niedziela, 2 maja 2010

Mój wiersz tygodnia (16)

Autor: Piotr Gajda




Jerzy Jarniewicz, to niezwykle dla mnie ważny poeta, tłumacz, krytyk literacki i persona. Pomimo dzielącej nas kilkuletniej różnicy wieku, słuchamy tej samej muzyki, a to cementuje pokoleniowo. W jednym z jego wierszy, Cohen w 1999 roku ma 65 lat, on sam osiągnie ten wiek w roku 2023 – natomiast ja w osiem lat później.

Z Jerzym Jarniewiczem "poznaliśmy się" w niecodziennych okolicznościach a mianowicie, kiedy stojąc obok siebie oddawaliśmy mocz do sąsiednich pisuarów w łódzkim pubie „Jazzga” na Piotrkowskiej, gdzie odbywała się kolejna edycja OKP im. W. Sułkowskiego i Turniej Jednego Wiersza. Wówczas to, ekstatycznie wzdychając wyznałem mu, że wiersz o Marianne Faithfull jego autorstwa, to według mnie „zajebioza”. Do dziś nie wiem, czy to wyznanie miało wpływ na końcowy werdykt wspomnianego TJW, w którym Jerzy Jarniewicz był członkiem jury, a ja otrzymałem jedną z nagród.

Jerzy Jarniewicz to także tłumacz literatury – dla mnie subiektywnie, zwłaszcza Philipa Rotha.

To także krytyk i poeta, który zechciał „zaanonsować” mój debiut – co zauważył m.in. Krzysztof Kuczkowski w „toposowej” recenzji książek Roberta Miniaka, Michała Murowanieckiego i mojej, pisząc w niej, iż do literatury „wprowadzają (nas), nie szczędząc przychylnych komentarzy, nieprzeciętni autorzy. Gajdę Jerzy Jarniewicz, Miniaka Wojciech Kass, Murowanieckiego – Karol Maliszewski”.

Ponieważ „blurb” Jerzego Jarniewicza zamieszczony na okładce „Hostelu” jest dla mnie niezwykle korzystny, z premedytacją zacytuję go w całości: „Hostel, dom oferujący gościnę, sugeruje do końca nie przezwyciężoną obcość, jaka nas w jego wnętrzach czeka, przypominając także o doraźności naszego w nim pobytu. Nic więc dziwnego, że z wierszy Piotra Gajdy wyłaniają się liczne, sugestywne obrazy takiego właśnie nieoswojonego domostwa, które wykluczając, jednocześnie nas w sobie zamyka, gdy za oknami mocą słów powołany zostaje do życia świat nieograniczony, podległy nieustannym przemianom. To wiersze zdolne do nagłych, imponujących przeskoków wyobraźni, choć precyzyjne, klarowne i skupione. Przekonują siłą obrazów, w których rozpoznawalna, często zdegradowana rzeczywistość ulega zaskakującym przemieszczeniom. Hostel to uważnie skomponowany, niebanalny debiut

Jerzy Jarniewicz, to jak już wspomniałem, niezwykle ważna persona. Sami widzicie, o ile byłbym bez niego uboższy …

Jerzy Jarniewicz

Paszport Nansena

Kto ci powiedział, kiedy i w jakim języku,
że mówisz obcym językiem? Hiszpanka
z Katalonii? A może ten Anglik sprzedający
zimne ognie na placu w Edynburgu? Nie odchodź,
nie będziemy niczego tłumaczyć. Powiedziałbym
po kanadyjsku, że za wcześnie, lecz widzę
kroplę nad twoją brwią, która natychmiast
mobilizuje mi język. Anik. Mówmy więc
jak bezpaństwowcy: w słowniku mamy przecież
flamandzkie pocałunki, uszczypnięcia po baskijsku,
waloński szept od ucha do ucha. Lost in translation?
Przyzywasz moje imię głoskami, których nie umiem
wymówić, z cudzych głosek zestawiam ciebie i nazywam.
Je t’ embrasse. I tak zostanie. Przegnałem stąd tłumaczy.
Jesteśmy blisko – dopóki wzajem obcy,
jak drzewo i ziemia, źrenica i horyzont, cisza i słowo,
ja, które w końcu spotkało się z ja.

