poniedziałek, 16 stycznia 2012

Nieminorowy mironowy poemat



Autor: Krzysztof Kleszcz


JOANNA MUELLER "WYLINKI", Biuro Literackie, Wrocław 2010.

Rozdeptał mnie potwór-słowotwór, jak tubkę z klejem, jak dżdżownicę, zrzucający wylinkę gad, wyhodowany w terrarium Joanny Mueller. Wielka mechagodzilla! A pamiętam, że po lekturze wierszy z Wakatu nr 3(5)/2007, czy "Zagniazdowników" - wzruszałem ramionami. Pytałem: fajnie, ale gdzie w tym sens? Ot, fajna żonglerka barmana shakerami.

W "Wylinkach" ten sens dostrzegam, dlatego zachwycam się frazami, gdzie szaleństw słowotwórczych co niemiara. Z wszystkich fantastycznych muellerowych neologizmów możnaby ułożyć niezły słowniczek: "tętni obawiaczek", "buczek mgłowy", "mrakota traumatki", "płacz nasycarki", "andersenność", "wpisać w oszukiwarkę" (oto jak z Firefoxa robi się "rudy rudy lis"), "otylie infantylie"...
Wylinki to fajerwerk na niebie poezji. Parada niezwykłych możliwości języka. Oto poezja z przejęzyczeń, z niedosłyszeń. Kalambur, szarada, która gada. Akt radości, z tego, że umiem, potrafię. Pieśń optymistki, szczęściary. "Szalonej siewki w tańcu tropizmów", "wbrew werbalnym werdyktom wrednych weredyków". Dziecięca radość, albo inaczej: nieminorowy mironowy poemat.
Dla poruszeń. Każdy początek wiersza to zaczynanie siebie. Wymawianie sobie ciała :"i choćby wszystko zmierzało do przygaszenia / i choćby w górę brały niemocje albo przydławki".
Jeśli dla jakiegoś czytelnika będzie problemem oswojenie się z tą metodą poetycką, to niech przewalczy pierwszy opór. Później zostanie mu tylko podziw. Aliteracje, przejęzyczenia, przesłyszenia - gotują się w tyglu wiersza: "sprzymierzyć widzenia obłoczne (...) jak mi się żywnie, jak mi się rzewnie spodoba". Będę kimś innym, kimś kto potrafi: "w swoje imię zaprzysiąc przestawki i przegłosy". ("Drążel"), kto umie wyartykułować swoją siłę. ("Znikopis"), kto, gdy ogląda się w lustrze, pyta: to ja? "wieszczułka, która z zaślepek majstruje kasandromy"? ("Poimki, poświaty").
"Neutrum" to genialny wiersz, w którym dostaje się wszystkim introwertykom. Wyzywa się ich od "ksobnych osesków", którzy pragną cofnąć się do stadium moruli. Interesującą, niezwykłą postać - litanii ma "Lanugo". "Kardioakordy" podpisany jako "wiersz spod serca" jest pięknym hymnem dla pulsu. Posłuchaj siebie! "bywa też głośnym do drzwi kołataniem, wtargnięciem ciosów, włamem ścichapęk albo odwrotnie - to gość serdeczny, który nieśmiało staje w przedsionku". W "Ochronce" głos zabiera matka: "ile jest w donoszeniu mocy, a ile bezsilności? w znoszeniu gróźb-zamartwic, wznoszeniu rąk o cud?". Wzrusza fragment: "moc rychleje, pełnieje młodziwo, ułożysk obcowanie / siła wyższa powija finalne zwiastowanki / choć już z ciebie upływam strużką ujść i ucieczek / wszystkie moje źródła wybijają w tobie".
"Prequel. wszystko pierwsze", który zabrzmiał mi riffem z Armii ("noc się posunęła przybliżył się dzień") jest pięknym crescendo rodzicielki. Ulepiony z rysunków stadium bazgrot, ze strachów "traumatki", z mowy dziecka ("Zjadłam bolenie" - dziecko zjadło strupek). Majstersztyk.
Podobnie "Seqel. wszystko inaczej" - o tym, jak dziecko zmienia postrzeganie świata. Ech, czym było by życie bez tej detonacji! Co byłby wart ogród bez "podrostu wrotyczu"?
Kluczowym dla książki wydaje się autentyzm wiersza "Otoja": "ja = wysuwany z zawiasów lat ciężki kombinat szuflad" i wiersz "o pisaniu wierszy" wyrosły z rozmowy z Piotrem Sommerem "Przywrócona obecność detalu", trochę żartobliwy, trochę na serio: "Szlaban na sarkazm. Dźwiganie udziwnień. Mowa jest chłonna. Pismo wszystko zmiecie."
Do zapamiętania:"Pamięć to płytka powleczona ciałem", "Zanim dopuści cię do głosu głodu / nie odpowiadaj - pozostań pytaniem". ("Uśnij, zaśnież, uśmierz").
Wiersz o przemijaniu? "Great expectation, great depression"! Fajnie, że z taką frazą: "konstatuję apokalipsę. kontestuję ją."
"Formatka" wskazuje białoszewski trop, by z szarejnagiejjamy zrobić szarąnagąmamę. Voilla!
Kunsztowne "Jesiotry w jesionkach" otwierają drzwi z buta ("Buta w butonierce" Brunona Jasieńskiego). A tam pokaz mody, kręcą biodrami "mdłe dziewki o zbyt udanej fasadzie". Niech się więc częstują: "bo cokolwiek rozwita niezawodnie też sczeźnie / grzybnią wieku zbieleje księga żalów i skarg // normy wzrosną w uzusy / te się staną normami / gdy cenzorka wieczności skoryguje tchu błąd".Zostaje mi w pamięci "for there she was" - wpatrywanie się w linię horyzontu na morzu, kończące się "przesłyszeniem" z modlitwy "Zdrowaś Mario": ("błogo zdławiona między płynnościami"). Podobnie wiersz pamięci Nazara Honczara, prawdziwy hołd dla przedwcześnie zmarłego poety wpadłego "w tęczówkę toni w jej bajorne oko".
Senną, wyobrażeniową aurę mają ostatnie wiersze z tomu. W "Madach" wywąchać można cynamon Brunona Schulza - jego "manekiny, makiety, atrapy." Obłąkańcze przerażenie, gdy nasze ciało rzuca kilka cieni, gdy śnimy "naprzemianległe wersje siebie". W "Podrobach. podszywkach. podpuszczkach" doczytamy "postać świata", pojawiającą się "przez mgnienie wylinki". Podobnie w tych frazach: "Realia wychodzą z metafor", "twarde szwy czcionek ciała nam poznaczą" ("Ostatni. thriller metafizyczny"). Poległem z rozgryzaniu wiersza(?) ze strony 46, ale tom przepięknie wieńczy wiersz "Niechaj. wszystko jeszcze". Możesz ze zbutwień uczynić przebóstwienie, ze zniszczeń - ziszczenia. Słuchaj świat, usłysz, co chcesz.

