Krzysztof Kleszcz
AlchemiaPierwsze słuchanie płyty w poszukiwaniu złoża,
czy pobieżna lektura, próba złowienia złotej rybki,
Jezu!, chociaż łuski. Albo chwila w podróży autem:
muśnięcie słońca, dotyk włóczki,
Mam cię!zanim trzeba stanąć na światłach. Nieba gonią się.
W skroni rój owadów oblepia plastry. Wziąłem
pracę do domu i zmieniłem swój dom w ruinę.
I spodobała mi się czarna maska, dłonie zombie.
Refren przyszedł w samą porę, złota myśl,
miód, złota jesień. Uśmiechnięty moim uśmiechem,
trzymający się pod boki, mówiący
Ole!- czterolatek. Jego włosy na wysokości moich oczu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz