Autor: Krzysztof Kleszcz
R.E.M. "Collapse Into Now", 2011
Rzeczy ostateczne działają na mnie silnie. Po informacji o końcu R.E.M. zacząłem się codziennie „zapadać w teraz”. I w tych nowych dźwiękach przypomniał mi się kawał życia: liceum, studia: Stipe z okładki czasopisma "Rock'n Roll" - w bejsbolówce założonej na bakier, słuchanie kasety "Out of Time" na magnetofonie do komputera "Atari"... (czy ktoś dziś uwierzy, że gry wczytywały się z magnetofonu? ), "Automatic For The People" z walkmana na ulicy Zachodniej, koło Rynku Bałuckiego... nawet wyświetliły mi się jakieś dziwne hasła wypisane na murach przez lokalnego psychopatę.
Dźwięków z "Out of Time" czy "Automatic..." można się doszukać łatwo..."Uberlin" ma coś z "Drive", "Oh My Heart" ma coś (mandolinę na pewno) z "Losing My Religion", "It Happened Today" odtwarza klimat "Me and Honey" z "Out of Time". Od razu mi się kojarzyły z podsumowaniem. I ta ręka Stipe, jakby mówił "Miło było".
W każdym razie jest to wyjątkowe pożegnanie. Przedostatni utwór: „Me, Marlon Brando, Marlon Brando and I” - pełen tęsknoty, melancholii. Czy można śpiewać delikatniej "Kołysz mnie, kołysz"? "Zwycięzcy piszą regulaminy, historie i kołysanki". Codziennie układaj swój sen. I ostatni utwór: „Blue”. Stipe wyrzuca z siebie słowa jak poeta-desperat. Zanurza się w smutek: blue blue blue blue... , a Patti mu odpowiada "Kopciuszku, chłopczyku zgubiłeś buta".
Płyta-podsumowanie. Takie 100% R.E.M. w R.E.M. W radio, jeszcze długo będą rządzić dwa single: "Uberlin" i "Oh My Heart". Pierwszy to piosenka o drodze do pracy. O tym, że nie jesteśmy sami - mijamy "tysiące-milionów marzycieli”. Zmieniamy wagony metra, ale lecimy na swojej gwieździe. Piosenka do porannego wstawania. "Hej, a teraz weź swoje tabletki, hej, zrób sobie śniadanko, a teraz przyliż włosy i idź do roboty". Ale takiego wstawania, żeby ciągle być po drugiej stronie powiek.
„Oh My Heart” na początku mnie rozśmieszyło. Wyobraziłem sobie muzyków trzymających się za serca w oczekiwaniu na EKG. Ale to nie jest piosenka do śmiechu. To o tym, że serce musi znieść tak wiele: zmianę rządu, huragany i powodzie. „Wróciłem do domu, połowy miasta nie było.”
Że radość z rymu w „It’s Happened Today” zbyt banalna? Że optymizm „Every Day Is Yours To Win” zbyt wydumany, że kalka “Karma Police” Radiohead? Że podpowiedzi Stipe’a: „Odwróć i przewiń! Skasuj i popraw!” zbyt proste? Że „Alligator_Aviator_Autopilot_Antimatter” ma głupi tekst? Ważne - gałki oczne się poruszają. Sen jest głęboki.
Rzeczy ostateczne działają na mnie silnie. Po informacji o końcu R.E.M. zacząłem się codziennie „zapadać w teraz”. I w tych nowych dźwiękach przypomniał mi się kawał życia: liceum, studia: Stipe z okładki czasopisma "Rock'n Roll" - w bejsbolówce założonej na bakier, słuchanie kasety "Out of Time" na magnetofonie do komputera "Atari"... (czy ktoś dziś uwierzy, że gry wczytywały się z magnetofonu? ), "Automatic For The People" z walkmana na ulicy Zachodniej, koło Rynku Bałuckiego... nawet wyświetliły mi się jakieś dziwne hasła wypisane na murach przez lokalnego psychopatę.
Dźwięków z "Out of Time" czy "Automatic..." można się doszukać łatwo..."Uberlin" ma coś z "Drive", "Oh My Heart" ma coś (mandolinę na pewno) z "Losing My Religion", "It Happened Today" odtwarza klimat "Me and Honey" z "Out of Time". Od razu mi się kojarzyły z podsumowaniem. I ta ręka Stipe, jakby mówił "Miło było".
W każdym razie jest to wyjątkowe pożegnanie. Przedostatni utwór: „Me, Marlon Brando, Marlon Brando and I” - pełen tęsknoty, melancholii. Czy można śpiewać delikatniej "Kołysz mnie, kołysz"? "Zwycięzcy piszą regulaminy, historie i kołysanki". Codziennie układaj swój sen. I ostatni utwór: „Blue”. Stipe wyrzuca z siebie słowa jak poeta-desperat. Zanurza się w smutek: blue blue blue blue... , a Patti mu odpowiada "Kopciuszku, chłopczyku zgubiłeś buta".
Płyta-podsumowanie. Takie 100% R.E.M. w R.E.M. W radio, jeszcze długo będą rządzić dwa single: "Uberlin" i "Oh My Heart". Pierwszy to piosenka o drodze do pracy. O tym, że nie jesteśmy sami - mijamy "tysiące-milionów marzycieli”. Zmieniamy wagony metra, ale lecimy na swojej gwieździe. Piosenka do porannego wstawania. "Hej, a teraz weź swoje tabletki, hej, zrób sobie śniadanko, a teraz przyliż włosy i idź do roboty". Ale takiego wstawania, żeby ciągle być po drugiej stronie powiek.
„Oh My Heart” na początku mnie rozśmieszyło. Wyobraziłem sobie muzyków trzymających się za serca w oczekiwaniu na EKG. Ale to nie jest piosenka do śmiechu. To o tym, że serce musi znieść tak wiele: zmianę rządu, huragany i powodzie. „Wróciłem do domu, połowy miasta nie było.”
Że radość z rymu w „It’s Happened Today” zbyt banalna? Że optymizm „Every Day Is Yours To Win” zbyt wydumany, że kalka “Karma Police” Radiohead? Że podpowiedzi Stipe’a: „Odwróć i przewiń! Skasuj i popraw!” zbyt proste? Że „Alligator_Aviator_Autopilot_Antimatter” ma głupi tekst? Ważne - gałki oczne się poruszają. Sen jest głęboki.