czwartek, 10 maja 2012

Nominacje do Nagrody Gdynia 2012

W ramach III Warszawskich Targów Książki ogłoszono nominację do Nagrody Literackiej Gdynia 2012. Laureatów poznamy 30 czerwca.


POEZJA

1. Roman Honet, „Piąte królestwo”, Biuro Literackie
2. Eda Ostrowska, „Dojrzałość piersi i pieśni”, Ośrodek „Brama Grodzka – Teatr NN”
3. Marcin Sendecki, „Farsz”, Biuro Literackie
4. Edward Pasewicz, „Pałacyk Bertolta Brechta”, Wydawnictwo EMG
5. Marta Podgórnik, „Rezydencja surykatek”, Biuro Literackie

PROZA
1. Magdalena Tulli, „Włoskie szpilki”, Wydawnictwo Nisza
2. Andrzej Turczyński, „Koncert muzyki dawnej”, Wydawnictwo Forma
3. Anna Nasiłowska, „Konik, szabelka”, Świat Książki
4. Szczepan Twardoch, „Tak jest dobrze”, Wydawnictwo Powergraph
5. Filip Zawada, „Psy pociągowe”, Biuro Literackie

ESEISTYKA
1. Adam Lipszyc, „Rewizja procesu Józefiny K. i inne lektury od zera”, Wydawnictwo Sic!
2. Krystyna Czerni, „Nietoperz w świątyni. Biografia Jerzego Nowosielskiego”, Wydawnictwo Znak
3. Krzysztof Mrowcewicz, „Małe folio”, Instytut Badań Literackich PAN i Stowarzyszenie Pro Cultura Litteraria
4. Marian Sworzeń, „Opis krainy Gog”, Towarzystwo „Więź”
5. Filip Springer, „Miedzianka. Historia znikania”, Wydawnictwo Czarne

sobota, 5 maja 2012

Nieść płuca jak stągwie

KAROL SAMSEL "DORMITORIA", Wydawnictwo Nowy Świat, Warszawa 2011.


Zainteresowałem się książką Karola Samsela, młodego poety (ale o dużym już dorobku - to jego piąty tomik), gdy przeczytałem o inspiracji „Boską Komedią”. Przed jej lekturą sięgnąłem po kilka pieśni Dantego: z „Piekła":
„więc, już na progu stając, zapłakałem
okropne gwary, przeliczne języki,
jęk bólu, wycia, to ostre, to bledsze,
i rąk klaskania, i gniewu okrzyki, (...)"
Oczywiście od razu przypomniała mi się też płyta zespołu Armia „Triodante”.  Tomasz Budzyński czerpiąc inspirację ze średniowiecznej liryki podjął duże ryzyko – efekt: odwrócenie się wielu fanów, którzy nie zrozumieli przekazu. Ale powstała płyta ponadczasowa, kanon polskiej muzyki rockowej. Jedna z moich ulubionych.

Pomyślałem, że tom „Dormitoria” będzie trudną lekturą, ale da mi czytelniczą satysfakcję. Samsel nie tylko odwołuje się do słów sprzed 700 lat, nie unika archaicznych sformułowań - z premedytacją ich używa. Jest tu bardzo dużo erudycyjnych odniesień. Musiałem nie raz użyć Google'a, by próbować wychwycić wszystkie sensy. Ale warto, warto.
Poeta podzielił ksiażkę na części: Zejście, Piekło, Czyściec, Raj. We wstępie przywołał m.in. takie niewesołe słowa: „Ujrzałeś cud tego świata. Nie zdążysz nasycić się tą radością.
Już okładka straszy nas piekielną wizją. W pierwszym wierszu apostrofę „panie mój i boże”, wypowiada Ugolino (skazany wraz ze swomi synami na śmierć głodową) - to jeden z kilku wątków o kanibalizmie. W "Zejściu" autor umieścił 4 sonety; każdy o konkretnej śmierci. Przypomniały mi cykl sonetów Jacka Dehnela z „Ekranu kontrolnego”:

„(...) pomódlmy się do ciała, którego niewiele.
co więcej: obumiera. Jak monada z rdzy.
Nicość klątwy fragmentu, nicość penicylin”;
„Będę płakał na wylot, bo czym jest paraliż (...)?” (s.13)

Zostawią nas samych, twardych od miłości,
jeżeli umrze z nami, zanim nas rozbiorą,
zasypią łzą pryszniców, oddadzą upiorom,(...)”(s.14)

Udar, paraliż, nagły tragiczny wypadek. To tylko wstęp. Wszak schodzimy do piekła, zatem przywołuje się tu: Gorgonową, głośną morderczynię przedwojenną, czy malarza Egona Schiele autora kontrowersyjnych aktów (piekło pornografii). Współczesne rekwizyty pojawiają się z rzadka: empik megastore, pick-up, the Doors, toyota i opel... Częściej autor sięga do tych z różnych epok. Pomysłem na wiersz jest przywdzianie czyjejś maski, wcielenie się w jakąś postać, np. znaną z historii sztuki lub wymyśloną.

W wierszu „Goliat” śmierć przybywa niespodziewanie, jest jak przyjazd niezapowiedzianych gości. Michał Anioł traci matkę w momencie wymyślania malarskiego tematu. 
W wierszu „Tannenbaum” Żydówka gra na skrzypcach zbrodniarzowi i domyślamy się jego samobójstwa. W „Spowiedzi Albrechta Durera” genialny malarz opowiada o swoim opętaniu: „zalałem twarz werniksem i czekałem świtu”.

Strunę czułości szarpie wiersz „Na powtórne otwarcie getta”. Obok takich fraz trudno przejść obojętnie:
Czy można tu mój mały, ukryć się gdziekolwiek – (...)
pod rewersem wody nieść płuca jak stągwie
i wierzyć w wybudzenie z najkrwawszej hipnozy?
Podobno można umrzeć nawet w środku życia,
gdy ścigasz się z chartem i zaśniesz w bezruchu,(...)” (s.34)

Przyglądamy się śmierci, która jest częścią życia: „oto świat cienki i nieprzepuszczalny jak na pejzażach johna constable’a (...) kiedyś umrzesz, ułożysz laudację pochwalisz dzieła natury i skórę ludzi (...) wzruszy cię myśl o świętych miejscach, drogach twoich pielgrzymek miraklach (...)” (s.61)

Ta książka "nie będzie pachniała olejkiem ani nie rozweseli jak tokijskie wino", zobaczysz ciemną stronę, piekło i czyściec. Przywołam fragment piosenki "Dzyń" z "Triodante" Armii: „Idź i patrz, skąd przychodzimy, idź i patrz, dokąd idziemy".

Zamiast blurba

Z pewnych powodów zrezygnowałem z okładkowego blurba (to dłuższa historia), ale dla potrzeb portalu Liternet napisałem małą zachętę do lektury mojej książki.

Pisałem nad morzem i na pustyni. Byłem kierowcą, kapitanem statku, żebrakiem i poszukiwaczem złota - szczęściarzem. Pisałem po pracy, po drugiej kawie. Jest maj 2012 roku. "Na wszystkich częstotliwościach nadają jesteś A i nie ma B", na półkach księgarń: wampiry, Wiedźminy, kryminały, streszczenia lektur i biografie pani Wałęsy. "Wszystko dodzi się, saleci", tymczasem coś "przecieka z góry".

Kurort


Plażowy grajdoł to idylla, dopóki nie zobaczysz,
że wszystkie ślady stóp to jeziorka szlamu.
Szum morza staje się spazmem opłaconej płaczki.
Wszędzie znajduję łuski (detektyw z nadmiarem

wyobraźni). Sól i oliwka przyprawiają mięso.
Rodzi się Wenus. Jest naga, ma na ustach pianę,
wciąż mówi i mówi. Jej ciało nagle się starzeje,
jest pełne stempli stamtąd. Półsen w piachu,

jakbyś kładł głowę w paszczę lwa. Cyrkowe zwierzę
musi być syte, skoro przed zmrokiem
podnosimy się w wielkiej piaskownicy –
z zabawkowym wiaderkiem, ze szmatem czasu.



