niedziela, 25 października 2009

Naprawianie



PEARL JAM "Backspacer", 2009
Autor: Krzysztof Kleszcz

Popsułeś się? Włącz sobie "The Fixer", posłuchaj Eddiego jak naprawia swój świat "Gdy czuję, że coś się starzeje, chcę dać mu trochę błysku... Gdy czuję że coś mnie nudzi / próbuję się tym trochę poekscytować..." Czy Pearl Jam zdiagnozował u siebie zmęczenie i rutynę, czy może chłopaki napili się energizera zapobiegawczo? W każdym razie mają więcej energii niż dwudziestolatkowie! "Znajdę nam drogę do światła / Wykopię twój grób, będziemy tańczyć, śpiewać..." - Oto jasny przekaz: żadnego ckliwego "Buona Sera", "Pora trząść swoim bólem, zanim przyjdzie zasłużona emerytura".

Pierwsze cztery piosenki są na tym energetycznym wzlocie. Najlepszy, przepięknie narastający "Got Some" ma tempo rozgrzewającego się boksera (oczywiście Adamka, a nie Gołoty)... Eddie obiecuje, że "coś dla nas ma i da nam trochę"... Płyta się rozpędza i rozpędza...
Na "Pearl Jam (Avocado)" i solowej "Into the Wild" osobiście znalazłem sporo dowodów na dobrą kondycję i artystyczny rozwój. O ile rzeczywiście było na nich za dużo nostalgii, czy żalu, to "Backspacer" przynosi nową jakość - power!

Czekając na premierę przypomniałem sobie zestaw największych przebojów "Reaviewmirror". Jedno słowo chodziło mi po głowie z każdą piosenką - "klasyka". Nadal wczesne utwory "Black", "Alive" czy "Even Flow" robią wrażenie i trudno polemizować z poglądem, że ich pierwsza płyta była najlepsza. "Ten", Boże, ile to lat? Osiemnaście? To czasy mojego liceum! Czasy pirackich kaset firmy "Takt"... czasy gdy w MTV leciała Muzyka, a nie disco.. "Alive", "Jeremy" i "Oceans", kraciaste koszule opanowały świat... Szukając tych koszul w swojej szafie znalazłem tylko mundurek harcerski... chyba jednak swój klawisz "backspace" wcisnąłem zbyt mocno... Wsłuchując się w kolejne piosenki, można zauważyć, że na każdej płycie bez wyjątku były perły (np. "Animal" na "Vs"; "Do The Evolution" na "Yield", "I Am Mine" na "Riot Act")...

A co obiecuje trzydzieści parę minut z "dżemem babci Pearl" zrobionym z tegorocznych owoców? Co kryje się za niezbyt szczęśliwą, komiksową okładką? Dobre kompozycje! Same "power play'owe" utwory! W tempach szybkich (1,2,3,4,8), średnich (6,7,9,10) i ballady przy gitarze akustycznej (5,11).
Chyba najbardziej podoba mi się "Speed of Sound" - trochę podniosły... mistrzowskie pianino dodaje mu specyficznej przestrzeni. Utwór "Just Breathe" ze smykami ma urodę pięknej kolędy. W ucho i serce wpada "Force of Nature" - gdybyśmy żyli w normalnym świecie grałyby go wszystkie radia. W "Amongst the Waves" zwrócił mą uwagę fajny fragment tekstu "Przypomnij sobie dawne czasy / Kiedy byłeś młody i mniej zdumiony / Nagle kanał się zmienił / Pierwszy raz zobaczyłeś krew".Zaś w świetnym "Johny Guitar" do Eddiego przychodzi dziewczyna z okładki płyty Johnnego Watsona (to ten na trójkołowym rowerku z komiksowej okładki)... Niestety tylko po to, by spytać, czy nie wie, gdzie jest jej Janek...

Smutasom nie spodoba się "Backspacer"... Dostrzegą niepokojące "Jestem szczęściarzem", będzie im przeszkadzać, że w tych piosenkach jest spełnienie, pogodzenie się... "Chciałbym się po prostu zestarzeć"... Tak - ono jest nawet w przepięknym, poetyckim utworze "The End".(zakończenie płyty godne Roberta Smitha z The Cure)...

Dwa wielkie zespoły grunge'owe wydały płyty (także Alice in Chains). Czy powtórzy się boom na Seattle? W każdym razie ja uśmiecham się bezczelnie (bezzębnie, tak jak w piosence "Supersonic", niestety nie mogę), ustawiam "full volume" i naprawiam się-naprawiam.
--------------------------------------------------------------------------------
Odsłuch 30-sek. fragmentów Backspacera na www.pearljam.com odbywa się w uroczy sposób.
Jedna z tych dziewczyn Janka Gitary przyszła do Eddiego...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz