sobota, 22 grudnia 2018

To nie jest daleko

DAVID BYRNE "American Utopia", 2018


Płyta przywołująca ducha Talking Heads, pełna podobnego pulsu. Za brzmienie odpowiedzialny jest słynny producent - Brian Eno. Są więc smaczki: pętle, supły, pęki. Jest przesłanie, by znaleźć pozytywną stronę egzystencji.

W pierwszym utworze początkowo jest sielsko i anielsko jak przy pierwszym śniadaniu, jakby spokój był jedynym ratunkiem. Nagle następują złamania natarczywym refrenem "Tańczymy w ten sposób / Ponieważ tak jest cholernie dobrze / Gdybyśmy mogli tańczyć lepiej / Wiesz, że tak byśmy zrobili". David śpiewa: "pracuję nad tańcem / to najlepsze co mogę zrobić / wstępnie się trzęsę" -  nadaje sobie własny rytm, przekorny wobec świata.

W radiowym "Gasoline and Dirty Sheets" rozpracowuje reguły współczesności - "umysł nie jest miejscem", "gwarancja zwrotu pieniędzy nie czyni mojego dnia". W pełnej świadomości, że liczą się dziś najbardziej benzyna i brudy, uważa, że trzeba sobie zrobić z nich fajne tło.

W pięknej piosence o cudzie, przegina wcielając się w "kurczaka myślącego tajemniczym sposobem". Plecie o niezapłaconych rachunkach, penisie osła i karaluchach zjadających Mona Lisę. Wpada w jakąś ekstazę, krzycząc jak Tarzan w dżungli, skaczący po dżungli wielkiego miasta. Że niby mózg jest rozgotowanym ziemniakiem. Ale to piękna piosenka o cudzie, naprawdę.

W piosence „Dog's Mind” dołącza do chóru niezadowolonych z prezydenta Trumpa, ale to raczej tak ogólnie o bezradności.

Bardzo dobry muzycznie - "This Is That" jest o chwili, którą daje muzyka, gdy wszystko wskakuje na właściwe tory. Wszak pełnia szczęścia to komunikacja autor/odbiorca, radość tworzenia, nakręcanie zegarów, naprężanie sprężyn. Cud, epifania, siódme niebo.

Genialny "It's Not A Dark Up Here" – od pierwszych dźwięków brzmi jak tęsknota za płytą "Remain in Light" (z 1980 roku). Byrne chce nas przekonać, by prowadzić zwyczajne życie, wąchać kwiaty, czytać, oglądać TV, słuchać głośno muzyki w samochodzie, kochać i iść do nieba. Że to nie jest daleko, i najlepiej się to robi podśpiewując, albo podgwizdując (posłuchajcie od 2:18)...

"Bullet" o przeszyciu kulą, trafieniu i zatopieniu. Byrne przeciąga tu samogłoski, opiewa piękno i dobro.

"Doing the Right Thing" jest o tym, by robić dobre rzeczy. Przyjemny orkiestrowy rozmach na chwilę przeistacza się w jakiś drętwy syntezator. Czuje się, że twórca pozbywa się lęku o koniec świata, wobec swojego szczęścia i świadomości, że jest słuchany, że robi, co trzeba.

Zanim wybrzmi dziesiąty utwór – "Here", który przypomina bezpieczne lądowanie, jest dziewiąty – najlepszy: "Everybody's Coming to My House", który każe ruszać ramionami. Ruszanie ramionami jest dobre. Jesteśmy turystami, miejmy oczy i uszy otwarte. Spójrz na dom, drzewa i rośliny. Wiedziałeś, że w twoim samochodzie są elektrycznie otwierane szyby? Zobacz, to się dzieje naprawdę.


piątek, 21 grudnia 2018

Festiwal Puls Literatury - Bierezin 2018 dla Małgorzaty Ślązak

Festiwal Puls Literatury, 8 grudnia 2018, sobota, Dom Literatury w Łodzi


Nagrodę Jacka Bierezina w 2018 roku zdobyła Małgorzata Ślązak. Nominowani byli: Paweł Bień, Joanna Bociąg, Monika Gromala, Patryk Kosenda, Joanna Pawlik, Paulina Pidzik, Marcin Radwan, Patrycja Sikora i Aleksander Trojanowski (otrzymał Nagrodę Publiczności).

W turnieju jednego wiersza "O Czekan Jacka Bierezina" wygrał Michał Pranke. Kolejne miejsca zajęli: Marcin Jurzysta, Patryk Kosenda i Paulina Pidzik.

To był prawdziwy maraton. Od 15.00 kiedy to wysłuchałem rozmowy z Andrzejem Franaszkiem i Francesco Cataluccio o Zbigniewie Herbercie, do rozstrzygnięcia Konkursu im.Jacka Bierezina około godziny 1 w nocy, minęło 10 godzin.
Prawie bez przerw, odbyły się spotkania poetyckie z: Grzegorzem Ryczywolskim, autorem tomu "spa", Czesławem Markiewiczem, autorem tomu "wierszeje" i Michałem Pranke, autorem tomu "Rant", z Marcinem Jurzystą, autorem tomu "Chatamorgana", Marcinem Badurą, autorem tomu "Szare mydło Biały Jeleń" i Marcinem Zegadło, autorem tomu "Zawsze ziemia", z Olgerdem Dziechciarzem vel Tytusem Żalgirdasem, autorem tomu "Okazja czyni boga", który razem z Agnieszką Zub zaprezentował też pismo „Afront”.
Potem zaprezentowali się nominowani do Nagrody w XXIV Ogólnopolskim Konkursie im Jacka Bierezina na Debiutancką Książkę Poetycką i odbyło się spotkanie wokół książki Juliusza Gabryela z udziałem m.im. Dariusza Pado i Radosława Wiśniewskiego. Dalej zaś: rozstrzygnięto XI Ogólnopolski Konkurs na Recenzję Poetycką i odbył się Turniej Jednego Wiersza „O Czekan Jacka Bierezina".
Były też: awangardowy set Pawła Krzaczkowskiego, wernisaż prac Antka Wajdy z cyklu "Nadzy pisarze", spotkanie poetyckie z Radosławem Wiśniewskim, autorem tomu "Kwestionariusz putinowski" i Dawidem Jungiem, autorem tomu "Karaoke" i spotkanie z laureatami XXIII OKP im. Jacka Bierezina: Łukaszem Kaźmierczakiem/Łucją Kuttig, autorem/autorką tomu "Kokosty" i Klaudią Wiercigroch-Woźniak, autorką tomu "Paragon". Ufff... 

































niedziela, 2 grudnia 2018

Przygwożdżenie i przybicie

A PERFECT CIRCLE „Eat The Elephant”, 2018.


Nikt nie powie, że A Perfect Circle to jakaś gorsza wersja Toola. Dźga równie mocno i jeszcze przekręca rękojeść.

Maynard James Keenan - lider zespołu Tool - zapisał się w historii muzyki płytami "Undertow", "Aenima" i "Lateralus". Płyty jego drugiego zespołu A Perfect Circle: „Mer de Noms” z 2000 roku i „Thirteenth Step” z 2003 roku - były bardzo udane, ale dopiero nowa - wchodzi na tamten poziom.

Przyznam, że zniechęcała mnie obrzydliwa okładka. Tymczasem trzeba było od razu słuchać, słuchać, słuchać!

Wszystko zaczyna się łagodnie, jakby za oknem sypał śnieg i zbliżały się święta. Słuchanie tytułowego utworu to kurs koncentracji albo motywacji – piękna, posępna rzecz, zaśpiewana łagodnym (à la żeńskim) głosem. Fragment "Just take the step / Just take the swing / Just take the bite / Just go all in" to modlitwa za zły świat, w którym ludzie są bierni i nieudaczni. „Zjeść słonia” czyli rozwiązać problem, trzeba powoli krok po kroku.

W przepięknym "Disillusioned" Maynard stawia diagnozę, że się pogubiliśmy, wgapieni w coraz większe ekrany, coraz szybsze migoty. Wierzy, że możemy się jeszcze odnaleźć w ciszy, przestać nurkować za byle błyskotką. Pora na reset, by dostrzec ludzi obok, przestać żyć "krzemową obsesją". Te dźwięki pianina w środku utworu! Jakby nas chciały naprawić, pukać nas w czoła, gładzić nam czupryny.
Maynard zdaje się tu cytować angielskiego poetę Johna Donne'a: "Żaden człowiek nie jest samoistną wyspą; każdy stanowi ułomek kontynentu, część lądu. (…) Śmierć każdego człowieka umniejsza mnie, albowiem jestem zespolony z ludzkością. Przeto nigdy nie pytaj komu bije dzwon. Bije on tobie..."

Trzeci na płycie "The Contrarian" brzmi złowieszczo. Przestrzega się przed kłamcą i odmieńcem, który jest jak heroina.

Najlepszy na płycie jest "The Doomed" - przygwoździł mnie i przybił. Już początek zniewala - szczególnie odpalony z odpowiednią głośnością. "Podziwiaj nowego Chrystusa, tę samą starą hordę", "nowy początek, nowe słowo, a słowem była >>śmierć<<, i słowo było światła pozbawione. Nowe błogosławieństwo: - Jesteście zdani na siebie”. Ciężko się otrząsnąć z tego przeinaczenia „Kazania na górze”: "błogosławieni cudzołożnicy / możemy się pochylić, by być ich dziwkami / błogosławieni bogaci / możemy pracować, dostarczając im więcej". Nie pamiętam, by komuś się udało tak załkać z bezradności: "Co z pobożnymi, czystego serca, spokojnymi? Co z łagodnymi, opłakującymi i miłosiernymi? Skazani na zagładę! Skazani na zagładę!"

W "So Long, And Thenks For All The Fish" wieszczy się apokalipsę, która nastąpi wśród okrzyków radości. Zmarnowano pieniądze na "diety, prawników, psychiatrów, apki i flagi, i operacje plastyczne" - tymczasem bohaterowie odchodzą (Gene Wilder, który grał Willego Wonka, David Bowie - Major Tom, Carrie Fisher - księżniczka Leia), a pokaz fajerwerków jest jak zwiastun atomowego grzyba.

W przejmującym "TalkTalk" wokalista wyśpiewuje rozpacz. "Wiara bez uczynków jest martwa!", skończcie więc gadać i bądźcie jak Jezus!

Druga część płyty jest nieco słabsza. "By And Down The River" za każdym razem mnie nuży. "Delicious" o tym, że zło dosięgnie złych ludzi - tym razem nie ma takiej siły. Instrumentalny "DLB" – to typowy wypełniacz. "Hourglass" – dużo ciekawszy, brzmiący jak Marilyn Manson - straszy końcem wszystkiego – wszak wszystko się sypie. „Feathers” - ma dla nas ukojenie i zapewnienia, że razem, może nam się udać. A ostatni utwór zmienia A Perfect Circle w Portishead.

Fantastyczny powrót zespołu po 15 latach od poprzedniego autorskiego materiału. A o nową płytę Toola możemy być spokojni.