niedziela, 18 września 2011

Nagroda Kościelskich dla Franaszka


Andrzej Franaszek został laureatem tegorocznej edycji nagrody Fundacji Kościelskich - podało jury konkursu. Pisarza nagrodzono za książkę pt. "Miłosz. Biografia", która trafiła na półki księgarń w maju.
"Dzieło to opowiada o jednym z najciekawszych żywotów pisarskich ostatniego stulecia. Znakomicie udokumentowana, nie omijając spraw kontrowersyjnych i nieoczywistych, książka Franaszka jest pasjonującym przewodnikiem po czasach i twórczości wielkiego pisarza" - napisało w uzasadnieniu wyboru jury konkursu.

Biografia Czesława Miłosza pióra Franaszka to nie tylko portret jednego z największych twórców XX wieku, ale też obraz stulecia, ze wszystkimi jego wojnami, rewolucjami, totalitaryzmami, powstaniami, dyktaturami, zrywami niepodległościowymi. Franaszek zbierał materiały do tej książki przez przeszło dziesięć lat - w Polsce i na Litwie, we Francji i w Ameryce, badał archiwa w Beinecke Library i Maisons-Laffitte, prześledził korespondencję poety. Franaszek pracował nad książką przez 10 lat.

Andrzej Franaszek (ur. 1971 r.) jest literaturoznawcą, krytykiem literackim i redaktorem działu kulturalnego w "Tygodniku Powszechnym". Absolwentem polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Od lat zajmuje się twórczością Zbigniewa Herberta i Czesława Miłosza, a także współczesnych poetów polskich. Jest autorem książki "Ciemne źródło. Esej o cierpieniu w twórczości Zbigniewa Herberta" (1998, wznowienie 2008), redaktorem antologii "Poznawanie Herberta" (1998-2000), a także szkiców krytyczno-literackich "Przepustka z piekła. 44 szkice o literaturze i przygodach duszy" (2010). Mieszka w Krakowie.

Nagroda Kościelskich jest przyznawana od 1962 r. przez Fundację im. Kościelskich - jedną z najstarszych polskich instytucji kulturalnych, działającą w Genewie. Fundacja powstała na mocy testamentu zmarłej w lipcu 1959 r. Moniki Kościelskiej, wdowy po Władysławie Auguście Kościelskim, wydawcy, poecie i mecenasie sztuki.

Celem działania Fundacji jest wspieranie rozwoju literatury i poezji polskiej poprzez przyznawanie nagród młodym twórcom polskim (głównie pisarzom i krytykom literackim), zamieszkałym w kraju bądź na emigracji. Laureatów wybiera jury, powoływane przez Radę Fundacji.

Wręczenie nagrody nastąpi ósmego października 2011 r. w Miłosławiu, czyli dawnym majątku rodziny Kościelskich.

(za: PAP)

czwartek, 15 września 2011

Promocja nowego numeru "Arterii" i książki Justyny Krawiec






W środę 28 września o godzinie 18.00 w Śródmiejskim Forum Kultury – Dom Literatury przy ul. Roosvelta 17 w Łodzi (KAWIARNIA LITERACKO-MUZYCZNA) odbędzie się kolejna ŁÓDZKA PREMIERA LITERACKA.

W programie:

Spotkanie z Justyną Krawiec autorką książki Chłód (Nagroda Główna XVI Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego im. Jacka Bierezina) oraz promocja 10. Kwartalnika Artystyczno-Literackiego „ARTERIE” z udziałem Macieja Meleckiego.

* Justyna Krawiec, ur. w 1988 r. Studiuje Kulturoznawstwo na Uniwersytecie Łódzkim. Publikowała w „Toposie”, „Protokole Kulturalnym”, „Arteriach”, „artPapierze” i „PKPzinie”. Konkurs im. J. Bierezina był pierwszym, w którym wzięła udział. Mieszka w Łodzi.

Promocja numeru 1(10) 2011 Kwartalnika Artystyczno-Literackiego „Arterie” („Nowe plemiona”):

W 10. numerze „Arterii” m.in.: rozmowy z Cezarym Grzesiukiem i zespołem Fonovel, wiersze Shermana Alexie, Ismaila Bala, proza Teresy Radziewicz, esej Karola Maliszewskiego, w galerii Paweł Kwiatkowski.

(p)

wtorek, 13 września 2011

Strzałki Mirki



Autor: Krzysztof Kleszcz

MIRKA SZYCHOWIAK "Jeszcze się tu pokręcę", Instytut Mikołowski, Mikołów 2010.

„Gdzieś się posypałam, jakby urwał mi się jakiś dinks”. Cytat z „Pogłosu” dobrze oddaje treść i styl Mirki Szychowiak, autorki książki nominowanej w tym roku do Nagrody Nike. Ucieszyła mnie ta nominacja. Dostrzeżono oryginalną konfesyjną poezję.

Te wiersze to często surrealne wizje, w których podmiot liryczny, a to lewituje, a to handlują jego organami, pełne pogodzeń-niepogodzeń. Wiersze podobne do siebie, wiersze jak bicie głową w mur, pełne kolokwializmów, zdarza się, że i wulgaryzmów – wiersze odreagowujące chory świat, skrzeczącą rzeczywistość, zapisujące stany lękowe.

Boli mnie, w głowie znowu było włamanie i trudno cokolwiek uruchomić” – te frazy cechuje duży dystans do siebie i swoich paranoi. Ale – chwalmy Pana! – wszystko tu jest na serio, nie ma zgrywu, to nie jest tomik dla uciechy. Tu się traci wzrok, zapada w mgłę - naprawdę, tu odchodzi się - bez strachu, mówiąc do córki „Przeżyję w tobie”.
Dla nadwrażliwców są ciarki, zimny pot, coś co się zapamiętuje się: np. Łucję i jej śmierć rozpisaną na tygodnie („Coraz niżej”).
Projekt przebudowy samotności w coś przytulniejszego został odrzucony”, „Wszystko nieruchomieje; popchniesz, a upadnie”- studium rozkładu dokonuje się fraza po frazie. Kulminacją zdaje się, być „Spadek napięcia”, gdzie to, co podmiot liryczny widzi, zdaje się, być wyświetlane ze szpul filmowych w kinie, przez jakiegoś szaleńca: „Kino ma lewe łącze, zasuwa bez prądu, samo się robi głośniej i już się nie mieszczę na ścianach, na ekranie, jestem wszędzie: (...)”

Nie ma w tych wierszach światła- pod tym względem przypominają mi te z tomiku Piotra Gajdy „Hostel”: („Dom też zaczyna zamarzać, ma samobójcze myśli i nie dba o siebie. Nie ma dla kogo.”). Jakby przegryzały tlący się lont bomby („Znów prócz pary z ust, puściło wszystko, stłuczone nadgarstki i wybite okna.”).
Jakby pisało się je ze strachu przed Wielkim Bratem: „Żyje się z tym ciałem razem i osobno, pod jednym nazwiskiem, przeważnie milcząc. Jakie są zwyczaje tego, co masz w środku, czy śpicie razem, czy jedno z was czuwa, pilnuje tętna, ciepła i oddechu?”.

„(...) kamienie są poruszone. Trochę ciepła zostawię. Wyżłobię w nich swoje strzałki
.” A czy te wiersze trafiają do serc?

Czytajcie, sprawdźcie.

Bez silikonu i bez piór



Autor: Krzysztof Kleszcz

IREK DUDEK "Dudek Bluesy", 2010.

