niedziela, 3 maja 2009

Jak zostałem "mistrzem Polski"


Pod pegazem: ja, Waldemar Jóźwik i Paweł Soroka

Autor: Piotr Gajda

Miejsce akcji: Opoczno-Wąglany-Białaczów 2 i 3 maja 2009. Spiritus movens całego przedsięwzięcia: małżeństwo Józwików (Waldemar i Krystyna ) z Towarzystwa Przyjaciół Wąglan. Pomimo, że sama nazwa konkursu niezbyt szczególna („mistrzostwo-mistrzowie”), to impreza ze sporymi tradycjami (tegoroczna to już XXVIII edycja). Jej wyniki i skład jury tutaj: (Jak wynika z protokołu, w tegorocznym konkursie jury rozpatrywało 800 wierszy 204 poetów z 18 krajów. I tak, posługując się „konwencją” obraną przez organizatorów zostałem „mistrzem” w jednej z konkursowych pod kategorii. Chciałbym nadmienić, że był to bodajże drugi w moim życiu konkurs poetycki do uczestnictwa, w którym otrzymałem listowne zaproszenie. O różnorodności konkursów poetyckich pisałem w marcowym poście (tutaj), nie będę powtarzał, co skłania mnie do brania w nich udziału. Drugi maja był „dniem organizacyjnym” – do Opoczna zjeżdżali się laureaci z całej Polski i z zagranicy (na rozstrzygnięcie przybyła m.in. poetka z dalekiej Hiszpanii). Trzeci maja rozpoczął się od warsztatów literackich poprowadzonych przez prof. Pawła Sorokę (Przew. RSTK), w którym rozpoznałem uczestnika warsztatów literackich dla „poetów w mundurach”, o których pisałem (tutaj) (a które odbyły się przed 21 laty w Żaganiu. Zaiste, co za spotkanie!!!! Okazało się, że i ja zostałem rozpoznany!!! I to są właśnie te chwile, dla których warto to robić!!!! Po zakończonych warsztatach i obiedzie udaliśmy się do Pałacu Małachowskich w Białaczowie (oddalonym od Opoczna o 12 km), gdzie odbyło się uroczyste podsumowanie tegorocznej edycji. Poetów, gości i zgromadzoną publiczność powitali chlebem i solą: wójt Gminy Białaczów i dyrektorka Domu Pomocy Społecznej (obecna funkcja Pałacu Małachowskich) – w powietrze wypuszczono kilka par gołębi. Uroczystość wręczenia nagród uświetniły występy artystów – były pieśni arabskie oraz poezja śpiewana, a także recytacja wierszy laureatów w wykonaniu koła teatralnego z opoczyńskiego MDK. Nagrody wręczali przedstawiciele lokalnych vipów i sponsorzy konkursu. Raz jeszcze warto podkreślić, że świetną atmosferę „mistrzostw” tworzą ludzie-pasjonaci, dzięki którym poezja dociera w miejsca trudne do wyobrażenia nawet dla poety.


Organizatorzy i laureaci

Gajda u Małachowskich
Na szczęście publiczność dopisała

A mogło być i tak

Gajda w "hostelowym" natarciu

Z Białaczowa wywożę poetyckie trofeum

I krzyż mi na drogę
PS. Z nadmiaru pozytywnych bodźców mój aparat fotograficzny zwariował i pokazuje inną datę.

Lepszy model


NEW MODEL ARMY, "HIGH", 2007

Autor: Krzysztof Kleszcz
New Model Army to klasycy rocka. Justin Sullivan ma charakterystyczną, ciepłą barwę głosu (złośliwi mówią, że to przez brak w uzębieniu). Jeśli nagle przełączyć radiową sieczkę na New Model Army - powstaje niesamowity kontrast. Plastik zmienia się w diament. Mam jeszcze podczas słuchania inną wizualizację: wyświetla mi się hologram jakiś tajemniczych bezdroży wśród zielono-szarych wzgórz. A gdy oglądam np. przewodnik po "Wyspach" to odwrotnie - słyszę NMA. Ich "Thunder And Consolation" to moja pierwsza płyta kompaktowa. Kupiłem ją niczym jakąś średniowieczną relikwię w Łodzi w małym sklepiku na Piotrkowskiej. Nie miałem jeszcze wtedy odtwarzacza CD - dopiero na niego oszczędzałem.
Przeważa pogląd, że zamiast słuchać nowych nagrań, lepiej sięgnąć po starsze np. wspomniane "Thunder And Consolation" z 1986 roku. To przecież tam są niesamowite "White Coats" ("Wszyscy wiemy, co sprawia, że rosną kwiaty, ale nie wiemy dlaczego. I znamy kod DNA, ale wciąż umieramy"), albo "Vagabonds" z dźwiękami skrzypiec - długo, by wymieniać.
"High" pochodzi z 2007 roku - utonęła gdzieś w mojej szafce - odkryłem ją niedawno. Niesłusznie wetknąłem ją gdzieś, bo godna jest wielokrotnego słuchania, lepsza niż ostatnie dwie płyty ("Eight" i "Carnival")
Głos Justina ma żarliwość, którą umiem porównać tylko do głosu Bono na płytach "War" czy np. Unforgettable Fire". Te piosenki mają w sobie coś z walki o słuszną sprawę, są jak wyznanie naiwnej wiary.
Największe wrażenie robi na mnie "All Consuming Fire" - zaczynający się szamańskimi grzechotkami, wiolonczelą, a każdą zwrotkę złowieszczo kończy wers o wszystko trawiącym ogniu. Przebojowy "Wired" ma prosty genialny riff. ("W godzinę duchów odeszliśmy stąd...(...) Ale jeżeli dom jest tam gdzie serce / będziemy do niego wracać dopóki nie znikniemy"). Motoryczny rytm zabiera nas w mistyczną podróż "Jestem napalony (...) Chcę w dzicz / chcę w dzicz".
Równie ciekawie jest w "Into The Wind", który zaczyna się od :"Chcielibyśmy zobaczyć upadek Rzymu"- ... ale pragnieniu dziejowej sprawiedliwości ustępuje rozprostowanie pięści - "Nie chcę już niczego"...
Te trzy piosenki zapamiętuje się na długo. Ale chce się też wracać do refrenu w "Nothing Dies Easy" ("Breaking the glamour, breaking the spell / Breaking another wild part of myself ..."), do nostalgicznego "Dawn", do leniwie płynących "Rivers", czy do "Sky In Your Eyes" skutecznie przywołującego deszczowe klimaty z "Green and Grey".
"Z wysokich wzgórz to wszystko wygląda jak nic" - brzmi puenta tytułowego "High". Bogiem dla Justina Sullivana jest dzika przyroda - do niej (się) ucieka. Warto odwiedzić jego kapliczkę.

Ę - wyróżnione w Złotym Środku


Rozstrzygnięto V Ogólnopolski Konkurs Literacki "Złoty Środek Poezji" na najlepszy poetycki debiut książkowy roku 2008 organizowany przez Środkowoeuropejskie Stowarzyszenie Społeczno-Kulturalne Środek od roku 2005, w roku 2009 r. we współpracy z Łódzkim Domem Kultury w ramach V Festiwalu Poetyckiego "Złoty Środek" Łódź Kutno 2009.

Jury w składzie: Karol Maliszewski - przewodniczący, Artur Fryz, Roman Honet, Krzysztof Kuczkowski, Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki po przeczytaniu 50 debiutanckich książek poetyckich nadesłanych na konkurs i spełniających warunki regulaminowe ustaliło werdykt w następującym brzmieniu:

I miejsce: Sławomir Elsner "Antypody", Biuro Literackie, Wrocław 2008 - 3000 zł
II miejsce: Izabela Kawczyńska „Luna i pies. Solarna soldateska.”, Stowarzyszenie Literackie im. K.K. Baczyńskiego, Łódź 2008 - 2000 zł

III miejsce: Konrad Góra „Requiem dla Saddama Husajna i inne wiersze dla ubogich duchem”, Stowarzyszenie Kulturalno-Artystyczne RITA BAUM, Wrocław 2008 - 1000 zł
3 równorzędne wyróżnienia po 500 zł każde:
-Dominik Bielicki „Gruba tańczy”, Staromiejski Dom Kultury, Warszawa 2008
-Krzysztof Kleszcz „ę", Wydawnictwo Kwadratura, Łódź 2008
-Grzegorz Kwiatkowski „Przeprawa”, Zeszyty Poetyckie, Gniezno 2008


Oficjalne ogłoszenie wyników Konkursu nastąpi 15 maja 2009 r. w Łodzi podczas V Festiwalu Poetyckiego „Złoty Środek ”

Mecenasami V OKL "Złoty Srodek Poezji" są: Marszałek Województwa Łódzkiego, PKO BP Oddział w Łodzi , Przedsiębiorstwo Budowlano-Inżynieryjne MAVEX Marek Michalski i ETL Finance Sp. z o.o .
Patronami medialnymi festiwalu są: Dwumiesięcznik Literacki TOPOS, TVP Łódź, Dziennik Polska The Times, Radio Łódź, Radio Victoria, portale: reymont.pl, eKutno.pl, Kutnowski Magazyn Informacyjny.
V Festiwal Poetycki "Złoty Środek" po raz pierwszy odbywa się w Kutnie i w Łodzi. Partnerami projektu są: Kutnowski Dom Kultury, Łódzki Dom Kultury, Środkowoeuropejskie Stowarzyszenie Społeczno-Kulturalne "Środek" z Kutna, Stowarzyszenie Literackie im. K.K. Baczyńskiego z Łodzi





Program festiwalu:

Piątek 15 maja
Łódź
11.00 Warsztaty dla młodzieży: zrozumieć poezję współczesną- prowadzi Mariusz Bartosiak, pracownik naukowy Uniwersytetu Łódzkiego- Łódzki Dom Kultury
14.00 Debata „Wolność poezji – wolność poety” z udziałem Krzysztofa Kuczkowskiego, Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego, Romana Honeta, Karola Maliszewskiego, Przemysława Owczarka, Piotra Groblińskiego - Łódzki Dom Kultury
17.00 Finał konkursu „Poetyckie gry uliczne” i spotkanie z autorem konkursowego wiersza - Łódzki Dom Kultury
17.45 Koncert zespołu Gospel Time - Łódzki Dom Kultury
18.15 Oficjalne rozstrzygnięcieV Ogólnopolskiego Konkursu Literackiego „Złoty Środek Poezji”na najlepszy poetycki debiut książkowy roku 2008(organizowanego przez Środkowoeuropejskie Stowarzyszenie Społeczno-Kulturalne „Środek” http://www.srodek.pl/). Prezentacja laureatów- Łódzki Dom Kultury

Kutno
11.00 Warsztaty: zrozumieć poezję współczesną- prowadzi Tomasz Cieślak, pracownik naukowy Uniwersytetu Łódzkiego- Kutnowski Dom Kultury

Sobota 16 maja
Kutno - Kutnowski Dom Kultury
godz. 12.00 - 18.00 Kiermasz Książki Poetyckiej
godz. 12.00 IV Otwarty Konkurs Jednego Wiersza: jury Sławomir Matusz (przewodniczący), Tadeusz Dąbrowski i Jakub Przybyłowski
godz. 16.00 Oleg Pastier i Karol Chmel - spotkanie z poetami słowackimi prowadzi Leszek Engelking
godz. 18.00 Odsłonięcie Ściany Poetów - spotkanie z laureatami V Ogólnopolskiego Konkursu Literackiego „Złoty Środek Poezji” na najlepszy poetycki debiut książkowy roku 2008 - ul. Poniatowskiego
godz. 19.00 Spotkanie autorskie: Tadeusz Dąbrowski
godz. 20.00 Rozstrzygnięcie IV Otwartego Turnieju Jednego Wierszai Poetyckiej Kostki Wolnego Wyboru
godz. 21.00 Bracia Karamazow -komediodramat, reżyseria: Petr Zelenka - KINO KDK

Niedziela 17 maja
Kutno - Kutnowski Dom Kultury
godz. 16.00 Spotkanie z poetą: Krzysztof Kuczkowski
godz. 17.00 "3City4You", czyli poeci nadbałtyccy: Wojciech Boros, Lech Landecki, Artur Nowaczewski, Anna Wieser, Dawid Majer
godz. 19.00 Spektakl: Igor Šebo „Intercity” Teatr Polski z Bielska-BiałejReż. Robert Talarczyk; Występują: Igor Šebo, Robert Talarczyk - bilet 15 zł

