niedziela, 24 marca 2024

Nad dachami policyjnych komend

 Nanga "Sport, wojna i miłość", Mystic Production, 2023


Głos wokalistki - Magdy Dubrowskiej jest oryginalny i niepodrabialny - chrypka i charyzma! Muzycznie 10/10 - nie jest to dziwne - skoro to muzycy z  Lao Che - Maciej Dzierżanowski, Karol Gola i Filip Różański. Brzmienie perkusji, cudne! „Sport, wojna i miłość” to drugi album studyjny - moje odkrycie!

A teksty są świetne, pełne językowego wariactwa. I czułość, czułość! Ta czułość dwóch piosenek "Jesień w Pekinie" i "Wyjeżdżamy", kazała mi napisać o tej płycie. Bo dawno się nie rozkleiłem, tak jak przy nich.

Najpierw jednak o przebojowym "Alercie". Piosenka "Alert" to mistrzostwo świata. I tańczyć do tego się da, zanurzać się w ten surreal z satysfakcją! Świetny klimat, fajny rysunkowy teledysk w klimacie "Oto Szadoki" :) Genialny tekst! Rytmiczny, dowcipny. Ziszczająca się katastrofa klimatyczna zamiast upragnionego SMS-a od partnera i wielka potęga wyobraźni: "Zalało już pół miasta / pod wodą płyną auta / Wszędzie korozja / Wyją syreny / W wodorostach wiją się ławice / Plastikowych słomek / Nad dachami policyjnych komend" . Niezwykłe zbitki znaczeń, brzmień - i do tego rewelacyjny bit: "Sumy z wąsami / Prosto od barbera / suną nocami na zimnej fali nieba" albo "Czekam na sygnał od ciebie / choć jeden SMS, a dostaję same / alerty RCB". Klasyka!  

Teraz o "Wyjeżdżamy", o kilogramach smutku. Wizualizuję sobie uchodźców z normalności, którzy złapali co się da w walizkę i są skazani na czyjąś łaskę lub niełaskę. Przewierca mnie to "Znowu wyjeżdżamy, znowu z walizkami / Między peronami, niepozapinani", i dalej: "Sztuczne palmy i brudne dworce, wyjeżdżamy / Z walizkami, gramofonami, wyjeżdżamy / Ciepła cola i zimne noce, wyjeżdżamy/ Z problemami, powerbankami, wyjeżdżamy". Wizyjne, przejmujące. Czuję empatię do wszystkich zostawionych, wystawionych.

Zachwycam się również utworem "Jesień w Pekinie".
Pełny bólu po utracie bliskiej osoby, zanurzony w fantasmagorii, pełny literackich kontekstów (nieznany mi bliżej Vian - stąd absurdalne budowanie kolei na pustyni, czy rosyjski poeta Jesienin), ciekawych fraz jak z dziecięcej wyobraźni: "z pianina spadły liście/ zaczyna się jak w tym śnie"; "może mieszkasz w Pekinie i akurat jest jesień / może jedziesz po pustyni koleją / albo siedzisz w tym swoim lesie / w tych swoich kniejach". Do wielokrotnych odtworzeń!

Odlotowy jest "Pomelo" - od razu wpadający w ucho. Z super partią fletu (jakby Ciechowski z pasją podgrywał). Taka żonglerka słowem, fajne skojarzenia, brzmienia, a wszystko fajnie buja!

"Cyberelfy" - odpowiedź na "Automaty" zespołu Klan (kultowego dla mnie zespołu niedawno zmarłego Marka Ałaszewskiego). Pięknie oddano tu mroczny świat człowieka, który od realu woli bezpieczny świat postów i lajków ("jak mi dobrze w tej chmurze, chcę tu być jak najdłużej, wreszcie jestem wiralem, jak wspaniale!")

W luzackiej "Piosence o miłych rzeczach" jest niezły zestaw ulubionych gadżetów, są też cytaty z Maanamu, Paktofoniki, wymieniona jest Grażyna Łobaszewska (ta pani ma podobny kawał głosu!). Fajnie brzmi fraza: "I jak nośniki fizyczne / rośliny w doniczce i stare komedie romantyczne" i trudno się nie uśmiechnąć przy "popijaniu lentilków kofolą" albo "I jak kłócimy się klopsztanga czy trzepak".

Sporo jest melancholii. W "Kiedy była niedziela" - tęskni się za niewinną kradziochą wiśni z sadów i plucie pestkami. A w "Scottie Pippen" w odjechany sposób autorka wyznaje miłość do koszykarza Chicago Bulls. Zgrabne to, rytmiczne, ujmujące beztroską. Zdaje się, że popełniłem podobną muzyczną tęsknotkę - u mnie "Piątek - wiadomo, to było granie. Pippen i Kukoć byli w moim składzie."

Słabsze są: "Benzyna i masło" - troszkę chyba za bardzo zwariowana i "Krokodyl" - odrobinę zbyt mroczny odlot.

Niemniej płyta zachwyca, wciąż ją zapętlam i podziwiam - chrypkę, czułość i swobodę pisania tekstów! Wielki szacun, chcę więcej!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz