Z okazji premiery książki łódzkiego poety - Rafała Gawina "Zachód słońca w Kurwidołach", 27 kwietnia w Tłustym Drukiem odbył się jego wieczór autorski. Prowadził go Piotr Grobliński. Zgromadzona publiczność wysłuchała nowych wierszy i dyskusji na różnorodne tematy, których dotyka w swej poezji autor. Jak napisał redaktor książki: "W środku dużo jest o kobietach, seksie, poezji i Bogu - wszystko wymieszane, bez ładu, ale ze składem." Książka, której tytuł żartobliwie parafrazuje tytuł książki J.M.Rymkiewicza, ukazała się w Wydawnictwie Kwadratura i rozpoczyna nową serię poetycką.
piątek, 29 kwietnia 2016
poniedziałek, 25 kwietnia 2016
Z mewą na ramieniu
Janusz Drzewucki jest uznanym poetą,
redaktorem działu poezji w czasopiśmie „Twórczość”.
Jego nowa propozycja to specyficzna
poezja - nie poezja, historyjki, anegdoty, wspominki.
Pomysł, jak sądzę był taki, by
„Pisać tak jakby się mówiło”, odrzucić poetyckość,
która może utrudnić przekaz. Pierwsza myśl jest najlepsza. Niech
powstaną wiersze bez skreśleń, bez złożonych konstruktów,
odmetaforyzowane, zwykłe jak rozmowa, zrozumiałe, przezroczyste,
czyste.
No i powstały. Czyta się to jak
felieton z dużą ilością enterów, szybciutko, miło. Jeśli to
wspomnienia z młodości – z pewną zazdrością, podobnie jeśli
są to przewodnikowe relacje z pięknej ojczyzny Jose Saramago.
Ja czytałem nie bez wątpliwości. Już
wiersz o śmierci Różewicza mnie zastanowił. „Tadeusz Różewicz”
pojawia się w nim pięć razy, co daje średnią jednego Tadeusza
Różewicza na dwa wersy. Ale wytłumaczyłem sobie, że to taka
metoda, powtarzanie bolesnego faktu, niemożność
pogodzenia się.
Miniatury ze stron 6-9 to, dla mnie,
notatki na marginesie, zapis myśli. Wiersz o ślimaku, który
wydawał się być kasztanem, a potem pielgrzymem na górę Fuji, a
potem turystą w drodze na Kasprowy, wprawił mnie w konsternację.
Frazy: „spytałem siebie samego”, czy „przyszło mi
raptem do głowy” wydały mi się z jakiejś bajeczki. Podobnie
Antylopy i reszta zwierzyńca z wiersza na stronie 12. Czyżby
państwo Gucwińscy powypuszczali zwierzęta z klatek? „Na
własne oczy / widziałem, / widzę.” - czytam, ale nie
wiem, czy to nieposkromiona wyobraźnia, czy wizja raju z
broszurki Świadków Jehowy? Wiem! To efekt fascynacji wiedzą
faktograficzną, obiektami geograficznymi, nazwami zwierząt, miejsc.
Abecadło z pieca spadło, pomieszały się miejsca i czasy.
Historie o fascynacji bluesem i jazzem
czytałem z zainteresowaniem, choć to zaledwie reminiscencje.
Mógłbym to usłyszeć w czasie rozmowy z autorem.
Przypomniałem sobie wiersz o katastrofie smoleńskiej z poprzedniej
książki „Dwanaście dni”. Zdumiewająca zwyczajność słów:
„płynęła rzeka zniczy”, „my wszyscy, w tej godzinie
jesteśmy razem, jesteśmy razem.” Wszystko dla
mnie za proste, za łatwe.
Chociaż
oddam sprawiedliwość. Jest fragmencik, który mnie ujął: „słowo
jazz / krótkie jak zaklęcie, / tajemnicze / i wielce obiecujące, /
wydawało mi się / najpiękniejszym słowem / na świecie, czułem
się / wybrany przez to słowo / wybrany i zaczarowany;”
Autor
„Rzek Portugalii” obsesyjnie powtarza w wierszach deszczowe
frazy: pada, mży, leje.
Zapisuje stany letargu, odrętwienia. Pokazuje przed czytelnikiem
swoje zmęczenie, bezsilność. Sporo
minęło zanim przekonałem się do specyficznego uroku tych
sformułowań. Przyszło to chyba dopiero, gdy otworzyłem się na
wiersz „Pierwszy poniedziałek maja, czyli święto flagi” z
poprzedniej książki i zrozumiałem lichą kondycję podmiotu
lirycznego: „Za chwilę / rozkroję chleb, / naleję wina
do szklanki, / za chwilę. / Póki co, / siedzę / w półmroku, / w
ciszy, / nieruchomo.” A potem
przełknąłem zdania podobne w emocjach, które z początku wydały
mi się tylko jałowym użalaniem się.
Teza
podziału w poezji polskiej: na fanów Bowiego i Popa, wydaje mi się
karkołomną. Tak samo puenta o Springsteenie i końcowy morał. Historyjka
o papierosie Bogdana Zadury z szeleszczącymi ptakami i ćwierkającymi
liśćmi? Znów obok. Anegdoty o Adamie Ziemianinie, Jerzym
Górzańskim, Krzysztofie Karasku? Szkoda, że to tylko anegdoty. A "Pan Adam Zagajewski ma przechlapane" to stanowcza reakcja na złośliwości skierowane w stronę poety ze strony Marcina Świetlickiego. Rzecz miała miejsce na Festiwalu Złoty
Środek Poezji w Kutnie (na którym wszak byłem, miód i wino piłem).
Opowieść
o wyprawie na Warmię i Mazury przywołuje nazwiska kolegów i przyjaciół po
piórze. Taka gawęda o podróży. A co
sądzić o siedmiu wierszach portugalskich? Że za blisko im do
przewodnika podróżnika. Że za mało w nich uniesienia. Na ramieniu
poety siada mewa. Jest nostalgia, jest zagubienie, gąszcz nazw,
meteorologia. I
jedna metafora: „trzy nieruchome dźwigi, trzy krzyże.”
Czy
karp z Karpat to żart z poetów, którzy bawią się słowami? Czy
pod wpływem endorfin wydzielające się w czasie biegania, da się
napisać dobry wiersz? Nie jestem tu przekonany. Za to cztery linijki
„Kto wie dlaczego” - w sedno. „Kto wie dlaczego / ten
wie; kto nie wie / dlaczego, ten już nigdy / się nie dowie.”
Można to grawerować, tatuować,
naklejać.
A na koniec potrawa
z szaleju czyli historia alternatywna. Elvis żyje - schudł,
Morrison żyje - dorabia, Hendrix żyje - pracuje w sklepie z
płytami, Bob Marley uprawia pietruszkę i koper. Czy autor tu czasem nie popłynął?
Nowy tomik Rafała Gawina, nowa seria poetycka Kwadratury
Łódzkie Wydawnictwo Kwadratura inauguruje nową serię poetycką. Poprzednia, w której ukazały się m.in. dwie moje książki, składająca się z 30 tomików zamknęła się książką Adama Raczyńskiego w 2015r.
Pora na nowy design, nowy power. Kto pierwszy? Łódzki poeta, recenzent, krytyk, redaktor "Arterii", instruktor w dziale imprez Domu
Literatury w Łodzi, autor książki "Wycieczki osobiste" i felietonów na blogu gawin.liberte.pl - Rafał Gawin.
We środę 27 kwietnia 2016 o godz. 19:00 w Tłustym Drukiem
ul. Więckowskiego 18 odbędzie się jego wieczór autorski, promujący książkę o prowokującym tytule "Zachód słońca w Kurwidołach".
O książce można przeczytać na blogu autora: tutaj
albo na e-kalejdoskop
środa, 20 kwietnia 2016
Nominacje do Silesiusa 2016
Dziś ogłoszono nominacje do Wrocławskiej Nagrody Silesius 2016. Otrzymali je:
- Kacper Bartczak za tom „Wiersze organiczne” (Dom Literatury w Łodzi, Stowarzyszenie Pisarzy Oddział Łódź),
- Jerzy Jarniewicz za „Woda na Marsie” (Biuro Literackie),
- Barbara Klicka za „Nice” (WBPiCAK w Poznaniu),
- Paweł Marcinkiewicz za „Majtki w górę, majtki w dół” (Dom Literatury w Łodzi, Stowarzyszenie Pisarzy Łódź),
- Joanna Mueller za „intima thule” (Biuro Literackie),
- Edward Pasewicz za „Och, Mitochondria” (Wydawnictwo EMG),
- Marta Podgórnik za „Zawsze” (Biuro Literackie).
Ogłoszono też trzy nominacje w kategorii Debiut:
- Mateusz Andała za tom „Światło w lodówce” (Staromiejski Dom Kultury),
- Aldona Kopkiewicz za „Sierpień” (Wydawnictwo Lokator 2015),
- Piotr Przybyła za tom „ Apokalipsa. After party” (Dom Literatury w Łodzi, Stowarzyszenie Pisarzy Oddział Łódź).
- Podsumowując - warto odnotować, że aż trzy nominowane książki pochodzą z łódzkiego Domu Literatury!
- I jeszcze jedno: jeśli ktoś zna księgarnię, w której wszystkie te książki są dostępne - proszony jest o podzielenie się tą informacją.
poniedziałek, 18 kwietnia 2016
Nominacje do Nagrody im. Wisławy Szymborskiej 2016
Dziś ogłoszono pięć książek nominowanych do tegorocznej Nagrody im. Wisławy Szymborskiej. Są to: dwie książki z krakowskiego Wydawnictwa EMG: Edward Pasewicz "Och, Mitochondria" i Marcin Świetlicki "Delta Dietla", dwie książki z poznańskiego WBPiCAK: Joanna Roszak "Tego dnia" i Julian Kornhauser "Drożdżownia" a także Marta Podgórnik "Zawsze" z Biura Literackiego.
piątek, 8 kwietnia 2016
Pozwól ci poświecić
DAVE GAHAN & SOULSAVERS „ANGELS
& GHOSTS”, 2015.
Oto drugie natchnione dzieło
współpracy wokalisty Depeche Mode i zespołu Soulsavers.
Dave'owi urosły skrzydła. Pociesza
leżącą na podłodze,
każe podążać ku światłu. Gdy wykonuje te utwory na żywo - w swoich teatralnych pozach, z wielkim
pierścieniem na palcu, z ręką na sercu -
jest absolutnie przekonujący. Gdy śpiewa "Have you ever follow
Jesus?/ He lives downtown L.A" dostaje brawa. Kiedy dodaje, że
"He’s coming, he’ll be here" jest niczym kaznodzieja,
za którym pójdą tłumy. Egzaltacja w służbie nawracania. Chórki
gospel wielbiące pod niebiosa.
Posłuchajcie, odnajdźcie pieśń -
"Tempted", o zagubieniu, niezrozumieniu boskiego planu. Gdy śpiewa "Czego chcesz
ode mnie?", poczujcie metafizyczny dreszcz.
To ten sam i nie ten sam Dave. Gdy na płycie "Violator"
śpiewał "Personal Jesus", było tam raczej profanum niż
sacrum. A teraz w najbardziej przebojowym "All of This Nothing"
jakby cytował Słowo. "Jestem tym wszystkim i niczym / Jestem
brudem pod twoimi stopami / Jestem słońcem, które wschodzi, gdy
śpisz / Jestem wszystkim, czego potrzebujesz". Ta piosenka wyróżniająca się
szybszym rytmem, pięknie włazi pod skórę. Rozkazuje opuścić
wygodne pielesze, dać siebie, przyspieszyć puls. Wyleźć z
ciemności.
"Shine" - ma religijny tekst: "Gdy się rozglądasz, jest tak głęboko / Co możemy zrobić? Zaświecimy na Ciebie. Ty i ja, my wszyscy tutaj. Pozwól ci poświecić". Klaskanie na chwałę. Piękno i dobro. Ateusze
zarechoczą.
Równie dobry jest "You Owe Me"
- z fragmentem "I’m as blue as your eyes" i ze śpiewanym
z wyrzutem refrenem. To jest o niesamowitym uczuciu jakim jest wybaczenie. Że śpiewają wtedy anioły, a dzwony biją.
"One Thing" z plumkającym
pianinem to uspokojenie. W tekście pean ku czci miłości. Fale
zderzają się z wybrzeżem, oceany dziksze niż wcześniej, gdy ona
wchodzi do pokoju.
Niepokojący "Don't Cry" to pocieszacz strapionej duszy. "Lately" - kołysanka wypalonego, spracowanego wraka człowieka, który wraca z
szychty. Kołysanka grzesznika, który znowu jest zimny i pusty, i
nie nauczył się niczego, a teraz pragnie ukojenia.
W zaczynającym się od "Z jedną
ręką w kieszeni / I jedną nogą w grobie" "Last Time"
Gahan szuka Boga. A podniosły jak hymn "My Sun" to pieśń o współodczuwaniu. "Czuję twój ból" - śpiewa
jakby był świętym Davidem, a może i Jezusem. A przecież to tylko o odwadze otworzenia się na drugiego człowieka. O tym, że reagujemy, jak ktoś wypowiada nasze imię.