Autor: Krzysztof Kleszcz
2Tm2,3 - "Koncert w Teatrze", 2009
W Wielki Tydzień trzeba się wyciszyć. Ale dla mnie muzycznego nałogowca, to trudne.
Odmawiam więc sobie tego i owego, ale muzyka mi towarzyszy. Po prostu wybieram 2Tm 2,3 - supergrupę z Litzą, Maleo i Budzym w składzie – zespół, który śpiewa teksty z Biblii, zgodnie z tezą, że „bycie Chrześcijaninem to nie ciepłe kluchy tylko głos burzy”.
Byłem na fantastycznym koncercie 2 Tm 2,3. Było to jakieś 3,5 roku temu, tuż przed ukazaniem się czadowej płyty „888”. Pamiętam, że w brzuchu żony dokazywał mój syn, w telewizorze Francja ogrywała Brazylię, a ja w moszczenickim kurzu ogłuszałem się boskimi decybalami.
Płyty Tymoteusza można z grubsza podzielić na czadowe: "Przyjdź” (1996), „2Tm2,3” (1999), „Pascha 2000” (2000), „888” (2006); i spokojne: koncertowa „Propaganda Dei” (2004), „dementi” (2008). Te czadowe mogą ogłuszyć nieprzygotowanego, ale słowa Pisma brzmią wśród ostrych gitar po prostu super sugestywnie. Nie potrafię ocenić, która z tych płyt jest najlepsza, znam wszystkie.
Dwupłytowy: „Koncert w Teatrze” jest świetną wizytówką, najlepszym zaproszeniem dla laika.
Może szkoda, że repertuar koncentruje się za bardzo na ostatnim „dementi”, ale stanowi dowód na niesamowite umiejętności zespołu, jest to przecież zapis koncertu na żywo. Najlepsze utwory to: przesycony bliskowschodnim klimatem
„Każda rzecz ma swój czas” (doskonale współbrzmią tu głosy wokalistów Maleo i Budzego), i zaczynający się nieziemską wokalizą „Nad rzekami Babilonu”. Nie wiem czy słuchając „Kiedy Izrael był dziecięciem” można się nawrócić, ale na pewno kto wierzy, ten uwierzy mocniej. Niczym na weselu w Anatewce ze „Skrzypka na dachu” brzmi „Nie karz mnie Panie w swym gniewie”( Aż wizualizuje mi się Tewje Mleczarz).
Wyróżniam też „Adonai Elohenu” brzmiący trochę jak Lisa Gerrard z Dead Can Dance. Brawurowo wyśpiewane przez Maleo „A głupi myśli, że nie ma Boga, nie ma nikogo, kto by czynił dobro...” to prawdziwe reggae, które ma moc wyrwania z największej beznadziei. To brzmienie saksofonu Pospieszalskiego, to echo w zakończeniu!
Płytę wręczył mi Litza mówiąc, żebym posłuchał, bo płyta brzmi, że buty spadają. I wczoraj przy zapinaniu firanki po myciu okien – stało się.
Odmawiam więc sobie tego i owego, ale muzyka mi towarzyszy. Po prostu wybieram 2Tm 2,3 - supergrupę z Litzą, Maleo i Budzym w składzie – zespół, który śpiewa teksty z Biblii, zgodnie z tezą, że „bycie Chrześcijaninem to nie ciepłe kluchy tylko głos burzy”.
Byłem na fantastycznym koncercie 2 Tm 2,3. Było to jakieś 3,5 roku temu, tuż przed ukazaniem się czadowej płyty „888”. Pamiętam, że w brzuchu żony dokazywał mój syn, w telewizorze Francja ogrywała Brazylię, a ja w moszczenickim kurzu ogłuszałem się boskimi decybalami.
Płyty Tymoteusza można z grubsza podzielić na czadowe: "Przyjdź” (1996), „2Tm2,3” (1999), „Pascha 2000” (2000), „888” (2006); i spokojne: koncertowa „Propaganda Dei” (2004), „dementi” (2008). Te czadowe mogą ogłuszyć nieprzygotowanego, ale słowa Pisma brzmią wśród ostrych gitar po prostu super sugestywnie. Nie potrafię ocenić, która z tych płyt jest najlepsza, znam wszystkie.
Dwupłytowy: „Koncert w Teatrze” jest świetną wizytówką, najlepszym zaproszeniem dla laika.
Może szkoda, że repertuar koncentruje się za bardzo na ostatnim „dementi”, ale stanowi dowód na niesamowite umiejętności zespołu, jest to przecież zapis koncertu na żywo. Najlepsze utwory to: przesycony bliskowschodnim klimatem
„Każda rzecz ma swój czas” (doskonale współbrzmią tu głosy wokalistów Maleo i Budzego), i zaczynający się nieziemską wokalizą „Nad rzekami Babilonu”. Nie wiem czy słuchając „Kiedy Izrael był dziecięciem” można się nawrócić, ale na pewno kto wierzy, ten uwierzy mocniej. Niczym na weselu w Anatewce ze „Skrzypka na dachu” brzmi „Nie karz mnie Panie w swym gniewie”( Aż wizualizuje mi się Tewje Mleczarz).
Wyróżniam też „Adonai Elohenu” brzmiący trochę jak Lisa Gerrard z Dead Can Dance. Brawurowo wyśpiewane przez Maleo „A głupi myśli, że nie ma Boga, nie ma nikogo, kto by czynił dobro...” to prawdziwe reggae, które ma moc wyrwania z największej beznadziei. To brzmienie saksofonu Pospieszalskiego, to echo w zakończeniu!
Płytę wręczył mi Litza mówiąc, żebym posłuchał, bo płyta brzmi, że buty spadają. I wczoraj przy zapinaniu firanki po myciu okien – stało się.
"bycie Chrześcijaninem to nie ciepłe kluchy tylko głos burzy" - oj, to rzeczywiście może być dewizą Tymoteusza :) mam swoją ulubioną płytkę 2 Tm 2,3 - pascha 2000. chociaż kiedy szukam duchowej strawy to utwór "miłuje pana" i śpiew Budzyńskiego "powróć duszo moja..." daje mi wyciszenie i siłę
OdpowiedzUsuń