W wydawnictwie Kwadratura ukazała się kolejna książka. Jest nią zbiór "Le Rutki" Grzegorza Strumyka. Interesująco pisze o niej Henryk Bereza:
"Wiersze zbioru „Le Rutki” mógłby ktoś nazwać wierszami o córeczce autora Lenie i dla niej. Jeśli miałaby to być prawda o tych wierszach, byłaby to prawda kaleka. Wiersze dla dzieci oznaczają zwyczajowo wiersze adresowane, czyli artystycznie z premedytacją udziecinnione.
Czegoś takiego w utworach Grzegorz Strumyka nie dostrzegam, i nie dlatego, że niczego się w nich nie udziecinnia. Przez udziecinnienie „Le Rutki” przestałyby być prawdziwą poezją.
Tak zwany język pierwszy, czyli słownik pierwszej mowy powstaje w niepojętności wszystkiego i z niej. Niepojętość tkwi w pierwszych słowach, z nią, nie wiedząc o tym, musi się oswoić ten, kto słowa tworzy i zaczyna ich używać, zdobywając się na trudny do wyobrażenia wysiłek.
Pierwszym dźwiękiem, jaki człowiek z siebie wydaje, jest krzyk i płacz. Pierwszy śmiech jest najpierw bezdźwięczny, jest uchwytny jedynie w oczach, dźwiękowy wyraz śmiechu jest drugą zdobyczą i odkryciem nieuświadomionego kreatora. Z obydwóch (z płaczu i ze śmiechu) i w obydwóch powstają i kształtują się dźwięki słów. W nich nieuchronnie musi współistnieć zrozumiałość (rezultat kształtowania znaczenia) i niezrozumiałość (z niepełności i niedefinitywności tego procesu).
W słowach, w języku nie przestaje istnieć do końca tajemnica niezwykłych możliwości znaczeniowych i jeszcze innych, w uproszczeniu można powiedzieć, że żywiołów niepojętności słowa i języka nie jest w stanie opanować ani obdarzone największą mocą kreacyjną dziecko, ani tym bardziej dorosły (z uczonymi na czele).
Grzegorz Strumyk jest doświadczonym i niezwykle utalentowanym artystą słowa i nie tylko. Jego proza niczym szczególnym nie różni się od poezji, jego poezja dla dorosłych („Bezspojrzenie” 1994) nie różni się od poezji dla dzieci („Le Rutki”), jego sztuka słowa nie różni się od tego, czego próbuje w różnych sztukach wizualnych (malarstwo, grafika, fotografia).
„Le Rutki” tym się różnią od wszystkiego, co Grzegorz Strumyk robi w swoich poszukiwaniach artystycznych, że powstają one jak gdyby z najmniejszej ilości tworzywa. W wierszach „Le Rutki” realizuje się znana zasada poetycka: najmniej słów. Muszą to być słowa najbardziej fundamentalne i najbardziej niezbędne z tych, jakie są w użyciu dzieci i dorosłych.
W mini formach poetyckich i dziś jeszcze może być użyteczna miara sylab. W „Le Rutkach” już wersy utworów są nieliczne, ich liczba z rzadka przekracza dziesięć, liczba sylab także nie jest imponująca (od dwudziestu do czterdziestu kilka), całe utwory rozmiarem mało wyróżniają się od kanonicznego haiku.
Nie są one jednak tak skonwencjonalizowane jak haiku, jest w nich żywe słowo, jest ruch w sferze znaczeń, jest zagadkowość znaczeniowa, która jest atrybutem każdej sztuki wartościowej, z czego poezja dla dzieci nie powinna być wyłączona i u Strumyka nie jest.
Od autora tych wierszy dzieci i filozofowie mogą się uczyć, czym jest, czym może być poezja."
Czegoś takiego w utworach Grzegorz Strumyka nie dostrzegam, i nie dlatego, że niczego się w nich nie udziecinnia. Przez udziecinnienie „Le Rutki” przestałyby być prawdziwą poezją.
Tak zwany język pierwszy, czyli słownik pierwszej mowy powstaje w niepojętności wszystkiego i z niej. Niepojętość tkwi w pierwszych słowach, z nią, nie wiedząc o tym, musi się oswoić ten, kto słowa tworzy i zaczyna ich używać, zdobywając się na trudny do wyobrażenia wysiłek.
Pierwszym dźwiękiem, jaki człowiek z siebie wydaje, jest krzyk i płacz. Pierwszy śmiech jest najpierw bezdźwięczny, jest uchwytny jedynie w oczach, dźwiękowy wyraz śmiechu jest drugą zdobyczą i odkryciem nieuświadomionego kreatora. Z obydwóch (z płaczu i ze śmiechu) i w obydwóch powstają i kształtują się dźwięki słów. W nich nieuchronnie musi współistnieć zrozumiałość (rezultat kształtowania znaczenia) i niezrozumiałość (z niepełności i niedefinitywności tego procesu).
