Dziennikarz na Woodstock
Dziennikarz na Woodstock
Trwa larum: szturchnęli, jak mogli?. Trwa buuu.
A miał to być spacer. Tysiące razy
siali tu wiatr. Najlepsi podbijali tu słupki.
Dziś, zonk, podbite oko. A przecież
przestrzegano procedur: rockowe mięcho i brokuł,
którego dostajesz w gratisie, by potem w twoich ustach
rósł zielony kwiat. W tym szkopuł: żeby nawet
szczoteczka do zębów grała właściwą nutę,
by edytor tekstu podpowiadał jedynie słuszne słowa.
Gdy Pinokio dodaje subiektywnie, zauważ,
nie rośnie mu nos. To jest prosty trick: podbij bas,
by przeszły ciarki. Nie zauważysz ludzkiego pojęcia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz