W Salonie Literackim nr 1/2017 ukazała się recenzja mojej książki autorstwa Anny Mochalskiej.
Zachęcam do jej przeczytania: http://salonliteracki.pl/new/recenzje/845-ironia-i-ronienie-lez
Jest taka książka, którą dobrze się
czyta, jeszcze zanim zacznie się ją czytać. Jej tytuł w połączeniu z
nazwiskiem autora przyjemnie szeleści w ustach, musuje na języku.
Krzysztof Kleszcz, Pański płaszcz. To właśnie ta książka. Motto i tytuł nawiązują do Misia
Stanisława Barei, na okładce numerek z szatni, jakże historycznie
wymowny (89). Jest polsko, aktualnie i sprawnie. I choć nas liczba 89 po
prostu odsyła w konkretny moment czasowy, w chińskiej numerologii
kombinacja 89 (lub 98) jest najkorzystniejszą z możliwych (jak podaje
portal efengshui.pl, któremu w tej kwestii z pewnością można zawierzyć).
To chyba zatem dobra wróżba na nowy rok (oby). A z całą pewnością dobra
wróżba na lekturę.
Trzeba autorowi przyznać, że trzyma rękę na pulsie. W Pańskim płaszczu
rolę epizodyczną gra nawet George Michael. Śmiem przypuszczać, że to
ostatni poetycki tekst, w którym muzyk pojawia się jeszcze za życia.
Kleszcz jest bardzo mocno osadzony w realiach współczesnych. Nie patrzy
na system (społeczny, polityczny, kulturowy, etc.) z zewnątrz, ale od
wewnątrz. Nie zmienia to jednak jego zdolności obserwacji i oceny
sytuacji. Jak słusznie zauważył Tomasz Fijałkowski w blurbie – Autor widzi i opisuje, żyje. Przygląda się Polsce z czułością, ale jest bezlitosny dla chorób, które ją toczą (…).
Osadzenie wewnątrz nie pozbawia podmiotu obiektywizmu, nie odbiera dystansu ani trzeźwości osądu. W jednym z wierszy czytamy: Ronię ironię zamiast łez.
Wybór ironii podyktowany jest potrzebą zajęcia określonej postawy.
Wybór ironii to opowiedzenie się za aktywnym udziałem w rzeczywistości:
nie załamujemy rąk i nie płaczemy (chyba że patrząc na zachód słońca),
lecz decydujemy się na swoistą krytykę z przymrużeniem oka, wytknięcie
błędu, drwinę. Więcej nawet: pragniemy wywrzeć wpływ, na razie subtelnie
zasugerować, ale podszyć to lekką groźbą – ja tu jestem i czuwam,
miejcie się na baczności.
Ironia nie stoi w sprzeczności z
czułością. Tak naprawdę to dwa przejawy jednej i tej samej relacji do
zewnętrza; to sygnał, że zewnętrze nas obchodzi. Podmiot wielokrotnie
przeczuwa, że z rzeczywistością jest coś nie tak. To fabryka złych wieści produkująca szeregi bredni. To wiek zła, snu, w którym kilku prostych drwali / tnie wzdłuż blizn.
Zachwianie zaufania do świata nie sprawia jednak, że gesty bliskości,
zażyłości i troski pozostają niezauważalne czy niechciane. Bohater tych
tekstów czuje się jednak tak, jakby jego głos był głosem wołającego na
puszczy: Dłoń jest dla dłoni, // dla uderzającego piękna. Bywa
pesymistą, ale nie rezygnuje z nadziei (chociaż z nią też jest coś nie
tak). Ostatecznie wybór postawy aktywnej nie może jednak spowodować
wycofania się z życia. Sprawność, z jaką Kleszcz obchodzi się ze słowem,
pozwala na zawierzenie słowu, zaufanie w jego moc sprawczą i moc
przemiany. Wyjściem z sytuacji okazuje się właśnie wiersz: Złu nie mam za złe, zło mam za zło. Nazywam, / a słowo ma w sobie ratunkowe koło, aureolę, przejście.