* Jerzy Jarniewicz - urodzony w 1958, poeta, tłumacz, krytyk. Wykłada współczesną literaturę angielską na uniwersytetach w Łodzi i Warszawie; jest członkiem zespołu redakcyjnego "Literatury na Świecie". Jako krytyk stale współpracuje m.in. z "Gazetą Wyborczą", "Tygodnikiem Powszechnym" i "Tyglem Kultury", a także z pismami brytyjskimi. Opublikował kilka tomów poetyckich: Korytarze (1984), Rzeczy oczywistość (1992), Rozmowa będzie możliwa (1993), Są rzeczy, których nie ma (1995), Niepoznaki (2000), Po śladach (2000), Dowód z tożsamości (2003), Oranżada (2005),Skądinąd (2007), Makijaż (2009), a także m.in. tomy szkiców literackich - Lista obecności. Szkice o dwudziestowiecznej prozie brytyjskiej i irlandzkiej (2000), W brzuchu wieloryba. Szkice o dwudziestowiecznej poezji brytyjskiej i irlandzkiej (2001), Od pieśni do skowytu. Szkice o poetach amerykańskich. (2008). Na zdjęciu: Jerzy Jarniewicz (w czerwonej koszulce) - "Jazzga" 2007.

Z krwi i kości

Autor: Piotr Gajda

Czesław Markiewicz „Majuskuły”, Wydawnictwo „Miniatura” Kraków, 2009.


„tadeusz różewicz wychodzi do pracy
wsiada do tramwaju
nie rozpoznaje w pryszczatych twarzach chłopców
własnych rysów”

Tymi oto frazami zaczynają się „Majuskuły” Czesława Markiewicza. Zaś kończą się słowami:

„stary poeta miał dwadzieścia cztery lata. i ocalał”

Majuskuła, to każda z wielkich liter alfabetu. I wszystko się zgadza, albowiem najnowsza propozycja poetycka Czesława Markiewicza jest książką o literaturze pisanej majuskułą (z wielkiej litery). Jej karty zasiedlają wybitne i ważne dla autora postaci, z których Tadeusz Różewicz zajmuje jedno z najważniejszych miejsc, otwierając przy okazji ich barwny poczet. Warto wymienić i innych: Olgę Tokarczuk, Halinę Poświatowską, Ryszarda Milczewskiego-Bruno, Rafała Wojaczka, Tadeusza Siejaka, Andrzeja Bursę, Adama Zagajewskiego, Edward Stachurę, ale i Pana Cogito, i inne wcale nieoczywiste figury, choćby Joe Alexa, Józefa Skrzeka, Alberta Einsteina, czy Jima Morrisona.

Podstawowe pytanie, które należy sobie postawić podczas lektury „Majuskuł” polega na jednoczesnym udzieleniu na nie odpowiedzi: czy książka Markiewicza jest książką o „życiu w literaturze”, poetycką transkrypcją konkretnych biografii, czy też o „życiu literaturą”, a więc o doświadczaniu i odbiorze słowa, o jego wpływie na własną z kolei twórczość? Jedno jest pewne: „Majuskuły”, to swoista sublimacja - bezpośrednie przejście od pisania o „życiopisaniu” do osobistego, „namacalnego” uczestnictwa w literaturze – a więc chęci oznaczenia jej swoim indywidualnym piętnem i odnalezienia osobistego punktu odniesienia. Taktyka, jaką wybrał Czesław Markiewicz w swoich „wierszach-esejach” opiera się na swoistej demistyfikacji przenikających się wątków: faktograficznych z mistycyzującymi, jak w wierszu-epigramacie „Joe Alex tłumaczy”:

„Podwójne życie Alicji nie jest
pospolitą zdradą.

Lustro nie służy
do żadnego dialogu.

Cała Odyseja to wyznanie Molly:
Leopoldzie jestem wierna.

Królik jest Freudem
Freud jest królikiem”.

Niemniej nie jest to jedyna, właściwa odpowiedź. O czym jeszcze są „Majuskuły” możemy przekonać się w „Omijaj Rovigo”, w którym autor zapisał:

„nikt już nawet nie potrafi postawić herbertowi jednego
przecinka. wbić kropkę między oczy –

trzeba mu przecież przetrącić rękę. tę
której papilarnie najczęściej nadużywa. w miejscu
najczulszym. to nie jest elegijnie wskazującym;
dokładnie dwa równoleżniki od łokcia…”

Stąd „Majuskuły” opowiadają także i o tym, że nie można, nie wolno ustawiać literatury na naprędce wznoszonych cokołach, że zawsze powinien jej towarzyszyć prosty kontekst – jesteśmy z krwi i kości / nasze wiersze są z krwi kości. Nie bez przyczyny Markiewicz na zakończenie swojego wiersza wkłada w usta Zbigniewa Herberta cytat z niego samego:

„wytłumacz to innym
miałem wspaniałe życie

cierpiałem”

W innym swoim tekście, zasiedlonym z kolei przez figurę Ryszarda Milczewskiego-Bruno, poeta pisze:

„postaw piwo – będę opowiadał…”

„…moja historia – jak ostatnie westchnienie
jeśli mówię że kłamię – to licha metafora

miewam się dobrze
tylko czas wywiewa ze mnie nadzieję
kiedy wspinam się zbyt nachalnie na tutejsze wzgórze
zwykle zakwitam przed świtem
i nie wiem jak pachnie na przykład chińska róża…”

„…po podłodze walają się kawałki potłuczonych tablic

nie wiem
co jest istotą

opowiadam
a piwo stoi.”

Co więc jest „istotą”, pytam retorycznie za Czesławem Markiewiczem? Może to, na co sam wskazuje w „Wojnie z czasem i przestrzenią, pod białą flagą” – nieustanne przenikanie się biografii i twórczości oraz odczuwalna wszechobecność literatury w życiu każdego twórcy. Uważne wsłuchiwanie się w słowa innych, ale i nieustanne mówienie o sobie. Markiewicz twierdzi (i przyznaję mu rację), że ze zrozumienia powyższego wynika odpowiedź, jak skonfrontować samego siebie - obojętnie: „z literaturą”, albo „w literaturze” - i precyzyjnie to notuje:

„Tadeusz Siejak nie ma już nic do powiedzenia.
Wszystko, co miał do powiedzenia, przeczytali inni…”.

„…Na pewno się nie poddam,
skoro i tak przeżyłam Tadeusza Siejaka –
szepce Dorota Masłowska.

Klubowy rave zakłóca chichot ledwo co obnażonych dziewcząt.
W toalecie chłopiec opuszcza dresy, ukradkiem zaciąga się papierosem.
Kaszle.
Wyrywa kartkę z książki.
Nie wie, że próbuje się z Tadeuszem Siejakiem”.

Nawet, jeśli „Majuskuły” są w całości konotacją literacką i opowiadają przede wszystkim o Czesławie Markiewiczu – prozaiku i poecie - o jego literackich bohaterach lub oponentach, z którymi przez lata obcował, rozmawiał, kłócił się, zwierzał się im, kochał i nienawidził (ale nigdy nie pozostał wobec nich obojętny), aż „został lirycznym więźniem sumienia w obozie koncentracyjnym (literatury?)”, to są też niezwykle wyrazistym „esejem” na temat literatury, w którym myśl przewodnią stanowi człowiek i jego nie tylko wyłącznie literacka kondycja.

środa, 28 kwietnia 2010

Święta


Tomasz Bąk


Patryk Dziczek

Paulina Danecka

Mariusz Szybko

Maciek Kotłowski


Magdalena Łasińska-Kowara, Patryk i Wojtek

"Nieformalnie" -Przemysław Dakowicz "unplugged"


Jagienka Kass

Mariusz W. Łapiński i Patryk

Jury

"Nieformalnie" -Artur Nowaczewski


"Nieformalnie" - Jakub Noga, Kotłowski, Gajda

Hotel "Joseph Conrad"

W "jądrze ciemności" - Krzysztof Kuczkowski i Paweł Szydeł

Nowaczewski, Noga, Kotłowski i Bąk - 3.30


Nowaczewski, Noga, Kotłowski, Gajda - godz. 4.00

Poranek - gęś, którą teraz wypasa Wojciech Kass


Pranie, od lewej: "Wielki poeta" i "Niewielki poeta"

Pranie, ognisko


Szwarc, Więcek, wiersz...

