sobota, 16 stycznia 2010

Po powiekach


JOANNA WAJS „Sprzedawcy kieszonkowych lusterek”, Wyd.Zielona Sowa, 2004.

Autor: Krzysztof Kleszcz

Reminiscencje. Wszędzie wszechobecny blask, który podświetla wersy Celana, jest „łuską spalonego światła”. „Niski płomień krąży w pobliżu” – życie to spalanie, rozumiesz? Słońce to rudy nożownik, ale nie bój się.

W klarownym obrazie z książki Joanny Wajs jest wszystko tylko nie strach. Łagodność, zachwyt, nadzwyczajność każdej chwili. Jesteśmy ważniejsi niż się nam wydaje: "Szary zając (...) zabrał ze sobą, co widział, cokolwiek to było (...) może będziemy przez wieczność przecinać tę łąkę?”
W urzekającym wierszu „noc nadciąga z portu” opis przemijania „handlarze starzyzną za bezcen wyprzedają wszystkie te zbędne przedmioty, które z chwili na chwilę tracą na wartości” może zasmucić, ale puenta jest już happyendem: „zaraz się zmienimy w roztopiony cukier wymieszany z solą w ciepłym, słodkawym wnętrzu jej brunatnej dłoni”.

Ta poezja nie wzięła się z konfabulacji. Jest utkana z własnych przeżyć. Mogą nimi być obserwacja kocich zabaw, śmierć szpaka, spacer. Każdy opis niesie ciekawą metaforę. Czy nie byłby to piękny obraz olejny: „stygną kadłuby odwróconych łodzi, kobiety mokrymi spódnicami gaszą stosy”? A tu w tle nie mógłby brzmieć The Cure w piosence „Love Cats” „jeśli któryś jest chory lub stary, drżą mu łapy i głowa, z prostotą nam nieznaną liżą go po powiekach”. Podoba mi się precyzja tych wierszy, można rzec, że „ktoś na chwilę zatrzymał paplaninę świata”.

W wierszu „czego chce drzewo” autorka zwierza się z przeczucia, że drzewo to siostra, której nigdy nie miała. Kilkakrotnie w książce przywołuje wspomnienie ojca, troskliwego, który nigdy nie śpi, który sprawił, że każda podróż ma jeden cel „by on mógł się przyglądać temu, jak ją odbywasz”.

Zakończenie wiersza „rękawiczka” przypomniało mi świetny film „Inni” („The Others”/1991, w reż. Alejandro Amenabara): „i nagle poczułam, że nie rzucam cienia”, a wiersz „szpak” kończy modlitwa „Niech istnieje ręka, która nocą rozchyli liście i łagodnie przywróci go do lotu”. No i jest też prawdziwe wyzwanie dla czytelnika: „Nazwij to, chcę wiedzieć, czy znasz sto słów na określenie rozszerzonej źrenicy”. Nie wiem czy znam ich aż sto, cztery na pewno: Piękna poezja, pięknej poetki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz