wtorek, 18 maja 2010
Zmrożona poręcz
Autor: Krzysztof Kleszcz
"Też byłem pielgrzymem i miałem najgorzej - niosłem twardy wrzynający się w łopatki głośnik. Mogłem powtarzać tylko w kółko: uświęć siebie, (...)" - to fraza, która utkwiła mi w głowie po "pierwszym czytaniu" nowego tomu poezji Łukasza Jarosza, który ukazał się w Biurze Literackim.
Jego okładkę zdobi rysunek "Wnętrze Ziemi" Stefana Żachowskiego z 1942 r. pochodzący ze zbiorów Muzeum Narodowego w Kielcach. W środku jest jeszcze mroczny rysunek - "Sieroty w kanale". Oczywiście towarzyszyło mi oczekiwanie na klimat "Białego tygodnia", książki, która zrobiła na mnie duże wrażenie.
Poetyka Jarosza jest specyficzna - krótkie oznajmujące zdania. Niektóre słowa albo obrazy powracają w kilku wierszach. Jak ból, (wielki jak hangar), jak wrony tłukące dziobami o beton.
Łukasz kilkakrotnie też używa formy cytatu, by w czyiś słowach szukać drugiego dna, metafory. "Mimikra" to lektura dla tych, którzy lubią stać w chłodnym wietrze, zanurzać rękę w zimnej wodzie. Trzymać się zmrożonej poręczy.
biała fabryka
Tylko tyle?
OdpowiedzUsuńNa razie tyle. "Po pierwszym czytaniu".
OdpowiedzUsuńw wierszach Jarosza moją uwagę przykuły kolejno, rytmicznie układane obrazy.jak kroki.z jednego obrazu nie musi wynikać drugi.każdy jest jakąś całością.pomiędzy obrazami jest cisza na oddech.
OdpowiedzUsuńMS
szkoda, że tak mało napisali, bo z tego co słyszałam, warto poczytać i się zagłębiać.
OdpowiedzUsuńBędzie więcej, wkrótce...
OdpowiedzUsuńno ciekawe, czy ktoś ogarnie i przegryzie się przez te sensy u nowego Jarosza, ja poczytałam i nic z tego nie rozumiem ;-)
OdpowiedzUsuń