W słowach, w języku nie przestaje istnieć do końca tajemnica niezwykłych możliwości znaczeniowych i jeszcze innych, w uproszczeniu można powiedzieć, że żywiołów niepojętności słowa i języka nie jest w stanie opanować ani obdarzone największą mocą kreacyjną dziecko, ani tym bardziej dorosły (z uczonymi na czele).
Grzegorz Strumyk jest doświadczonym i niezwykle utalentowanym artystą słowa i nie tylko. Jego proza niczym szczególnym nie różni się od poezji, jego poezja dla dorosłych („Bezspojrzenie” 1994) nie różni się od poezji dla dzieci („Le Rutki”), jego sztuka słowa nie różni się od tego, czego próbuje w różnych sztukach wizualnych (malarstwo, grafika, fotografia).
„Le Rutki” tym się różnią od wszystkiego, co Grzegorz Strumyk robi w swoich poszukiwaniach artystycznych, że powstają one jak gdyby z najmniejszej ilości tworzywa. W wierszach „Le Rutki” realizuje się znana zasada poetycka: najmniej słów. Muszą to być słowa najbardziej fundamentalne i najbardziej niezbędne z tych, jakie są w użyciu dzieci i dorosłych.
W mini formach poetyckich i dziś jeszcze może być użyteczna miara sylab. W „Le Rutkach” już wersy utworów są nieliczne, ich liczba z rzadka przekracza dziesięć, liczba sylab także nie jest imponująca (od dwudziestu do czterdziestu kilka), całe utwory rozmiarem mało wyróżniają się od kanonicznego haiku.
Nie są one jednak tak skonwencjonalizowane jak haiku, jest w nich żywe słowo, jest ruch w sferze znaczeń, jest zagadkowość znaczeniowa, która jest atrybutem każdej sztuki wartościowej, z czego poezja dla dzieci nie powinna być wyłączona i u Strumyka nie jest.
Od autora tych wierszy dzieci i filozofowie mogą się uczyć, czym jest, czym może być poezja."
Jak zwykle w Kwadraturze zadbano o stronę graficzną. Tym razem uzupełnieniem poezji są ilustracje Anny Adamiak.
Grzegorz Strumyk
-----
Grzegorz Strumyk (ur. 1958 w Łodzi), poeta, prozaik, malarz, fotografik. Debiutował zbiorem opowiadań Zagłada Fasoli (1992). Opublikował tom wierszy Bezspojrzenie (1994), zbiory opowiadań: Podobrazie (1997), Patrzeć i patrzeć (2002), powieści: Kino-lino (1995), Łzy (2000), Pigment 2002, Nierozpoznani (2008). Wyróżniony w konkursie Fundacji Kultury Promocja Literatury Polskiej (1999), stypendysta Ministerstwa Kultury (2001). Powieść Łzy została adaptowana i wystawiona w teatrze TVP (2001). Dwukrotnie nominowany do Paszportu Polityki za powieści: Łzy i Pigment.
Anna Adamiak, urodzona w 1982 roku w Tarnowie, absolwentka Wydziału Grafiki i Malarstwa w Akademii Sztuk Pięknych im. Wł. Strzemińskiego w Łodzi oraz Wydziału Pedagogiczno-Artystycznego w Instytucie Sztuk Pięknych na Uniwersytecie Rzeszowskim (pracownia scenografii).
Stypendystka Akademii Sztuk Pięknych w Turynie. Zajmuję się malarstwem, grafiką, fotografią oraz scenografią teatralną (realizacje teatralne w Wielopolu Skrzyńskim, Łodzi, Krakowie oraz Turynie). Obecnie pracuje przy produkcji filmu animowanego Chopin w Breakthru Films.
Grzegorz Strumyk (ur. 1958 w Łodzi), poeta, prozaik, malarz, fotografik. Debiutował zbiorem opowiadań Zagłada Fasoli (1992). Opublikował tom wierszy Bezspojrzenie (1994), zbiory opowiadań: Podobrazie (1997), Patrzeć i patrzeć (2002), powieści: Kino-lino (1995), Łzy (2000), Pigment 2002, Nierozpoznani (2008). Wyróżniony w konkursie Fundacji Kultury Promocja Literatury Polskiej (1999), stypendysta Ministerstwa Kultury (2001). Powieść Łzy została adaptowana i wystawiona w teatrze TVP (2001). Dwukrotnie nominowany do Paszportu Polityki za powieści: Łzy i Pigment.
Anna Adamiak, urodzona w 1982 roku w Tarnowie, absolwentka Wydziału Grafiki i Malarstwa w Akademii Sztuk Pięknych im. Wł. Strzemińskiego w Łodzi oraz Wydziału Pedagogiczno-Artystycznego w Instytucie Sztuk Pięknych na Uniwersytecie Rzeszowskim (pracownia scenografii).
Stypendystka Akademii Sztuk Pięknych w Turynie. Zajmuję się malarstwem, grafiką, fotografią oraz scenografią teatralną (realizacje teatralne w Wielopolu Skrzyńskim, Łodzi, Krakowie oraz Turynie). Obecnie pracuje przy produkcji filmu animowanego Chopin w Breakthru Films.