Płytę kupiłem przypadkowo. Okazała się strzałem w dziesiątkę. To co proponuje Dudek, ujęło mnie swoją mądrością, spokojem.
"Bluesy" w tytule brzmi dwuznacznie. Odczytane po angielsku znaczy "okołobluesowy" - czyli dostajemy zapowiedź mieszania gatunków. Do smutnego pana dosiadają się jazzmani. I już w pierwszym utworze, o melodii, którą od razu się zapamiętuje, widać, że blues i jazz się lubią, że to żre.
Harmonijka, kontrabas, bluesowa gitara i jazzowe pianino...

Wyrwaną z kontekstu frazę "Naprawdę muszę spadać stąd" można sobie śpiewać zawsze gdy się człowiek spieszy, nerwowo patrząc na zegarek. Ale tak naprawdę jest to poważny tekst o tym, że z marazmu, który nas otacza pora się ewakuować.
W tych piosenkach pojawia się coś klimatu wczesnych płyt Toma Waitsa, albo z folkowych płyt Neila Younga... Ale melodie, klimat, wokal - to jedno, drugie to: niezwykle udane poetyckie teksty Darka Duszy. "Zwykły blues z bólu, krzyku, łez / Zwykły blues nie na sprzedaż jest" - osobiste zadry: o niewesołym życiu na Śląsku ("Gołębie znad Katowic"), o tym, że jesteśmy niewolnikami, więźniami - na zawsze wpisani w pewne role ("Kraty") i o tym, że czasem trzeba powiedzieć "good bye" ("Żegnaj, szkoda słów").

Choć płyty świetnie słucha się w całości, to chętnie wyróżnię kilka utworów. Uwielbiam "Mowę drzew"- o rozczarowaniu drętwym ludzkim gadaniem, i "Śnij", który ma coś z hymnu. To dwa bluesy-doskonałe. Nasączone smutkiem, a przebojowe. Blisko ideału jest też "Żegnaj" z piękną klasyczną bluesową wspinaczką po dźwiękach... Trzeba samemu ocenić, czy kilka szarż wokalnych (np. w "Cieniu") nie jest chybionych, ale dla mnie jest przekonująco, nawet gdy patetycznie. Gdy, aż po ciarki ("Kraty").
Wyłuskałem w "Bójcie się" cytat-melodię z płyty Nalepy&Dżem "Numero Uno" (Dudek śpiewa swoje, a ja słyszę "Znów idziesz ze mną drogą...").

Jak daleko jest dziś Dudek, od swego jajcarskiego wcielenia - Shakin Dudi z 1985 roku? "Ou Szala lala", "Och Ziuta", "Za pięć minut trzynasta", "Zastanów się co robisz" - to były hity, ale to te dźwięki są wielkie - "Bez silikonu i bez piór". Na serio. Zamykający płytę "Blues dla Dorotki" niesie wzruszenie zatykające krtań. Blues - jest tu wyznaniem wiary, niebem na ziemi.

poniedziałek, 12 września 2011

Artystyczne zderzenia w Krakowie





...i zaproszenie nadesłane przez przyjaciół z Krakowa...


(p)

Agnellus gra Tuwima




Kolejne zaproszenie, tym razem od przyjaciół z Łodzi...


(p)

niedziela, 11 września 2011

Fuchs w ŁDK





W Wydawnictwie Kwadratura ukazała się trzecia w tym roku książka poetycka. Jej autorem jest debiurant Adam Fuchs, urodzony w Łodzi, mieszkający na emigracji w Niemczech. Po raz pierwszy w Kwadraturze tomik jest dwujęzyczny. Ma zatem dwa tytuły "Widząc czas" i "Angesicht der Zeit". Tłumaczem na niemiecki jest Tomasz Mzyk.

W poniedziałek, 12. września o godzinie 18.00 odbędzie się wieczór autorski promujący książkę.





sobota, 10 września 2011

Recenzja "Zwłoki" - Anna Spólna w "Miesięczniku Prowincjonalnym"



W numerze 4 (127) 2011 radomskiego „Miesięcznika Prowincjonalnego” ukazała się recenzja „Zwłoki” autorstwa Anny Spólnej, której treść przytaczam w całości. Zainteresowanych zapraszam do lektury.

CIEMNE, GŁĘBOKIE LUSTRO


Zostaliśmy uprzedzeni. Okładka i tytuł tego tomiku nie pozostawiają wątpliwości – to będzie bolało.

1. Zwłoka oznacza odsunięcie w czasie czynu albo decyzji, tym samym moment zawieszenia, jak w wierszu otwierającym książkę poetycka Piotra Gajdy:

Zawieszony pomiędzy zamiarem a skokiem.
Jakby przysiadł na murze cmentarza i nie wiedział,
w którą stronę obrócić twarz, szukać słońca
czy bluszczu?

(Prawidła, s. 8)

Jednocześnie kojarzy się ze zwłokami, a pośrednio z obserwowaniem i doświadczaniem śmierci. Bohaterowie zbioru nie mogą uciec od jej przemożnej obecności. Pomiędzy dziećmi i rodzicami snują się nici dziedziczonych traum, bolesna więź pamięci buduje ich życie po życiu (Argon, Łęty, Skorupa). Najbardziej przejmującym wierszem z tego cyklu jest Światłoczułość, rozmowa z „źle się śniącą” córeczką, ciemnością i lękiem (s.13).

2. W mrocznych wierszach Gajdy łatwo zmylić tropy. Symbole – ogień, nić Ariadny, ryba, karawana, gwóźdź przebijający ciało nie znaczą, nie nazywają sensów. Jego świat jest ahistoryczny, choć gromadzi fragmenty rozproszonych opowieści: kolejne inwazje koczowniczych ludów suną przez nieprzyjazny obszar lodu i piasku, bezimienne i obce sobie nawzajem (Boża inwazja, s.15). Nie ma dokąd uciec przed nadwrażliwością, żadne religie nie osłodzą leku – oparciem nie będzie ani Budda „żółty jak budyń”, ani Chrystus jako wielkanocny „słodki baranek, który rozpuści się w dłoni” (Cukry, s. 20). Równie niepokojące, jawnie zdesakralizowane są opisy katedry, z obco brzmiącym tonem jej dzwonów, figurami Papieża i Kardynała zagarnianymi przez martwe drzewa w parku, larwą jako pieczęcią niezgody na drzewcu krzyża (Big Bang, s. 22). Odmienność spojrzenia poety – wizjonera ujawnia się najpełniej w wierszach odwracających znajomy porządek myślenia i mówienia o rzeczach ostatecznych. Jak w Szreni, z obrazem zająca schwytanego „daleko w lesie we wnyki, / po którego nikt nie przyszedł” (s. 29). Jak w Schizmie, gdzie parafraza ewangelicznych słów i dwuznaczności zadawanych pytań ujawnia bunt oraz ukrytą pod nim rozpacz porzucenia:

A jeśli Bóg zwierząt jest kierowcą ciężarówki? Setki razy
widziałem na drodze rozjechane ścierwo i zadawałem
pytanie: czemu je opuścił? Jak dog, który aportując
odbiegł za daleko od pana i już nie powrócił.

(s.24)

3. Opisy utraconego raju, zmienionego w rzeźnię, stają się wyzwaniem dla wrażliwości. Pejzaże – miejskie czy podmiejskie – są u Gajdy nadrealistycznie przerysowanymi obszarami osaczenia, zagrożenia, pułapek. Przestrzeń „pęka, trzaskają / jej ścięgna” (Świat, s. 31). Jest zawsze silnie zmetaforyzowana, jak w wierszu Liryka lokalna, przetwarzającym swojski koloryt lokalny (miejscowi, popijający w bramach, prowadzący niespieszne spory, snujący swoje zmyślone historie) na opowieść o żegludze donikąd, bez ocalenia (s.9). Na dworcu „Megafon zapowiada / apokalipsę, pluje krwią” (Nadbagaż, s. 21). Katastroficzne wizje atakują zmysły podmiotu, po czym płynnie wnikają do wnętrza ciała (Filtry). Jakby wyjęta z turpistycznych płócien Beksińskiego rzeczywistość osuwa się w senny koszmar (Ruiny).

4. Oswojona myśl o własnej śmierci, ujawniana w kolejnych tekstach, uprywatnia katastrofę, wprowadza ją w intymną, najbliższą sferę. Oto Rewers, imaginacyjny zapis samobójstwa:

Przepowiesz mi śmierć? Mysz skradającą się
pod sprężynami łóżka, której zamarło serce,
jakby na drodze stała kotka, która karmi kocięta?

Tego samego dnia słońce zsunie się z dachu
i ujrzę przyszłość w lustrze z wrzącej miedzi.
Ostudzę mleko i przez okno przyjrzę się piołunom
na wzgórzu. Wespnę się na parapet.

Ukryję głowę w ramionach, tuż przed trzaśnięciem
szwów, które łączą mnie z żywymi. Zanim w grzbiet
wbije się pazur.

(s.18)

Bohater przeżył już niejeden koniec świata, kolejne wyobraża sobie po wielokroć, w różnych odsłonach:

Spróbuj włożyć do ust kulę
śniegu. Ze świstem przebije się przez potylicę, na drugą
stronę odrętwienia. W odwilż lepką jak mango.

(Hipotermia, s. 30)

Nieuchronność losu, który – mimo tytułowej zwłoki – musi się wypełnić, zwiastują martwe zwierzęta: psy, owady, ślimaki, robaki, małże. Są na zewnątrz i w środku bohatera, drążonego przez ekspansywna rozpacz, niewładającego już sobą. Jego wnętrze przypomina czasem toczone przez robaki ścierwo, czasem martwą studnię – szyb, w którym na dnie jest „stojąca woda. / Lustro tak ciemne i głębokie, że pochłaniało noc” (Szyb, s. 14.)

* * *
Zapis udręczenia, nawracającej, prywatnej apokalipsy można odrzucić. Można się także w nim zanurzyć. Sprawdzić, jak i dlaczego boli.

Piotr Gajda, Zwłoka, Biblioteka ARTERII, Łódź 2010.

* Anna Spólna - Doktor nauk humanistycznych w zakresie literaturoznawstwa. Adiunkt w Zakładzie Polonistyki Instytutu Filologiczno-Pedagogicznego Politechniki Radomskiej.

(p)

piątek, 9 września 2011

Spo-tkanie czwarte



tym razem wizualnie...

(p)

wtorek, 6 września 2011

Bukowina w parku




(foto: Marzanna Majewska)

Wolna Grupa Bukowina, koncert z okazji 100 Lecia Chorągwi Łódzkiej ZHP. Muszla Koncertowa w Parku Miejskim, 3 września Tomaszów Mazowiecki

Po Aloszy Awdiejewie, którego występ odbył się na początku czerwca, w ubiegłą sobotę 3 września w ramach obchodów 100 lecia Chorągwi Łódzkiej ZHP, udało się tym razem zaprosić do Tomaszowa Mazowieckiego Wolną Grupę Bukowina.

Wolna Grupa Bukowina zadebiutowała w 1971 roku na Giełdzie Piosenki Turystycznej w Szklarskiej Porębie. Zespół przyjechał z Buska - Zdroju, a założył go ówczesny maturzysta Wojciech Bellon (właściwie: Belon). Formacja miała formułę zespołu otwartego, toteż występowało z nią wielu znanych wykonawców i muzyków. Trzon zespołu stanowili: Wojciech Bellon - twórca większości piosenek, Grażyna Kulawik, Wojciech Jarociński i Wacław Juszczyszyn. W 1985 r., po śmierci Wojciecha Bellona, Wolna Grupa Bukowina zawiesiła swoją działalność. Reaktywacja zespołu nastąpiła na początku lat dziewięćdziesiątych.

(p)