niedziela, 9 października 2011

Urodziny poety!




Obchodzący 90. urodziny Tadeusz Różewicz jest jednym z najwybitniejszych polskich poetów, dramaturgów i prozaików. Za swoją twórczość był wielokrotnie nagradzany, m.in. Nagrodą Polskiego PEN-Clubu (1997), Nagrodą Literacką Nike (2000) oraz Wrocławską Nagrodą Poetycką Silesius za całokształt twórczości (2008). Poeta mieszka we Wrocławiu. Z okazji urodzin poety m.in. we Wrocławiu, Warszawie i Radomsku odbywają się liczne imprezy i wydarzenia poświęcone poecie i jego twórczości.


Od chwili symbolicznego debiutu poetyckiego Różewicza w 1946 r. – słynnym wierszem „Ocalony” na łamach krakowskiego pisma „Odrodzenie” – mija właśnie 65 lat. To prawdziwie poeta co najmniej trzech pokoleń, jak Leopold Staff, Jarosław Iwaszkiewicz, czy Czesław Miłosz. „Najmłodszym z klasyków” nazwano Różewicza już w roku 1958, zaraz po wydaniu pierwszych „Poezji zebranych”. Po tylu dekadach autor „Niepokoju” nadal pozostaje bardziej nowatorem niż nestorem, bardziej rewelatorem niż klasykiem. Wciąż jest najbliżej ducha czasu i zapewne – jak to już się zdarzało – wyprzedza swą twórczością nadchodzące wypadki. Ale i milczenie Różewicza, pauzy w jego twórczości mają swój ciężar. Różewicz to ktoś więcej niż pisarz, bo tworzy nawet wtedy, gdy nie pisze. Na jego dzieło składa się zarówno to, co napisał, jak i to, co pozostało śladem zarzuconego projektu (nienapisane sztuki), a wreszcie i to, co czyni z dawnymi utworami. W kolejnych wydaniach zmienia chronologię i przestawia akcenty, każe nam stale ponawiać lekturę w nowych redakcjach i w nowych kontekstach, na różne sposoby przymuszając nas do ponownej interpretacji. W jego dorobku nie ma zamkniętych rozdziałów, dzieło zachowuje dynamikę w aktach dekompozycji i „przepisywania”, swoistego recyclingu, a tym samym nie może zastygnąć w kanonie.” – pisze o twórczości Różewicza w „Tygodniku Powszechnym” Zbigniew Majchrowski.


Noszę w sobie całe piekło Różewicza” – zwierzał się Czesław Miłosz w liście z połowy lat 60. W poezji wypowie ten stan kilka dekad później: wierszem „To”, milczącą grozą, która jest jak „natknięcie się na kamienny mur, / i zrozumienie, że ten mur nie ustąpi żadnym naszym błaganiom”. Tuż po wojnie Miłosz, dojrzały już twórca, autor poetyckich książek, z których druga – „Trzy zimy” – była artystyczną rewelacją, trzecia zaś – wydane właśnie co „Ocalenie” – zmieniła bieg polskiego wiersza, potrafił dostrzec i docenić młodszego o dziesięciolecie debiutanta. Czytając „Niepokój” Tadeusza Różewicza, nieomylnie rozpoznał twórcę „jedynego prawdziwego z młodszego pokolenia”, by wkrótce – rzadki to gest na literackim ringu – poświęcić mu utwór-namaszczenie z pięknymi słowami: „Szczęśliwy naród, który ma poetę / I w trudach swoich nie kroczy w milczeniu.” – pisał o relacjach naszego Noblisty z Różewiczem, ale i o samym Różewiczu Andrzej Franaszek na łamach tego samego tygodnika.


W roku 90-tych urodzin poety Nobla otrzymał Szwed Tomas Transtroemer. Największą szansę na przyznanie tej nagrody nasz rodak miał w latach 80-tych. „Adam Zagajewski ma szansę na Nagrodę Nobla, ale werdyktu nie można przewidzieć. Typowanie przypomina wróżenie z fusów – tak przed jej tegorocznym przyznaniem mówił prof. Leopold Neuger z Instytutu Slawistyki Uniwersytetu Sztokholmskiego. Jego zdaniem Nobel dla Różewicza byłby spóźniony, Polak powinien otrzymać Nobla w poprzednich latach”.


Wiosną tego roku we Wrocławiu odbyła się dyskusja pod prowokacyjnym tytułem: „Czy Nobel zasłużył na Różewicza?”, oczywiście znacznie ciekawsza niż dyskusja o gustach komisji noblowskiej. Niech jej sens będzie epitafium dla dywagacji związanych z Noblem dla poety, któremu (jeśli tylko tego pragnie) wypada życzyć Nagrody Nobla w następnym roku, ale przede wszystkim dodania do tak pięknego wieku kolejnych stu lat!


(p)

sobota, 8 października 2011

Koncertowo w Tomaszowie



W dniu 14.10.2011 r., o godzinie 19.00 w Miejskim Ośrodku Kultury w Tomaszowie Mazowieckim odbędzie się koncert grupy PATHMAN. Grupa grała w naszym mieście przed laty kilkakrotnie. Jej członkowie przez ostatnie piętnaście lat kreowali znany nie tylko w kraju „Festiwal w Krajobrazie”, który odbywał się corocznie w Inowłodzu. Ostatnie koncerty zespołu miały właśnie miejsce głównie na tej imprezie. W międzyczasie członków grupy pochłonęły inne formy artystycznego wyrazu. Do chwili, aż Piotr Kolecki i Marek Leszczyński ponownie zatęsknili za czasami, kiedy grali po 50, 60 koncertów rocznie. Ich muzyka to nadal awangarda w czystej postaci inspirowana brzmieniami natury i odgłosami otaczającej człowieka rzeczywistości. Możemy w niej spotkać elementy jazzu, rocka, transowe rytmy. Ktoś powiedziałby „muzyka świata”, „new age”, ale tak naprawdę to co gra PATHMAN skutecznie wymyka się wszelkim klasyfikacjom. Należy nadmienić, że koncert grupy będzie rejestrowany a wybrane fragmenty być może znajdą się na nowej płycie zespołu.



Z kolei w OK. „Tkacz” 21.10.2011 r., o godzinie 19.00 zagra Lao Che. Koncert odbędzie się w ramach „Spo – Tkania Piątego Filmowego”, kolejnego z cyklu imprez organizowanych przez Stowarzyszenie Inicjatyw Kulturalnych „TRZCINA”. Druga część „Spo – Tkania Piątego Filmowego” - inauguracja „Tomaszowskiej Akademii Filmowej”, odbędzie się 29 października br. o godz. 9.00 także w OK „TKACZ” przy ul. Niebrowskiej 50. Będzie to cykl 15 spotkań - każde składające się z trzech części: wykładu, projekcji i krótkiego warsztatu analitycznego dotyczącego obejrzanego filmu. Zajęcia odbywać się będą raz w miesiącu, a poprowadzą je osoby posiadające odpowiednie kwalifikacje – wykładowcy z Uniwersytetu Łódzkiego – pracownicy Instytutu Teorii Literatury, Teatru i Sztuk Audiowizualnych. Ta część spotkań ma charakter edukacyjny i skierowana jest do uczniów tomaszowskich szkół.

(p)

czwartek, 6 października 2011

Brwi Miłosza, ściernisko i odciski matki.





Autor: Krzysztof Kleszcz

BALLADY I ROMANSE „Zapomnij”, 2011




W "Podróży do wnętrza Ziemi" Juliusza Verne'a bohaterowie weszli do wulkanu na Islandii, by wyjść po wielu przygodach na wyspie Stromboli. Siostry Wrońskie musiały chyba odbyć taką podróż do wygasłego wulkanu Ostrzyca na Dolnym Śląsku. Z Islandii, bo choć nie wiem gdzie jest dziś Bjork - muzyczny ambasador wyspy (zgubiłem sympatyczną piosenkarkę 10 lat temu po "Vespertine"), to czuć jej szaleństwo od samego początku płyty. Słyszę ją: w tych zmyślnych "bum bum bum bum" („Oddechy”), w niezwykłych chórkach ("Jeszcze mogę zostać bohaterem", "Słowa"), w pianinie ze szkolnej świetlicy, w cofającej się taśmie ("Dla Ciebie"), akordeonie, skrzypkach, grzebieniu, pozytywce, plastikowym disco ("Plony")...

