQGdQ/w474-h640/%C5%81ukasz%20Kami%C5%84ski%203.png" width="474" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">Trzecia książka Łukasza
Kamińskiego, poety z Kutna, który zamieszkał w Zakopanem, nosi
tytuł „3” (wcześniej napisał „1” i „2”) i składa się
z trzech części. Pierwsza część – „Tetmajer” – jest dla
mnie wyjątkowa. To odurzenie Tatrami, ubóstwienie gór. Ach, ja też
tak mam, i chyba nie tylko ja. Włażę na szlak, jak w jakiś omam,
w łzę. Piękno dusi mnie tym swoim ogonkiem pod „ę”. Tracę
głowę. To coś jak syndrom jerozolimski, gdy pielgrzym udaje się
do świętego miasta i zaczyna fanatyczne przeistoczenie w biblijne
postaci, zaczyna gadać głosami. Zatem te wiersze podyktował
syndrom tatrzański. Każda górska polana, każdy piarg - oddziałują
mistycznie. Poeta klęka, modli się do ścieżek, kołysze się w
U-kształtnych dolinach.
</p>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span style="text-align: center;">Tomik zaczyna się od
empatycznego zjednoczenia z reliktowym skorupiakiem skrzelopływką
bagienną. Ponoć może on przetrwać w górskim jeziorze, ale takim,
w którym dno zimą zamarza, a składane jaja ulegną przemrożeniu.
Aż zapragnąłem odwiedzić Mały Furkotny Staw na Słowacji (przez
bezmyślne zarybienie stawu, w Polsce od 50 lat nie zaobserwowano
naszego bohatera), ale to chyba niemożliwe, bo nie dochodzi doń
żaden szlak turystyczny, może więc tylko z daleka mu pomacham? W
króciutkim wierszu zmieścił się zachwyt geometrią płatka śniegu
oraz stwierdzenie, że Tatry to idealne miejsce, by umrzeć.</span></p>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span style="text-align: center;">W górskiej przyrodzie
autor znajduje odpowiedniki naszych codziennych uczuć: zwątpienia,
beznadziei, strachu - "</span><i style="text-align: center;">mnich patrzy w przepaść</i><span style="text-align: center;">",
jakby tracił wiarę. Poetycka kontemplacja krajobrazu przypomina mi
japońskie haiku: "</span><i style="text-align: center;">tak jasno mimo mrozów / tak definiuję
życie</i><span style="text-align: center;">". To pigułki wersów, które trzeba sobie położyć
pod język, by zadziałały. Kondensaty, esencje, olśnienia. Włożyć
ten tomik do plecaka obok mapy i piersiówki. Zjednoczenie z
potokiem? Tak, i odczuwanie ruchu płyt tektonicznych. Filozoficzne
frazy, godne buddyjskiego mędrca: "</span><i style="text-align: center;">chciałbym zwolnić / z
przepływającego czasu / wyławiać zdrowe ryby"</i><span style="text-align: center;">.</span></p>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span style="text-align: center;">Empatia z rybami, które
jak śpiewał Kurt Cobain w "Something in the Way" - "</span><i style="text-align: center;">nie
czują bólu</i><span style="text-align: center;">", ma charakter wręcz ekstatyczny, nagle w
wersie zostawione jest puste miejsce, na ich słowa. I wypisana z tej
pustki – radość. Ach, jest tu najpiękniejsza definicja poezji:
"</span><i style="text-align: center;">wiersze to orzeszki buka / obgryzane przez gryzonia</i><span style="text-align: center;">".
A poeci uśmiechają się jak bogowie.</span></p>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span style="text-align: center;">Nad graniami jest obraz
nieba, chwytak do serca, uspokajacz: "</span><i style="text-align: center;">moje demony dawno
zasnęły / diabły poszły won</i><span style="text-align: center;">". Czytam to jako przepis na
depresje: a wywal w cholerę swoje zaganianie. Hinduistycznie brzmi
puenta jednego z wierszy o "</span><i style="text-align: center;">szczęściu nieistnienia</i><span style="text-align: center;">",
ale jest tam też chrześcijańska "</span><i style="text-align: center;">msza nad mszycami</i><span style="text-align: center;">"
odprawiana przez małego ptaszka.</span></p>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span style="text-align: center;">Tatry to życie -
zapewnia poeta. I widzę tekturową okładkę zeszytu z czasów PRL,
taką z napisem "krew to życie". Zatem poeta zapodał
sobie w krwiobieg wszystko, co tatrzańskie: endemiczną warzuchę,
rysia i Zamarłą Turnię (ach, mój ogrodzie - z sosną górską i
kosodrzewiną, namiastko czerwonego szlaku!) W tym jego ikarowym
uniesieniu jest świadomość upadku: urwiska, kotły, czerń stawu,
zimny księżyc - prawie jak narzędzia tortur. Dekadencki poeta –
Przerwa-Tetmajer, zapewne cieszy się ze swojego patronatu. Kamiński
zestawia obok siebie sprzeczne emocje, jak ostrza wielkich nożyc. Tu
śmierć, a tu wiersz o maleńkim mysikróliku, cudny jak on sam!</span></p>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span style="text-align: center;">Druga część jest z
innej beczki. To proza poetycka pod tytułem „Witkacy”. Zatem
jest sprośnie, jest wulgarnie, jakby ktoś urwał wihajster, który
regulował poczucie przyzwoitości. To miał być hołd dla szalonego
artysty Witkiewicza, zatem zgodnie z jego zasadami czystej formy -
jest tu szokowanie odbiorcy, swoiste anty-katharsis, dziwność
świata, groteska i rubaszność. Witkacy zażywał różne
substancje psychoaktywne, nawet zostawiał adnotację, co zażywał,
rysując różne psychodeliczne portrety. Kamiński umiejętnie - nie
mam pojęcia pod wpływem czego - naśladuje to szaleństwo. Żadnych
tu świętości, a same bezeceństwa. Mamy metafizycznie się
zatrząść, jakby halny się zerwał, by pomieszać nam w głowach.
Prowokacja goni prowokację - wszędzie gruźlicze plwociny, Krupówki
stają się największą z kup, a Bruno Schulz nie potrafi docenić
Tatr. Czytam to jakbym śnił sen wariata.</span></p>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span style="text-align: center;">Trzecia część książki
to "Zych" (czyli pseudonim literacki Stefana Żeromskiego).
Zaczyna się od pragnienia, byśmy naśladowali św. Franciszka -
czyli chronili zwierzęta, dopiero wtedy będziemy godni tego piękna,
które jest w górach. Wspomina się Jana Kasprowicza, by "</span><i style="text-align: center;">ze
smreków układać wiersze i z chmur zbierać trofea, by zapomnieć
zło</i><span style="text-align: center;">". Biorę patos tych wersów: "</span><i style="text-align: center;">Poezjo, prowadź
na szlak orlich gniazd</i><span style="text-align: center;">", choć z zastrzeżeniem, że trudna
to droga i nie polecam jej każdemu. Z wyprawy na Morskie Oko z kijem
do selfie, nie tkajmy wiersza.</span></p>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span style="text-align: center;">Wspomina się tu wiele
postaci np. Kornela Makuszyńskiego, wiecznie uśmiechniętego -
jakby ludzie dzielili się na uśmiechniętych górskich zakochańców
i ponurych malkontentów z nizin. Są przykazania: "</span><i style="text-align: center;">z każdego
kroku / czynić świętość</i><span style="text-align: center;">", "</span><i style="text-align: center;">Chodzić tak –
póki nie przyjdzie po nas lawina</i><span style="text-align: center;">". Przywołany jest
mistyczny symbol Polski - zapomniana kraina Nietota, z książki
Tadeusza Micińskiego: "</span><i style="text-align: center;">Prowadź nad nietotą do domu
dyptamu”.</i><span style="text-align: center;"> I przypomniałem sobie wielkie dyptamowe połacie,
gdy ostatnio szedłem w stronę Murowańca. Nietota to widłak
wroniec - mała roślinka, która przetrwała, w przeciwieństwie do
wielkich widłakowatych z karbonu. Wtedy 250 mln lat temu widłaki
osiągały wielkie rozmiary, dziś nietota to cień tamtych potężnych
drzew.</span></p>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span style="text-align: center;">Tomik gęstnieje od
nazwisk „ludzi gór” i od nazw miejsc. Ze szlachetnej prostoty
pierwszej części, przechodzi w nieoczywiste „bajanie gazdy”, za
górami... za lasami... - wspomina się dawne, by filozoficznie
podumać nad tym, co teraz.</span></p>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">Książka tak mi się
spodobała, że zapragnąłem włączyć słowa autora w mój projekt
„Wiersz z bitem”. Zrobiłem teledysk do „Mysikróla”. W nim -
z mojego okna nagle widać Tatry.</p></div><br /><div><br /></div>
<iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture; web-share" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/pVoi40TpMSY" title="YouTube video player" width="560"></iframe><div><br /></div><div>Recenzja ukazała się w czasopiśmie "Kalejdoskop" 12/22.</div><div><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1OHiwgs7y_viaD_c2iFE91i4v2MBs6gzu0JgqmvVqGZibn0tkQ3w58rT1KkHS708lYUfFUog2d9gnNuiIqdKey8OEiuNZ7rQAFZjNPzacjZxW8nfeofqRUSHF771FvijJq0nv2-lc5F_XEUw4-h4mcPRjXMpGUWLclvyXfP8mBVJmTJJyPy4TZ6BFQw/s960/Autorzy%20numeru%2012.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="960" data-original-width="708" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1OHiwgs7y_viaD_c2iFE91i4v2MBs6gzu0JgqmvVqGZibn0tkQ3w58rT1KkHS708lYUfFUog2d9gnNuiIqdKey8OEiuNZ7rQAFZjNPzacjZxW8nfeofqRUSHF771FvijJq0nv2-lc5F_XEUw4-h4mcPRjXMpGUWLclvyXfP8mBVJmTJJyPy4TZ6BFQw/s320/Autorzy%20numeru%2012.jpg" width="236" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhsOWbnzl6amWSOddyAy-Z8dzaBveYEe7CJqwNX5_z-I3Cliz16JdlSuY6cISI_NnAOymHQG7JoqnNQQwPeymX1RJxvbXxSF48rAOSfJ6NWNMMB6yk_gY4jBM4qmsMkoUGQsrRSSuAqqPIn8khsC52yMFKZqZ4FmMPFzbj87o6u_Wd_JckBSZA1am5ksQ/s2048/Kalejdoskop%2012.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhsOWbnzl6amWSOddyAy-Z8dzaBveYEe7CJqwNX5_z-I3Cliz16JdlSuY6cISI_NnAOymHQG7JoqnNQQwPeymX1RJxvbXxSF48rAOSfJ6NWNMMB6yk_gY4jBM4qmsMkoUGQsrRSSuAqqPIn8khsC52yMFKZqZ4FmMPFzbj87o6u_Wd_JckBSZA1am5ksQ/s320/Kalejdoskop%2012.jpg" width="240" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgepcLBCOFUL5SamyZMQCsKyCrl8-y-9oL7Kz_fGB0D_71dZwhILmt0Z6pDzAgpSRtjzeDBRr4yiiZpe_eZ6RWJovs_f268C9ahwCKAjEpv1xYV5tMrApEm_KMjX0cyNNgIBklG_wihsed9XcAMjthnGYDhKpzGBcTSqEFlb8tAq01C_lGO7inhd3kgjQ/s2048/Orzeszki%20buka%20Kalejdoskop.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1536" data-original-width="2048" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgepcLBCOFUL5SamyZMQCsKyCrl8-y-9oL7Kz_fGB0D_71dZwhILmt0Z6pDzAgpSRtjzeDBRr4yiiZpe_eZ6RWJovs_f268C9ahwCKAjEpv1xYV5tMrApEm_KMjX0cyNNgIBklG_wihsed9XcAMjthnGYDhKpzGBcTSqEFlb8tAq01C_lGO7inhd3kgjQ/s320/Orzeszki%20buka%20Kalejdoskop.jpg" width="320" /></a></div><br /><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1346706399237574428.post-36721717124914755112022-12-03T13:05:00.005+01:002022-12-03T13:13:16.103+01:00Bóg z infopunktu. Serce jak glonojad.<h2 style="text-align: left;"> EWA
JAROCKA „Zapalmy moją krew”. Wydawnictwo Kwadratura, Łódź
2022.</h2>
<p style="margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: large;"></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFE2mCniJs3gTwEFXwV6A3znBtA3Y9sZWveuyGol981IeDIGeG2MqI79nSF1az8ZpEaywm6yCnkT8cy7XzXJuDgwPpYU8Qx2oRXyOJEaT38qzzxgGdNhP8tWkkuaF3jNG7_XDGG4VCejviPNNIVGdNHzbI0qH98LaTW7ktpEcbavjCl-Yej6nPgl7DJQ/s500/Ewa%20Jarocka%20Zapalmy%20moj%C4%85%20krew.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFE2mCniJs3gTwEFXwV6A3znBtA3Y9sZWveuyGol981IeDIGeG2MqI79nSF1az8ZpEaywm6yCnkT8cy7XzXJuDgwPpYU8Qx2oRXyOJEaT38qzzxgGdNhP8tWkkuaF3jNG7_XDGG4VCejviPNNIVGdNHzbI0qH98LaTW7ktpEcbavjCl-Yej6nPgl7DJQ/w450-h640/Ewa%20Jarocka%20Zapalmy%20moj%C4%85%20krew.jpg" width="450" /></a></div><br /><p style="clear: both; text-align: center;"></p><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: large;">Umiem sobie
wyobrazić okrzyk bezradności nauczyciela liceum, gdy słucha
interpretacji wiersza Zbigniewa Herberta w wykonaniu nastolatka. Może
młodzieńcze barki odbiorcy poezji są zbyt wątłe, by udźwignęły
odwołania do świata starożytnej filozofii, metafory, pełne
ciężkiego, namokniętego jak gąbka, piękna?</span></div><p></p><p style="text-align: left;"></p>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: large; text-align: left;">A teraz inny
kadr mojej wyobraźni: profesor czytający wiersze poetki Ewy
Jarockiej z tomu „Zapalmy moją krew”. I znowu bezradność,
bezradność dziecka we mgle. Profesor od Mickiewicza skonfundowany
jak Robert Plant na pierwszej płycie Led Zeppelin. Bo flow Jarockiej
szalone jest. Bo to proszę pana profesora, trzeba trochę wariatem
być, taką przedszkolną radością cieszyć się rozhuśtaną na
maksa poetyką. Trochę zamienić się na rozumy, postradać zmysły,
zdjąć koturny. Trzeba się umieć bawić swoją konfuzją.</span></p>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
</p>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: large;"><span>Ten tom
zaczyna się tak: „</span><span><i>mogłabym ci wydłubać
oczy, żeby się na tobie jednocześnie zemścić i zafiksować.”
</i></span><span><span style="font-style: normal;">Trudno nie
wizualizować sobie wtedy kogoś świadomego swych rozchwianych
emocji. A przy fragmencie: „</span></span><span><i>wkręcałeś
matkę w swoje narodziny, ona zaś się zapierała, że dała ci
jakieś życie, ale potem się nabrała.</i></span><span><span style="font-style: normal;">”</span></span><span>
- można ujrzeć kogoś, kto doskonale bawi się przewrotnością
swoich zdań, kogoś kto fika błazeńskie koziołki. Fika i czuje,
czym ma być wiersz.</span></span></p>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: large;"><span style="text-align: left;">Wiersz
to transmisją z pokręcenia. </span><span style="text-align: left;">A w niej
miłość to "</span><span style="text-align: left;"><i>rogalik z masłem, zapach
domu i małych dzieci</i></span><span style="text-align: left;">", powód do
strachu, do drżących rąk. Miłość niemożliwa do spełnienia.
Czy myślałeś w ten sposób o takim uczuciu? Takim, gdy oboje są
"</span><span style="text-align: left;"><i>ujęci kredą na chodniku w jedno
serce</i></span><span style="text-align: left;">". A przecież kredą obrysowuje
się ofiary.</span></span></p>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: large;"><span style="text-align: left;">Wiersz
to zdumienie.</span><span style="text-align: left;"> Zdumiewają więc frazy o
kanale rodnym matki: "</span><span style="text-align: left;"><i>był wąski. teraz
zawsze / mi ciasno i duszę się. / mama ma wąskie biodra, to
dlatego pchałam się / ostro na świat i teraz też się
rozpycham(...)</i></span><span style="text-align: left;">". I żadnej melancholii,
żadnej refleksji wpędzającej nas w posępność. Zamiast tego
szaleństwo, jakby własna "korba", prywatna "zakrętka"
były wszystkim. Wyobrażam sobie autorkę, gdy mówi: „Jestem
niepowtarzalna i sama siebie wymyśliłam. A moja oniria to mój
autonomiczny teren, w którym rządzę. Język mam giętki, a moja
wyobraźnia lubi jaskrawe kolory. A wszędzie miłość dziwna i nie
taka jak na romantycznych filmach. Tą dziwnością, która prosi się
o wiersz”.</span></span></p>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: large;"><span style="text-align: left;">Rekwizytorium
z tego zbiorku jest szalone, np. mleczak, który przyrósł do ścian
żołądka (dzięki temu idzie się na studia artystyczne, by go
narysować), albo cięte, krzyczące „Uciekaj stąd!”,
margerytki, nad którymi będziemy snuć plany zemsty na sprawcy
cięcia „(...) </span><span style="text-align: left;"><i>żeby sam sobie odciął /
głowę, szyję wsadził do wody i nie wiądł, / bo ludzie nie lubią
zwiędłych kwiatów</i></span><span style="text-align: left;">”.</span></span></p>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: large; text-align: left;">Przede
wszystkim szalone są te wszystkie uczucia - lęki, obawy, natręctwa,
pragnienia. Zatem zwijamy się w supeł, wysyłamy sobie telepatyczne
wiadomości.</span></p>
<p style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="font-size: large; text-align: left;">Nawet jeśli
te wiersze wpadają w nadmierną gadatliwość, to w którymś
momencie zaskakują. I rozchylając chaszcze długich zdań,
natrafiamy na nierentownego Boga z infopunktu, którego dawno powinni
zlikwidować, zastąpić komputerem albo kalkulatorem. Jeśli te
wiersze wydadzą się błahą zabawą, wiatrakiem na patyku z
kolorowej folii, to może doceńmy kolorowe jarmarki wersów i ich
blaszane zegarki. A takie są np. zabawy z samotnością w smoka i
podpalanie lasu albo zbieranie fiołków, które piły sól i płakały
pysznymi łzami.</span></p>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: large;"><span style="text-align: left;">Wiersz
wystawia język.</span><span style="text-align: left;"> Mówi „mam nierówno
pod sufitem”. Ale to „moje nierówno” ma całkiem niezły
design. I wiersz umie robić niezłe wizualizacje, np. leśne omamy o
kręgosłupie w mchu, o drugiej stronie swojego ciała w brzozach i
maślakach, i chodzeniu do łazienki z nożem jak po leśne runo;
albo o zabawie w berka z własnym brzuchem; albo o zakochaniu się w
motylu, który grzał się na kaloryferze, bo noce są jeszcze
chłodne. Wszystko ze świadomością swojej przewrotności, ironii,
które każą niebu się drzeć: "</span><span style="text-align: left;"><i>nie rób
ze mnie worka na śmieci, od tego masz lasy, morza i oceany.</i></span><span style="text-align: left;">"</span></span></p>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: large;"><span style="text-align: left;">Wiersz
niesie brzemię </span><span style="text-align: left;"><i>moje życie w skórze
nosorożc</i></span><span style="text-align: left;">a, dźwiga samoakceptację - "</span><span style="text-align: left;"><i>Masz
w sercu serce z kamienia. masz głaz / w spojrzeniu</i></span><span style="text-align: left;">.",
drwi z autora: </span><span style="text-align: left;"><i>„zniszczyłam sobie / płuca,
odpalając nerwowo papierosa od papierosa, / gdy na ciebie czekałam.
obgryzłam palce do kości.”, </i></span><span style="text-align: left;">niesie
przeczucie końca - "</span><span style="text-align: left;"><i>pojawią się cyfry
w kolumnach i ja też zgasnę</i></span><span style="text-align: left;">."
Przepracowuje za pomocą „zimnych” metafor jakieś niejasne
przeczucie - "</span><span style="text-align: left;"><i>sople lodu na palcach</i></span><span style="text-align: left;">".
Te sople są z mojego ulubionego wiersza z tego zbioru pt.: „a
najważniejsze, że zobaczyłabym twoje zielone oczy”. Od niego
(s.28) polecam zacząć wędrówkę po tej książce. Czy zmrozi Cię,
Czytelniku, pytanie - „</span><span style="text-align: left;"><i>po co dałaś życie
komuś takiemu jak ja?</i></span><span style="text-align: left;">”, czy pokryjesz się
szronem?</span></span></p>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: large;"><span style="text-align: left;">Wiersz
to cierpkie ziarnko.</span><span style="text-align: left;"> Gdy opisuje życie,
nie oszukuje słodzikami: „</span><span style="text-align: left;"><i>okna skrzypią,
drzwi się nie zamykają albo przechodzą przez nie dziwne postaci i
ludzie się zabijają nawzajem. każdy robi sobie w sobie swój
świat, aby tylko przetrwać.</i></span><span style="text-align: left;">”</span></span></p>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: large;"><span style="text-align: left;">Wiersz
to spektakularna konfabulacja</span><span style="text-align: left;"> np. o
hodowli małych domów, galerii i kościołów, szkół i urzędów.
To wymyślona trwoga, że nasze ciało jest wsią, żebra to zagrody,
a jelita i żołądek to domowe zwierzęta. Trwoga, która przechodzi
w obsesję, że: "</span><span style="text-align: left;"><i>mam mamę, która
zabija siostry baranów! najpierw daje kurom imiona, potem podrzyna
im gardła</i></span><span style="text-align: left;">".</span></span></p>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: large;"><span style="text-align: left;">Wreszcie
</span><span style="text-align: left;">wiersz to sen,
w którym można wszystko</span><span style="text-align: left;">. Ziemia zjada
niebo, wszystko pęka jak „</span><span style="text-align: left;"><i>balon, który
rzuca kurwam</i></span><span style="text-align: left;">i”, podmiot liryczny rozpada
się na kawałeczki, podmiot liryczny idzie spać i śni - śni końce
świata, lilie i koniczyny z ust. Śni, że to wszystko przez
utopione w basenie okulary.</span></span></p>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: large;"><span style="text-align: left;">Polecam tę
„odjechaną” książkę, życząc autorce kolejnych splendorów
(wcześniej dwukrotna nominacja do Nagrody Gdynia, za kwadraturowy
tomik i za powieść). Wyobraźnia Jarockiej? Szanuję! Jeśli
czytałem coś podobnego, to u Justyny Bargielskiej, Romana Honeta, a
może u Piotra Przybyły. Zapewne wysyłają oni kciuki w stronę
tych fraz. Napiszę w języku Jarockiej: śnię, że te długie
wiersze są schronem, w którym "</span><span style="text-align: left;"><i>zapomina
się o suszach, pożarach i topniejących lodowcach.</i></span><span style="text-align: left;">"
</span><span style="text-align: left;"><i> </i></span><span style="text-align: left;">Są
tymczasowym schronem, bo jest tu zapowiedź, że jeśli </span><span style="text-align: left;"><i>"może
pewnego dnia las i góra zaczną krzyczeć / o topniejących
lodowcach, zagrożonych gatunkach / i wszechobecnym plastiku? dołączę
wtedy do nich..”</i></span></span></p>
<p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: large; text-align: left;">A
jeśli myślę – serce, to od dziś takie serce jak z książki
Jarockiej - serce jak glonojad.</span></p><p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span style="text-align: left;"><br /></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="text-align: left;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAzS3cs8K-wD9TauWAxmLDk2OW0RxQyyN4jNkgkcsI9f6IzcgnF_cOTP_pIBN6D6qOU27dLJ_U8PlVJthhhqDO4PbKuvOXSSgCAARROsgMkpDAUsY79KgWFWAM6cZTgcbSTaGcWUzB2sspX4JCpt6DQWTpP2tnCF-FSpyF_kG3nprTwdgdn0nBLLpahQ/s1765/317276215_506871751405361_2987263320049568195_n.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1765" data-original-width="1469" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAzS3cs8K-wD9TauWAxmLDk2OW0RxQyyN4jNkgkcsI9f6IzcgnF_cOTP_pIBN6D6qOU27dLJ_U8PlVJthhhqDO4PbKuvOXSSgCAARROsgMkpDAUsY79KgWFWAM6cZTgcbSTaGcWUzB2sspX4JCpt6DQWTpP2tnCF-FSpyF_kG3nprTwdgdn0nBLLpahQ/s320/317276215_506871751405361_2987263320049568195_n.jpg" width="266" /></a></span></div><span></span><p></p><p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"></p><span><span style="text-align: left;"><br /></span></span><p style="text-align: left;"></p><p align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"><span style="text-align: left;">RECENZJA UKAZAŁA SIĘ W LISTOPADOWYM NUMERZE PISMA "KALEJDOSKOP" 11/22</span></p>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1346706399237574428.post-74189728219142681242022-09-25T22:40:00.005+02:002022-09-25T23:33:49.551+02:00Żonglerka słowem, zianie ogniem i cudowny proszek<h2 style="text-align: left;"> Monofon - "Monomiasto", Mystic Production, 2022.</h2><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2F9DAKKnOKWM5p5lr_ixaJT0NAhLCx6NCdOa6kR1qbccBNET_UG8lPORZ9w3Md8BwD4zlJ1k_5mQKkPLkJICugwMcAkkep2RXVOH9BfmuHG_SA5iJens40I4R4AtrA9NvEnyqXgeadUNn20vt9Q_Lny3Hq0CFzoxSJls4ehY5fTihjQodDxLYejTjcQ/s815/Monofon%20Monomiasto%20recenzja.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="815" data-original-width="815" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2F9DAKKnOKWM5p5lr_ixaJT0NAhLCx6NCdOa6kR1qbccBNET_UG8lPORZ9w3Md8BwD4zlJ1k_5mQKkPLkJICugwMcAkkep2RXVOH9BfmuHG_SA5iJens40I4R4AtrA9NvEnyqXgeadUNn20vt9Q_Lny3Hq0CFzoxSJls4ehY5fTihjQodDxLYejTjcQ/w400-h400/Monofon%20Monomiasto%20recenzja.jpg" width="400" /></a></div><br /><div><div style="text-align: justify;">Kultowy Lao Che się rozpadł. Monofon powstał z inicjatywy jego dwóch muzyków: basisty Rafała Boryckiego i perkusisty Michała „Dimona” Jastrzębskiego; a także gitarzysty Michała Wójcika. Dołączyli też Halszka Nabira i Budyń - jako wokalista i tekściarz, po tym jak nie sprawdziło się kilku innych. Gdy ogłoszono powstanie zespołu, następnego dnia Budyń zmarł na zawał serca.</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOYpj1bso4INvkv8oii738JsgiBQbEr4eB_TR_rtaxdsi9631gwN6x-WM_ZqaUV13LnJhZRmNXtgJewpCr8LnAilNQtfhPBe5FoogIriFsdYF1yDHaIwIR0iegjAnFg6ffDCTcn8kP-3hHNKgJXEYX-y-VxClTpWrf-sFTye7xEPSNP3wn_a_5nvtCgA/s815/Budy%C5%84.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="525" data-original-width="815" height="206" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOYpj1bso4INvkv8oii738JsgiBQbEr4eB_TR_rtaxdsi9631gwN6x-WM_ZqaUV13LnJhZRmNXtgJewpCr8LnAilNQtfhPBe5FoogIriFsdYF1yDHaIwIR0iegjAnFg6ffDCTcn8kP-3hHNKgJXEYX-y-VxClTpWrf-sFTye7xEPSNP3wn_a_5nvtCgA/s320/Budy%C5%84.jpg" width="320" /></a></div><div style="text-align: center;"><i>Budyń</i></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7a1on5eZPzZoOSzVH6YfkOOK90rj7D-euSUtLdkjXjVAbZroySfjzqeVGN0GJEbhiFuU1mepVjJDiF6fecCBQcW-T6SAa0JyfVHzBOD2tJZTru9HA4j1QUW175seRX_qGSOlWAAVIMuBtIeFCpqeQke1JFG1LINogB-wrtcOXeIACp-1_zIHWzT8xiw/s1150/Dimon.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1150" data-original-width="815" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7a1on5eZPzZoOSzVH6YfkOOK90rj7D-euSUtLdkjXjVAbZroySfjzqeVGN0GJEbhiFuU1mepVjJDiF6fecCBQcW-T6SAa0JyfVHzBOD2tJZTru9HA4j1QUW175seRX_qGSOlWAAVIMuBtIeFCpqeQke1JFG1LINogB-wrtcOXeIACp-1_zIHWzT8xiw/s320/Dimon.jpg" width="227" /></a></div><div style="text-align: center;"><i>Michał Dimon Jastrzębski </i></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Budyń czyli Jacek Szymkiewicz, to mój rocznik - 1974. Gdy słuchałem jego płyt (Pogodno, Babu Król, Art.Budyń&Chango) - wyczuwałem wielką duszę artysty. To był muzyczny wariat z poetyckim ADHD. Jego interpretacje piosenek Stachury na płycie Babu Król "Sted" - to jest mistrzostwo. Na koncertach Budyń wskakiwał w publiczność, prosto w jej serce. Gdy dawał koncerty online (w czasach covidowych, o nienormalnej porannej porze) widziałem, że to jego pasja, nie żadne komercyjne promocje dla fejmu. Budyń to był muzyk wielkiego formatu!</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Te piosenki, którym napisał słowa, są pełne nieposkromionych emocji. Pełne wulgaryzmów (za czym ja, nie przepadam): chu*ów, pier*oleń. Taki był Budyń. Jak czytam w wywiadach: miał problemy z używkami, był chory i przeczuwał, że jego serce nie wytrzyma. Tym mocniej brzmią jego słowa - jego ostatnie słowa. Michał "Dimon" Jastrzębski - kierownik produkcji i zdaje się główna postać zespołu, mówi, że ta płyta to takie "Blackstar", porównując Szymkiewicza do Davida Bowie. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">W pierwszym utworze "Stoimy na dachu" słyszymy zestaw wątków z całej płyty: zagubienie, zmęczenie, bunt wobec stetryczałych polityków, nierozumiejących młodego pokolenia ("<i>te bloki nie są wasze, starcze</i>"), potrzeba spokoju wobec politycznych sporów. "<i>Przeminie wszystko Tusk i Kaczyński"</i>, śpiewał niedawno Budyń na płycie "Ukryte do wiadomości" - tu podobnie: "<i>pier*olą nas już spory historyczne i nastroje polityczne</i>", "<i>a my chcemy myśleć nie po prostu szablonem, nie bać się, że wszystko skończone, nie szarpać się już z otwartymi na oścież drzwiami</i>"... Utwór ma fajną werwę i dynamikę, naprawdę niezły początek płyty!</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Ta płyta ogarnia czasy covidowe. Z hasła "<i>lepiej zostańmy w domu</i>", powstał numer o uczuciowych rozstaniach, rozwodach, o "<i>diable w staniku</i>" i "<i>księciu >>Ty Chu*u!<<"</i>. W sedno.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Utrzymana w retro klimacie "Bossa" z refrenem "<i>Na mnie się goi dłużej</i>", jest o końcu związku, pełna delikatnej pretensji do "<i>psa rasy damskiej</i>". Znak czasów niedopasowań. Ileż to par nie wytrzymuje ze sobą?</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">A ile trwa i zmienia swój żywot w horror? Właśnie taki tytuł ma - bez wątpienia - najlepszy utwór na płycie. Możliwe, że dziaderski, bo wspominkowy. "Prawie pięćdziesięciolatek" wspomina z jakąś uroczą tęsknotą, skruchą i wstydem: "<i>Biegłem, biegałem, miałem coś, potem nie miałem, chciałem czegoś, a potem to zgubiłem. Nie wiem, gdzie byłem, wiem, że wróciłem.</i>" Spowiada się ze swych bezeceństw, podrywów i nadużyć. </div><div style="text-align: justify;">Muzycznie jest to uczta, perkusja dziobie ziarenka, dęciaki robią piękną robotę, a głos Budynia, jest głosem kogoś o oczach Kota w Butach ze "Shreka". Utwór-tęsknota, pean na cześć życia, pisany poetyckim szaleństwem: "<i>kopytka stukały nam bose</i>", "<i>mój język brzytewka, chroniły tylko zęby zaborcze i łase mięsa czerwonych sztandarów</i>". Sztukmistrz żongluje tu słowem i zieje ogniem, a mnie to rusza i ruszam do szalonych gibań, nie mogąc usiedzieć. A na rękach gęsie skórki, a w sercu żar z ekogroszku o kaloryczności 27 megadżuli/na kilogram - bez spieków i dużej ilości popiołu!</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiX59-glNhu_GCDrCqPXUYrX5Qv9Etds2RFOj_BaTX1vz-Nux-6M33YyNcz-qDm65FX73Pj9xA7T5wgFNRkwhsBSge1X0fkI2hN268jT5OKwYJ3YGcaZFZs_6sER8buGece8WFwHhJ9sVPTCxftz8G1fuJhTp5fJmDgnfGwn0t2nTI9plWJbNM6z9THvA/s1238/Sztukmistrtz.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="605" data-original-width="1238" height="195" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiX59-glNhu_GCDrCqPXUYrX5Qv9Etds2RFOj_BaTX1vz-Nux-6M33YyNcz-qDm65FX73Pj9xA7T5wgFNRkwhsBSge1X0fkI2hN268jT5OKwYJ3YGcaZFZs_6sER8buGece8WFwHhJ9sVPTCxftz8G1fuJhTp5fJmDgnfGwn0t2nTI9plWJbNM6z9THvA/w400-h195/Sztukmistrtz.jpg" width="400" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: justify;">"Faraon" zaczyna się tupaniem wojskowych butów, z czego wyprowadzony jest waitsowski bit (genialny pomysł!), pełen orientalnych (egipskich?) ozdobników. Mocny, emocjonalny tekst, z samych bebechów! O tym, że trzeba się kryć z emocjami, udawać, choć chciałoby się "<i>pukać we wszystkie okna</i>". Covidowy nakaz noszenia maski, staje się jakimś surrealistycznym nakazem do blokady uczuć i prawdy. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">"Ich wszystkich" to hymn pełny przekory wobec bylejakości i pełen niezgody na to, co jest. "Nie" dla podporządkowania się, "nie" dla przegrywu. Z jazgotliwym przejmującym krzykiem. Z cytatem z piosenki Cool Kids Of Death sprzed lat. W piosence pada "<i>Wszystkich ich je*ać!</i>" - odradzam więc, słuchanie niepełnoletnim. To płyta dla dorosłych, zdecydowanie!</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhku1Pn8AtWVMbPQ6fijcVY89wYeBT_GxVFVjh5PCEQPW5OnMDXtL7k3dhNQsaUpzmisPFWWJpl1gb_f6Vl2260S6cYz-IsQSmNJD0IlDUHSas4Y-7At6X3mDiqY171M6v6ba-dBLnhh7c1c6EMe8IhEJDy4xa8MYglTCKdJiJKM1jJv8pZY27csVNcMw/s1156/Wszystkich%20ich.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="541" data-original-width="1156" height="188" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhku1Pn8AtWVMbPQ6fijcVY89wYeBT_GxVFVjh5PCEQPW5OnMDXtL7k3dhNQsaUpzmisPFWWJpl1gb_f6Vl2260S6cYz-IsQSmNJD0IlDUHSas4Y-7At6X3mDiqY171M6v6ba-dBLnhh7c1c6EMe8IhEJDy4xa8MYglTCKdJiJKM1jJv8pZY27csVNcMw/w400-h188/Wszystkich%20ich.jpg" width="400" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Napisany i zaśpiewany wyjątkowo przez Michała "Dimona" Jastrzębskiego "Warszawa - Stambuł" ma osobisty tekst, pełny kontrastów "<i>kocham cię/tracę cię</i>" i dramatycznych wyznań "<i>ziemia nie chce mnie nieść</i>". Nie wiem, czy Stambuł wziął się z napisu na perkusji (Istanbul Agop to znany producent talerzy), zatem symbolizuje autora? Czy też jest to metafora odległego, obcego, innego świata? Utwór podobny w stylu do najlepszych piosenek Lao Che, ze świetnym rytmem i melodią i uroczą puentą w postaci pytania "<i>Co dziś na śniadanie?</i>" - jest wybitny. Chciałbym, by tym głosem śpiewane były wszystkie utwory Monofonu, bo nie wyobrażam sobie, by nie było koncertów. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPc-sfmRsDqSS6zx_W4aMcpun77kffaGborYDwqk3hn_IpHqZTu9GcNf8sdxesShhV_IjxQFeWzFgciYyFR2EVe__ABLrYFUtAzGvXnZSHAXOV59PSAwm62AcXwtHHDEJEaBVCgh6Uu1OfNQfnFYwatt_ORWse8XWci-nGvt2Cwk-bdIMCn0c3xsEjTQ/s1299/Utw%C3%B3r%20jest.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="569" data-original-width="1299" height="140" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPc-sfmRsDqSS6zx_W4aMcpun77kffaGborYDwqk3hn_IpHqZTu9GcNf8sdxesShhV_IjxQFeWzFgciYyFR2EVe__ABLrYFUtAzGvXnZSHAXOV59PSAwm62AcXwtHHDEJEaBVCgh6Uu1OfNQfnFYwatt_ORWse8XWci-nGvt2Cwk-bdIMCn0c3xsEjTQ/s320/Utw%C3%B3r%20jest.jpg" width="320" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: justify;">"Korona" (znów covidowy cień) to piosenka z czasu zamknięcia, w którym artyści nie mogąc koncertować, skazani byli na siebie, i zamiast koncertów - czekała ich bieda i samotność. Wieszczem ogłoszony jest tu Rysiek Riedel. Jest też przeróbka cytatu z Paktofoniki "<i>Nie jestem Bogiem, wyobraź to sobie.</i>" Otwarcie pada tu wyznanie o poddaniu się nałogowi alkoholowemu: "<i>Będę pił gołdę</i>" (gołda=wódka), "<i>pod kołdrą ćpał netflix sezon drugi, serialu dzień trzeci.</i>" I cytuje się Nosowską "<i>Lubię ten stan, rozkoszne sam na sam</i>.", i wykrzykuje się swoją bezradność. Przejmujące studium.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">"Ul" to zapis narkotykowego odlotu: "<i>w nocy demon w głowę zrobił mi ul porno</i>" i drga tu wszystko jak neon. Jest "<i>taniec, szable i galop</i>", saksofony i chore zatracenie.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Majstersztykiem jest utwór ostatni. Zapis tęsknoty za cudownym proszkiem, który ukoi kołatanie serca i zatrzyma trzęsienie rąk. Pełny jakiś sprzecznych myśli, obsesyjnego opętania, które przypomniało mi dziwny film Aronofskiego "Pi", pełen przeczuć o to, że serce nie wytrzyma. Budynia zastępuje nagle kobiecy, trochę szorstki głos (Magda Dubrowska z zespołu Nanga) i zjeżdżamy w sen, który okazuje się niebytem. I jest to smutne, ta Budyniowa wspaniałość, nagle oznaczająca, że nie zobaczę go już nigdy. I tylko mogę popijać zieloną herbatę i rozmazywać się w niewyraźność.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Zobacz też moją recenzję płyty <a href="https://bialafabryka.blogspot.com/2022/02/oto-swirnieta-pyta-na-czas-pandemii.html">Art.Budyń&Chango</a> "Ukryte do wiadomości",</div><div style="text-align: justify;">płyty <a href="https://bialafabryka.blogspot.com/2018/09/bejbe-bij-w-beben-dzisiaj-przybede.html">Pogodno </a>"Sokiści chcą miłości",</div><div style="text-align: justify;">płyty <a href="https://bialafabryka.blogspot.com/2012/08/cudne-manowce.html">Babu Król</a> "Sted".</div><div style="text-align: justify;"><br /></div></div>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1346706399237574428.post-91738212324403054102022-08-30T12:27:00.006+02:002022-08-30T12:37:08.666+02:00To jest w twojej głowie, w twoich rękach<h2 style="text-align: left;"> AMAROK "HERO", 2021</h2><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1JC2tlfAxBiw-Ws58vpIw0xSHCe9cNLTIFjdB0N64kGTRluy7EOlwv2YjEkdUtqI2t2hmjYul6E_4d6M2I66lvDA9lXGAaavBIKcs-ViNkjS1SA3UXKY2-d4c_S0GW3iGWSReBqNoirRrBiOzs9Wh00TXppU5toeUiIwfoYJlDA6QA62VntCWIEovLw/s822/Amarok%20Hero.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="822" data-original-width="820" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1JC2tlfAxBiw-Ws58vpIw0xSHCe9cNLTIFjdB0N64kGTRluy7EOlwv2YjEkdUtqI2t2hmjYul6E_4d6M2I66lvDA9lXGAaavBIKcs-ViNkjS1SA3UXKY2-d4c_S0GW3iGWSReBqNoirRrBiOzs9Wh00TXppU5toeUiIwfoYJlDA6QA62VntCWIEovLw/w399-h400/Amarok%20Hero.jpg" width="399" /></a></div><br /><div style="text-align: justify;">"<i>Nie pisz, nie śpiewaj, o rozczarowaniu. Rozczaruje cię efekt.</i>" Tak mi zaświtało w głowie, gdy słuchałem "Hero". Nie, nie miałem słuchawek - słuchałem sobie tej płyty w głowie. Bo te piosenki zamieszkały mi pod czaszką. "<i>Pisz, śpiewaj, o nadziei, o tym, że można wygrać życie, dzień, chwilę.</i>"</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">To mogło być przesłanie od Michała Wojtasa. "Hero" to siódma płyta zespołu, którego jest liderem. Na piątej płycie ("Hunt") w jednym utworze zaśpiewał Mariusz Duda z Riverside, i wtedy zanotowałem sobie w głowie - rewelacja. "Hero" jest świetną kontynuacją tamtej i jest poziom wyżej. To inteligentny rock progresywny, z rozbudowanymi formami, z niezwykłym instrumentarium (z instrumentami o jakich nie słyszałem). Inspiracje: Pink Floyd (Gilmourowe gitary), Steven Wilson... I godna uwagi warstwa tekstowa (w języku angielskim) autorstwa Marty Wojtas. Świeże to i ożywcze. Zasłużenie - myślę - płyta została ogłoszona płytą roku 2021 przez radio MLWZ.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><span style="color: #333333; font-family: Georgia, Utopia, Palatino Linotype, Palatino, serif;"><span style="background-color: white;"> <div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div></span><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgIEer79choJRK5_pnYrwjENyhdJhj5Et51I2VYjqemBrrdjui3xGazRdoH8sIerkISemIJcod4yJ5RFEPmlrj46ZRMwHiPSadeLqqEf8I169ZLrYMWSFBC8RJrZJ_cDnaNyWhJ_f3xILyja0Ftq00Ia_gKWacT-dtPuECaGQVw8L_MG2Ttn9zFqrFtJg/s1617/Amarok%20To%20inteligentny%20rock%20progresywny.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="699" data-original-width="1617" height="173" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgIEer79choJRK5_pnYrwjENyhdJhj5Et51I2VYjqemBrrdjui3xGazRdoH8sIerkISemIJcod4yJ5RFEPmlrj46ZRMwHiPSadeLqqEf8I169ZLrYMWSFBC8RJrZJ_cDnaNyWhJ_f3xILyja0Ftq00Ia_gKWacT-dtPuECaGQVw8L_MG2Ttn9zFqrFtJg/w400-h173/Amarok%20To%20inteligentny%20rock%20progresywny.png" width="400" /></a></div><br /></span></div><p></p><p style="text-align: justify;">To płyta z covidowej rzeczywistości, która złapała nas za gardło. Płyta, którą teraz w wakacje 2022 roku, słucham ze świadomością, że 1000 km ode mnie bomby rozrywają czyjś dom, w rzeczywistości, w której Odra płynie martwymi rybami, w której ceny szaleją, w której trwa wojna polityczna, w której, gdy posłucha się wypowiedzi polityków, celebrytów, a bywa, że znajomych, słychać tylko kpinę dla rozmówcy. W rzeczywistości, w której człowiek wybiera izolację, angażują go tylko ruchome obrazki, migające piksele. Płyta w czasach dziwnego świata. I - no, właśnie - płyta pełna nadziei!</p><p style="text-align: justify;">"It's Not The End" - zaczyna się tak, że wizualizuję sobie rój myśli. Spokojnie wziąłem oddech. I usłyszałem o "<i>pustce wypalającej duszę, ogromnej i nieruchomej, nieznanej rzeczywistości, która przetestuje każdy twój nerw i kość.</i>" Potem groźnie świszczy syrena alarmowa. Ale tak angażująco, by się nie poddawać, zważać na każdy krok. Tak, utwór narasta, aż przewierca do dreszczy. Słucham, jakbym siadał do gry w szachy, myślał nad kolejnym ruchem. Powtarzane "<i>It's Not The End</i>", daje nadzieję: "<i>Wstań jak feniks</i>".</p><p style="text-align: justify;">"Surreal", w którym ryczą "<i>giganci na pustkowiu</i>" - przemawia do wyobraźni. "<i>To jest w twojej głowie, w twoich rękach</i>". Dobrze powiedziane, dobrze zagrane - jakby napinało nam mięśnie, aż do zmęczenia, a zmęczenie to dobry stan, wyostrza zmysły.</p><p style="text-align: justify;">"Hail! Hail! AI" - z pięknie wchodzącym pod powieki ambientowym bitem, zadaje pytanie, co z nami zrobi postęp techniczny. Niepokojące efekty perkusyjne i dźwięk skrzypiec powodują, że można odpłynąć.</p><p style="text-align: justify;">"The Orb" - zaskakuje spokojem, kojące pianino i krzykliwa jak mewa, gitara. Czy to o tym, że trzeba wyrwać się z bańki? Z kuli, którą sobie stworzyliśmy i w której zatrzasnęliśmy się?</p><p style="text-align: justify;">"The Dark Parade" to mój ulubiony utwór - instrumentalny! Zaczyna się grzechotką, a potem już łażą w oddali jakieś groźne stwory, które można obserwować dyskretnie zza firanki, a "<i>nad horyzontem błyska się i słychać szczęk żelaza</i>"... Utwór bez fałszywego dźwięku, powoli narastający, wizyjny, straszący jakimś "<i>starym niedźwiedziem</i>,<i> który jak się zbudzi to nas zje</i>". Trochę kosmicznych dudnień, czarnych chmur, zgiełku. Mistrzostwo! Polecam z pięknym mrocznym teledyskiem, choć warto powyświetlać sobie własne obrazki.</p><p style="text-align: justify;">Tytułowy utwór zaczynający się komunikatami, podobnymi do ogłaszanych w filmie z "Obcym". Słyszymy: "<i>Teraz zwrócone są na ciebie oczy wszystkich pokoleń. Planeta umiera, zniszczona, chora na konsumpcjonizm. Większość ludzi nawet tego nie zauważa. Kończy się nam czas. Możesz przełamać tę emocjonalną ślepotę. Wierzymy, że zmierzysz się z ciemną stroną. Nie zawiedź nas...</i>" Piękna gitara. I refren, że liczy się każde działanie. Naiwna wiara, że "<i>Jesteś bohaterem, przyjacielu. I nie ma lepszych wiadomości do przekazania." </i>To idealny utwór, by go słuchać w jakichś pięknych plenerach - nie wiem: brzeg morza, widok z gór, - by przestrzeń korespondowała z muzyką. Wspaniały, przebojowy numer! </p><p style="text-align: justify;">Na koniec - nieco inny, wyciszony, spowolniony utwór "What You Sow". Zatrzymany jak wyrok na płycie "Radio K.A.O.S." Rogera Watersa. Trochę jak jakaś modlitwa, tajemnicza medytacja. </p><p style="text-align: justify;"><br /></p>
<iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/ISvVFCX2vrI" title="YouTube video player" width="560"></iframe>
<div><br /></div><div><br /></div>
<iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/WHhCwPDmbao" title="YouTube video player" width="560"></iframe>Unknownnoreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-1346706399237574428.post-6894410765195611632022-08-25T11:35:00.001+02:002022-08-25T11:38:29.585+02:00Wiecie, dziewczyny, że serce węża krąży po całym ciele?<h2 style="text-align: left;"> Robert Feszak "Osoba prywatna", Wyd. Fundacja Kultury Afront, Bukowno 2020.</h2><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgRY18_yJU_ULiSFgAfGlw52R7OHKc17lU7_wN3O5U1_E85Tl195IiBOBo5Kla6YxJGkXRTy6spX1xGZK0RA2T3z470pyx8sF3pZtMyfh4XGXk_ZdICUfnXipv8co7Yp0HWFZU7e3FIyRLV3mFwgfKkBcK5CoK9VDOKsXtYmlodS_DsH8koK__122baaA/s1646/Osoba%20prywatna%20Robert%20Feszak%20Afront.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1646" data-original-width="1161" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgRY18_yJU_ULiSFgAfGlw52R7OHKc17lU7_wN3O5U1_E85Tl195IiBOBo5Kla6YxJGkXRTy6spX1xGZK0RA2T3z470pyx8sF3pZtMyfh4XGXk_ZdICUfnXipv8co7Yp0HWFZU7e3FIyRLV3mFwgfKkBcK5CoK9VDOKsXtYmlodS_DsH8koK__122baaA/w283-h400/Osoba%20prywatna%20Robert%20Feszak%20Afront.jpg" width="283" /></a></div><br /><div><div style="text-align: justify;">"<i>Jesteśmy wyjątkowi. Tak nam się zdaje</i>." - zauważa podmiot liryczny jednego z wierszy. Możemy pisać. Nie przejmować się, że nie piszą się nam wielkie eposy. Że piszą się tylko migawki, przebłyski myśli, dla wielu - nieznaczące zbyt wiele. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">W duszny dzień, w pełnym słońcu albo w czasie burzowego armagedonu, w powietrzu gęstym, jak od fraz. Właśnie wtedy, gdy wyłączyłem prąd, bojąc się przepięcia i cały dom utonął w czerni - wróciłem myślami do książki Feszaka.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Stary człowiek szepcze do rzeki. "<i>Kiedy stanąłem na jego miejscu, (...) niczego nie zobaczyłem prócz fal, kamieni i śmieci.</i>" Fale, kamienie i śmieci - mogą być metaforą. Fale - codzienność, powtarzalność gestów i póz. Kamienie - wszystko co ciężkie: miłość, śmierć. Śmieci - to, na co tracimy czas, rzeczy, którymi wypełniamy czas, a które są bez znaczenia. Należałoby je szybko wyzbierać.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">To często wiersze z olśnień, gdy jakaś sytuacja coś nam w głowie układa - np. spotkanie Ukraińców w autobusie: <i>"ukraińscy mężczyźni, którzy zamykają w objęciach swoje kobiety - kraj, który tu z sobą przywieźli".</i></div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;">Feszak pisze o przeżytym, np. gdy otwiera pojemnik na szczycie góry, by zapisać swoje imię i nazwisko. Ale umie nadać przeżytemu uniwersalne znaczenie. Myślę, że to o pisaniu: wierszy, recenzji, pamiętnika, tekstów piosenek. "<i>Niektórzy twierdzą, że to nic nie znaczy</i>" - brzmi puenta, ale to "<i>niektórzy</i>" nas pociesza. Znaczy, że jesteśmy większością, dla których to jest ważne. "<i>Od teraz jest coś, co nas łączy</i>" - chcę w to wierzyć.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Świetny jest wiersz o sercu węża. Z racji sięgnięcia po niesamowitość ze świata przyrody: "<i>Wiecie, dziewczyny, że / serce węża krąży po całym ciele?</i>". Prawdę tę obwieszcza "demiurg" opowiadający o swoich chorobach. "(<i>...) w sztruksowej marynarce w kolorze gnijących liści.</i>" </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Wiersze-kamienie - tak myślę o "Wiecznej zmarzlinie", gdzie mowa jest o jakimś odkryciu na skalę europejską, którego nie dane jest zobaczyć, z puentą o miłości: "<i>Tej nocy, chcę już tylko się kochać</i>"; tak myślę o "Głębokiej wodzie", gdzie czytam o bezradności - zestawiona jest tu niemożliwa miłość i chłopięce wspomnienie utraty łódki z kory; i podobnie - "Utrata" z dedykacją "Ł.J." (łatwo rozpoznać, że chodzi o Łukasza Jarosza, w którym wyczuwam poetyckiego patrona tej poezji) o końcu "wyspy szczęśliwości".</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">W "Pstryk, pstryk" jest opisana poetycka metoda Feszaka. Obrazek, zdjęcie. Obserwacja, zastygnięcie i złapanie myśli, która tłumaczy ten akurat widok. Pomyślmy, co może oznaczać potrząsanie przewodami wysokiego napięcia przez wiatr? </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Zapamiętuje się "Zeszyt" - z refleksją na temat sensu. Gdzieś na końcu świata autor odnalazł zeszyt z rysunkami - "<i>Widać, że twórca włożył w swoje dzieło dużo pracy i czasu. A jednak z jakiegoś powodu, którego nigdy nie poznam, pozostawił je, by tutaj się rozpadło.</i>" Tu mógłby do tych wersów przygrywać jakiś islandzki zespół, np. Sigur Ros.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Czasem myślę o potrzebie zapisywania tego, co nas spotyka. Wiersz o upadku drzewa - "<i>w gałęziach wciąż świergocze ptactwo</i>" zapewne wynika z takiej sytuacji. Tak jak skojarzenie gitary zawieszonej na ścianie z wypchanym zwierzęciem, które nigdy nie pobiegnie przez las. Jak zobaczenie dedykacji na bardzo starej książce, z datą sprzed swojego urodzenia: <i>"Jeszcze nie istnieje mój świat. Nic nie zależy ode mnie. Moje serce bije w pustce."</i></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Czy to nie jest niesamowite? Mistyka wywoływania zdjęć: "<i>Szczeliny w drzwiach zapchane szmatami.</i>", "<i>Nasze palce dotykają się, kiedy przekładamy kliszę z aparatu fotograficznego do koreksu. Taka radość, jakby udało nam się niemożliwe.</i>" Albo mistyka starych kadrów: "<i>Kochałem ją. Teraz jest dla mnie nikim.</i>"; "<i>Patrzę na ścianę. Czekam kiedy do mnie przemówi.</i>"</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Rozbawił mnie wiersz o serialach SF, wzruszył - wiersz o liście miłosnym, gdzie słowa porównuje się do widoku na morze lub ze szczytu góry. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">W wierszu "Świat równoległy" autor opisuje złomiarzy, bezdomnego, wariata, ludzi z rudym psem, którzy nagle się zatrzymują - przygląda się dziwnościom. A następny wiersz jest o młodości, z której została "<i>barwa głosu, wyraz twarzy i długi pisk hamującego pociągu.</i>" Plus taki szczegół "<i>mieliśmy długie włosy, rzemyki na nadgarstkach i szyi oraz wielkie, ciężkie plecaki. Ziemia należała do nas.</i>"</div><div style="text-align: justify;"> </div><div><br /></div><div><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRJfTNR26Jd8Lx-XpBvnM_wSj-FZUmQgpRqPzrnWekqsp7voYmebiTSRbOiQ3dlEgUNp6Nja1iy8eGGcCczwBnPjDVPZv61Lzt6vanO-KbV5owWrl-WJc59ABS3JcilCmcuZAtv4VlTcwlRbR_DpApd8FQY_i3AzeEswq8Jsx91yQsi_0cBBWF96uENg/s2000/Serce%20w%C4%99%C5%BCa%20Robert%20Feszak.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2000" data-original-width="1500" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRJfTNR26Jd8Lx-XpBvnM_wSj-FZUmQgpRqPzrnWekqsp7voYmebiTSRbOiQ3dlEgUNp6Nja1iy8eGGcCczwBnPjDVPZv61Lzt6vanO-KbV5owWrl-WJc59ABS3JcilCmcuZAtv4VlTcwlRbR_DpApd8FQY_i3AzeEswq8Jsx91yQsi_0cBBWF96uENg/w480-h640/Serce%20w%C4%99%C5%BCa%20Robert%20Feszak.jpg" width="480" /></a></div><br /><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div></div>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1346706399237574428.post-8622481069472133632022-08-17T15:34:00.001+02:002022-08-17T15:40:52.443+02:00Nas nie obchodzą odważniki, które nosisz w słowach<h2 style="text-align: left;"> Łukasz Barys "Kości, które nosisz w kieszeni", Cyranka, Warszawa 2021.</h2><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg9gH0ThrMAQpK5aMGvkluOV8RmnBtmFiajTQBKG8aLSibm5K29vec2n5Lyi9RE3rpC9sst9taF5m1AP0q-gOG5rB-eZiJDkryHlosd64fu6VLFt-mOBlapx-LcI1EGiIdAWQ4yC5PLz7Z86cr1ni9DTfbuFLE_sorCmBv8u4q8oJr2JctOZCDnLbF1jQ/s560/Ko%C5%9Bci,%20kt%C3%B3re%20nosisz%20w%20kieszeni.%20%C5%81ukasz%20Barys%20%20recenzja.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="560" data-original-width="374" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg9gH0ThrMAQpK5aMGvkluOV8RmnBtmFiajTQBKG8aLSibm5K29vec2n5Lyi9RE3rpC9sst9taF5m1AP0q-gOG5rB-eZiJDkryHlosd64fu6VLFt-mOBlapx-LcI1EGiIdAWQ4yC5PLz7Z86cr1ni9DTfbuFLE_sorCmBv8u4q8oJr2JctOZCDnLbF1jQ/w428-h640/Ko%C5%9Bci,%20kt%C3%B3re%20nosisz%20w%20kieszeni.%20%C5%81ukasz%20Barys%20%20recenzja.jpg" width="428" /></a></div><br /><div><br /></div><div><div><br /></div><div style="text-align: justify;">Łukasz wydał swego czasu książkę poetycką "Wysokie słońce" w SPPO w Łodzi/Domu Literatury czyli jak to mówi się popularnie "U Gawina", jest pabianiczaninem, skromnym - jak mówi o sobie - nieśmiałym młodym człowiekiem (rocznik 1997). Niespodziewanie (obstawiano zdaje się Uzdańskiego) zdobył Paszport Polityki za swą debiutancką powieść. Absolutnie zasłużenie. Książka jest fantastyczna!</div><div style="text-align: justify;">Barys jej bohaterką uczynił Ulę, mieszkającą w biednej rodzinie w Pabianicach, odtrąconej przez rówieśników. Poznajemy okrutny świat z jakim musi się mierzyć: opieka nad chorą na raka babcią, widok zmieniających się "kochasiów" mamy, opieka nad siostrą. Ileż to razy o takich ludziach słyszeliśmy: "patologia". Nie mamy dla nich zrozumienia. Łukasz przedstawił ten świat z poetyckim sznytem. Zanurzył go w groteskę (w ten sposób stał się atrakcyjny dla czytelnika), niemniej po uśmiechu zostaje gorzki posmak i poczucie podłości świata.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Motyw kościany rozpoczyna książkę, a potem przewija się w niej. Główna bohaterka znajduje na podwórku kości. "<i>Zaczęłam po prostu płakać, tak po prostu i nie mogłam tego powstrzymać. Po prostu płakałam, a leżące w pobliżu kości cichutko wibrowały.</i>" Metafora marnej egzystencji, dla której świat nie ma litości. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div></div><blockquote style="border: none; margin: 0px 0px 0px 40px; padding: 0px;"><div><div style="text-align: justify;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjXHIawmpeXwwj3uKHSNz6A-ec1T0_HzGPcYHZrixoKyHc7frznUMwLOjq49e97DaxMMLoqz-9RATRgKFcYNkObuVuKJto2WFOcKtf9Avq-LdooxZXqusvO5lPU8zGBJpdjVvH05DqpyHyntp17-tziCvdB-HW6AZsPMZO7yuLX-MxLL7CutDyoA4m-BA/s720/%C5%81ukasz%20Barys%20z%20ksi%C4%85%C5%BCk%C4%85.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="720" data-original-width="480" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjXHIawmpeXwwj3uKHSNz6A-ec1T0_HzGPcYHZrixoKyHc7frznUMwLOjq49e97DaxMMLoqz-9RATRgKFcYNkObuVuKJto2WFOcKtf9Avq-LdooxZXqusvO5lPU8zGBJpdjVvH05DqpyHyntp17-tziCvdB-HW6AZsPMZO7yuLX-MxLL7CutDyoA4m-BA/s320/%C5%81ukasz%20Barys%20z%20ksi%C4%85%C5%BCk%C4%85.jpg" width="213" /></a></div></div></div></blockquote><div><div style="text-align: justify;"><br />Język Barysa bywa wulgarnie dosadny (w tej dosadności przypomina prozę Masłowskiej, skojarzył mi się też z książką "Toksymia" Małgorzaty Rejmer), dlatego odradzam lekturę młodemu czytelnikowi, ale w wypisanych tu fragmentach łatwo dostrzec rękę mistrza, świadomego wagi słowa.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Ula nie ma ojca. Babcia podsuwa jej "dżdżownicę wiadomości" o nim: "<i>Tata wasz zmienił się w ptaka i odleciał, po prostu zniknął w niebie, hopsasa." Traktowaliśmy te wszystkie opowieści bardzo poważnie. Po niebie szukaliśmy odpowiedniego ptaka, wypartego z naszej pamięci uchodźcę przestworzy, który krąży nad domem i skrzeczy, ilekroć do mamy przychodzi kolejny napalony kochanek. I chociaż czasami zdawało mi się, że widzę na niebie tatę, że to on błąka się po nieboskłonie i zaraz do mnie zleci - to nigdy do tego nie doszło."</i></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Życie, w którym "<i>Dni ciągnęły się, nudne i rozlazłe, pełne żalu, że nie są pełne</i>." urozmaica nagle historia samobójstwa Fabiana, chłopca z bogatego domu (syna lekarza), który płynnie mówił po angielsku i hiszpańsku. "<i>Potrafiłam się z nim utożsamić, choć z angielskiego i hiszpańskiego nic nie umiałam. Jak myślałam o przyszłości, to widziałam straszną ciemność. Potworne nic, zupełnie podobne do tego nic, które towarzyszyły mi teraz. Dlaczego on się zabił? Przecież mógł jechać na narty. Dlaczego się zabił, przecież mógł wybrać białe szaleństwo. Wiedziałam dobrze, że nigdy nie pojadę na narty. Zresztą nie kręciło mnie to za bardzo - zjechać po to, żeby wjechać ponownie. Zjechać - wjechać, zjechać - wjechać. Jaki to ma sens? I ten straszny tłum na stoku. Pewnie bym się w kogoś wpierdoliła i musiała płacić odszkodowanie. Nie miałam na to kości (...)."</i></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Tak, tu autor przesuwa dźwignię groteski na full. Otóż nasza bohaterka zakochuje się w zmarłym. Jego ojciec - lekarz, jak mówi Wacia - koleżanka babci: "<i>Taki mądry, a rozeznawał się w "Barwach szczęścia!"</i>" Zatem Ula wycina jego zdjęcie z pabianickiej gazetki i wkleja go w zeszyt do religii. "<i>Śmierć, w która ubrał się Baranowski Fabian, rozpaliła mnie od środka, kazała mi płakać i marzyć, tęsknić i śnić o śniegu, łabędziach i marmurze."</i></div><div style="text-align: justify;">W rozpaczy szukając jego domu, łażąc po ulicy Tuwima czekając na jakieś objawienie, zdaje się bredzić w malignie: "<i>Co tu robię? Kradnę, szwendam się, nie kradnę, może sprzedaję? (...) Bo dla mnie to takie ferie, prawie szusowanie po stoku, oglądanie bogactwa z bliska nie zdarza mi się za często. Głównie siedzę w domu i się smucę, patrzę przez okno i czekam na księżyc, któremu na imię Lukoil.</i>", co brzmi jak wyrzut w stronę nas wszystkich, których nie dotyka nigdy empatia.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">"<i>Bałam się, ale to wszystko było takie ciężkie - ta śmierć, która musiałam odnieść do siebie i do siebie do domu i do siebie do zeszytu, te domy, te biedne, ale bogate dzieci, ci troskliwi, kochający rodzice, te wille (...) chciałam umrzeć dla Fabiana, utonąć, spodziewałem się, że tak będzie dobrze - bo przecież wiedziałam, że ocieplenie i w ogóle, lód się załamie i cześć, z pewnością wpadnę w ciemności. // Jednak się nie załamał. I nosił mnie, taką całkowicie załamaną, (...)".</i></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">W jej życiu ważne okazuje się wizytowanie cmentarza, fantasmagorie związane z pabianickimi fabrykantami z cmentarnych portretów, z Marianną Kindler (1920-1935)...</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Pabianice są tłem dla tej historii, ale może to też cichy bohater tej powieści. Ma swoje mroczne (chore) legendy, chorą fizjonomię (niczym plugawy pysk księżniczki Fabianki), chory świat pełny mroku i potworności. "<i>Centrum miało kupę na każdym kroku, kocie łby, rozgrzany do czerwoności asfalt i obrzydliwy odór dochodzący ze wszystkich podwórek bez kanalizacji, ale za to ze śmierdzącymi kałużami w okolicach trzepaków, na których wisiały podobne do nas biedne dzieci."</i></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">W tym bieda-świecie, w którym trzeba bać się o los ciuchów z lumpeksu zostawionych na plaży, pojawiają się widma zmarłych. Kiedy ich poszukuje, daremnie prosi o pomoc świat przyrody: "<i>Gdy ptak albo mrówka oddawały się epifanii z powodu obcowania ze śmiercią za życia, wrzeszczałam, by wskazały mi babcię, prababcię, bo muszę je odprowadzić na cmentarz, zwrócić przyrodzie równowagę. Jednak te zielone skurwysyny tak mi szczebiotały: "Dziwko Hadesu, nas nie obchodzą odważniki, które nosisz w słowach".</i></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-j7QiooFVoC2bSvYTNLmpBRPPgWUjWefrj_MCkQ112NWXE4t5q64XCIqjMELqRnluYo6C7UKxJnvkgp3_3ZmZIDQ53g_-RUjNAqxVDJiEDpFECWgyxqxHo9sL2vExEkUiHuEPREUoYXeDfpO_oQZdgXPabpNP9aY1U-C2Zr2-a6tCmkgqc8lJbdaPTQ/s724/Cytat%201.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="499" data-original-width="724" height="221" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-j7QiooFVoC2bSvYTNLmpBRPPgWUjWefrj_MCkQ112NWXE4t5q64XCIqjMELqRnluYo6C7UKxJnvkgp3_3ZmZIDQ53g_-RUjNAqxVDJiEDpFECWgyxqxHo9sL2vExEkUiHuEPREUoYXeDfpO_oQZdgXPabpNP9aY1U-C2Zr2-a6tCmkgqc8lJbdaPTQ/s320/Cytat%201.png" width="320" /></a></div><br /><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Miłość do matki, której życie to jakieś pasmo przegrywu jest osobliwie trudna. Gdy matka pyta: <i>"Naprawdę tak wam źle z Tomkiem, Witoldem, Stasiem?" (...) Ja po prostu kocham Bartka, Maćka, Ryśka. Rozumiesz to?</i>", parskamy śmiechem, ale jest to przecież smutne. Obserwacja kochanków mamy, kolejnych mężczyzn, ich szorstkich podbródków, wywołuje u Uli tylko obrzydzenie. Jeden z nich - Pawełek - namiastka ojca, jego awatar, fan obstawiania meczów i starych filmów, otrzymuje zresztą pogardę i od matki, gdy wraca wyczerpany z pracy usłyszy: "<i>Roślina! Roślina! - śmiała się, kiedy stękał przy wchodzeniu na górę. "Chrabąszcz, chrabąszcz" - rechotała, bo nie mógł wstać z łóżka."</i></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Dosadnie wybrzmiewają tu zdania o profilu humanistycznym w liceum ("<i>rozszerzenie dla debili</i>"), o tym, że "<i>Cmentarze to kina dla biedaków (...) Spacerowanie po cmentarzu musiało nam wystarczyć za historię, literaturę, biologię i języki obce.</i>" </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Jest tu historia o Teresce (bohaterce głośnego filmu "Cześć, Tereska"), historia kontuzji matki ("<i>Mama wiedziała, że złamana noga to nie powód, by rzucić wszystko i sobie leżeć (...)". </i>Zastanawiając się nad depilacją, Ula usłyszy, że<i> "tylko kurwy golą nogi</i>". </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Fajnie wiedzieć, jak przystają do jej problemów szkolne lektury: "<i>Wszystkie książki mi się tak samo podobały - wsuwałam po kolei każdą, jaka akurat się nawinęła. Gdy w domu zrobiło się głośno, szłam na łąki za domem, kładłam się na trawie i czytałam Kamienie na szaniec, aż sama stawałam się szańcem - zdobytą przez mrówki redutką.</i>", albo jak śmiesznie brzmią symptomy zbliżającej się światowej apokalipsy w ustach kogoś z biednej rodziny (jakby były czymś śmiesznie nieistotnym, wobec trwania w apokalipsie po pachy).</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">W tej historii trudno wyobrazić sobie happy end, jest natomiast jakaś kakofonia, swąd i piętno. Jej lektura otwiera oczy, dołuje i wywołuje katharsis, zachwyca tym cmentarnym turpizmem, przenika do szpiku kości. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Opis tego, co lepi z plasteliny Sonia - młodsza siostra - to poezja najwyższej próby! Niczym jakiś demiurg tworzyła "(...) <i>kotogołębia, psowęża albo dżdżownicoorzełka. (...) a gdy brakowało plasteliny, brała w palce któreś ze swoich dziwacznych zwierząt i miażdżyła je, zmieniając we fluorescencyjny walec. (...) Lepiła zwierzęta, walcowała zwierzęta.</i>" Ha!, czuję, że Barys napisze jeszcze niejedno! Czuję w kościach.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div></div>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1346706399237574428.post-13098578485498237052022-08-12T15:14:00.005+02:002022-08-12T17:36:54.492+02:00Już idę w śmiertelne popioły<h2 style="text-align: left;"> POLSKIE ZNAKI "Rzeczy ostatnie", ADULT CONTEMPORARY, AGORA S.A. 2022.</h2><div><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgsbDLUWpEix3YiMAtYPphve2bc2-CtW920iH1q8tE4MZMErTj-PMn2tN_nlUbp6MkmR2Muv4Ndi_Jz6nvHbCpUL1Ff6BNuzlnQQcr70ctNp7nqVJTrc5BXjF3Q5ETBPfEppVwqyROLqPJJyKr9dF69Nn7rs6Imy2I2Maml4NNO2a-LgdLbhZ3YnAvahA/s1200/Polskie%20znaki%20Rzeczy%20ostatnie%20-%20recenzja.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1200" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgsbDLUWpEix3YiMAtYPphve2bc2-CtW920iH1q8tE4MZMErTj-PMn2tN_nlUbp6MkmR2Muv4Ndi_Jz6nvHbCpUL1Ff6BNuzlnQQcr70ctNp7nqVJTrc5BXjF3Q5ETBPfEppVwqyROLqPJJyKr9dF69Nn7rs6Imy2I2Maml4NNO2a-LgdLbhZ3YnAvahA/w400-h400/Polskie%20znaki%20Rzeczy%20ostatnie%20-%20recenzja.jpg" width="400" /></a></div><br /><div><div style="text-align: justify;">Pomysł, by z żałobnych pieśni śpiewanych nad trumną zmarłych, zrobić nowocześnie zaaranżowane songi, był ryzykowny. Czy media zechcą go zauważyć? Czy ludzie tego potrzebują?</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">W dzisiejszych czasach mam wrażenie, wszystko, co odnosi się do chrześcijaństwa, w agresywnych mediach może doczekać się tylko wyśmiania i pogardy. A i ludzie bezrefleksyjnie wtórują tubom, które coraz głośniej atakują duchowość, ba! jakąkolwiek refleksję. Ma być wulgarnie, głośno, prowokacyjnie. </div><div style="text-align: justify;">Religijność oznacza wszak dla nich rezygnację ze swobody i luzu, oznacza poświęcenie. Dziś na okładki i piedestały wystawia się osoby, które szydzą z Boga, rodziny. Sacrum przydaje im się jako wycieraczka do butów, a wszystko to w imię nowoczesności i rozwoju.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Tymczasem trzech jegomościów: Radek Łukasiewicz - z zespołu Pustki (<a href="https://bialafabryka.blogspot.com/2019/11/muza-jak-flary-bisztrzostwo.html">ostatnio w projekcie z Biszem - Bisz i Radex</a>), Jarek Ważny i Janusz Zdunek z Kultu, zaryzykowali i zmierzyli się z tym tematem.</div><div style="text-align: justify;">Te religijne pieśni pełne są dziękczynienia Bogu, opisują ludzką słabość. Bóg jest ojcem, mędrcem i wszystko, co się dzieje jest przemyślane i sensowne. Trzeszczą podłogi górskich kapliczek, otwiera się nowa perspektywa życia wiecznego.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Gdy przedwczoraj koło mojego domu przechodziła warszawska pielgrzymka niepełnosprawnych na Jasną Górę, gdy widziałem uśmiechy pielgrzymów na wózkach, przyjmowałem ich pozdrowienia, grały we mnie wszystkie te nuty uwielbienia. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Ceremoniał opłakiwania zmarłego jest sposobem na pogodzenie się z dramatem śmierci. Śpiew pozwala zmierzyć się z tajemnicą, przyjąć cios bez utraty wiary w sens życia.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Los chciał, by w czasie nagrywania zmarły dwie osoby, które brały istotny udział jej w tworzeniu: Bart Sosnowski - młody (38 lat) muzyk, obdarzony niezwykłym głosem, "polski Waits" (posłuchajcie piosenki "Pył", posłuchajcie "Run On") i Mark Lanegan (57 lat) - mroczny bard z Seattle, wokalista na płytach Mad Season, lider zespołu Screaming Trees, autor wielu świetnych płyt solowych, którymi zachwycałem się i tu na blogu.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">No dobrze, dobrze... I jak ta płyta? Zacznę od piosenki "Żegnam cię mój świecie wesoły" w wykonaniu Michała Szpaka. Nie, nie odmawiałem mu nigdy talentu, ale jego image, zwyczajnie mnie zniesmaczał (np. wykonanie "Nie pytaj o Polskę" w jakimś dziwnym woalu). Tymczasem to, co tu zrobił, jest doskonałe. Pod każdym względem, bez jednej fałszywej nuty. Ten utwór jest majstersztykiem! Muzycznie - klimat robi i sekcja dęta i różne ciekawe przeszkadzajki. Drżący, śpiewny głos Michała Szpaka - genialnie z nimi współgra. "Drabinkowy" tekst, w którym słyszymy dwanaście razy formułę pożegnania. Pożegnania - świata, dzieci, przyjaciół, królów, sług, pokoi, strojów, przyrody, planet, zabaw i zwyczajnej codzienności. <span style="background-color: white;">Pieśń wywołuje ciarki: te wszystkie "<i>już idę w śmiertelne popioły, / rwie się życia przędza</i>", </span>"<i>idę w śmierci ślady, bez waszej porady</i>" czy "<i>już czas mej żałobie, dał gabinet w grobie</i>", "<i>robak kołdrą (się) stanie</i>". Przez swą monotonność, powtarzalność drąży w nas totalne katharsis. Może być, że inaczej spojrzymy na świat, inaczej popatrzymy na starszych ludzi, no i swój los. Może pogrzebiemy jakąś swoją nędzę. Ja tam się spłakałem do cna.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Mocny jest teledysk do tej pieśni: ze śmiertelnymi plamami na twarzach, z nagą śmiercią-kusicielką. Dawno nie widziałem czegoś takiego!</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Utwór w wykonaniu Marka Lanegana (jedyny z angielskim tekstem) "Oh Angel" (inspirowany pieśnią tradycyjną, w tłumaczeniu Oli Bilińskiej i Radka Łukasiewicza) jest wybitny. Czułe błaganie anioła o wsparcie i obawa przed ogniem czyśćcowym, wyśpiewane są tym jedynym głosem mistrza.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">W ogóle, to od początku. Najpierw jest instrumentalny trupi mazurek, trochę ludowy, trochę taki waitsowski. Plus piękny odgłos trąby. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Potem pieśń "O jak fałszywe wszystko", która brzmi - z pozoru - jak zwyczajna piosenka. Czystym głosem, charakternym. "<i>Bóg to wszystko tak zrządził, mądrze rozporządził"</i>. Nagle, w trzeciej zwrotce orientujemy się, że śpiewa... zmarła. "<i>Żegnam cię mój małżonku przejęty żałobą, już z boskiego rozkazu rozłączam się z tobą</i>". </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">"Cokolwiek w świecie" zaczyna się (prawie, bo jakaś maleńka grzechotka grzechocze) a capella, wszak głos Barta wystarcza, by robiło się wow. Stopniowo pojawiają się instrumenty, w tym żałobnym łkaniu o marności. Przez użycie archaizmów ("<i>ich sława przykład dawa</i>") kojarzy mi to się od razu z płytą "Uwagi Józefa Baki" Trupiej Czaszki, do słów księdza Baki, zakonnika żyjącego w XVIII wieku, który pisał brutalnie o śmierci: "<i>Nic po stroju, człek wór gnoju</i>"...</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Zaskoczeniem jest "Przyjdzie panie zaginąć" - ze świetnym(!) głosem Sanah. Piękne jest to głuche pianinko na początku, klaski w środku i sposób śpiewania trochę w stylu Kapeli ze Wsi Warszawa. Bardzo udany utwór, pięknie płynący!</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">"Jest drabina do nieba" śpiewa Małgorzata Sobczyk - zupełnie inny to song, taki żwawy, mocarny. Przy okazji: kto nie zna płyt Jak Wolność to Wolność albo płyty Los Trabantos, niech nadrobi! Podobają mi się nieoczywiste dźwięki w tle.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">"Niech monarchowie" ze specyficznym wokalem Vito Bambino, przypomina piosenkę zespołu Pustki. Są tu odgłosy burzy, piski na pile. Kawał songu!</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">"Już idę do grobu" - spokojne jak tafla wody na jeziorze, melorecytuje Radek Łukasiewicz. <span style="text-align: left;">A kończy płytę "Anielski orszak" - kojący głos Matyldy Damięckiej - śmierć nie jest tu, niczym strasznym, a spotkaniem z Bogiem. Jest jeszcze przekonująca wizyjna instrumentalna coda, przejmujące zakończenie, jak spotkanie z wiecznością.</span></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Wziąłem tę płytę w ciemno, nic nie oczekiwałem. Dostałem coś, co mrozi krew w żyłach, co jest czyste piękne i wyjątkowe, 10/10! </div><div><br /></div><div><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/yBBvA5UNOmQ" title="YouTube video player" width="560"></iframe></div></div>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1346706399237574428.post-80382390153246153892022-08-11T17:40:00.000+02:002022-08-11T17:40:37.529+02:00Trzymamy się za ręce<h2 style="text-align: left;"> TOMASZ BUDZYŃSKI "Pod wulkanem", METAL MIND PRODUCTIONS, 2022.</h2><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhPdyp-JlTbp8NH6JF_yT6gFPdZJMLVI9y-GTeeE62gh7w-dY1cp7-W64EhPXJWXS2BUf_RG2kruol21gAT1FmVuPCY581ro5HmCp9eZhTfpGXl8islJbcGIYTTuBwMX8KGWmjDVH_06WgFJ5-XqR_bYT5UNVIUGzHH6m6VBt74S--NSMd_wLAgRu5nxg/s1200/Pod%20wulkanem%20Tomasz%20Budzy%C5%84ski%20recenzja.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1066" data-original-width="1200" height="355" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhPdyp-JlTbp8NH6JF_yT6gFPdZJMLVI9y-GTeeE62gh7w-dY1cp7-W64EhPXJWXS2BUf_RG2kruol21gAT1FmVuPCY581ro5HmCp9eZhTfpGXl8islJbcGIYTTuBwMX8KGWmjDVH_06WgFJ5-XqR_bYT5UNVIUGzHH6m6VBt74S--NSMd_wLAgRu5nxg/w400-h355/Pod%20wulkanem%20Tomasz%20Budzy%C5%84ski%20recenzja.jpg" width="400" /></a></div><br /><div><br /></div><div><div style="text-align: justify;">Gdy przedobrzę z przeglądaniem Internetu, szczególnie jakichś migających obrazków, które przewija się kciukiem, obcowanie z muzyką Budzyńskiego odczuwam jak strumień czystej wody. Ten kontrast instagramowych póz, z pięknem muzyki jest jak otrzeźwienie.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Możliwe, że jest to subiektywne. Gadam tak, bo z poezją Budzyńskiego jestem zaprzyjaźniony od dawna (potrafię np. doskonale sobie przypomnieć pierwszy odsłuch "Ducha" - zgniot czadową muzyką dwudziestoparolatka, albo gdy przy dźwiękach Armii na Juwenaliach na Lumumbowie poznałem się z moim przyjacielem, albo gdy na jakiejś eksperymentalnej sztuce teatralnej popłynęła nieziemska muzyka i było to "Triodante"...). Szczególnie lubię nie tylko kultowe płyty Armii, ale i solową "Lunę" i "Taniec szkieletów". Możliwe więc, że jakoś inaczej - nadwrażliwie, ją odbieram. Zobaczcie, więc sami, oceńcie.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">To poetycka, spokojna - wyczuwam tu inspirację Dead Can Dance, wyciszona muzyka, świetnie się sprawdzająca na wieczór. Ma jakąś dostojność, urodę mędrca. Wciśnijmy play.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">"Bezsenność". Możliwe, że to utwór z tych chwil, gdy nie może przyjść sen, a mózg przetwarza, to, co się zdarzyło. "<i>Moje piękno</i>" i "<i>Moje dobro</i>" - to z pewnością z poematu Arthura Rimbaud (znam tę frazę z płyty "Męskie Granie 2014", gdzie brzmiało to dziwnie intrygująco). Przyznam się, że nie potrafię się w tym poemacie odnaleźć, jednakowoż w piosence Budzyńskiego, czuję się jak w domu. Prośba "<i>Otwórz mi, moja siostro..., Otwórz mi duszo ma... Otwórz mi moje serce...</i>" - wyraża pragnienie silniejszej odpowiedzi Bogu/światu. Nawet gdy pojawia się świadomość, że jest piękno, dobro, to nie umie się/nie chce się, na to wezwanie skutecznie odpowiedzieć. Na koniec utworu jest jeszcze pieśń w wymyślonym języku.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Aha: dlaczego Budzy śpiewa "ę" na końcu słów "<i>Potrafię</i>" zamiast "<i>Potrafie</i>", albo "<i>Cię</i>" zamiast "<i>cie</i>" - nie wiem. Brzmi to teatralnie jakoś. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">W "Komecie Nr 8" zachwycają dźwięki waltorni. Dla mnie, dla wszystkich fanów płyt "Legenda" czy "Triodante" to dźwięki mistyczne - rosną katedry! A głos Tomasza brzmi jak dzwon! Dzwon, który wzywa: "<i>Idź, już idź, nie zwlekaj, nie zwlekaj</i>"... Konstatuję, że autor sięga na całej płycie po autocytaty - np. biblijne "<i>Noc się posunęła, a przybliżył się dzień</i>" autor wykorzystał na płycie "Duch". Czuję jakby autor spoglądał na swoją twórczość, jakby głaskał swoje dziecko/dzieło po czuprynie.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Świetnie - mocno, zaczyna się "Pieśń wieczorna"... "<i>Cichy zmierzch</i>" jest tu metaforą uspokojenia, wyciszenia, ufania Bogu. Frazy "<i>Płynę już, już płynę...</i>" - to wyznanie człowieka pogodzonego z przemijaniem i śmiercią, szczęśliwego. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgCbaLRLOpunVB-lewb2mg6cE6Yfq7tq6pZXusoMhbmHAi2ZJaOoBZa-Ap4ENG0A85M1qDjN9vryIzw8019vOLE51iz2L8M2N7Vvc9M9Fu0mxe7t66BwFKV8EVK-I-7QsS9ejtOKsaWu9EAXhzYAN3wOUtgRUI0OYNGYkv-x7th-3M7h_GXPWp-Une1bQ/s947/Chyba%20najpi%C4%99kniejszy.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="535" data-original-width="947" height="226" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgCbaLRLOpunVB-lewb2mg6cE6Yfq7tq6pZXusoMhbmHAi2ZJaOoBZa-Ap4ENG0A85M1qDjN9vryIzw8019vOLE51iz2L8M2N7Vvc9M9Fu0mxe7t66BwFKV8EVK-I-7QsS9ejtOKsaWu9EAXhzYAN3wOUtgRUI0OYNGYkv-x7th-3M7h_GXPWp-Une1bQ/w400-h226/Chyba%20najpi%C4%99kniejszy.jpg" width="400" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Chyba najpiękniejszy utwór to "Czy mnie słyszysz" - brzmiący jak wyjątkowa modlitwa, z kilkanaście razy (dokładnie 16 - policzyłem) powtarzanym motywem, który potem za 17 razem się wspaniale rozwija. To jak brzmi, jak łka - wspaniały saksofon Mateusza Pospieszalskiego, nie da się opisać, trzeba posłuchać. To tylko westchnienie do Boga i obawa, że nic nie znaczę, a poetyckie i muzyczne arcydzieło.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">"Dziwniejszy niż ty" - podobnie. Z jakąś aurą tajemniczości, wieloznaczności: "<i>Jak drzewo co lśni, jak język we krwi, tak zimny, tak gorący...</i>", o potrzebie przyglądania się światu, dostrzeżenia tego, co czasem nam umyka przesłaniane. Dziwny, znaczy piękny. Dziwność świata to jego niepojętość.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">"Pusty przedział" - z tkliwością wspominający tatuaż z uśmiechniętych buziek narysowany mu mazakiem przez córkę ("<i>Wzdłuż przedramienia humory dziewczyn</i>"), z jakąś pewnością siebie, mówiący o pokonaniu niebezpieczeństw ("<i>zdmuchnięte precz stare wulkany</i>") i z pięknym melodyjnym refrenem. Tekst z olśnienia obserwacjami - gdy krajobraz nakłada się na nasze odbicie w szybie jadącego pociągu. "<i>Topoli szum, Cyganów król</i>", poezja!</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhgnlfan_9U_n96ibhwLgBoLXvss3Z4Dxpvp3HoDvLnE3qTj2b0Af3p5JDoM2dmGPHkmJnV17iQEokdv2jmkIUJYPg3uu6OS4XpUKnPDjWv__DgNbdPX5bDqeAUolOBTFPdDAxLloPRH2x5ZPqwaTDaP7fISyImZR9iRCgOtFYnRWi5vDtRtjswD3MIkA/s830/W%20dalekim%20zak%C4%85tku.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="585" data-original-width="830" height="226" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhgnlfan_9U_n96ibhwLgBoLXvss3Z4Dxpvp3HoDvLnE3qTj2b0Af3p5JDoM2dmGPHkmJnV17iQEokdv2jmkIUJYPg3uu6OS4XpUKnPDjWv__DgNbdPX5bDqeAUolOBTFPdDAxLloPRH2x5ZPqwaTDaP7fISyImZR9iRCgOtFYnRWi5vDtRtjswD3MIkA/s320/W%20dalekim%20zak%C4%85tku.jpg" width="320" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">"W dalekim zakątku lata" - piosenka o szczęściu, w bajkowym - może tolkienowskim - klimacie.</div><div style="text-align: justify;">To śpiewne, czystym głosem czynione - nawoływanie: "<i>To ja! To Ty! To ja i Ty</i>" i oddanie: "<i>Cały jestem Twój</i>", "<i>W oddalającym szkle / trzymamy się za ręce</i>" - jest tak wielką pieśnią pochwalną, że czuję, że można, tym dobrem nawracać nieczułych, leczyć odrętwiałych.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">"Max Koniec Polski" to utwór dedykowany zmarłemu niedawno Robertowi Brylewskiemu, dawnemu muzykowi Armii, pełen wspomnień (Max Koniec Polski - to pseudonim artysty, a dziwne futerko pandy, to ponoć największe pragnienie artysty, by mieć je na głowie gotowe do głaskania) i wizyjnych obrazów i z modlitwą za niego.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Płytę wieńczą: "Spokojne oko" - trochę zagadkowe - o przeświadczeniu, że wszystko się dobrze kończy, "Pod wulkanem" - o przemijaniu ("<i>Teraz mogę się poddać, rozwiewa mnie wiatr</i>") i o chęci przezwyciężenia słabości oraz "Rozmowa dusz" z tajemniczym szeptem "<i>Szach-mat!</i>".</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Powstał wspaniały album, którego się nie spodziewałem (szczególnie po niezrozumiałych dla mnie płytach "Toń" i "Rimbaud" z Jacaszkiem i Trzaską, i eksperymentalnych "Osobliwościach")! Dodajmy, że jego współtwórcą jest syn - Stanisław, a grafikę płyty stworzyła córka - Nina. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">W czasach pandemicznych z braku możliwości koncertowania, Tomasz Budzyński wrzucał na YouTube akustyczne wykonania swoich przebojów pod hasłem "Koncert domowy". Oprócz piosenki zawsze była też opowieść o starych dobrych czasach i zawsze było "Dzień dobry". To "Dzień dobry" przeniknęło do piosenki - zwykłe słowo powitania, życzliwość, dobro, od którego warto zawsze zacząć.</div></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Inne moje recenzje płyt Tomasza Budzyńskiego:</div><div style="text-align: justify;"><a href="https://bialafabryka.blogspot.com/2009/02/sowa-10-muzyka-10.html">Armia - "Der Prozess" </a></div><div style="text-align: justify;"><a href="https://bialafabryka.blogspot.com/2010/07/czemu-pan-nie-zajezdzasz-przed-peron.html">Armia - "Freak"</a></div><div style="text-align: justify;"><a href="https://bialafabryka.blogspot.com/2011/07/ap-sie-drabinki.html">Tomasz Budzyński - "Osobliwości"</a></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1346706399237574428.post-9968471085403032162022-08-10T20:53:00.009+02:002022-08-12T00:18:49.122+02:00Parę spraw domknąć<h2 style="text-align: left;"> JAROSŁAW DUDYCZ "CZARNA SKRZYNKA", CONVIVO, Warszawa 2020.</h2><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgIOK8wmgTaUbAapulnYjNvsjp_0ttefhTlDrWaNK_bOHJ_7IaaF_L70_Cr9Q8z4bwshgSmLzghcQuwVi-Rx84GcRXZWe9clstno4zgTsy8HIAquCSSpbrm6wezm9WIczh20c8PAYp_4n2-lpyDTbzXE380AMLDVILp_Z52aQrIqex_VDZAGLj1y023SQ/s1778/Czarna%20Skrzynka%20Jaros%C5%82aw%20Dudycz%20Convivo%20(2).jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1778" data-original-width="1191" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgIOK8wmgTaUbAapulnYjNvsjp_0ttefhTlDrWaNK_bOHJ_7IaaF_L70_Cr9Q8z4bwshgSmLzghcQuwVi-Rx84GcRXZWe9clstno4zgTsy8HIAquCSSpbrm6wezm9WIczh20c8PAYp_4n2-lpyDTbzXE380AMLDVILp_Z52aQrIqex_VDZAGLj1y023SQ/w428-h640/Czarna%20Skrzynka%20Jaros%C5%82aw%20Dudycz%20Convivo%20(2).jpg" width="428" /></a></div><br /><p style="text-align: justify;">Czasem myślę, że poezja zastygła w jakiś śmiesznych koturnowych pozach. Z jednej strony poeta zaangażowany angażuje się, aż po egzaltację, z drugiej poeta awangardowy (awan)gardzi odbiorcą. I nagle - zonk! - trafiam na poezję Jarosława Dudycza. "I to jest nowa strategia syntezy. I to jest nowa koncepcja sztuki!" Przekąs, surreal - mistrzostwo.</p><p style="text-align: justify;">W pierwszym utworze "Przyjdzie" na patetyczne pytanie umierającego "Co zamierzasz?", podmiot liryczny odpowiada: "<i>Niczego nie zamierzam, pożegnam cię / tylko. // Potem będę czekał, aż to przyjdzie po mnie. // A przyjdzie. // Zapowiedziało się właśnie.</i>" Odpowiada z życiem i bez trwogi, jakby znad smartfonu.</p><p style="text-align: justify;">W tytułowym - genialnym! - wierszu o śmierci psiego pupila wchodzimy na wysokie rejestry (użycie przestawnego szyku, górnolotnych metafor). Z wersu na wers coraz wyższe: "<i>serce to instrument na miarę kosmosu, / z taką mocą brzmienia, a pierś to jest czarna / skrzynka, w której go zamknięto</i>." Zgryw to czy nie-zgryw? I dalej, aż po wzrusz: "<i>Ale zerkałem na ciebie, gdy odchodziłeś. / Na twoje legowisko patrzyłem. Na ten / twój kocyk niebieski w chmurki i ulubiony / gryzak. I na piłeczkę, na której zaschła ślina.</i>" I kolejne słowa - jak stąpanie po linie zawieszonej nad przepaścią. A we mnie łka gitara z piosenki "Machine of Loving" Iggy Popa. <i>"I jeszcze to poczucie wstydu, że dawno temu, / gdy się tu zjawiłeś, na imię ci dałem Ogryzek. (...) Na twoim solidnym nagrobku, który ci wystawię w ogrodzie, nazwę cię, / Aleksandrem, Emanuelem, Jerzym i Edwardem / i wieniec złożę tak potężny jak pierścienie / Saturna podglądane ukradkiem przez sondę Cassini."</i></p><p style="text-align: justify;">Dudycz raz uderza w żart, raz gra na takiej strunie, że płaczę jak małe bobo, bo Dudycz "umie w poezję". Taką bez świeczników na stole podczas wieczorów autorskich, taką, która łapie cię za nos, gdy sprawdzałeś czy się nie pobrudziłeś koszuli! No, tak jakoś to widzę. W taką poezję, która posługuje się żartem, nonsensem i absurdem. Jak Kobranocka, która kocha jak Irlandię, jak koszulka z napisem "Rzucam wszystko i jadę w Bieszczady"...</p><p style="text-align: justify;">Dowcipną nutę wtrąca w bombastyczny temat - marynarski komplecik dziecka ląduje obok wycia okrętowej syreny czajnika; sznureczek z kokardką obok dumnych wojowników i generałów. Zostawia nas to w konfuzji. I ta konfuzja jest fajna. Zjeżdżamy po "zbawiennej poręczy" (tej z wiersza "Nie wiem" Szymborskiej) jak dzieci.</p><p style="text-align: justify;">Przekonałem się do tych wierszy na 100%. Wyłapuję frazki, np.: "<i>Poznałem cię od razu po tym smutku, / bo tylko ty masz taki smutek, / który z nocy przychodzi i z nocy korzysta.</i>", które proszą się, by je cytować w rozmowach.</p><p style="text-align: justify;">Ciężko nie zachwycić się wierszem "Jawnie" - "<i>ja nie mam taktyki, ja jestem odkryty. // Jak małe dziecko, które letnią nocą / zrzuca z siebie kołdrę z powodu gorąca.</i>" albo wierszem "Złoto", gdzie autor z toposu o Midasie układa taki koncept: "<i>chociaż mnie wiele razy dotykałaś (...) jestem ze śniegu, / z piasku, z tej trawy, / która wyrasta między / płytami tarasu, // z tej brzydkiej, / skrytej w kurtce / białej watoliny, // którą czasami / widać przez małe / rozdarcie."</i></p><p style="text-align: justify;">Są tu przegięcia - łapałem się za głowę, myśląc, że to już za daleko (wiersz "Sprawy polityczne" ma zaskakującą erotyczną puentę), że to za blisko żartu, dowcipu czy memu (np. wiersze "Ryby", "Dzień"). Ale po iluś tam lekturach, zacząłem akceptować te szarże i twierdzę, że są OK.</p><p style="text-align: justify;">Pewnie dlatego, że są tu takie błyski jak np. "Zwycięstwo", które w czasie wojny w Ukrainie, wizualizują mi się po dreszcz. Albo "Łazienka" z szaloną frazą "Defekuję u ciebie". I czytam go na głos znajomym, bo operuje absurdem, groteską jakąś cudną! "<i>Ale tylko o tobie / mogę powiedzieć, / że masz kapitalną łazienkę."</i></p><p style="text-align: justify;">Wiersz "Bóg", gdzie za jałmużnę na Dworcu Głównym we Wrocławiu, autor dostaje obietnicę modlitwy o zdrowie i łaski, objawia nam niezłą fantasmagorię - "<i>zmienia się scenografia, wynoszą pociągi, zabierają dworzec, nie ma szyn i podkładów, trakcja nie ciągnie za zakręt, w nieskończoność, nie ma drutów, przewodów, starych fundamentów rdzawych śrub i nakrętek (...) jest Bóg, wielki byt, wszechświatowy kustosz (...)</i>" Gęstwa myśli o Bogu jak trzcinowisko, w którym są gniazda na bank!</p><p style="text-align: justify;">Brutalny wiersz "Córka" zastawia nas we wrażeniu, że źli są wszyscy, cały świat, a najbardziej podmiot liryczny. "Rozwód" zaś kończy się kpiną z systemu prawniczego: "<i>Zwłaszcza córkę mi chciałaś / odebrać takim adwokatem, / tę córkę której nie mieliśmy. // Nie mieliśmy tej córki, / ale przecież po to wynajęłaś ; adwokata nad adwokatami, / żeby się od takich detali / nie posypał proces."</i></p><p style="text-align: justify;">Piękna jest fraza: "<i>Zrobiło się szaro, zimno i stanęła kolej</i>", urocza!</p><p style="text-align: justify;">Są tu wiersze, przy których uśmiecham się, przewijam je sobie jak slajdy, jak posty na Fejsie. Śmieję się z "<i>dziewczyny, która mi niosła obrazy dawnego uczucia, / szła ku mnie przez ulicę pewnie i zawadiacko, / tak jak Weronika przyjść już nie umiała." </i></p><p style="text-align: justify;">Są wiersze, które zadziwiają ujęciem świata przez słowa: "<i>Czegoś innego się chciało. // Rowerów czy łąki.", </i>które drwią z nas, tak jak "Rekonstrukcja" - <i>"(twarda, gorzka czekolada / podczas wyprawy do Japonii, / w Hiroszimie, w samym / sercu miasta)."</i></p><p style="text-align: justify;">Dudycz choćby sięgał po "niemożliwe" tematy dla poezji - np. piłkę nożną - gdy pisze o grze FIFA <i>"na skrzydłach Sane i Jesus, / ich lubię najbardziej, obaj szybcy</i>", o zgubionej kulce od piłkarzyków, o osiedlowym Stoiczkowie, "robi Wiersz".</p><p style="text-align: justify;">Jego książka wydana w Wydawnictwie Anny Matysiak Convivo daje dużo czytelniczej satysfakcji, inspiruje, daje kopa - już nie raz mi się zdarzyło, że porzuciłem nagle lekturę, by chwycić długopis, klawiaturę, mikrofon, by skutecznie "<i>parę spraw domknąć</i>". </p>Unknownnoreply@blogger.com0