sobota, 7 stycznia 2012

Pieprzona tęcza i doskonała ciemność



Autor: Krzysztof Kleszcz

FINK "Perfect Darkness", 2011

Włączam sobie Finka już od pół roku i za każdym razem jadę nad morze.
Jest druga w nocy - stoję na światłach przy remontowanej drodze, w końcu ruszam. Droga jest dobra, jedzie się przyjemnie. Wycieraczki próbują odgarnąć krople. Nocne światła, smugi reflektorów. W takich "okolicznościach przyrody" poznałem artystę, o którego istnieniu nie miałem pojęcia.

Z pozoru nuda: akustyczna gitara, skromne tło. Ale tyle wystarczy, by każde kolejne przesłuchanie hipnotyzowało. Czasem zmęczenie, złość, ale taka, którą trzeba przelać w spokój, pewność. Już pierwsze dźwięki pięknie nas wabią. Niekoniecznie trzeba mieć wybujałą wyobraźnię, by poddać się barwie głosu i chłodnym słowom o popiołach, głębokiej toni i kompasie, który wariuje. Powtarzane słowa "Perfect darkness is all I can see" brzmią jak zaklęcie. Choć jest tu smutna refleksja, to generalnie uciekamy od deprechy, jest urzeczenie chwilą, pogodzenie się, wyciszenie.

