ANNA CALVI "ANNA CALVI", 2011.
Pierwszy utwór to zakładanie rajstop, falbaniastej spódnicy i patrzenie w lustro. Nakładanie szminki. Hej, Pola (mamo), hej, Patti (babciu) - będziecie ze mnie dumne (machanie wachlarzem). Pora założyć wielką gitarę na chude ramiona kobiety-wampa.
Przyczajone "No More Words" to ukłon w stronę PJ Harvey. Anna śpiewa pean do miłości. Jej szept, powtarzane słowa brzmi jakby czytała "List do Koryntian": "Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, / a miłości bym nie miał, / stałbym się jak miedź / brzęcząca / albo cymbał brzmiący."
Przebojowy "Desire" to hymn. Pełen zadęcia i pompy. Genialna pieśń, z obowiązkowym rymem "fire / desire", a jakże. W tekście pojawia się diabeł. Jak powiedziała w wywiadzie, to metafora "bycia poza kontrolą". Anna wciela się w Ikara: ("I wanna go to the sun"), zatraca się, spala.
"Suzanne And I" zaczyna się pięknym beatem. Przebojowa melodia i popis kunsztu wokalnego. Surrealny klimat tej piosenki (inspirowanej ponoć nieznanym mi filmem „My Winnipeg”) tworzą świetne dziwne dźwięki z zaświatów (2:15-2:44).
Calvi potrafi szeptać, by za chwilę wyciągać wysokie dźwięki. W "First We Kiss" jest o euforii całowania, ryglowaniu drzwi i o tym, że gdy kochasz, wszystko jest jasnym, wielkim crescendo.
W kusicielskim "Devil" gryzie jabłko w rytmie hiszpańskiego tańca. "Blackout" to znów niezwykła melodia. W opasce na oczach pyta: „Czy mogłabym być kimkolwiek? Czy powinnam się przerazić, czy raczej pozwolić temu dziać się?”
"I'll Be Your Man", z gitarą, która mogłaby należeć do Jacka White'a, jest perwersyjną grą w odwrócenie ról. "Będę twoim mężczyzną" - śpiewa. Ostatni utwór kreuje pustynne klimaty (przypomina mi się początek mojej ulubionej płyty PJ Harvey „To Bring You My Love”), przypomina mi film „Angielski pacjent”. Jest onirycznie, bluesowo, uzależniająco.
Polecam wszystkim miłosne flamenco pięknej Anny Calvi. Ja nie mogę się uwolnić.
to jedna z moich ulubionych płyt, czekam z niecierpliwością na jej następne wydawnictwo:)
OdpowiedzUsuń->Aga R. Ciekawe czy uda jej się nagrać równie dobrą płytę?
OdpowiedzUsuń