Otwarcie tej płyty to cios. Z powodu historycznych zaszłości, wszechobecnych miejsc pamięci "kolacja dla dwojga jest niemożliwa". Numer dwa "Ozimina"- nokaut. Wszędzie fruwają dmuchawce, "Znowu dzwoni twoja matka / pyta gdzie ślub będzie (...) Weźmy ślub nad rzeką/ albo na łące". Jeśli to korespondencja z Mickiewiczem - to zakładką tomiku wieszcza są rachunki za gaz.

Po dwóch piosenkach, od których trudno się uwolnić, trzecia przynosi tekst Czesława Miłosza zaśpiewany falsetem i celowym fałszem. Jakby Siostry Wrońskie dokleiły sobie bujne brwi a la noblista.

A potem brzmią dudy i cymbałki: "Palę fajka po wyjściu z jeziora / chodzę w klapkach po ciepłym asfalcie / pada deszcz / raczej nie zmoknę / przed zamknięciem zdążę do sklepu. // Odbieram awizo na paczkę z Ameryki / Jadę autem w automacie / Wstaję w nocy / jem czekoladę / i tym razem nikt mnie nie przyłapie". Aż nudną rzeczywistość przełamie falsecik uczennicy, która rozciąga swój sweterek: "Kończę szkołę odbieram nagrodę/ złej nauczycielce podstawiam nogę / jadę autobusem patrzę w podłogę / jeszcze mogę zostać bohaterem". To brzmi genialnie! Dawno nie słyszałem piękniejszej afirmacji codzienności, większej wiary w nowy czas. Ach te dwugłosy : "I do tego tęcza / tęcza / tęcza wszędzie!"
Jeśli komuś śni się jeszcze klasówka z matmy, oto nadchodzi wyzwolenie! Won traumo! Na pohybel smutasom, klasowym kujonom i pani od ruskiego!

Przejąłem się frazą z piosenki nr 7: "Słowa spłaszczą wszystko co powiem / w chwili wypowiedzi to śmieci". Podana na smutno, w takim pogrzebowym Bregović’owym sosie. Przy "słowa zdychają jak wieloryb na brzegu" wpadłem w rozpacz i „nie będę już poetą”.

No, ale robi się weselej przy nr 9: "Zapomnij" do tekstu Miłosza. Piosenka przeradza się w żartobliwy hip-hop - a okrzyk "Czesław Miłosz! Miłosz Czesław!" to już jazda po bandzie.

Pyszny jest klarnet i pozytywka jako tło do opowieści o balandze z dzieciństwa ("Dziesięciu wujków i siedem cioci"). A najlepsze na płycie „Plony” to dosłownie Anty-Golec Orkiestra! „I tak pozostanie po wszystkim ściernisko”... To trzeba usłyszeć, to trzeba zaśpiewać, zatańczyć! Przytoczę jeszcze surrealny tekścik „Matka”: „Dym z papierosa / koza z nosa / opary alkoholu / na dziewiątą w przedszkolu / cekiny i stylony / bawełniane rajstopy/ nie bujaj matko za szybko kołyski / bo dziecko nie zaśnie / będziesz mieć odciski "...

Zapomnij o cierpieniach, które sam zadałeś” zachęcał w wierszu Czesław Miłosz. Jeśli słyszy swoje słowa jako piosenkę, to stoi na progu, "wśród wież niepodobnych", faktycznie, "zaniemiały".






Nobel dla Tomasa Tranströmera






Szwedzki poeta Tomas Tranströmer otrzymał Literacką Nagrodę Nobla 2011r.
Tłumaczony w Polsce m.in. przez Romana Kaźmierskiego, Czesława Miłosza, Leonarda Neugera.



(k)
















Tu kilka wierszy laureata: -> Link

wtorek, 4 października 2011

Zobaczyć Piotrków i umrzeć

Koncertowo dziać się będzie w najbliższy weekend w Piotrkowie Trybunalskim. Najpierw z okazji sfinalizowania projektu Trakt Wielu Kultur na Rynku Trybunalskim wystąpi grupa Voo Voo. Plenerowy i darmowy koncert to część promocji przedsięwzięcia, które odmieniło centrum miasta. Voo Voo zagra o godzinie 18.00 (w razie niepogody koncert odbędzie się w Kościele Ewangelicko-Augsburskim przy ul. Rwańskiej, o dwa kroki od Rynku).





Weekend w Piotrkowie to także II edycja „Piotrkoff Art Festiwalu”, którego główną atrakcją są zespoły L.stadt i Pustki. Pełny program Festiwalu, obejmujący także wydarzenia filmowe i teatralne znajduje się pod linkiem: http://www.piotrkoff.pl/


(p)

niedziela, 2 października 2011

Nike 2011 dla Mariana Pilota

15 finał Nagrody Literackiej Nike 2011 rozstrzygnięty! Tegorocznym laureatem nagrody został Marian Pilot za powieść „Pióropusz”.

Jury wybrało „Pióropusz” spośród siedmiu finalistów: Justyny Bargielskiej „Obsoletki” (Wydawnictwo Czarne), Ignacego Karpowicza „Balladyny i romanse” (Wydawnictwo Literackie), Mariana Pilota „Pióropusz” (Wydawnictwo Literackie), Wojciecha Nowickiego „Dno oka” (Wydawnictwo Czarne), Joanny Bator „Chmurdalia” (Wydawnictwo WAB), Sławomira Mrożka „Dziennik t. 1. 1962-1969” (Wydawnictwo Literackie), Andrzeja Stasiuka „Dziennik pisany później” (Wydawnictwo Czarne).

Nagrodę czytelników „Gazety Wyborczej” otrzymał Sławomir Mrożek.

* Marian Pilot (ur. 1936 r.) - polski pisarz współczesny, dziennikarz i scenarzysta filmowy. Ukończył Liceum Ogólnokształcące w Ostrzeszowie. Marian Pilot jest absolwentem wydziału dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim. Pracował w wielu redakcjach, takich jak w "Wiadomości Filmowe" (1958-1960) i "Na Przełaj" (1960-1967) jako kierownik działu kulturalnego. W latach 1967-1978 pełnił funkcję kierownika działu prozy "Tygodnika Kulturalnego". W 1987 roku otrzymał Złoty Krzyż Zasługi. W 1982 r. pracował w redakcji filmów fabularnych Telewizji Polskiej. Od 30 kwietnia 2009 roku honorowy obywatel miasta Ostrzeszów.

„Pióropusz” - historia powieści dotyczy powojennego dzieciństwa zadziornego bohatera pochodzącego z rodziny wiejskich „biedniaków” i złodziei. Niepiśmienny ojciec za eksces z nauczycielem oraz kradzież i zniszczenie tablicy szkolnej zostaje – jako wróg ludu – zamknięty do stalinowskiego więzienia. Chłopiec i jego matka dochodzą sprawiedliwości. Paradoksalnie, konieczność pisania podań w tej sprawie rodzi w bohaterze kult słowa pisanego. Symboliczny dar od ojca – kradzione pióro ze złotą stalówką – przesądza o jego dalszych losach.









Jestem pisarzem dosyć leniwym. Wydaję książkę raz na dziesięć lat. I potem zostaję zapomniany. Z tego też względu notorycznie bywam w sytuacji debiutanta” – powiedział pisarz dziękując za przyznanie tegorocznej nagrody.

(p)

sobota, 1 października 2011

Konkurs Radia Łódź






(p)

piątek, 30 września 2011

Zwycięzcy piszą regulaminy, historie i kołysanki



Autor: Krzysztof Kleszcz


R.E.M. "Collapse Into Now", 2011

Rzeczy ostateczne działają na mnie silnie. Po informacji o końcu R.E.M. zacząłem się codziennie „zapadać w teraz”. I w tych nowych dźwiękach przypomniał mi się kawał życia: liceum, studia: Stipe z okładki czasopisma "Rock'n Roll" - w bejsbolówce założonej na bakier, słuchanie kasety "Out of Time" na magnetofonie do komputera "Atari"... (czy ktoś dziś uwierzy, że gry wczytywały się z magnetofonu? ), "Automatic For The People" z walkmana na ulicy Zachodniej, koło Rynku Bałuckiego... nawet wyświetliły mi się jakieś dziwne hasła wypisane na murach przez lokalnego psychopatę.