Płynnie

Najpierw jest dudnienie dnia. Kompozytor
zaczyna od linii basu. Potem dogrywa resztę:
odgłosy zegarów, trybów przepuszczających
atak. Każdy styk kaleczy stopy. Głowią się

fiolety, kłębią w kowadła. Wszędzie rżysko,
słoma poszła na kosze. Wstać, iść – chociaż
powinność jak wino, daje chwiejny krok.
Znaleźć flow i dalej w andante. Jesteśmy

instrumentem, smyczek nas nie przepołowi.


Gul

Radio gra złote przeboje, flaki z olejem rzepakowym.
W TV powtórka, która ma nas odmłodzić. W każdym razie
robię się gładszy, gdy naciągam sobie skórę za uszami.
Każą mi gaworzyć, klaskać, do wszystkiego mówić ser.

Ty też masz swoją osobnię? Miasteczko otoczone fosą?
Brzegi książek i płyt jak mur? Wszystko dodzi się,
saleci, a tu nikt nie wydrąża dyni. Jest ekspres,
wjedzie w każdy tunel i znajdzie w nim światło.

Bój się księgarń, w których nie ma poezji.
Jeśli poeta pisze kryminał, wiedz, że coś się dzieje:
z północy nadciąga lądolód cały z plastiku i pianki.
Zostawi po sobie piasek do kuwet dla kotów.

Podchodzi mi do gardła gorzkie, wcale fajne,
że samotnie trochę w tej latarni morskiej.
Ten gul można wypluć, a najlepiej przełknąć.
Nigdzie nie ruszam się bez wody.


środa, 25 kwietnia 2012

Kilka enterów. Relacja śpiewaka operowego.

23.04.2012: SPOTKANIE AUTORSKIE Z WOJCIECHEM KUCZOKIEM. TOMASZÓW MAZ. ; MBP ODDZIAŁ DLA DZIECI I MŁODZIEŻY, PL.KOŚCIUSZKI 18



Zanim Wojciech Kuczok okazał się interesującym rozmówcą, doprowadził prowadzącą na skraj załamania nerwowego. Nie odbierał telefonu, a wypełniona po brzegi przepiękna sala tomaszowskiej biblioteki zaczynała się wypełniać frustracją: „Gdzie autor?”. Co bardziej wrażliwi na punkcie swojego wolnego czasu, zaczęli wychodzić.

W dniu spotkania pisarz zdążył opublikować w internecie krytyczny felieton o kibolach, odwiedzić TVN w związku z tym tekstem i zwiedzić Groty w Nagórzycach (stwierdził, że to wyjątkowy obiekt).
Spóźnienie nie było spowodowane staniem w korku - wszystkiemu winny adres „Pl.Kościuszki 18”. Numer 18 stał się przyczyną „haniebnej pomyłki”, godzina 16 zmieniła się w 18.

Spotkanie zostało uratowane i autor zrobił wszystko, by zniecierpliwienie słuchaczy zmienić w radość obcowania z literaturą. Były fragmenty nowej książki o roboczym tytule „Skazany na włóczęgę”, gdzie zebrane zostały relacje z podróży „nad ziemię” i „pod ziemię”. Tam – jak sam stwierdził – znajduje mistyczne uniesienia, których nigdy nie przeżył w Kościele.  Przyznam, że w tych „świeżych” fragmentach odczytanych z laptopa, brakowało mi jego charakterystycznego stylu. Skojarzyło mi się to od razu ze Stasiukowym „Jadąc do Babadag”.

Były opowieści o wielkiej pasji - odkrywaniu jaskiń. „Niedawno dokonałem dużego odkrycia. Najłatwiej to zrobić przy temperaturze minus piętnaście. Wszędzie śnieg, a wokół wejścia do jaskini - wyziew ciepłego powietrza, zielone paprotki...” Zaskoczyło mnie wyznanie: „Literatura nie jest najważniejsza, bardziej czuję się właśnie speleologiem”. Widać było też błysk w oku, gdy prowadząca spytała o piłkę nożną, Ruch Chorzów i nasze „wyjście z grupy” ne Euro. „Ktoś, kto źle się wyraża o kibicowaniu, ma u mnie punkty ujemne” – powiedział groźnie.
Było o kryzysie twórczym: „Gnój się napisał sam, za to „Spiski” napisałem ja, żmudnie, zdanie po zdaniu.” Było o niezwykłej metodzie twórczej: „Dopiero jak napiszę dwie strony książki, mogę coś zjeść.” i dość samokrytycznie o filmie „Senność”, że nie potrafi go obejrzeć w całości.

Osobiście najciekawszy był moment, w którym autor odniósł się do tego, że został przedstawiony jako poeta. "Nie czuję się poetą, w ogóle słowo brzmi dla mnie źle." Porównał poezję do opery, wskazał na jej sztuczność, na dziwną konieczność wbicia się w formę.
Jako „pieśniarz operowy” odpowiedziałem, że w „Gnoju”, albo w książce przyjaciela autora - Radosława Kobierskiego „Harar” (jest tam blurb Wojciecha Kuczoka), jest mnóstwo poezji. Proza bez poetyckiego pierwiastka jest tylko „muzyką z Radia Zet”, papką, turystycznym folderem. To właśnie taka forma literacka, poetyzowanie – czyni z prozy Wojciecha Kuczoka literaturę dobrej jakości.
Otworzyłem ulubioną książkę na chybił trafił i oto frazy godne poety:

No to śmierć go złapała za słowo i przytrzymała, zbyt mocno, by mógł zaprotestować, i poprowadziła go do tańca, w tango białe i zimne jak kość.”

„Ustawiałem się w cudzym świetle jak zbieg przyłapany przez reflektory służb granicznych, kiedy nie wiedząc jeszcze, po której stronie wpadł, powtarza we wszystkich znanych mu językach słowo „azyl”.”

„Teraz ziewam. Kiedy tylko otworzę usta, ziewam; ziewam w nocy, ziewam w dzień, ziewam przez sen, w którym jestem krzyżem rozstajnym, toczonym przez drewnojady. Byłem, już mnie nie ma.”

Panie Wojciechu, nie kruszmy kopii: dobrą prozę od poezji dzieli kilka enterów.



Ballady i Romanse oraz Stasiuk z Gwarancjami Kultury

W dwóch interesujących mnie kategoriach Gwarancje Kultury zdobył zespół sióstr Wrońskich: Ballady i Romanse ( za "Zapomnij"; o tej płycie pisałem na blogu - bardzo się cieszę, że została nagrodzona) oraz Andrzej Stasiuk za "Grochów".
Na uroczystości obecna była tylko jedna z sióstr - wyraźnie zaskoczona nagrodą skomentowała: "Gdybym wiedziała, lepiej bym się ubrała". Stasiuk - weteran różnych nagród odbierając nagrodę spytał tylko "czy mogę już pójść?". Uroczystość na żywo transmitowała wczoraj TVP Kultura. Fot: Ballady i Romanse;  

niedziela, 22 kwietnia 2012

Wojciech Kuczok w Tomaszowie

W poniedziałek w MBP na pl.Kościuszki odbędzie się spotkanie autorskie z Wojciechem Kuczokiem - autorem takich książek jak "Gnój", "Senność" czy "Spiski". Ja tam na pewno będę.

sobota, 21 kwietnia 2012

Zasypcie piaskiem i polejcie wodą ogniska

KONCERT ZESPOŁU BABU KRÓL PROMUJĄCY PŁYTĘ "STED"; OK TKACZ, TOMASZÓW MAZOWIECKI 20.04.2012

Po świetnych koncertach Lao Che i Julii Marcell - koncert duetu Bajzel & Budyń dostarczył mi i licznej tomaszowskiej widowni wrażeń, które trudno opisać. Żywioł Budynia, jego wokalne mistrzostwo, świetny saksofon i charyzma. Gitara Bajzla i teksty kultowego poety: "Co noc / kiedy schodzą do knajp / kolędnicy(...) Arlekin paznokcie gryzie do krwi". Dwóch genialnych muzyków: gitara, saksofon i pudełko z efektami. Poezja śpiewana? Zasypcie piaskiem i polejcie wodą wszystkie ogniska, przy których brzdąkano piosenki Stachury. Odtąd niech brzmią tylko w szalonych intrepretacjach zespołu Babu Król.
Biała lokomotywa, metafora sił witalnych, w piątkowy wieczór wyłoniła się z chaosu, żywa zjawa, istny cud, boska siła. Pojeździła po moich żebrach. Niech sobie istnieje marność, ja wrzucam czarny węgiel do białego pieca.



piątek, 20 kwietnia 2012

Szymborska mówi "Wystarczy"



Dziś premiera tomu "Wystarczy", który zawiera 13 ukończonych przez Wisławę Szymborską wierszy ułożonych zgodnie z chronologią powstawania. Niektóre były już publikowane w prasie. Tomik zostanie opatrzony posłowiem Ryszarda Krynickiego, znajdą się w nim m.in.fragmenty niedokończonych wierszy.


Jesienią ukaże się wersja z płytą, na której wiersze przeczyta Anna Polony.
Oto jeden z wierszy:

SĄ TACY, KTÓRZY

Są tacy, którzy sprawniej wykonują życie.
Mają w sobie i wokół siebie porządek.
Na wszystko sposób i słuszną odpowiedź.

Odgadują od razu kto kogo, kto z kim,
w jakim celu, którędy.

Przybijają pieczątki do jedynych prawd,
wrzucają do niszczarek fakty niepotrzebne,
a osoby nieznane
do z góry przeznaczonych im segregatorów.

Myślą tyle, co warto,
ani chwilę dłużej,
bo za tą chwilą czai się wątpliwość.

A kiedy z bytu dostaną zwolnienie,
opuszczają placówkę
wskazanymi drzwiami.

Czasami im zazdroszczę
- na szczęście to mija.

środa, 18 kwietnia 2012

Dana mi ruda nać, ruda dola

COMA - COMA [Czerwony album]; 2011

Zapadam w Comę, po dawkę czadu, patosu, humoru, po dobre słowo. Po przekonanie, że rock daje siłę.
"Słowa są jak tłuste ryby / Otwierają pyski, nie mówią nic", ale razem z muzyką nagle  zaczynają znaczyć. Rogucki jest świetnym melodykiem, frontmanem z charyzmą, umie sprawić, że "rodzi się moc".

Podoba mi się jego solowy album "Loki", eklektyczny, urozmaicony, wariacki. Podśpiewuję "Nie mogę się zatrzymać", śmieję się z jajcarskich fraz "na jednej scenie z Marylą i Feelem (...) Chłopaki z Kombii ściskają mi rączki", kontempluję poetycki przekaz (cytaty z Wojaczka).

„Czerwona Coma” zaczyna się  „gitarowym łojeniem” z Kornowym basem ("Białe krowy"). Na podobnych patentach oparte są: ciekawe tekstowo - o porażce niecierpliwych męskich zalotów do religijnej dziewczyny "La Mala Education" i brutalna historia ratowania dziewczyny przed złą miłością - "Angela". Pomiędzy nimi jest jeszcze popowy singiel "Na pół". Te utwory są w porządku, ale to dopiero od "Deszczowej piosenki" można zacząć cytowanie słów Roguckiego.

Ach, jaki piękny dzień, / Od rana pada deszcz, / Limanowskiego, Łódź, / Kałuże, chlup, / Tu można dostać w dziób.
Ach, jaki piękny dzień, / Rozmyty deszczem sen, / Zalane gęby na Fabrycznym / Cieszą się / Witając mnie.
Dokąd płynie miasto moich snów? / Dokąd płynie niekochana Łódź? / Dokąd płynie odrapany wrak? / Czy długo tak?
Mieszkałem w Łodzi pięć lat. Łódź dla mnie to wszystko w jednym: i zakochanie – „Marooned” Pink Floyd odtworzony przy Siódemkach, i jednocześnie złość, na ludzi z wielkich blokowisk - uśpionych, nieżywych. Na spotkaniach literackich dziesięć osób - w mieście ponad 700 tysięcznym! "Niech moje miasto o tym wie, / Że kocham je / Jak dziecko złe."
"Gwiazdozbiory" to udana satyra na telewizyjne show typu Idol, You Can Dance, itp.
"Fiknął w górze kozła jak małpa / Baba z brodą wyje jak pies, / Chłopczyk wsadził rękę do gardła, / Wyślij na mnie swój esemes."
Dobry hipertrofijny styl ma snujące się, wizyjne "0RH+", z patetycznie piękną recytacją.
"Moja zmieszana krew, / Zmieszana z twoją na wiek, / Oto moja milcząca krew, / W nią wpisany mój kres,"
Smakowite "W chorym sadzie" - metafora ogrodu służy tu do opisu grzesznej ludzkiej natury. Fajna puenta: "Na wszelki wypadek postawię znak w powietrzu".
"Woda leży pod powierzchnią" – ma uzależniający refren.
Pieśń "Rudy" uważam za genialną. Te dwa wersy na jednym oddechu we zwrotce, to "Rany! Ratuj" w refrenie i ta coda z niezrozumiałą w pierwszej chwili frazą; jakaż aliteracja!
"Da, da, da dana mi ruda nać / Dola ruda. / Ruda dola."
Ja sobie to podśpiewuję, niezgodnie z intencją autora, jako komentarz polityczny.
"Los cebula i krokodyle łzy" – zasłużenie stała się przebojem. Świetny teledysk! A komu nie jest dziś potrzebny podnośnik z doła?  "To, że galaktyczny podmuch zniszczy cywilizację / to nie jest dostateczny powód, by wybuchać płaczem." Ach jak pięknie wyglądają te opuszczone wesołe miasteczka.
"Jutro" - przynosi odpowiedź na pytanie o sens pisania. "Lecz cóż gdyby nie wiersz, mimo jego marnej trwałości. Ile byłoby mnie?" Słucham i już nie rozpadam się na kawałki.
Częstuję się frazą "Nagłe objawienia - Bursa, Miłosz, Lem / Jutro nie zostanie po nich cień". Wszyscy znikniemy- to prawda, ale z Comą na ustach.

wtorek, 17 kwietnia 2012

Nominacje do Nagrody Silesius 2012

W poniedziałek 16. kwietnia ogłoszono nominacje do Nagród Silesius. Dla mnie wielka radość: tomaszowianin - Tomasz Bąk znalazł się wśród nominowanych! 
Nie wyróżniono  m.in.: łódzkich poetów: Przemysława Owczarka, Przemysława Dakowicza, Macieja Roberta, Roberta Miniaka i Rafała Gawina. Nie ma też książek: Łukasza Jarosza, Radosława Kobierskiego, Romana Honeta, Szczepana Kopyta, Teresy Radziewicz czy Marcina Badury.

Oto werdykt:
Nominacje do "Nagrody Silesius 2012 Książka roku"

Trzy książki wrocławskiego Biura Literackiego, trzy poznańskiego WBPiCAK i jedna krakowskiego EMG:
Jacek Bierut „Frak człowieka”, Konrad Góra „Pokój widzeń”, Edward Pasewicz „Pałacyk Bertolda Brechta”, Marta Podgórnik „Rezydencja Surykatek”, Joanna Roszak „Wewe”, Marcin Sendecki „Farsz”,
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki „Imię i Znamię”.

Nominacje do "Nagrody Silesius 2012 Debiut": 
Tomasz Bąk "Kanada" (WBPiCAK),  Paulina Korzeniewska "Usta Vivien Leigh" (Bramasole)
i Karol Bajorowicz "alteracja albo metabasis" (UM w Bielsku-Białej).
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Nagrodę za całokształt otrzymał Marcin Świetlicki. W zeszłym roku w EMG ukazał się zbiór jego wierszy.