Z dziesięciu kawałków na płycie wyróżnia się "Who Says", który tak od 3 minuty pięknie przyspiesza, jak klasyczne kawałki Archive. To taki przekonywacz. "Kto powiedział, że nie można w ten sposób?". Rytm perkusji pięknie wbija się nam do głowy. Uwielbiam "Foot In the Door" z tym dziwnym efektem w czasie refrenu "I'm In... I'm In..."

Fink potrafi pięknie pomarudzić. Że "wczoraj ciężko się z nami obeszło"("Yesterday Was Hard On All of Us"), że ma już dosyć obłudy: "Twoje prawdziwe kolory, kochanie, masz ich tak wiele. Jesteś jak pieprzona tęcza. O ja głupi, z tą twoją szczerością". ("Honesty"). Potrafi "uszyć" dobrą muzyczną puentę: "Hood up, head down and just walk away" ("Save It From Somebody Else"). Nerwowo bluesowe "Wheels", czy podobny "Warm Shadow" próbują nas wyprowadzić z równowagi. Głośniej, trochę AliceInChainsowo, ale na chwilkę, było tylko w "Fear Is Like Fire". Ale i tak każdy dźwięk zmierza do spokoju, takiego z okładki, gdy widzi się taflę wody dotykającą nieba na horyzoncie.

Wieczór. Wciskasz play i zatapiasz się w ten mrok. "Doskonała ciemność to wszystko co widzę. "

piątek, 6 stycznia 2012

O puchar wina


Autor: Krzysztof Kleszcz

Zapraszam na tradycyjny łódzki konkurs jednego wiersza. Z tym większą przyjemnością, że dostałem zaproszenie od organizatora, by być jednym z jurorów.
Zachęcam, bowiem sam brałem w nim udział i to w nim 6 lat temu zostałem dostrzeżony i wzniosłem wielki litrowy puchar ( http://www.reymont.pl/literatura_archiwum.php?mode=time&time=2006-01. )

Polecam relację z poprzednich turniejów:
http://bialafabryka.blogspot.com/2011/01/puchar-wina-czyli-poetycka-odz.html
http://bialafabryka.blogspot.com/2010/01/czarny-kwadrat-czarny-piotr-czyli.html
http://bialafabryka.blogspot.com/2009/01/wino-ze-stacji.html

A oto oficjalny komunikat za reymont.pl:




Po raz 43 poeci z regionu będą rywalizować O puchar wina. Jednym z jurorów Turnieju Jednego Wiersza im. Jerzego Jarmołowskiego i gościem imprezy będzie Marcin Sendecki.

W konkursie mogą brać udział zarówno członkowie stowarzyszeń twórczych, jak i poeci niezrzeszeni, autorzy tomików, jak i debiutanci. Warunkiem uczestnictwa jest osobiste odczytanie niepublikowanego w książce ani czasopiśmie, nienagradzanego w konkursach wiersza swojego autorstwa.
Wiersze należy przesyłać organizatorom na adres mailowy: literacki@ldk.lodz.pl lub złożyć osobiście na godzinę przed rozpoczęciem konkursu.
Prezentowane teksty nie powinny przekraczać objętości dwóch stron maszynopisu (czcionka 11 punktów).

Przewodniczącym jury będzie w tym roku Marcin Sendecki, poeta i dziennikarz Przekroju, którego debiutancki tom Z wysokości (1992) znalazł się w słynnej serii poetyckiej pisma brulion. Ostanio opublikował w Biurze Litrerackim tomy Pół (2010) i Farsz (2011).
Patronem turnieju jest Jerzy Jarmołowski, łódzki poeta, autor ośmiu tomów poetyckich, długoletni pracownik ŁDK, organizator turnieju w latach 90. Jerzy Jarmołowski zmarł w 2002 roku.

Regulamin
43. Turnieju Jednego Wiersza „O Puchar Wina” im. Jerzego Jarmołowskiego

1. Organizator:
Organizatorem turnieju jest Ośrodek Literacko-Wydawniczy Łódzkiego Domu Kultury. Impreza odbędzie się 27 stycznia 2012 roku o godz. 18.00 w Łódzkim Domu Kultury.

2. Cele konkursu:
- zintegrowanie środowiska literackiego województwa łódzkiego,
- upowszechnienie piękna języka polskiego,
- rozbudzenie zainteresowań twórczością poetycką wśród młodzieży i dorosłych,
- promocja uzdolnionych młodych twórców poprzez druk nagrodzonych utworów na stronach internetowych.

3. Uczestnicy:
Turniej ma charakter otwarty, mogą w nim brać udział wszyscy twórcy mieszkający zarówno w Polsce, jak i poza jej granicami, członkowie stowarzyszeń twórczych i niezrzeszeni. Warunkiem uczestnictwa jest przesłanie organizatorom niepublikowanego i nienagradzanego w konkursach utworu poetyckiego i osobiste przeczytanie lub wyrecytowanie go podczas konkursu.

4. Nadsyłanie prac:
a) Utwory należy nadsyłać pocztą elektroniczną na adres literacki@ldk.lodz.pl do 27 stycznia 2012 roku lub przekazać organizatorom wydruk (maszynopis) osobiście na godzinę przed rozpoczęciem turnieju
b) Każdy z autorów może zgłosić tylko jeden wiersz.

5. Ocena prac:
a) Do udziału w konkursie nie dopuszcza się prac, które:
- były publikowane,
- były nagradzane w innych konkursach,
- przekraczają dwie strony znormalizowanego maszynopisu (60 wersów),
- zostaną nadesłane po określonym terminie.
b) Jury przyzna nagrody i wyróżnienia autorom najlepszych prac. Decyzje jury są ostateczne i niepodważalne.

6. Publikacje:
a) nadesłane prace nie będą zwracane,
b) organizatorzy zastrzegają sobie prawo do publikacji konkursowych tekstów oraz do cytowania ich w mediach bez gratyfikacji pieniężnych dla ich autorów. Nadesłanie prac oznacza zgodę autora na nieodpłatne wykorzystanie ich w formie publikacji pokonkursowych (w przypadku nagrodzenia bądź wyróżnienia przez jury) bądź reklamujących kolejne edycje konkursu.

7. Organizatorzy zastrzegają sobie prawo do interpretacji poszczególnych punktów regulaminu.

Szczegółowe informacje:
Ośrodek Literacko-Wydawniczy ŁDK, ul. Traugutta 18, tel. (42) 633-98-00 w.241
e-mail: literacki@ldk.lodz.pl
Koordynator: Ewa Jagiełło

Łódzki Dom Kultury, ul. Traugutta 18

27 stycznia o 18.00

piątek, 30 grudnia 2011

Tymczasem on i ona są tylko przyjaciółmi






Autor: Krzysztof Kleszcz

GOTYE "MAKING MIRRORS", 2011

I można? Nagrać hit bez la la la!, o o o!? Tak zaśpiewać o rozstaniu, żeby wszyscy chcieli, aby bohaterowie do siebie wrócili? Tymczasem on i ona są już tylko "przyjaciółmi". Ech, toż to hit na miarę "Creep" Radiohead, "Again" Archive, czyli taki, że słucha się setny raz i ciągle ciarki.
Tak, "Somebody That I Used To Know" zaskakuje. Najpierw, że to nie śpiewa Sting. Pięknie brzmi już początek, ale głos nie robi wrażenia. Dopiero przy słowach "But you didn't have to cut me off / Make out like it never happened / And that we were nothing / And I don't even need your love / But you treat me like a stranger / And that feels so rough" (Ale nie musiałaś tak mnie odcinać! / Udawać, że to nigdy się nie wydarzyło, / I że byliśmy niczym. / I ja nawet nie potrzebuję twojej miłości, / Ale ty traktujesz mnie jak nieznajomego. / A to bardzo bolesne)... szacunek, klękamy. Ta niedługa fraza, raptem kilka wysokich dźwięków! A ile pozytywnych emocji. Piosenka wiele zawdzięcza też żeńskiemu wokalowi. Ciepły głos pięknej Kimbry tworzy świetny duet. Gdy zobaczyłem wersję na żywo - zrozumiałem, że to nie tylko hit roku, coś więcej.







