
niedziela, 25 października 2015
Nagroda Conrada dla Liliany Hermetz - autorki "Alicyjki"

sobota, 24 października 2015
Roman Honet i Jacek Podsiadło laureatami Nagrody im.W.Szymborskiej

Nagrodzone książki to "Świat był mój" (Biuro Literackie) i "Przez sen" (Ośrodek Brama Grodzka – Teatr NN). Galę transmitowała stacja TVN24.

Roman Honet
Z laudacji: "U Romana Honeta, począwszy od podstawowej antynomii miłości i śmierci, członkowie kapituły dopatrzyli się nawiązania do tradycji baroku i symbolizmu. Już w pierwszym wierszu autor wydaje się podejmować tę tradycję, przeciwstawiając urzeczowionej doczesności śmierci dążenie do sublimacji."
Z laudacji: "U Romana Honeta, począwszy od podstawowej antynomii miłości i śmierci, członkowie kapituły dopatrzyli się nawiązania do tradycji baroku i symbolizmu. Już w pierwszym wierszu autor wydaje się podejmować tę tradycję, przeciwstawiając urzeczowionej doczesności śmierci dążenie do sublimacji."

Jacek Podsiadło
Z laudacji: "Kapituła dostrzegła odwagę sięgnięcia do form retorycznych i wersyfikacyjnych, zdawałoby się od dawna zapomnianych; do rymu i rytmu, który napędza tę poezję. Apologia języka poetyckiego, dowody językowej energii zawierają się w rytmie tworzącego się świata, w zabawie, karuzeli słów wyraża się sens i radość realnego życia, a nie tylko pisania."
Zmarł Zdzisław Jaskuła

Kilka miesięcy temu usłyszałem, że jest ciężko chory. Dziś 24 października zmarł Zdzisław Jaskuła (1951-2015) poeta,
reżyser, animator, społecznik, dyrektor Teatru Nowego im. Kazimierza
Dejmka, wiceprezes Stowarzyszenia Pisarzy Polskich Oddział w Łodzi
przegrał walkę ze śmiertelną chorobą.
Jako poeta debiutował w 1969 na łamach
"Poezji”. W 1984 wydał legendarną "Maszynę do pisania". Uznawany był za
jednego z czołowych przedstawicieli "Nowej Fali". Od roku 1976 roku
związany ze środowiskiem KOR. Człowiek-instytucja. Od lat czynnie
wspierający wiele działań artystycznych w naszym mieście, wspierający
młodych twórców, a także m.in. dyrektor artystyczny Festiwalu Puls
Literatury w Łodzi. Jego rozmowy z Jerzym Jarniewiczem były stałą rubryką w Kwartalniku Artystycznym "Arterie". Wydał zbiory wierszy: Zbieg okoliczności, Dwa poematy, Wieczór autorski i Maszyna do pisania (1984). Zredagował antologię anonimowej poezji stanu wojennego Siekiera, motyka, smok wawelski (1982). Wraz z żoną dał nowe tłumaczenie Tako rzecze Zaratustra Fryderyka Nietzschego (1999). Autor wyboru poezji Gottfrieda Benna Nigdy samotniej i inne wiersze (2011). Był redaktorem działu poetyckiego czasopisma „Tygiel Kultury”.
środa, 21 października 2015
Piękna! Nie opuszczaj jej! Nie opuszczaj!
ŁUKASZ JAROSZ „Kardonia i Faber”, Biuro Literackie, Wrocław 2015.
Książkę rozpoczyna
fragment „Baśni” Andersena o tym, że marzeniem Małej Syrenki
była nieśmiertelna dusza. Po śmierci wszystkie syreny zmieniają
się w pianę morską i nie mają nawet grobu tu, pomiędzy bliskimi.
Jeśli śmierć budzi w nas strach, przypomnienie sobie tej baśniowej tęsknoty może być oczyszczające. I nagle ta "shonetyzowana" okładka pięknieje.
Jeśli śmierć budzi w nas strach, przypomnienie sobie tej baśniowej tęsknoty może być oczyszczające. I nagle ta "shonetyzowana" okładka pięknieje.
To ósma książka
Łukasza. Autor od wydania „Somy” w 2006r. wykształcił swój
rozpoznawalny styl. Ciągle z przyjemnością zaglądam do jego książek np. do
„Białego tygodnia”, do „Świata fizycznego”. Zasłużenie doczekał się uznania (Nagroda im.Szymborskiej) i... naśladowców, którzy w surowym, prostym opisie, dostrzegli główny środek wyrazu.
Najpierw wątpliwości. To kolejna
książka pisana w podobny sposób: krótkimi zdaniami, czasem i równoważnikami - np. czy takie otwarcie: "Zimna góra, chłopak z rzeźbioną ciupagą." (s.11) to nie jest czasem literacka łatwizna? Rozpoznaję tu nadmierną egzaltację: "Pisałem, ale to nie była moja ręka, mówiłem, ale nie swoimi ustami." i zbyt duże podobieństwo wierszy do siebie. Fotograficzny opis, skupienie na
szczególe, zwierzęcy albo wiejski rekwizyt. Aż powstaje pokusa, by
ponaśladować autora (pomyśleć - ja też bym tak umiał!).
A jednak po lekturze zostałem przekonany. Wystarczyło mi obrazowanie, w którym Łukasz jest naprawdę dobry. Bez nadmiernej metaforyzacji, bez gier językowych. Prosty zapis przesuwających się kadrów pod powiekami tuż przed zaśnięciem. Albo inaczej: efekt kontemplacji „przeżytego”, pisany na tle zachodu słońca. Powierzany pstrokatemu niebu? Tak. Wszak opisy nieba to w tym tomie bardzo natarczywy motyw.
A jednak po lekturze zostałem przekonany. Wystarczyło mi obrazowanie, w którym Łukasz jest naprawdę dobry. Bez nadmiernej metaforyzacji, bez gier językowych. Prosty zapis przesuwających się kadrów pod powiekami tuż przed zaśnięciem. Albo inaczej: efekt kontemplacji „przeżytego”, pisany na tle zachodu słońca. Powierzany pstrokatemu niebu? Tak. Wszak opisy nieba to w tym tomie bardzo natarczywy motyw.
To tom o śmierci. Najczęstszy
poetycki temat. Marność. Pierwszy kadr - popiół, w który zmienia się nasza
przygoda, nasze uniesienie, zostaje nam - resztka prądu w radio,
zasikiwanie ogniska, czaszki, robaki... Przepracowanie tematu prowadzi do wyparcia się strachu, wzięcia go za dobrą monetę: "Niebo ma kolor psiego podniebienia", "Z otwartymi ustami patrzę w światło lampy, słucham jak w ustach piszczy wiertło. Rurka aparatu siorbie gorzką ślinę". Przewartościowanie: "Nie jestem sobie potrzebny, naplułem na patyk i rzuciłem psu." Kto nas olśni jak nie pijak obok podpartego pustakami domu: "Piękna! Nie opuszczaj jej! Nie opuszczaj jej!"
Bardzo cenię sobie
puenty Jarosza: kręcenie kluczem w otwartych drzwiach (s.43), twarde kolano na plecach (s.57). Jest w tym
wizyjność, epifania. Piękny jest wiersz
„Królestwa” z frazą „Potem spisałem tę miłość,
przestały mnie bawić żarty, że ktoś przewraca się na skórze
owocu lub ruchomej bieżni.” i „wróciłem,
rozdarłem krzaki, by wyjść na łąkę, na której stały topola i
zamek.”
Niebo
połykające naszą absurdalność, cały nasz teatrzyk codzienności.
Łopata w kształcie serca. Wizyta w szpitalu, w którym „Tamten
kisi się w brudnych betach, ten wciąż wkłada sobie monety w usta,
wciska dzwonek na pomoc.” Obcy własny oddech „jak
ostrzenie kosy lub noża”. Ale i to, że „na tle ściany
miesza się zimne i ciepłe powietrze”. Że jest duch, coś więcej, dużo więcej niż nam się wydaje.
Subskrybuj:
Posty (Atom)