Dźwięków z "Out of Time" czy "Automatic..." można się doszukać łatwo..."Uberlin" ma coś z "Drive", "Oh My Heart" ma coś (mandolinę na pewno) z "Losing My Religion", "It Happened Today" odtwarza klimat "Me and Honey" z "Out of Time". Od razu mi się kojarzyły z podsumowaniem. I ta ręka Stipe, jakby mówił "Miło było".

W każdym razie jest to wyjątkowe pożegnanie. Przedostatni utwór: „Me, Marlon Brando, Marlon Brando and I” - pełen tęsknoty, melancholii. Czy można śpiewać delikatniej "Kołysz mnie, kołysz"? "Zwycięzcy piszą regulaminy, historie i kołysanki". Codziennie układaj swój sen. I ostatni utwór: „Blue”. Stipe wyrzuca z siebie słowa jak poeta-desperat. Zanurza się w smutek: blue blue blue blue... , a Patti mu odpowiada "Kopciuszku, chłopczyku zgubiłeś buta".

Płyta-podsumowanie. Takie 100% R.E.M. w R.E.M. W radio, jeszcze długo będą rządzić dwa single: "Uberlin" i "Oh My Heart". Pierwszy to piosenka o drodze do pracy. O tym, że nie jesteśmy sami - mijamy "tysiące-milionów marzycieli”. Zmieniamy wagony metra, ale lecimy na swojej gwieździe. Piosenka do porannego wstawania. "Hej, a teraz weź swoje tabletki, hej, zrób sobie śniadanko, a teraz przyliż włosy i idź do roboty". Ale takiego wstawania, żeby ciągle być po drugiej stronie powiek.

„Oh My Heart” na początku mnie rozśmieszyło. Wyobraziłem sobie muzyków trzymających się za serca w oczekiwaniu na EKG. Ale to nie jest piosenka do śmiechu. To o tym, że serce musi znieść tak wiele: zmianę rządu, huragany i powodzie. „Wróciłem do domu, połowy miasta nie było.”

Że radość z rymu w „It’s Happened Today” zbyt banalna? Że optymizm „Every Day Is Yours To Win” zbyt wydumany, że kalka “Karma Police” Radiohead? Że podpowiedzi Stipe’a: „Odwróć i przewiń! Skasuj i popraw!” zbyt proste? Że „Alligator_Aviator_Autopilot_Antimatter” ma głupi tekst? Ważne - gałki oczne się poruszają. Sen jest głęboki.



wtorek, 27 września 2011

Rafał Gawin w ŁDK-u




10 października o godzinie 18.00 Łódzkim Domu Kultury odbędzie się spotkanie z łódzkim poetą Rafałem Gawinem, który zaprezentuje swoją debiutancką, dwujęzyczną książkę poetycką Wycieczki osobiste/Code of Change.


*Rafał Gawin - ur. 1984. Pisze, publikuje, redaguje, korektoruje, czasem krytykuje. Członek redakcji Kwartalnika Artystyczno-Literackiego "Arterie" i Serwisu Poezja-Polska. Wydał arkusz "Przymiarki" (Biuro Literackie, Wrocław 2009) i dwujęzyczną książkę poetycką "WYCIECZKI OSOBISTE / CODE OF CHANGE" (OFF_Press, Londyn 2011). Publikował w antologiach "Na grani" (SPP OŁ, POS, Łódź 2008), "Połów. Poetyckie debiuty 2010" (Biuro Literackie, Wrocław 2010) i "Anthologia#2" (Off_Press, Londyn 2010), a także m.in. w "Gazecie Wyborczej", "Odrze", "Kresach", "Opcjach", "Tyglu Kultury", "Red.zie", "Frazie", "Portrecie", "Wyspie", "Wakacie" i "Cegle". Mieszka i pracuje w Łodzi.

(p)