Kupujemy płytę i... Nie ma tam właściwie hitu nr 2. Rozczarowanie? Przy pierwszym słuchaniu na pewno. Ale każde kolejne działa na korzyść. Najpierw, po krótkim intro, jest "Easy Way Out" piosenka, brzmieniem czy klimatem przypominająca ostatnią płytę Genesis. "Eyes Wide Open" to popis wokalnego kunsztu Gotye, wokalu, który jak już pisałem"się kojarzy". Dobrym utworem jest "Smoke and Mirorrs" ze spokojnym rytmem jak do wiosłowania. Perkusja prawie jak w kultowej kompozycji Petera Gabriela "Rhytm of The Heat". "I Feel Better" to piosenka dla śpiewających przy goleniu. No i porannej kawy można przy niej nie słodzić. "In Your Light" też w podobnym nastroju - takiej radochy. Zaczyna się prawie jak "Faith" George Michaela, ale później jest w stylu Petera Gabriela, ale tym razem takiego rozśpiewanego z piosenki "In Your Eyes". "State of Art" to żart. Zabawa wokoderem i śmieszny tekst o tym, że nowy grający sprzęt zmienia życie "Start the bossanova beat and limbo from the living to the kitchen"(Zacznij rytm bossanowy i limbo z dużego pokoju do kuchni). Komu będzie przeszkadzał ten wokal a la Timbaland i cokolwiek dyskotekowe rytmy, niech poszuka w sieci animowanego teledysku, może wtedy numer zadziała. "Don't Worry We're Be Watching You" robi wrażenie podczas nocnych odsłuchań. Przy okazji to dobry test opcji podbijania basu. Tekst o tym, że obserwują nas duchy, ma nas uspokoić, ale można się przy nim też trochę posmucić. Szkoda, że ostatnie trzy piosenki rozczarowują. "Give Me A Chance" jest nijakie. "Save Me" z tym zaśpiewem iiee iioo może zniechęcać. Zeroefekciarska "Bronte" opowiada o śmierci... psa. Twoja miska jest teraz pusta.
Chciałoby się drugiego "Somebody That I Used To Know"... Trzeba czekać na kolejną płytę Gotye.







piątek, 23 grudnia 2011

Poeta wśród nominowanych do Paszportu Polityki






Ogłoszono nominacje do Paszportów Polityki - nagrody, która dostrzega ciekawe osoby m.in. w interesujących mnie kategoriach "Literatura" i "Muzyka Popularna".


Zatem postanowiono wyróżnić w tej pierwszej kategorii: poetę Szczepana Kopyta - autora tomiko-płyty "Buch", Mikołaja Łozińskiego i jego "Książkę" oraz Zygmunta Miłoszewskiego za powieść kryminalną "Ziarno prawdy".

W muzyce popularnej zaś wskazano na: Ballady i Romanse - zespół Sióstr Wrońskich ze świetną płytą z poetyckimi tekstami (autorskimi plus dwa Czesława Miłosza) "Zapomnij", którą recenzowałem na blogu, obdarzoną ciekawym głosem Julię Marcell za płytę "June" oraz Macieja Szajkowskiego, autora projektu R.U.T.A. z pieśniami buntu z dawnych czasów.

(K)

piątek, 16 grudnia 2011

Badura i Kwadratura


Marcin Badura

Piotr Grobliński, Jan Wasiński, Marcin Badura



Autor: Krzysztof Kleszcz


WIECZÓR AUTORSKI MARCINA BADURY, ŁDK Łódź, 14.12.2011

W środowy wieczór odbyło się spotkanie z autorem dwudziestej książki wydawnictwa Kwadratura. Była okazja do integracji autorów serii poetyckiej pod redakcją Piotra Groblińskiego, np. Adam Fuchs przyjechał specjalnie na tę okazję aż z Hanoweru.

Spotkaniu towarzyszyła wystawa kilku prac Jana Wasińskiego, laureata nagrody Muzeum Historii Miasta Łodzi, absolwenta Wydziału Grafiku i Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych im.Władysława Strzemińskiego. Szkice Wasińskiego (mające coś z ilustracji Nicka Cave'a w "Królu Inkauście", czy wariactw na okładce pierwszej płyty Kazika na Żywo, zilustrowały tomik.

Główny bohater wieczoru Marcin Badura mieszkający w Rudzie Śląskiej przeczytał wiersze ze swej drugiej książki - "Dospowiadane". Śląski autor zdobył kilka lat temu Nagrodę Specjalną Jury w XIII OKP im. Jacka Bierezina, drukował też swe wiersze w łódzkich "Arteriach".
Zderzanie sacrum z profanum, gry słowne np. zestawianie znaczeń z języka polskiego, ze znaczeniami w języku angielskim, sporo ironii, a nawet humor. Z całą pewnością to ciekawy, oryginalny głos współczesnej poezji polskiej.




Adam Fuchs, autor książki "Widząc czas"

czwartek, 15 grudnia 2011

Gajda z szafy




W najnowszym 41 numerze kwartalnika literacko-artystycznego „sZAFa” przypominam kilka swoich wierszy z lat 2008-2010. Zainteresowanych zapraszam do lektury pod linkiem:
www.szafa.prezentacje.pl


(p)

poniedziałek, 12 grudnia 2011

Bierezin dla Urszuli Kulbackiej


Urszula Kulbacka wygrała Konkurs im.J.Bierezina. Obok Rafał Gawin.

Kajetan Herdyński. Laureat nagrody publiczności Turnieju im.J.Bierezina.

Uczestnicy TJW

Jerzy Jarniewicz ogłasza werdykt ("ale od tyłu..."). Obok: Julia Fiedorczuk, Joanna Mueller, Andrzej Niewiadomski.


Joanna Mueller prezentuje "Wylinki". Obok Monika Mosiewicz.

Nominowani w Konkursie im.Jacka Bierezina

Kopyt/Kowalski zapodają "Buch"

Zwycięzca TJW O Czekan Jacka Bierezina - Kacper Płusa

Laureaci konkursu krytyczno-literackiego

Nagroda Otoczaka dla Andrzeja Niewiadomskiego.
Od lewej: Jerzy Suchanek, Maciej Melecki, Andrzej Strąk, Zdzisław Jaskuła, Andrzej Niewiadomski.

Autor: Krzysztof Kleszcz

V FESTIWAL PULS LITERATURY, ROZSTRZYGNIĘCIE XVII OGÓLNOPOLSKIEGO KONKURSU IM.JACKA BIEREZINA Łódź, ŚFK, Sobota, 10.grudnia 2011.

To na Konkursie im.Jacka Bierezina zaczęła się moja poetycka droga, dlatego zjawiłem się raz siódmy. Zmiana miejsca: Śródmiejski Forum Kultury, przy ulicy Roosevelta. Trochę trudno mi było przyzwyczaić się do nowej scenerii. Chyba podświadomie tęskniłem za POS-em. To właśnie w Poleskim Ośrodku Sztuki nagrodę w 2004 roku odbierał Szczepan Kopyt. Poznałem wtedy także m.in., tak jak ja nominowanych do nagrody, Łukasza Jarosza, Mirkę Szychowiak, Marcina Perkowskiego. Potem w 2005 r. wygrał Ryszard Będkowski, w 2006 r. Przemysław Owczarek (gdy nominowani oprócz mnie byli: Sławomir Elsner, Jacek Mączka, Monika Mosiewicz, Ewa Maria Brzoza-Birk, Teresa Radziewicz, Bohdan Sławiński, Lesław Nowak), w 2007 r. - Joanna Lech (wtedy nominowano oprócz mnie: Piotra Gajdę, Rafała Gawina, Marcina Badurę, Jacka Kaweckiego, Monikę Mosiewicz, Michała Murowanieckiego, Teresę Radziewicz), w 2008 r. - Magdalena Gałkowska, w 2009 r. - Przemysław Witkowski (nominowani wtedy byli m.in. Rafał Baron, Tomasz Bąk, Paweł Łęczuk, Jakub Sajkowski, Piotr Nita, Joanna Borzęcka, Kajetan Herdyński), a w 2010r. - Justyna Krawiec. To wszystko wspomnienia.