Łódź
godz. 16.00 Spotkanie z poetą: Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki- Klub Studio 102, ul. Piotrkowska 102
godz. 20.00 Spektakl wg tekstów Zbigniewa Herberta„Zasypiamy na słowach, budzimy się w słowach” - Teatr kilku OsóbReż. Marian Glinkowski. Występują:- Łódzki Dom Kultury
Festiwalowi w Kutnie towarzyszy wystawa tkanin artystycznych inspirowanych poezją prezentowana we wnętrzach Kutnowskiego Domu Kultury, przewidziany jest także szereg artystycznych niespodzianek.

sobota, 2 maja 2009

Rekordowa Gdynia


Autor: Piotr Gajda

Rekordowa liczba, 210 książek w kategoriach (proza, poezja, esej) została zgłoszona do tegorocznej, czwartej edycji Nagrody Literackiej Gdynia. Ogłoszenie nominacji odbędzie się 21 maja podczas pierwszego dnia Międzynarodowych Targów Książki w Warszawie. Nagroda Literacka Gdynia została powołana do życia w 2006 roku przez Prezydenta Gdyni w celu uhonorowania wyjątkowych osiągnięć żyjących twórców. Zwycięzcy otrzymują pamiątkowe statuetki; Kostki Literackie oraz po 50 tys. zł. Konkurs składa się z dwóch etapów: pierwszy etap – polega na wybraniu przez Kapitułę do 5 nominacji w każdej kategorii i wybranie spośród autorów nominowanych (drugi etap) laureatów głównej nagrody. W ubiegłym roku laureatem gdyńskiej nagrody w kategorii poezji został Adam Wiedemann i jego „Pensum”. W czerwcu planowany jest w Gdyni II Festiwal „Literaturomanie”, którego zwieńczeniem będzie Gala Finałowa Nagrody Literackiej Gdynia. W tegorocznej edycji uczestniczą także i nasze tomiki poetyckie, zgłoszone do konkursu przez ich wydawców, dlatego z zainteresowaniem będziemy śledzić jego tegoroczne wyniki.

piątek, 1 maja 2009

Pamiątki z PRL-u


Autor: Piotr Gajda


Dzisiaj mamy 1 Maja. Z tej okazji, pomimo werbalnych protestów żony włączyłem „Artystów” Kazika. Poeta, to prawdopodobnie również artysta. W PRL-u bycie uznanym poetą niejako automatycznie wynosiło jednostkę do poziomu „twórców socjalistycznej kultury”. Każdy, kto uprawiał zamiast pracowniczej działki grafomanię, przy minimalnej dozie talentu oraz życiowej umiejętności ustawienia się jako twórca-działacz, mógł liczyć na życzliwość ówczesnej władzy. Czołowi „trubadurzy socjalizmu” otrzymywali dacze, talony na wartburga, robili zakupy w specjalnych sklepach za żółtymi firankami, tych samych, w których zaopatrywali się funkcjonariusze resortów siłowych. Ponadto „ludzie piór” w chwilach, gdy akurat nie unosili się na skrzydłach weny, o wiele łatwiej mogli przekraczać granice, leczyć się z alkoholizmu w sanatoriach (efekt zbyt częstego przyglądania się własnej twarzy w lustrze), po to, aby po powrocie do tzw. „domów pracy twórczej” dalej chlać wódę, uganiać się za panienkami i owszem…od czasu do czasu napisać porządną powieść albo wiersz. Kasa była. Państwo dotowało wszelkiego rodzaju stypendia twórcze, funkcjonowała nieoceniona w swym zamyśle idea tzw. „zaliczki”, a po jej zainkasowaniu, nie trzeba już było napisać książki. Na twórczym wysiłku „narodowych artystów” (jak na brudnych rękach) porastały kurzajki wszelkiej maści pism literackich, w których oprócz obowiązkowej partyjnej indoktrynacji znajdowały się rozbudowane działy poezji, dramatu i prozy. Nikt nie przejmował się czy to ktoś kupuje i czyta (kupowałem i czytałem), te szpalty zapisywane „równym pismem” krytyków, pomniejszej wagi autorów i wyróżniających się działaczy kultury. Większość nakładów szła na przemiał, ale także i tym nikt się nie przejmował, bo za wszystko płaciło jakieś ministerstwo. Dlaczego o tym wspominam? Mamy 1 Maja, a to pierwszy powód. Drugi – to data mojego urodzenia – jako urodzony w 1966 roku jestem człowiekiem „dwóch epok”. W 1981 roku miałem 15 lat, w 1989 – 23. W 1986 roku otrzymałem list od redakcji „Gromady –Rolnik Polski” (tak, tak, nawet tam był dział poezji) o następującej treści: „ Dziękujemy za nawiązanie kontaktu z „Gromadą Twórców”. Niestety, nadesłanych wierszy nie możemy przyjąć do druku. W „Poezji” mało tłumaczące się przez sam wiersz jest stwierdzenie, że autor cieplej wita muzę niż ludzi. „Ballada o przemijaniu” – też nie ma uzasadnienia tematu: kto zaś byli ci „pięciu”? „Burza”, dość świeża, zwłaszcza w wersie: ‘powietrze umiera z duszności – mruczenie leniwego kota…” kończy się, niestety, na opisywactwie. Ale to jest wiersz z przebłyskiem, dlatego zachowujemy go w archiwum, a Pana prosimy o dalszy kontakt”. Zachowałem ten list do dzisiaj. Szkoda, że nie mam gdzieś tych wierszy, ani ich już nie pamiętam – kilka lat później spaliłem przepastną teczkę moich wczesnych prób literackich. W roku 1980 „zerżnąłem” z jakiejś książki dwie strony tekstu i wysłałem do „Świata Młodych”, który zawsze we wtorek (pismo ukazywało się we wtorek, czwartek i sobotę) zawierał dział zatytułowany „Atomek”, w którym czytelnicy i redaktor prowadzący umieszczali artykuły o kosmosie, astronautyce, ale też o UFO i paleontologii. Mój tekst ukazał się tam pod tytułem „Kiedy człowiek pojawił się na Ziemi” i było to pierwsze moje „własne” słowo w druku. Szczęśliwie ów niechlubny wybryk (wycięty z gazety i archiwizowany jako powód do dumy, zwłaszcza dla mojej mamy), został ostatecznie zalany wodą, którą mama podlewała swoje paprotki. W roku 1987 LWP odkryło we mnie „twórcę”. Służyłem w Poznaniu, a do Wrocławia jeździłem na warsztaty literackie prowadzone przez śp. Marka Garbalę w klubie ŚOW „Oko”.. To były świetne imprezy. Najpierw jako podchorąży, potem jako kapral zasadniczej służby wojskowej mogłem pić wódkę nie obawiając się WSW, bo przy sąsiednim stole pili pułkownicy – „twórcy w mundurach”. I piszę to ze szczerym sercem – nie było mowy o jakiejkolwiek „reżimowej indoktrynacji” – liczył się tekst i praca nad nim. Wpływ wspomnianych wojskowych na moją twórczość polegał wyłącznie na tym, że pewnego razu jeden z nich postawił mi piwo, bo skończyły mi się skromne środki z żołnierskiego żołdu. Wspominam Bydgoszcz, Żagań, Wrocław, Biedrusko – co prawda w zielonym mundurze, ale nigdy nie czułem się tak bardzo poetą jak wtedy. Pamiętam wręcz „mistyczne momenty” – poznanie młodszego brata Rafała Wojaczka, moment, kiedy Marek Garbala przeczytał mój wiersz i stwierdził, że „oto narodził się nam poeta”. Wiem, że „Oko” wydało antologię wierszy „poetów w mundurach” i istnieje taka ewentualność, iż w tamtych czasach nastąpił mój właściwy debiut poetycki, ale nie mam na to dowodów na piśmie. Z tamtych czasów pozostało mi jedno zdjęcie i wiersz Jacka Rzepki, początkującego wówczas wrocławskiego prozaika i poety, kończący się słowami: „Więc kułem pięść/tak niby jak Ozyrys/budowniczy domu z proroctw?/A niech to szlak/Lecz równie jak/wrący barszcz/tak moje łzy gorące są”. Nie widziałem go od 20 lat…Ponownie jako poeta narodziłem się dopiero w roku 2002, kiedy wygrałem lokalny konkurs poetycki. W 2008 roku ukazał się mój debiut poetycki. Na jego wieczorze promocyjnym w Poleskim Ośrodku Sztuki w Łodzi, pewna pani, która łaskawie na spotkanie ze mną przybyła, zapytała, co robiłem jako poeta przez te 20 zmarnowanych lat? Nie potrafiłem rzeczowo na nie odpowiedzieć.

środa, 29 kwietnia 2009

Daleko od szuru resoraków

Warsztaty ŁDK

Dwa wiersze Roberta Miniaka inspirowane pracami Anny Marii Jurewicz, które były prezentowane już na blogu. (--> TUTAJ)

Anna Maria Jurewicz - Kometa



Tajemnicza góra - Perspektywy deszczowe

poniedziałek, 27 kwietnia 2009

Wodnik

Nowy wiersz.

niedziela, 26 kwietnia 2009

Isotonic drink


Autor: Piotr Gajda

ARCHIVE, "Controlling Crowds", 2009

„Controlling Crowds” to 6 album Archive, zespołu, który na swojej najnowszej płycie nawiązuje do swoich wcześniejszych, trip-hopowych dokonań z początku kariery („Londinium”). Otrzymujemy muzyczny „misz- masz”, a raczej wędrówkę przez historię grupy, poczynając od brzmień podobnych do tego, co oferuje nam Massive Attack, w stronę post i indie rocka, aż po rejony, w których absolutnie fantastycznie poczują się fani Pink Floydów. Ze względu na to, że w Archive najbardziej niestałą pracą jest pełnienie roli wokalisty można śmiało zaryzykować teorię, że to raczej projekt muzyczny, niż pełnoprawna grupa rockowa, której „trzon” stanowią jej dwaj założyciele – Darius Kelner i Danny Griffiths. Chociaż Archive nie wnosi do rocka niczego nowego, to podobno największą popularnością cieszy się we Francji i właśnie w Polsce, jakbyśmy uważali, że najlepsze są sprawdzone wzorce i stąd bierze się być może popularność w naszym kraju różnej maści naśladowców począwszy od RPWL, a skończywszy na Australian Pink Floyd Show (czy jakoś tak). Bynajmniej nie jest to zarzut (osobiście nigdy nie dałbym kasy na koncert „podróbki” z Australii, ale RPWL jestem w stanie wysłuchać bez zbytnich cierpień, mimo, że z ich płyt wieje nudą). Z Archive sprawa jest nieco bardziej złożona, choćby i przez to, że jest to zespół, który czerpie „pełnymi garściami” także i od Radiohead, co w moim przekonaniu należy od razu zapisać im in plus. Poza tym, wymienione powyżej zespoły są tylko „tępą zżynką”, natomiast muzycy Archive „się inspirują” i sami mogą z powodzeniem inspirować. Dlatego jestem w stanie sobie wyobrazić, jak Gilmour, Waters, Wright i Mason odgrywają set listę z „Controlling Crowds” po zażyciu znacznej ilości kwasu, a na chwilę przed „zjazdem” Waters zaczyna rapować w takim „Razed to the Ground” czy „Bastardised Ink”(a w tle wznoszą się majestatyczne ruiny świątyni Jowisza w Pompejach). Gdybym z tego zestawu miał wybrać perełki, byłoby to na pewno singlowe „Bullets” (najbliższe Radiohead), „Dangervisit”, oraz „Kings of Speed” z ciekawym wokalem. Osobiście, nie cierpię rapu i wolałbym, żeby pozostał wyłącznie na ich pierwszym albumie. Muszę jednak stwierdzić, że nie „zepsuł” on najnowszego krążka Archive, ale też w niczym mu nie pomógł. Podobno grupa podzieliła swój album na trzy odrębne części, których jednak nie mam zamiaru się doszukiwać – dla mnie to po prostu muzyka pełna transu, stąd podczas odtwarzania płyty moja ręka non stop sięgała po butelkę „Powerade”, jakbym chciał jeszcze wzmocnić nacisk tych skomasowanych dźwięków na własną „caskę”.

piątek, 24 kwietnia 2009

Siła crescendo



Autor: Krzysztof Kleszcz

ARCHIVE, "Controlling Crowds", 2009.

Brytyjski Archive - to zespół, który wprowadził hipnozę na grunt rocka. Tak długo powtarza dany motyw, zmieniając natężenie dźwięku, aż nie można się już od niego uwolnić. To jak krępowanie łańcuchem. Ucisk narasta - siła crescendo jest niewyobrażalna. Trudno nie przypomnieć sobie kultowego utworu "Again" z płyty "You All Look The Same To Me". Najnowsza płyta jest dla tych, którym "Again" się podoba. Nie jestem super-wiernym fanem zespołu (to czwarty album, który poznałem), ale przyznam, że ich pomysły mnie przekonują. Trochę w tym pompatyczności Pink Floyd (z okresu "Momentary Lapse of Reason"), może trochę sennych klawiszy a la Air, trochę szaleństwa a la Radiohead... Zaciskająca się pętla...
To muzyka na wieczór - zasłony niech nie wpuszczają światła. Muzyka jak podróż kosmiczna - proszę przygotować się na możliwość zgniecenia czaszki. Od razu powiem, że najlepszy jest singiel "Bullets" z dudniącym w głowie "personal responsibility"... Utwór wciągający od pierwszego przesłuchania.
"Chodź, dotknij mnie, jestem zwykłym facetem / zajrzyj w moje oczy, / Pod moją skórą jest przemoc, / Która ma spluwę w swojej ręce / Gotową do odpalenia / w cokolwiek kogokolwiek."

TELEDYSK "BULLETS"
Płyta ma ponad 70-minut - warto ją słuchać w całości, jednak - po którymś z kolei przesłuchaniu wraca się głównie do utworów wymienionych poniżej.
Tytułowy "Controlling Crowds" - zaczyna się trochę jak "Oxygene" Jeana Michela Jarre. W "Words on Signs" niepokojąco mi coś przypominał wokal. Wreszcie wpadłem, że to barwa głosu popularnego w czasach MTV Garlandsa Jeffreysa (kto jeszcze pamięta takie hity jak "The Answer" czy "Hail Hail Rock'n Roll"?). Piosenka ma (a jakże) podniosły, refren - nastrój potęguje obsesyjnie powtarzane "Teraz tam nie ma nikogo dla mnie". W "Dangervisit" zbliżamy się za to w stronę techno godnego Prodigy, w "Quiet Time" urozmaica kompozycję rapowany tekst, zaś w "Collapse/Collide" tajemniczy nastrój kreuje żeński wokal i nieziemskie instrumenty klawiszowe. Interesujący beat ma "Bastardised Ink" - znów rapowany. Wyróżniłbym jeszcze "Chaos" nastrojowy, spokojny, jak lądowanie na Ziemi po długiej podróży. Wyobcowanie i rozczarowanie, tak obecne w tekstach, dosadnie podkreśla fragment tekstu "You're just a whore and nothing more" ("The Whore"). Czyli to trochę płyta dla dołersów.

Opatrunek z piasku



Autor: Krzysztof Kleszcz

Piątą książką wydaną przez Wydawnictwo Kwadratura jest "Opatrunek z piasku" Doroty Bachmann. Wcześniej w Kwadraturze ukazały się tomiki Macieja Roberta, Roberta Miniaka, Michała Kędzierskiego i mój.

Znakiem rozpoznawczym wydawnictwa stała się wyjątkowa dbałość o stronę graficzną (np. w "Czarnym weselu" były zdjęcia Krzysztofa Wieczorka, w "Ę" prace Marzeny Łukaszuk). Tak jest i w tym przypadku - książka zawiera grafiki Dariusza Kacy. W niedzielę 26 kwietnia o 16.00 w STUDIO 102 w Łodzi (ul. Piotrkowska 102) odbędzie się spotkanie z autorką. Spotkanie poprowadzi Piotr Grobliński.