Tomasz Bąk


Karolina Sałdecka - foto: PDK

Małgorzata Lebda

Od góry: So Cool Band, Kamil Wasicki - "moje małe gwiazdy festiwalu"
















Autor: Piotr Gajda

Festiwal „Pisz i Śpiewaj Poezję” – VII Spotkania Laureatów Ogólnopolskich Konkursów Poetyckich i Poezji Śpiewanej, Pisz-Pranie 21.04.-25.04.2010 r.

"Pisz - Miasto położone na skraju Puszczy Piskiej w południowo-wschodniej części Krainy Wielkich Jezior Mazurskich, nad jeziorem Roś i rzeką Pisą, wypływającą z tegoż jeziora. Pisz jest najważniejszym miastem regionu. Jego nazwa jest pochodzenia pruskiego i wywodzi się od wyrazu "pisa", co oznaczało "bagno". Mieszkańcy przyjęli tę nazwę od wypływającej z jeziora Roś rzeki o bagnistych brzegach".

"Na Festiwal „Pisz i Śpiewaj Poezję” zapraszani są laureaci ogólnopolskich konkursów poetyckich i poezji śpiewanej. W jednym miejscu – w Piszu – będzie można usłyszeń i zobaczyć wspaniałych twórców, którzy w ogólnopolskich zmaganiach dowiedli, że ich wiersze i muzyka są piękne i warte zasłuchania…Festiwal to czas koncertów, prezentacji, ale także czas spotkań i wymiany myśli.
Festiwal "Pisz i Śpiewaj Poezję" to doskonała okazja do doskonalenia swoich umiejętności poetyckich i muzycznych. Podczas Festiwalu odbywają się warsztaty prowadzone przez znakomitych poetów i muzyków. Przez trzy dni służą oni swoim doświadczeniem i radą. W tym roku warsztaty poprowadzą Krzysztof Kuczkowski, Artur Nowaczewski, Przemysław Dakowicz oraz Piotr Selim".

"Tegorocznymi laureatami/gośćmi festiwalu byli: Poezja – Małgorzata Lebda, Karolina Sałdecka, Tomasz Bąk, Maciej Kotłowski/ Kuba Noga, Piotr Gajda. Poezja Śpiewana – Basia Beuth, Łukasz Jemioła, Kamil Wasicki, So Cool Band, Pif Paf. Gwiazdy – Katarzyna Groniec, Renata Przemyk, Elżbieta Adamiak, Grupa „Pod Budą”oraz Yaga Kowalik, A’navim, Daniel Gałązka z zespołem, Wędrowny Kabaret Liryczny".

"W dniu 22 kwietnia 2010 r. w Kawiarence Okazjonalnej Piskiego Domu Kultury w Piszu odbył się IV Otwarty Turniej Jednego Wiersza o Srebrną Monetę K.I. Gałczyńskiego, w którym udział wzięło dwunastu poetów. Komisja w składzie: Krzysztof Kuczkowski, Artur Nowaczewski, Hanna Lewandowska, Przemysław Dakowicz, Szymon Szwarc pod przewodnictwem Wojciecha Kassa postanowiła przyznać Srebrną Monetę K. I. Gałczyńskiego dla Magdaleny Łasińskiej-Kowara. Natomiast nagrodę specjalną „Struna Światła Zbigniewa Herberta” przyznano Piotrowi Gajdzie. Nagroda specjalna została ufundowana przez Dyrektora Centrum Kultury „Dwór Artusa” w Toruniu - Marka Pijanowskiego. W jego imieniu nagrodę wręczył Szymon Szwarc. Komisja przyznała także równorzędne wyróżnienia dla: Tomasza Bąka i Mariusza Szybko. „Nagrodę publiczności” zdobył Mariusz Wojciech Łapiński, który to wygrał jednym głosem z wierszem Patryka Dziczka. Nagrody i wyróżnienia wręczali laureatom Jan Alicki, Burmistrz Pisza i Wojciech Kass, Dyrektor Muzeum K. I. Gałczyńskiego w Praniu".

Tyle na temat Spotkań Laureatów Ogólnopolskich Konkursów Poetyckich i Poezji Śpiewanej „Pisz i Śpiewaj Poezję” w Piszu znalazłem w necie. Lecz jak do tej pory wciąż nie odnalazłem w sobie właściwego dystansu do tych kilku spędzonych tam dni. Jeszcze „nie wyhamowałem" i utrzymując „festiwalową” prędkość 180 km/h wbiłem się w „mój dzień powszedni”. Oj, to boli!

Jak często zdarza się Wam, że w jednym miejscu i w jednym czasie spotykacie fantastycznych ludzi – jak mawia Wojciech Kass - „bryłę ludzką”, która pulsuje tym samym rytmem co i to, z czego zrobieni i Wy jesteście? Z całą pewnością nieczęsto, stąd takie spotkania należy określać mianem „święta” i celebrować je w pamięci do końca swoich dni, a więc do końca świata.

Jakim celnym określeniem można nazwać autobus, który wiezie Was na wycieczkę do Prania – do Jagienki i Wojciecha Kassów – autobusem Prankstersów? A w jego wnętrzu, ale i wszędzie indziej, a ściślej – wszędzie wokół - jak samograj, kakofonia scenek rodzajowych i sytuacyjnych, anegdot, dykteryjek i bon motów. Błyskawicznie obmyślona, hipotetyczna akcja: szlachetna twarz Szymona Szwarca (uderzająco podobna do twarzy Krzysztofa Siwczyka) na bilboardach i hasło: „Nigdy nie czytamy wierszy po alkoholu”, czy celnie spuentowana przez Tomka Bąka informacja, podana przez jedną z Pań organizatorek, że oto dziś, o 14.00 nad Piszem pojawi się piękne słońce – „Oby tylko nie wschodziło zbyt głośno!”.

Hotel „Joseph Conrad”, ze swoim jądrem ciemności…rozmowy, czytanie wierszy w kawiarence Piskiego Domu Kultury do późna w nocy, a potem dalej, do rana w hotelowym barze. W tej sytuacji, symbolicznie „dłuuugi” (jak ocknięcie się po trwającym zaledwie przez chwilę śnie) poemat Artura Nowaczewskiego, a w tle psychodeliczne dźwięki sitaru Kuby Nogi…

Moi Drodzy, Piękni Ludzie – Małgorzato, Karolino, Paulino, Marto, Magdaleno, Rafale, Tomaszu, Krzysztofie, Arturze, Wojciechu, Jagienko, Brunonie, Macieju, Jakubie, Szymonie, Przemysławie, Pawle, Stefanie, Bogdanie, Patryku, Mariuszu i drugi Mariuszu, drugi Wojciechu, i Wy wszyscy, których imion nie zapamiętałem, ale twarze tak – dziękuję Wam za to, że w te dni, mogłem przeglądać się w Waszych czystych jak jeziora oczach.

poniedziałek, 26 kwietnia 2010

Spotkanie z Robertem Rutkowskim

Robertowi Rutkowskiemu udało się wykonać drugie podejście do własnego wieczoru autorskiego (to pierwsze zakłóciła narodowa trauma) promującego jego (trzecią) książkę. Spotkanie z Robertem i z jego „Wyjściem w ciemno” odbędzie się w siedzibie Śródmiejskiego Forum Kultury przy ul. Roosevelta 17 w piątek, 7 maja o godzinie 19.00. Poprowadzi je Maciej Robert. Wstęp wolny, Robert zaprasza!

* Robert Rutkowski (ur. 22 lutego 1978 r. w Łodzi); wydał trzy zbiory wierszy: Niezobowiązujący spacer po cmentarzu (Łódź 2002), Łowienie spod lodu (Rzeszów 2008) oraz Wyjście w ciemno (Łódź 2009). Publikował m.in. w „Akcencie”, „Czasie Kultury”, „Frazie”, „Kresach”, „Odrze” i „Toposie”. Laureat kilku ogólnopolskich konkursów poetyckich. Jego wiersze tłumaczono na angielski i serbski. Mieszka w Łodzi.

niedziela, 25 kwietnia 2010

Spotkanie z Janem Polkowskim

27 kwietnia o godz. 18.00 Poleski Ośrodek Sztuki w Łodzi zaprasza na promocję ostatniego tomu wierszy Jana Polkowskiego pt. „Cantus”, który ukazał się w 2009 roku w wydawnictwie a5 po długoletnim milczeniu poety. Spotkanie z autorem odbywające się w ramach cyklu „Alfabet Literatury” poprowadzi Maciej Robert. Wstęp wolny!