A jak wyglądał tegoroczny Bierezin?
Zaczął się wieczorem autorskim Rafała Barona, który wydał w Stowarzyszeniu im. K. Baczyńskiego swą debiutancką książkę "Listy do nienarodzonego syna". Swój tomik "Wylinki" zaprezentowała Joanna Mueller (rozmowę prowadziła Monika Mosiewicz). Jerzy Suchanek wręczył Nagrodę Otoczaka Andrzejowi Niewiadomskiemu. Rozstrzygnięty został konkurs krytycznoliteracki (wygrał go Maciej Topolski, Sławomir Płatek i Joanna Roś).
Atrakcję każdego Bierezina stanowi Turniej Jednego Wiersza o Czekan Jacka Bierezina. Jury nagrodziło w nim: Kacpra Płusę - I m., Grzegorza Jędrka - II m. , Magdalenę Gałkowską - III m., Damiana Kowala - wyróżnienie. Był jeszcze eksperymentalny set Kopyt/Kowalski. I wreszcie werdykt głównego konkursu, który ogłosili ze sceny: Jerzy Jarniewicz, Julia Fiedorczuk, Joanna Mueller i Andrzej Niewiadomski. Główną nagrodę im.Jacka Bierezina zdobyła Urszula Kulbacka z Ełku. Wyróżnienia przyznano: Kajetanowi Herdyńskiemu z Bournemouth, Damianowi Kowalowi z Legnicy, Rafałowi Krause z Gdyni, Grzegorzowi Jędrkowi z Lublina, Jarosławowi Moserowi z Łodzi, Ewie Olejarz z Zabrza, Markowi Pacukiewiczowi z Bytomia, Klaudii Raczek z Krakowa. Jury zaznaczyło, że w ścisłym finale znaleźli się: Grzegorz Jędrek i Jarosław Moser. W głosowaniu publiczności wygrał Kajetan Herdyński.

Poeci naładowali akumulatory na następny rok.

PS.
Linki do podróży sentymentalnej:
X Bierezin 2004
http://gilling.info/bierezw/

XI Bierezin 2005
http://gilling.info/bierezin-2005-12-16/

XII Bierezin 2006
http://gilling.info/bierezin-2006-12-15/

XIII Bierezin 2007
http://gilling.info/bierezin-2007-12-14/
http://www.poezja-polska.pl/fusion/photogallery.php?album_id=22

XIV Bierezin 2008
?

XV Bierezin 2009
http://bialafabryka.blogspot.com/2009/12/bierezin-fotorelacja-cz2.html
http://bialafabryka.blogspot.com/2009/12/bierezin-fotorelacja-cz1.html

XVI Bierezin 2010
http://bialafabryka.blogspot.com/2010/12/wyniki-xvi-okp-im-j-bierezina-cziv.html
http://bialafabryka.blogspot.com/2010/12/wyniki-xvi-okp-im-j-bierezina-cziiitjw.html
http://bialafabryka.blogspot.com/2010/12/wyniki-xvi-okp-im-j-bierezina-czii.html
http://bialafabryka.blogspot.com/2010/12/wyniki-xvi-okp-im-jacka-bierezina-cz-i.html

piątek, 9 grudnia 2011

Salon Ciekawej Książki







Dziś w Hali EXPO przy ulicy Stefanowskiego 30 ruszył Salon Ciekawej Książki 2011.
Przez trzy dni będzie można obejrzeć ofertę wielu różnych wydawnictw, uczestniczyć w spotkaniach z autorami.

Wśród wydawnictw, które zaprezentują swą ofertę jest łódzka Kwadratura.

WYDAWNICTWO KWADRATURA
Wydawnictwo Kwadratura powstało w 2008 roku z inicjatywy Ośrodka Literacko-Wydawniczego Łódzkiego Domu Kultury. Wydawnictwo wydaje serię książek współczesnych polskich poetów, szczególnie autorów związanych z regionem łódzkim. Redaktorem serii jest Piotr Grobliński, poeta i krytyk.
Jak wskazuje nazwa wydawnictwa, książki ukazujące się w serii poetyckiej mają kształt kwadratu, który jest elementem identyfikacji wizualnej przedsięwzięcia. Publikacje Kwadratury wyróżniają się niezwykle starannym opracowaniem graficznym, którego autorką jest Paulina Narolewska-Taborowska, oraz ciekawymi ilustracjami (zdjęcia, grafiki) uznanych plastyków (Magdalena Moskwa czy Teodor Durski).