Świat, o którym opowiada Pański płaszcz,
jest światem, w którym zanikają wszystkie znane nam wartości. Zanika w
ogóle wszystko, co znane. Przemiany są ogromne i dotyczą właściwie
wszystkich sfer życia: od kontaktów międzyludzkich, poprzez obszar pracy
i rozrywki, aż do kwestii metafizycznych. Wobec tych przemian
zaskakująca jest pewna stabilność i niezmienność egzystencji: Wszystko dwa razy, i znowu, i znowu. Chodzi tu także o sprawy społeczno-polityczne (znamienny w końcu cytat z Misia).
Najbardziej paradoksalna i zaskakująca jest właśnie ta prawidłowość
powtarzalności. Stąd też trudność w przezwyciężeniu wątpliwości co do
wpływu człowieka na rzeczywistość. Ludzie nie są gatunkiem, który uczy
się na błędach.
Metafizyczne osamotnienie człowieka skazuje go na konieczność radzenia sobie bez pomocy sił wyższych, różnorako rozumianych. Z wiecznością policzono się jak z eternitem, a (…) #obłok / nie może się jakoś przebić na Instagramie.
Niezmiennym statusem jest zatem nieugaszone pragnienie, potrzeba
znalezienia jakiegoś bytu jako gwaranta, chęć odszukania sensu i celu
ukrytego w rzeczywistości, umiejętność postawienia tej rzeczywistości
właściwych pytań i wyzwań. Kleszcz nie występuje z pozycji mentora,
nawet jeśli pisze wiersz DO MŁODYCH 2.0, ale podsuwa
rozwiązania. Deklarowana przez niego postawa ironii niekiedy zostaje
zawieszona. Właściwie nieustanne błądzi na granicach: ironia-czułość,
żartem-serio, nadzieja-pesymizm. Świat w Pańskim płaszczu nie tylko trudno zrozumieć; równie trudno przewidzieć jego dalszy rozwój (może być nim nawet #KONIECSWIATA).
Tym, co napędza liryczną opowieść poety,
jest język. Ironia przejawia się tu nie tylko w stosunku do
rzeczywistości, ale również w relacji do słów. Przewartościowanie musi
dotyczyć ich w takim samym stopniu, w jakim dotyczy tego, do czego się
odnoszą. I choć słowom – jak już wspomniałam – Kleszcz wierzy i wierzy w
ich potencjał (Macham białym wierszem do waszego think tanku.), to jednak do słowa (pojedynczego) obowiązuje zasada ograniczonego zaufania. Epifania więc przeobraża się w jej pif-paf, jej fun. W Pańskim płaszczu
słowo zostaje rozebrane na czynniki pierwsze, a wydestylowane cząstki
napędzają sensy całych zdań i wierszy. Dzięki temu fraza ma charakter
bardzo dynamiczny, co wydaje się idealnie przystawać do będącej w
ciągłym ruchu rzeczywistości, za którą trzeba nadążać.
Rozpoznania autora nie napawają
optymizmem, ale to nie są wiersze, które zostawiają czytelnika jedynie z
poczuciem klęski. Pokazują wytrychy, sygnalizują drogi wyjścia, ale
przede wszystkim każą się uważnie przyglądać. Pański płaszcz to
rzetelne rozpoznanie. Najpierw należy dobrze zdiagnozować problem, żeby
móc się zająć jego rozwiązaniem. I to właśnie robi Krzysztof Kleszcz –
bada i diagnozuje. Podmiot w jednym z wierszy słyszy echo znanego
filmowego dialogu: Nie mamy pańskiego płaszcza. Ale na niewypowiedzianą zaczepkę I co nam pan zrobi? jest reakcja w innym tekście: A teraz śpiewam w deszczu: mój płaszczu! Docierają do mnie przecieki z góry, z tego deszczu, że płaszcz gdzieś tam jest.
Anna Mochalska
Autor: Krzysztof Kleszcz
Tytuł: Pański płaszcz
Wydawca: Wydawnictwo Kwadratura, Łódź 2016
ISBN: 978-83-61680-03-1
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz