niedziela, 22 lipca 2012

Paryskie impresje


1. Na Wieży Eiffla

Powiedział tata: „Śmiej się
To dadzą lajka na fejsie.
Mam śmiać się, żeby ktoś lukał?
Weź w głowę się popukaj.
Ojciec, oj idzie wściec się!”



















2. Na Montmartre

Z przedsionka na pokoje!
Gdzieś z tła. Na świat! Po to jest.
Ten sam, co kiedyś się śnił.
Od niego w prezencie pięć min.
wraz z dedykacją "twoje".












3. Przed grobem Juliusza Słowackiego na Cmentarzu Montmartre

Dziedzic! Jak miło. Ale po pierwsze:
grób pusty, drugie - pożółkły wiersze.
Pewnie mi trochę wklejasz bajer.
Wolałbyś Jima i "Light My Fire"
No, ale jesteś: więc dzięki najszczersze.






piątek, 13 lipca 2012

Że dom, że Stasiek


BULDOG – „Chrystus miasta”, 2010.

 Drugą płytę Buldoga, a pierwszą z nowym wokalistą - Tomaszem Kłaptoczem  odkryłem niedawno i pochłonęła mnie bez reszty. Funkcjonuje pogląd, że prawdziwy artysta śpiewa swoje teksty. Teraz wiem, że sięganie po poezję stanowi w nie mniejszy sposób o wielkości.

Wszystko zaczęło się od pomysłu Piotra Wieteski - lidera Buldoga, by wykorzystać teksty Juliana Tuwima, który dziś zbyt łatwo kojarzy się tylko z bajkami dla dzieci. Wcześniej Ewa Demarczyk wyśpiewując jego "Tomaszów" i "Grand Valse Brillante" przeszła do legendy polskiej muzyki, wcześniej Kłaptocz grając jeszcze w Akurat cudnie wyśpiewał tuwimowe "Do prostego człowieka". 
Pytanie czy to dobrze, że po dobre teksty poetyckie sięgają grupy rockowe, fascynując się Tuwimem, Stachurą czy Wojaczkiem, wydaje mi się retoryczne. To z takich fascynacji mogą urodzić się dzieła wyjątkowe. Poezja tylko zyskuje. Ja właśnie odkryłem, że teksty Tuwima nie tylko nie trącą myszką, ale jakby pisane były wczoraj...

Płyta zaczyna się dźwiękami znanymi z piosenki "IV RP". Ale gdy w utworze tytułowym wchodzi sekcja dęta (Kultowa w obu znaczeniach tego słowa) robi się klimat rockowego misterium. W dionizyjskim tańcu wszelakiej maści podejrzanych typów, zobaczyłem taniec ludzi z okładek gazet i programów tv. Były tam zbiry, łotry, wyrzutki, złodzieje, nożownicy. Niezła galeria osobliwości: starcy rozpustni, Rudy czerwony, drugi, bez nosa, pijus, szpicle, hycle.” Ech. „Tańczyli na moście. Tańczyli do rana.”; „Wzięli się za ręce / Przytupywali.” ; „Żarli. Pili. Tańczyli.” Wszyscy oni na widok Chrystusa „Patrzyli nań spode łba, / Ramionami wzruszali, / Spluwali.”
Drugi utwór to radiowy przebój. Choć pojawiają się tu generałowie, nie jest to bynajmniej tekst polityczny. Chodzi o rząd dusz. O to, by wszyscy wrażliwcy - „zamyśleni przechodnie” pozostali wolni i nie słuchali żadnych rozkazów.
Piosenka nr 3 „Nędza” wprowadza straszny smutek. Opisuje domy, w których wszystko jest obleśne i zgniłe. A z tych domów rozlega się... dziecięcy głos: „Tato kochany!”.
W "Prośbie" słowami Tuwima mamy się pogodzić z tym, że ludzie się różnią. Jedni niech sobie wygrywają, drudzy niech smętnie śpiewają. I tak jest dobrze.
 
"Kamienice", „Mieszkańcy” i „Ostry erotyk” to teksty takie, że odtąd Tuwimowi na Piotrkowskiej nie będę dotykał nosa, tylko całował stopy.  To "Palą zapałki / Czytają kartki / na drzwiach przybite. / Jeszcze nie tutaj! / Niosą i niosą / Schylone karki, / Ręce wiszące, / Serca walące.” – powstało z płaczu nad ludzką egzystencją i dźga prosto w serce.
Drugi tekst jest pełen złości na konsumpcjonizm i brak wyższych uczuć. Tak jak lubię tekst Kazika  „Konsument”, tak wybieram Tuwima! Parskam śmiechem przy „A patrząc - widzą wszystko o d d z i e l n i e: Że dom... że Stasiek... że koń... że drzewo...”. I tylko żal, że ta satyra nigdy się nie zestarzeje, niestety: „Od rana bełkot. Bełkocą, bredzą, / Że deszcz, że drogo, że to, że tamto. / Trochę pochodzą, trochę posiedzą, / I wszystko widmo. I wszystko fantom.
Zaś „Ostry Erotyk” opowiada historię zdobywania kobiecego serca, wraz z pytaniem "Czy warto było?". Już wyobrażam sobie domek przy ulicy Małej w Tomaszowie i to: „Wierszami cię męczyłem, / Łamałem każde słowo, / Do krwi je w zębach gryzłem, / Dawałem rozgryzione, / Zgniecione, rozkrwawione, / Przebite każdym zmysłem: "Patrz!"  Tuwim pisał genialnie. To przecież zwykłe równoważniki zdań: „Nierozdrapane ściany, / Nieposzarpane łóżko, / Nierozwalony pięścią / Stół.” A tyle treści.

Wyróżniam jeszcze dwie piosenki: dwie ze słowami Barańczaka: „Tekst do wygrawerowania na nierdzewnej bransoletce, noszonej stale na przegubie na wypadek nagłego zaniku pamięci”  „Jeżeli coś cię boli: / - dobra wiadomość: żyjesz. / - zła wiadomość: ten ból czujesz wyłącznie ty. // To wszystko dookoła, / co cię szczelnie otacza / nie czując twego bólu, / jest to tak zwany świat.”  i żywiołowy, genialnie zaśpiewany „XI”, z frazą „Sąd będzie lecz nie teraz; tymczasem zaś przejdźmy stąd / od razu do świata rozrywki; / a potem - pogoda i sport,”,  do którego powstał żartobliwy teledysk.

Kłaptoczowy „To nie jest moja ziemia / To nie jest moje miejsce / Przeraża mnie ta chemia / Przeraża mnie szybkie zejście.” jest wg mnie ciut słabszy, podobnie jak nieco Doorsowy a la „Riders On The Storm” - „Deszcz jesienny” do słów Staffa (tym bardziej, że kończy się jakimiś dziwnymi dźwiękami z próby).

Powstała płyta, na której poezja i rock pięknie się łączą. Nie jest ważne, kto, co, komu bardziej zawdzięcza: Tuwim Buldogowi, Buldog Tuwimowi. Nie patrzmy na to oddzielnie, że dom, że Stasiek. Cieszmy się z dźwięków. Z tego, że poezja zdobywa nowych odbiorców, fanów muzyki. Że gdy spotyka nas coś dobrego, cmokając mówimy „poezja” i że dzieje się to m.in. dzięki takim płytom.

poniedziałek, 9 lipca 2012

Czekam na kopie w punkcie ksero

 
















RAFAŁ BARON "Listy do nienarodzonego dziecka", Stowarzyszenie Literackie im.K.K.Baczyńskiego, Łódź 2011.

Drgające piksele na monitorach, wabiący puls neonów, ruchome schody, sala kinowa z projektorem - to tło. Pierwszy plan to oczy mężczyzny. 
"Listy do nienarodzonego dziecka" to czterdzieści kilka stron onirycznej poezji o świadomości bycia ojcem. Tego nie opisze jeden wiersz. To bliska mi tematyka. Sam poświęciłem jej wiele linijek. U Barona odkryłem jej wielką intensywność. Sporo tu hipnotycznych, sennych obrazów, majaków, gdy po czole cieknie pot.
Autor rozmawia z jeszcze nienarodzonym synem. Nazywa go poczwarką, jętką, larwą, zbitką tkanek.
"Chłopiec z mgieł" jest odbiorcą jego wyznań, próśb, westchnień. Te rozmowy prowadzą autora do obłędu: "widzę cię jak biegniesz na środku prostej autostrady, wzdłuż ekranów przeciwdźwiękowych (...) jesteś wszędzie naraz. W lontach, zapalniczkach, w ogniu." Jest w nich strach, że posiadanie dziecka, coś zakończy, skaże na wieczne: "wypakowywanie płatków śniadaniowych albo zgrzewek wody mineralnej", że oznacza rezygnację z siebie "Mogę znaczyć cokolwiek, być chłopcem z plakatu, przezroczystym kimś w tłumie". Wiele razy obsesyjnie pojawia się krew.
Ale wszystko zmierza do uspokojenia: "wydruk USG twoja pierwsza księga wyjścia. Ktoś nas odczyta, bo wszystko ma znaczenie."; "Usłyszysz głos i zakiełkują permutacje słów: Nazwy. Nazwy.", do zrozumienia, że oto dane mu jest coś niezwykłego - bycie stwórcą. To doznanie staje się mocniejsze niż  dotychczasowa - nagle jałowa egzystencja: "w bocznych lusterkach samochodów, w pamięci dworcowych kamer / zostanie skóra namokniętego miasta".

Jest tu sporo zostających w pamięci poetyckich fraz: wiersz z funkcją "rewind" ("Pętla"), wiersz zbudowany z apostrof ("Kim jesteś"), przejmujący smutek ("List o bracie"). Możliwe, że jest to książka dla kogoś kto chce się pozbyć strachu przed rolą ojca. Ja uświadomiłem sobie mocniej jej niezwykłość.

Surrealne wizje Barona: "Zstępujesz, zsuwasz się powoli w już kupione ubrania. (...) słowa zwabią cię do królestwa znaczeń.", "przez podwójną gardę skóry, zamiast mew na mętnym niebie dryfowały oblodzone echosondy." to interesujący zapis tego, co pojawia się w głowie dotąd twardo stąpającego po ziemi, gdy uświadamia sobie, że "czeka na kopie w punkcie ksero".

niedziela, 8 lipca 2012

Nagroda Orfeusz dla Krzysztofa Karaska

Na zdjęciu: Ewa Lipska wręcza Krzysztofowi Karaskowi nagrodę. Fot. Ł. Borkowski ,


7 lipca 2012 w Leśniczówce Pranie odbyło się uroczyste wręczenie Nagrody Orfeusz. Otrzymał ją Krzysztof Karasek za tom "Wiatrołomy". W ścisłym finale były też książki Przemysława Dakowicza, Wojciecha Kudyby, Jacka Łukasiewicza i Janusza Stycznia.
Decyzję podjęło jury w składzie: Jan Stolarczyk (przewodniczący), Tomasz Burek, Krzysztof Kuczkowski, Ewa Lipska i Feliks Netz.


piątek, 6 lipca 2012

W nogach. eMporajd. Łódź - Tum


EMPORAJD: Łódź Łagiewniki - Tum - Zamek w Łęczycy 30 czerwca 2012.

"Waga słów jest wprost propocjonalna, do drogi przebytej przed ich wypowiedzeniem, / Więc zanim coś powiesz lub napiszesz, przejdź się albo przebiegnij." - napisał Piotr Grobliński w odpowiedzi na pytanie "po co iść?".

Byłem wśród szesnastu osób, które wyruszyły w ok. czterdziestokilometrową drogę. Najpierw posłuchaliśmy Bacha w Klasztorze w Łagiewnikach (w wykonaniu Dariusza Szankina). Potem już ostro do przodu wśród łąk, po drogach leśnych, polnych i asfaltowych. Nad autostradą.
Z przerwą na wizytę w pracowni artysty prof. Andrzeja Mariana Bartczaka. Do celu. Aż wyłonił się Tum. Tam koncert zespołu iBaroque Minimum - na dwie wiolonczele i klawesyn. Potem jeszcze czytanie wierszy na Zamku w Łęczycy (Jola Sowińska-Gogacz, Krzysztof Kleszcz, Piotr Grobliński) i nocleg na wieży.

A potem napisałem wiersz:

W nogach

Ludzie wciąż pytają o przeliczniki.
Od chłodu kalkulacji tylko krok do trupa.
Ratuj się zapamiętaniem w drodze,
zapomnieniem siebie. To później przechodzi

na struny, włazi w zdania. Wiedz, cienie wycięto.
Przetłumacz skwar na ból łydek, opuchliznę ciała.
Możesz wyprzedzić to, co płynie powoli,
mieć w nogach pewność, że zza horyzontu

wieża wzejdzie.








środa, 4 lipca 2012

Gdynia dla Marty Podgórnik

"Jest tu czułość splecona z cynizmem, ból z drapieżnością, humor z pasją." - tak wydawca napisał o książce "Rezydencja surokatek" Marty Podgórnik, którą wyróżniono w tym roku Nagrodą Literacką Gdynia w kategorii POEZJA.

W pozostałych kategoriach wygrały książki:
PROZA : Magdalena Tulli "Włoskie szpilki"

ESEISTYKA: Marian Sworzeń "Opis krainy Gog"
NAGRODA OSOBNA: Mieczysław Porębski "Spotkanie z Ablem"