* Jan Polkowski (ur. 10.01.1953), krakowski poeta i wydawca. Debiutował w niezależnym kwartalniku "Zapis" (1978). W latach 70., w czasie studiów na polonistyce UJ był działaczem Studenckiego Komitetu Solidarności. W latach 1978-1980 redagował publikującą poza cenzurą Krakowską Oficynę Studentów. Po wprowadzeniu stanu wojennego 13.12.1981 został internowany. Był założycielem i redaktorem naczelnym wydawanego w drugim obiegu kwartalnika "Arka" (1983–1990). W 1990 zaprzestał publikowania wierszy i został redaktorem i wydawcą dziennika "Czas Krakowski". Ostatnio pełnił funkcję Dyrektora Biura Zarządu TVP S.A. Jest laureatem nagrody Fundacji im. Kościelskich (1983). Wybory jego wierszy ukazały się w językach: angielskim, niemieckim, rosyjskim, czeskim, hindi, francuskim, holenderskim, serbskim i szwedzkim.

Publikacje:

„To nie jest poezja”, Niezależna Oficyna Wydawnicza NOWA,1980
„Oddychaj głęboko”, rysunki Zbylut Grzywacz, Wydawnictwo ABC,1981
„Ogień, z notatek 1982-1983”, Półka Poetów, 1983
„Wiersze 1977-1984”, PULS 1986
„Drzewa”, Oficyna Literacka 1987
„Elegie z Tymowskich Gór i inne wiersze”, Znak, 1990
„Elegie z Tymowskich Gór 1987-1989”, rysunki i grafiki Jerzy Dmitruk, Wydawnictwo Literackie, 2008
„Cantus”, rysunki Jacek Sroka, Wydawnictwo a5, 2009

sobota, 24 kwietnia 2010

Silesius dla Piotra Sommera i 10 nominacji


Autor: Krzysztof Kleszcz


Rozstrzygnięto jedną z kategorii wrocławskiego Silesiusa - Nagrodę za całokształt odbierze Piotr Sommer. Ogłoszono też nominacje w dwóch pozostałych kategoriach. Pierwsze wrażenie to przełamanie dotychczasowej dominacji Biura Literackiego. Nominowane książki pochodzą z aż 10 wydawnictw.
Nie zdobędą nagród m.in: książki Jacka Dehnela "Ekran kontrolny", Magdaleny Bielskiej "Wakacje, widmo", Justyny Bargielskiej "Dwa fiaty", Tadeusza Dąbrowskiego "Czarny kwadrat", Jerzego Jarniewicza "Makijaż", Izabeli Kawczyńskiej "Largo", Przemysława Owczarka "Cyklist" czy Julii Szychowiak "Wspólny język".
Oto pełny werdykt (za: silesius.wroclaw.pl )

Piotr Sommer został laureatem Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej SILESIUS za całokształt pracy twórczej.

W kategorii książka roku nominacje otrzymują:

1.Grzebalski Mariusz, Niepiosenki – Biuro Literackie
2.Konstrat Bartosz, Samochody i krew – Korporacja Ha!art.
3.Matywiecki Piotr, Powietrze i czerń – Wydawnictwo Literackie
4.Netz Feliks, Trzy dni nieśmiertelności – Instytut Mikołowski
5.Polkowski Jan, Cantus – Wydawnictwo a5
6.Sendecki Marcin, 22 – Wojewódzka Biblioteka Publiczna i Centrum Animacji w Poznaniu
7.Świetlicki Marcin, Niskie pobudki – Wydawnictwo EMG


W kategorii debiut roku:

1.Lech Joanna, Zapaść – Oddział Łódzki Stowarzyszenia Pisarzy Polskich
2.Majer Dawid, Księga grawitacji – MAMIKO
3.Mansztajn Jakobe, Wiedeński high life – Stowarzyszenie Artystyczno-Kulturalne „Portret”


Decyzję podjęło jury w składzie:
prof. Jacek Łukasiewicz (przewodniczący), prof. Przemysław Czapliński, Grzegorz Jankowicz, dr Adam Poprawa, prof. Tadeusz Sławek, Justyna Sobolewska, prof. Marian Stala.

czwartek, 22 kwietnia 2010

Piasek, gwiazdy i patos.



Autor: Krzysztof Kleszcz

GAZPACHO „Tick Tock”, 2009

Owszem fajnie posłuchać łobuzerskich melodii, czytać zwariowane żartobliwe teksty poetyckie, połyskujące jak żel na wąsach Giocondy, ale... wybieram Giocondę bez wąsów. Wybieram patos i potęgę klimatu Pink Floyd, powagę wierszy Herberta. Dostałem nawet kiedyś wyrazy współczucia, że lubię wiersze z „Panem Cogito”... No i dobrze, let it be.

Norweski Gazpacho do niedawna „czyścił buty” zespołowi Marillion. Nazwał się zresztą, od tytułu jednej z jego piosenek. Dzięki „Tick Tock” wszystko się zmieniło - może nawet uczeń przerósł swojego mistrza. To był dobry pomysł - sięgnąć po klasykę literatury - opowiadanie Antoine de Saint-Exupery’ego „Ziemia planeta ludzi” z 1939 roku.

Saint-Exupery opisał chwile kiedy rozbitkowie po katastrofie samolotu przez kilka dni szukają ratunku. Oto piaszczysta pustynia, nad nią tysiące gwiazd, bezkres przestrzeni i świadomość, że jest się zdany na ślepy los.

Boże, jakże ta planeta jest pustynna! Rzeki, gaje i domostwa ludzkie wydają mi się szczęśliwym zbiegiem okoliczności.”

„A jeśli mi się podoba iść do mirażu? A jeśli mi się podoba mieć nadzieję? A jeśli mi się podoba iść prosto przed siebie sprężystym krokiem, bo nie lubię zmęczenia, bo jestem szczęśliwy...(...) Wolę moje upojenia.”

„Ta planeta, dobry Boże, jest przecież zamieszkała.
- Ho-ho! Ludzie!
Ochrypłem. Nie mam już głosu. Czuję, że jestem śmieszny z tym nawoływaniem...”

„Wykopuję dół z piasku, kładę się i przykrywam piaskiem. Tylko moja twarz wystaje. (...) Wydaje się, że człowiek jest wolny... Nie widać sznura, którym jest przywiązany do studni, którym jak pępowiną przywiązany jest do trzewi ziemi. Jeśli pójdzie o jeden krok za daleko – umrze.”

„Woda! Wodo nie masz ani smaku, ani koloru, ani zapachu. (...) Nie jesteś niezbędna do życia: jesteś samym życiem.”

Te opisy ekstremalnych przeżyć z Sahary, także fragment historii Guillaumeta, który cudownie ocalał wśród lodowców w Andach, czyta się naprawdę nieźle:

„...serce moje goniło resztkami... I na pionowym zboczu (...) serce zaczęło mi odmawiać posłuszeństwa. Staje, uderza znów. Uderza nierówno. Czuję, ze jeśli zatrzyma się o sekundę za długo – koniec. Bez ruchu wsłuchuję się w siebie. Nigdy, słyszysz, nigdy w samolocie nie czułem się tak zależny od silnika, jak w ciągu tamtych kilku chwil czułem się zawisły od swego serca. Mówiłem mu: Nuże! Jeszcze jeden wysiłek! Postaraj się uderzyć jeszcze! Ale to było serce w dobrym gatunku. Przystawało i zaczynało bić znowu... Gdybyś wiedział, jak byłem dumny ze swego serca!...”

Gazpacho zastosowało kilka ciekawych patentów, by muzyka oddała tekst: metronom w pierwszych sekundach „Tick Tock Part 1” , mroczne odgłosy męskiego chóru– jakby zbliżało się nieuchronne - od 5:40, klawiszowe szaleństwo w rozpoczęciu „Tick Tock Part 2”... „The Walk” – to trochę orientu - widmowe miasto z mirażu, które ciągle się oddala...
The Walk Part II” ma bardzo liryczny początek, potem gitara unosi nas jak latający dywan. Jesteśmy „arcydziełem, który przetrwał na adrenalinie...”. Fajną dynamikę ma fragment, w którym śpiewa o pistolecie: "Dusza skulona na fali / Samolot jest jednak pierwsza klasa / Prevot ma pistolet / Jedna kulka dwoje ludzi / Niebo całkiem zbladło".