Oto lista tytułów wydawnictwa :


1. Krzysztof Kleszcz – „Ę”, Łódź 2008
2. Przemysław Owczarek – „Cyklist”, Łódź 2009
3. Kacper Bartczak – „Życie świetnych ludzi”, Łódź, 2009
4. Grzegorz Strumyk – „Le Rutki”, Łódź, 2009
5. Jola Sowińska-Gogacz – „Pomieszczenie”, Łódź, 2010
6. Marcin Zegadło – „Światło powrotne”, Łódź, 2010
7. Artur Fryz - „Czytanie z księgi świętego Kłapouchego”, Łódź, 2010
8. Krzysztof Grzelak – „37 wierszy wybranych z erratą”, Łódź, 2010
9. Bogdan DREADY Prawdzik – „Dni spokojnych szukałem o zmroku”, Łódź, 2010
10. Justyna Fruzińska – „Erotyki na różne tematy”, Łódź, 2010
11. Teresa Radziewicz – „Sonia zmienia imię”, Łódź, 2011
12. Robert Miniak - „Drzewostany”, Łódź, 2011
13. Adam Fuchs – „Widząc czas”, Łódź, 2011
14. Agnieszka Skolasińska – „Znikanie”, Łódź, 2011




Jednym z ciekawszych spotkań autorskich będzie zapewne spotkanie z Jackiem Podsiadło w niedzielę o godzinie 11. oraz niedzielna promocja nowego numeru Arterii.

Szczegóły:
10 grudnia (sobota)
11:00 Spotkanie z Kaliną Jerzykowską
15:00 Spotkanie z Andrzejem Sapkowskim
16:30 Spotkanie z Witoldem Jabłońskim
11 grudnia (niedziela)
11:00 Spotkanie z Jackiem Podsiadło
12:30 Spotkanie z Marcinem Jurzystą, autorem książki poetyckiej Ciuciubabka i promocja 11. numeru Kwartalnika Artystyczno-Literackiego „Arterie”


środa, 7 grudnia 2011

Wlewka z gipsu w tors




Autor: Krzysztof Kleszcz


NOSOWSKA "8"; 2011


Nosowska nagrała swą najlepszą płytę solową. Absolutnie poetycką, choć sama się dystansuje od tego określenia. W tekstach, i zwątpienie, i zachwyt; depresja i odważne spojrzenie przed siebie.
Zaczyna się kawą na ławę. Ma boleć. Czyściec, cytat melodii z "Triodante" Armii: "Miejsce pod słońcem" (fraza: "Stojąc w mroku"...) I jeszcze to tło jakby z Vangelisa "The City", ale w tym mieście panuje smog, londyńska zupa grochowa, dwanaście tysięcy ofiar! "Wlewka z gipsu w tors", "Kikut wiary w cud i fantomowy ból". Dużo dosadnej metaforyki: "nie próbuj we mnie wlać potencjałów dziś", "życie potwór podstępny, zły / od rana zacznie znów wysysać ze mnie szpik".

I zmiana nastrojów: rozstrojone pianinko ze świetlicy zaczyna "Polskę". Widzę to: leniwa sjesta na kocyku, zabawa lokiem - konstatacja: F.I.A.T., to jest moje miejsce, między morzem, a Giewontem.

"Nomada" ze swym radioheadowym stukaniem i klawiszem na początku, jest muzycznym mistrzostwem. A tekstowo to przecież antyradiowa piosenka. No bo czy można jadąc do pracy słuchać o zwracaniu na posadzkę? To była zagrywka vabank. Niepełna miłość jako bulimia, wyrzekanie się miłości jak prowokowanie wymiotów. To mogła być pierwsza porażka Nosowskiej. Ale to jej kolejne zwycięstwo. Nikt tak wcześniej nie pisał, nikt tak pisać nie umie.
Zatem podziwiamy poetycki kunszt: "podlotki rozdające wianki", "pęk celsjuszy" i "dym od zniczy", "przejrzyste kule gradu", "ten kształt jakby smocze łby", "furgony z erami, cysterny eonów", "w brzucha jamie echo".

"Kto?" gdyby był tylko wierszem, byłby wierszem bardzo dobrym. Z muzyką Macuka i genialnie wyśpiewany przez autorkę z tym "ocho" - stał się majstersztykiem. Choć rozpisując go na chłodno: zwykła harcerska gitara, drżące zakończenie inspirowana zespołem Air... a jednak - to jest właśnie ideał. Na każdej płycie Nosowska trafia w takie sedno.
Jest jeszcze choć skoczne, to wisielcze "Ziarno" (znów wyśpiewane genialnie!). Zachwyca walczyk o "czasie jak woda". Zapadamy się w czeluście, by na koniec się uwolnić, złożyć swe łopatki w mchu. Ze świadomością, że Nosowska wielką poetką jest.