piątek, 30 września 2011

Zwycięzcy piszą regulaminy, historie i kołysanki



Autor: Krzysztof Kleszcz


R.E.M. "Collapse Into Now", 2011

Rzeczy ostateczne działają na mnie silnie. Po informacji o końcu R.E.M. zacząłem się codziennie „zapadać w teraz”. I w tych nowych dźwiękach przypomniał mi się kawał życia: liceum, studia: Stipe z okładki czasopisma "Rock'n Roll" - w bejsbolówce założonej na bakier, słuchanie kasety "Out of Time" na magnetofonie do komputera "Atari"... (czy ktoś dziś uwierzy, że gry wczytywały się z magnetofonu? ), "Automatic For The People" z walkmana na ulicy Zachodniej, koło Rynku Bałuckiego... nawet wyświetliły mi się jakieś dziwne hasła wypisane na murach przez lokalnego psychopatę.

Dźwięków z "Out of Time" czy "Automatic..." można się doszukać łatwo..."Uberlin" ma coś z "Drive", "Oh My Heart" ma coś (mandolinę na pewno) z "Losing My Religion", "It Happened Today" odtwarza klimat "Me and Honey" z "Out of Time". Od razu mi się kojarzyły z podsumowaniem. I ta ręka Stipe, jakby mówił "Miło było".

W każdym razie jest to wyjątkowe pożegnanie. Przedostatni utwór: „Me, Marlon Brando, Marlon Brando and I” - pełen tęsknoty, melancholii. Czy można śpiewać delikatniej "Kołysz mnie, kołysz"? "Zwycięzcy piszą regulaminy, historie i kołysanki". Codziennie układaj swój sen. I ostatni utwór: „Blue”. Stipe wyrzuca z siebie słowa jak poeta-desperat. Zanurza się w smutek: blue blue blue blue... , a Patti mu odpowiada "Kopciuszku, chłopczyku zgubiłeś buta".

Płyta-podsumowanie. Takie 100% R.E.M. w R.E.M. W radio, jeszcze długo będą rządzić dwa single: "Uberlin" i "Oh My Heart". Pierwszy to piosenka o drodze do pracy. O tym, że nie jesteśmy sami - mijamy "tysiące-milionów marzycieli”. Zmieniamy wagony metra, ale lecimy na swojej gwieździe. Piosenka do porannego wstawania. "Hej, a teraz weź swoje tabletki, hej, zrób sobie śniadanko, a teraz przyliż włosy i idź do roboty". Ale takiego wstawania, żeby ciągle być po drugiej stronie powiek.

„Oh My Heart” na początku mnie rozśmieszyło. Wyobraziłem sobie muzyków trzymających się za serca w oczekiwaniu na EKG. Ale to nie jest piosenka do śmiechu. To o tym, że serce musi znieść tak wiele: zmianę rządu, huragany i powodzie. „Wróciłem do domu, połowy miasta nie było.”

Że radość z rymu w „It’s Happened Today” zbyt banalna? Że optymizm „Every Day Is Yours To Win” zbyt wydumany, że kalka “Karma Police” Radiohead? Że podpowiedzi Stipe’a: „Odwróć i przewiń! Skasuj i popraw!” zbyt proste? Że „Alligator_Aviator_Autopilot_Antimatter” ma głupi tekst? Ważne - gałki oczne się poruszają. Sen jest głęboki.



wtorek, 27 września 2011

Rafał Gawin w ŁDK-u




10 października o godzinie 18.00 Łódzkim Domu Kultury odbędzie się spotkanie z łódzkim poetą Rafałem Gawinem, który zaprezentuje swoją debiutancką, dwujęzyczną książkę poetycką Wycieczki osobiste/Code of Change.


*Rafał Gawin - ur. 1984. Pisze, publikuje, redaguje, korektoruje, czasem krytykuje. Członek redakcji Kwartalnika Artystyczno-Literackiego "Arterie" i Serwisu Poezja-Polska. Wydał arkusz "Przymiarki" (Biuro Literackie, Wrocław 2009) i dwujęzyczną książkę poetycką "WYCIECZKI OSOBISTE / CODE OF CHANGE" (OFF_Press, Londyn 2011). Publikował w antologiach "Na grani" (SPP OŁ, POS, Łódź 2008), "Połów. Poetyckie debiuty 2010" (Biuro Literackie, Wrocław 2010) i "Anthologia#2" (Off_Press, Londyn 2010), a także m.in. w "Gazecie Wyborczej", "Odrze", "Kresach", "Opcjach", "Tyglu Kultury", "Red.zie", "Frazie", "Portrecie", "Wyspie", "Wakacie" i "Cegle". Mieszka i pracuje w Łodzi.

(p)

niedziela, 25 września 2011

Kleszcz w Artpubie






Zachęcam do lektury stałej rubryki Artpubu, w której tym razem ja - opowiadam o swoich 3 ulubionych wierszach.

Link: http://artpubkultura.blogspot.com/2011/09/3-ulubione-dziea-krzysztof-kleszcz.html



(k)

czwartek, 22 września 2011

R.E.M. zakończyło działalność


Autor: Krzysztof Kleszcz


Dzięki "Losing My Religion" stali się zespołem nr 1 amerykańskiej alternatywy. To był niezwykły teledysk - z rozlanym mlekiem, dziwnym autystycznym tańcem Stipe'a, grzebaniem w ranie, zdejmowaniem peruki. Bez wątpienia najlepszy song o rozstaniu, o tym, że "you are not me"...
Oprócz wspomnianego przeboju, najbardziej utkwiły mi w pamięci: depresyjne "Low", piękny smutek "I'll Take The Rain" i "Drive" ze swoim "Hey kids, rock and roll. Nobody tells you where to go, baby."...


Jeszcze nie do końca osłuchałem ich ostatnią płytę "Collapse into Now": gdy usłyszałem "Oh My Heart" - pomyślałem, że muszą sobie zrobić EKG, przy "UBerlin", że piękniejszej piosenki już nie napiszą. No i wykrakałem.

Na pewno pożongluję dziś płytami, które mam: "Out of Time", "Automatic for the People", "Reveal", "Murmur", "Around The Sun", "New Adventures in Hi-Fi", "Monster"... Michael Stipe - nadwrażliwiec, rozwiązał wczoraj jeden z najważniejszych zespołów w historii rocka.
Dobrze, że piosenki wciąż działają. Nawet mocniej, choćby ta puenta: "But that was just a dream / That was just a dream."




"Losing My Religion"

Life is bigger
It's bigger than you
And you are not me
The lengths that I will go to
The distance in your eyes
Oh no I've said too much
I set it up

That's me in the corner
That's me in the spotlight
Losing my religion

Trying to keep up with you
And I don't know if I can do it
Oh no I've said too much
I haven't said enough
I thought that I heard you laughing
I thought that I heard you sing
I think I thought I saw you try

Every whisper
Of every waking hour I'm
Choosing my confessions
Trying to keep an eye on you
Like a hurt lost and blinded fool
Oh no I've said too much
I set it up

Consider this
The hint of the century
Consider this
The slip that brought me
To my knees failed
What if all these fantasies
Come flailing around
Now I've said too much
I thought that I heard you laughing
I thought that I heard you sing
I think I thought I saw you try

But that was just a dream
That was just a dream

środa, 21 września 2011

niedziela, 18 września 2011

Nagroda Kościelskich dla Franaszka


Andrzej Franaszek został laureatem tegorocznej edycji nagrody Fundacji Kościelskich - podało jury konkursu. Pisarza nagrodzono za książkę pt. "Miłosz. Biografia", która trafiła na półki księgarń w maju.
"Dzieło to opowiada o jednym z najciekawszych żywotów pisarskich ostatniego stulecia. Znakomicie udokumentowana, nie omijając spraw kontrowersyjnych i nieoczywistych, książka Franaszka jest pasjonującym przewodnikiem po czasach i twórczości wielkiego pisarza" - napisało w uzasadnieniu wyboru jury konkursu.

Biografia Czesława Miłosza pióra Franaszka to nie tylko portret jednego z największych twórców XX wieku, ale też obraz stulecia, ze wszystkimi jego wojnami, rewolucjami, totalitaryzmami, powstaniami, dyktaturami, zrywami niepodległościowymi. Franaszek zbierał materiały do tej książki przez przeszło dziesięć lat - w Polsce i na Litwie, we Francji i w Ameryce, badał archiwa w Beinecke Library i Maisons-Laffitte, prześledził korespondencję poety. Franaszek pracował nad książką przez 10 lat.

Andrzej Franaszek (ur. 1971 r.) jest literaturoznawcą, krytykiem literackim i redaktorem działu kulturalnego w "Tygodniku Powszechnym". Absolwentem polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Od lat zajmuje się twórczością Zbigniewa Herberta i Czesława Miłosza, a także współczesnych poetów polskich. Jest autorem książki "Ciemne źródło. Esej o cierpieniu w twórczości Zbigniewa Herberta" (1998, wznowienie 2008), redaktorem antologii "Poznawanie Herberta" (1998-2000), a także szkiców krytyczno-literackich "Przepustka z piekła. 44 szkice o literaturze i przygodach duszy" (2010). Mieszka w Krakowie.

Nagroda Kościelskich jest przyznawana od 1962 r. przez Fundację im. Kościelskich - jedną z najstarszych polskich instytucji kulturalnych, działającą w Genewie. Fundacja powstała na mocy testamentu zmarłej w lipcu 1959 r. Moniki Kościelskiej, wdowy po Władysławie Auguście Kościelskim, wydawcy, poecie i mecenasie sztuki.

Celem działania Fundacji jest wspieranie rozwoju literatury i poezji polskiej poprzez przyznawanie nagród młodym twórcom polskim (głównie pisarzom i krytykom literackim), zamieszkałym w kraju bądź na emigracji. Laureatów wybiera jury, powoływane przez Radę Fundacji.

Wręczenie nagrody nastąpi ósmego października 2011 r. w Miłosławiu, czyli dawnym majątku rodziny Kościelskich.

(za: PAP)

czwartek, 15 września 2011

Promocja nowego numeru "Arterii" i książki Justyny Krawiec






W środę 28 września o godzinie 18.00 w Śródmiejskim Forum Kultury – Dom Literatury przy ul. Roosvelta 17 w Łodzi (KAWIARNIA LITERACKO-MUZYCZNA) odbędzie się kolejna ŁÓDZKA PREMIERA LITERACKA.

W programie:

Spotkanie z Justyną Krawiec autorką książki Chłód (Nagroda Główna XVI Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego im. Jacka Bierezina) oraz promocja 10. Kwartalnika Artystyczno-Literackiego „ARTERIE” z udziałem Macieja Meleckiego.

* Justyna Krawiec, ur. w 1988 r. Studiuje Kulturoznawstwo na Uniwersytecie Łódzkim. Publikowała w „Toposie”, „Protokole Kulturalnym”, „Arteriach”, „artPapierze” i „PKPzinie”. Konkurs im. J. Bierezina był pierwszym, w którym wzięła udział. Mieszka w Łodzi.

Promocja numeru 1(10) 2011 Kwartalnika Artystyczno-Literackiego „Arterie” („Nowe plemiona”):

W 10. numerze „Arterii” m.in.: rozmowy z Cezarym Grzesiukiem i zespołem Fonovel, wiersze Shermana Alexie, Ismaila Bala, proza Teresy Radziewicz, esej Karola Maliszewskiego, w galerii Paweł Kwiatkowski.

(p)

wtorek, 13 września 2011

Strzałki Mirki



Autor: Krzysztof Kleszcz

MIRKA SZYCHOWIAK "Jeszcze się tu pokręcę", Instytut Mikołowski, Mikołów 2010.

„Gdzieś się posypałam, jakby urwał mi się jakiś dinks”. Cytat z „Pogłosu” dobrze oddaje treść i styl Mirki Szychowiak, autorki książki nominowanej w tym roku do Nagrody Nike. Ucieszyła mnie ta nominacja. Dostrzeżono oryginalną konfesyjną poezję.

Te wiersze to często surrealne wizje, w których podmiot liryczny, a to lewituje, a to handlują jego organami, pełne pogodzeń-niepogodzeń. Wiersze podobne do siebie, wiersze jak bicie głową w mur, pełne kolokwializmów, zdarza się, że i wulgaryzmów – wiersze odreagowujące chory świat, skrzeczącą rzeczywistość, zapisujące stany lękowe.

Boli mnie, w głowie znowu było włamanie i trudno cokolwiek uruchomić” – te frazy cechuje duży dystans do siebie i swoich paranoi. Ale – chwalmy Pana! – wszystko tu jest na serio, nie ma zgrywu, to nie jest tomik dla uciechy. Tu się traci wzrok, zapada w mgłę - naprawdę, tu odchodzi się - bez strachu, mówiąc do córki „Przeżyję w tobie”.
Dla nadwrażliwców są ciarki, zimny pot, coś co się zapamiętuje się: np. Łucję i jej śmierć rozpisaną na tygodnie („Coraz niżej”).
Projekt przebudowy samotności w coś przytulniejszego został odrzucony”, „Wszystko nieruchomieje; popchniesz, a upadnie”- studium rozkładu dokonuje się fraza po frazie. Kulminacją zdaje się, być „Spadek napięcia”, gdzie to, co podmiot liryczny widzi, zdaje się, być wyświetlane ze szpul filmowych w kinie, przez jakiegoś szaleńca: „Kino ma lewe łącze, zasuwa bez prądu, samo się robi głośniej i już się nie mieszczę na ścianach, na ekranie, jestem wszędzie: (...)”

Nie ma w tych wierszach światła- pod tym względem przypominają mi te z tomiku Piotra Gajdy „Hostel”: („Dom też zaczyna zamarzać, ma samobójcze myśli i nie dba o siebie. Nie ma dla kogo.”). Jakby przegryzały tlący się lont bomby („Znów prócz pary z ust, puściło wszystko, stłuczone nadgarstki i wybite okna.”).
Jakby pisało się je ze strachu przed Wielkim Bratem: „Żyje się z tym ciałem razem i osobno, pod jednym nazwiskiem, przeważnie milcząc. Jakie są zwyczaje tego, co masz w środku, czy śpicie razem, czy jedno z was czuwa, pilnuje tętna, ciepła i oddechu?”.

„(...) kamienie są poruszone. Trochę ciepła zostawię. Wyżłobię w nich swoje strzałki
.” A czy te wiersze trafiają do serc?

Czytajcie, sprawdźcie.

Bez silikonu i bez piór



Autor: Krzysztof Kleszcz

IREK DUDEK "Dudek Bluesy", 2010.

Płytę kupiłem przypadkowo. Okazała się strzałem w dziesiątkę. To co proponuje Dudek, ujęło mnie swoją mądrością, spokojem.
"Bluesy" w tytule brzmi dwuznacznie. Odczytane po angielsku znaczy "okołobluesowy" - czyli dostajemy zapowiedź mieszania gatunków. Do smutnego pana dosiadają się jazzmani. I już w pierwszym utworze, o melodii, którą od razu się zapamiętuje, widać, że blues i jazz się lubią, że to żre.
Harmonijka, kontrabas, bluesowa gitara i jazzowe pianino...

Wyrwaną z kontekstu frazę "Naprawdę muszę spadać stąd" można sobie śpiewać zawsze gdy się człowiek spieszy, nerwowo patrząc na zegarek. Ale tak naprawdę jest to poważny tekst o tym, że z marazmu, który nas otacza pora się ewakuować.
W tych piosenkach pojawia się coś klimatu wczesnych płyt Toma Waitsa, albo z folkowych płyt Neila Younga... Ale melodie, klimat, wokal - to jedno, drugie to: niezwykle udane poetyckie teksty Darka Duszy. "Zwykły blues z bólu, krzyku, łez / Zwykły blues nie na sprzedaż jest" - osobiste zadry: o niewesołym życiu na Śląsku ("Gołębie znad Katowic"), o tym, że jesteśmy niewolnikami, więźniami - na zawsze wpisani w pewne role ("Kraty") i o tym, że czasem trzeba powiedzieć "good bye" ("Żegnaj, szkoda słów").

Choć płyty świetnie słucha się w całości, to chętnie wyróżnię kilka utworów. Uwielbiam "Mowę drzew"- o rozczarowaniu drętwym ludzkim gadaniem, i "Śnij", który ma coś z hymnu. To dwa bluesy-doskonałe. Nasączone smutkiem, a przebojowe. Blisko ideału jest też "Żegnaj" z piękną klasyczną bluesową wspinaczką po dźwiękach... Trzeba samemu ocenić, czy kilka szarż wokalnych (np. w "Cieniu") nie jest chybionych, ale dla mnie jest przekonująco, nawet gdy patetycznie. Gdy, aż po ciarki ("Kraty").
Wyłuskałem w "Bójcie się" cytat-melodię z płyty Nalepy&Dżem "Numero Uno" (Dudek śpiewa swoje, a ja słyszę "Znów idziesz ze mną drogą...").

Jak daleko jest dziś Dudek, od swego jajcarskiego wcielenia - Shakin Dudi z 1985 roku? "Ou Szala lala", "Och Ziuta", "Za pięć minut trzynasta", "Zastanów się co robisz" - to były hity, ale to te dźwięki są wielkie - "Bez silikonu i bez piór". Na serio. Zamykający płytę "Blues dla Dorotki" niesie wzruszenie zatykające krtań. Blues - jest tu wyznaniem wiary, niebem na ziemi.