Exupery o chęci sięgnięcia po pistolet, którą wyraził jego towarzysz, napisał tak:
„Staję się napastliwy i odwracam się do niego z gniewem i wrogością. Nic nie mogło być wstrętniejsze w tamtej chwili od sentymentalnych wynurzeń. Mam jedną nieodpartą potrzebę: uważać wszystko za proste. Proste jest urodzić się. Proste jest dojrzewać. I proste jest umrzeć z pragnienia.”

Albo ten fragment:
Kiedy się obudziłem, zobaczyłem tylko toń nocnego nieba, leżałem bowiem na szczycie wzgórza, z rozpostartymi ramionami i twarzą zwróconą do viviarium gwiazd. Chociaż nie rozumiałem jeszcze, co to za głębiny, w głowie mi nie zawirowało, nie miałem nic, bodaj korzenia, którego mógłbym się uchwycić, nie było ani jednego dachu, ani gałęzi między tą otchłanią a mną, już uwolnionym z więzów, zdanym tylko na upadek jak nurek w skoku.
Nie spadałem jednak. Poczułem, że cały, od karku do pięt, przywiązany jestem do ziemi. Świadomość, że powierzam jej swój ciężar, uspokoiła mnie nieco. Prawo ciążenia ziemskiego wydało mi się równie potężne jak miłość.”

Patos. Ta dawka egzaltacji w wysokim głosie wokalisty w „Winter Is Never”! A jeśli mi się podoba iść do mirażu?

środa, 21 kwietnia 2010

Debiut Agnieszki Skolasińskiej


Nadesłane:

Ośrodek Literacko-Wydawniczy ŁDK zaprasza na spotkanie z twórczością poetycką Agnieszki Skolasińskiej. W czasie wieczoru odbędzie się prezentacja obrazów Jacka Świgulskiego.

Agnieszka Skolasińska (ur. 1970) adiunkt w Instytucie Filologii Polskiej Uniwersytetu Humanistyczno- Przyrodniczego Jana Kochanowskiego w Kielcach – filia w Piotrkowie Trybunalskim, specjalistka od współczesnego dramatu polskiego, autorka książki „Tuż obok. Nieosiągalnie daleko. O zmaganiach z rzeczywistością w dramacie współczesnym”, poetka.
W Wydawnictwie Kwadratura przygotowywany jest debiutancki tom wierszy poetki.
Autorka współpracuje artystycznie z malarzem Jackiem Świgulskim.

Spotkanie poprowadzi Piotr Grobliński.

Zapraszamy 22 kwietnia 2010 r. o godz. 18.30 do Łódzkiego Domu Kultury,
ul. Traugutta 18, sala 221.

wtorek, 20 kwietnia 2010

Węgiel i kostki lodu



Autor: Piotr Gajda

W najnowszym numerze czasopisma społeczno-kulturalnego "Nowe Zagłębie" ukazującego się w Sosnowcu, obok wierszy Agaty Chmiel i Katarzyny Zając (laureatek II i III nagrody) został opublikowany mój tekst ("Mimikra" - I nagroda konkursu). Wiersze laureatów tegorocznej edycji OKP im. W. Gombrowicza "Przeciw poetom" ukazały się w dziale "Poezja" i sąsiadują z recenzją "Kolejowych dzieci" Seamusa Heaney'a oraz z sylwetkami dotychczasowych poetów-beneficjentów ufundowanej przez Jerzego Suchanka Nagrody Otoczaka - Wojciecha Brzoski, Piotra Cielesza i Wojciecha Kassa.

sobota, 17 kwietnia 2010

Zamiast wiersza tygodnia...

…prosta, kiczowata piosenka. Jak tama postawiona na rzece, jak wał okalający zalew (słów). Jak najniższy stan wody w zatoce, którą nie będzie mógł popłynąć żaden okolicznościowy wiersz. „Dust in the wind, all we are is dust in the wind…”. Nucę to po cichu, od tygodnia wsłuchany w głośny lament, który już niebawem wszyscy pospołu zmienimy w muzykę do windy. Dzisiaj ten prawdziwy, huczy wśród osieroconych rodzin, jak fale oceanu na Przylądku Horn tłukące o burtę maleńkiego jachtu. „Dust in the wind, all we are is dust in the wind…”.

http://www.youtube.com/watch?v=wj2saE6rg50&feature=related


=