JAROMIR NOHAVICA "TAK ME TU MAS", 2013.
Czeski film. Arabela zakłada na palec pierścień. A ja choć nie jestem fanem poetyckiej nostalgii zakochałem się w płycie Nohavicy. I gadam po czesku, ten język wszystko bierze wszystko w cudzysłów.
Środki są proste: gitara i trochę akordeonu. Tekst prosty, ale taki co umie ścisnąć gardło. W "Minulost - z pozoru - banalnie: "Oto mnie masz / Taką mnie znasz / Uchyl mi drzwi / Siądźmy dziś ty / I ja – Twoja przeszłość." ("A rekne tak me tu mas / Tak si me zvaż / Pozvi me dal / Jestli me znas / Jsem tvoje minulost")... Albo końcóweczka: "Rozściel już pościel, zrób dla niej miejsce, ciepło przytuli cię / Cicho opowie o tych, co byli lecz już nie stawią się / Litania osób, wszystkie pamiętasz, gawędzić możesz do woli / Rano ją ujrzysz zwiniętą w kłębek i to cię uspokoi"...
Najlepszą wizytówką płyty jest: "Ja Chci Poezii": z genialnym pytaniem: "Dlaczego nie chce nikt dyskutować ze mną o sonetach Karla Hynka Máchy?" Z przepięknym refrenem: "Ja chci poezii / Jen trochu pochopeni / Ale tu kde żyji / Nic z toho neni / Co mam ze żivota ? / Same prizemnosti / Me srdce Don Quijota / Tim trpi dosti", co się tłumaczy: Ja chcę poezji / trochę zrozumienia / Ale tu gdzie jestem / Tych rzeczy nie ma / Co ja mam z żywota? / Same przyziemne sprawy / Me serce Don Kichota / Od tego krwawi"... W tej króciutkiej niespełna 3-minutowej piosence jest kilka nierealnych marzeń: np. chciałby z kimś przeanalizować rytm w sonecie...
Właściwie to propozycja Nohavicy jest dość smutna i melancholijna. To wyznania starego mądrego człowieka, zmęczonego, ale szczęśliwego, gotowego na wszystko, nawet na "odwalenie kity".
Zaczyna się ponuro. Nilem płynie łódź. Nil jako rzeka zapomnienia. Może po to, by mimochodem użyć słowo "niewolnik". A potem zaśpiewać "Na rzekę okiem rzuć / Imperium właśnie ginie / Zrodzi się nowy ład. (...) Na rufie tańczy tłum / Nikt nie pilnuje cum / Na dziobie tłumu ryk / I nie steruje nikt".
Drugi kawałek, jeden z moich ulubionych, wpada w ucho od razu. Nohavica miesza w nim rewelacje z internetu z serwisu www.Idnes z 22 kwietnia 2009 roku i swoje osobiste wyznania. Taka "Czarna kronika i ja", np. "Partia Robotnicza złożyła doniesienie do prokuratury na szefa czeskiego radia / A ja chcę znów gładzić twoje piękne włosy długie do pasa." Zaskakująco po tym misz-maszu wybrzmiewa puenta: "Vše je to do prdele jenom záležitost boží protekce" / "To wszystko do dupy, wszystko zależy od bożej protekcji".
"Zło siedzi w rogu pokoju" to najczystsza poezja. Miód, panie. "Jsme to my anebo to nejsme my ? / Na fotkách z dovolené / Jsme to my anebo to nejsme my ? / Ty tváře opálené / Jsme to my anebo to nejsme my ? / Je to trošku rozmazané"...
Skoczna piosenka "U nas na Severu" z wesołą harmoszką okazuje się być nie peanem o miejscu skąd pochodzi, tylko złośliwą piosneczką o totalnej dziurze, gdzie psy żrą skrzypy, a każda rodzina ma dziesięć dzieciaków. "Praga daleko, a Pan Bóg wysoko, a po wypłacie panuje tu dzicz." Mocne.
Genialnie brzmi "Jine To Nebude". Możliwe, że Frank Sinatra jest boski ze swoim "Żyłem jak chciałem", ale ja wybieram Nohavicę. Za wersy: "Jinačí to nebude / Děkuju ti osude / Za všecko co se stalo /
Co nám na dně šálku po vypití kávy zůstalo" czyli: "Więcej szans nie będzie i / Losie mój dziękuję ci / Za te dni dobre i złe / Za to co po kawie pozostało mi na kubka dnie". Wzruszająco piękne to "Finito".
W "Telegramie" jest podobnie. Rozkleja mnie zupełnie."Gdzie są te czasy / Kiedym Ci pisał / Miła wróć do mnie / Trapi mnie żal // Osiem słów tylko / Tak samo jak dzisiaj / Za szesnaście koron /
Telegram pospieszny // PRZYJEŻDŻAJ SZYBKO STOP / KOCHAM CIĘ AŻ PO GRÓB / STOP // Człowiek się tu czuł / Jak cudotwórca / Listonosz to woził / Na motorku". Kocham Czechy.
Byłbym zapomniał o "Dezo", gdzie w żartobliwy sposób Nohavica trapi się, że jest łatwym celem w nocy: "Moja biała skóra, w ciemności jarzę / Jak łajno na ołtarzu / Złota moneta w salonie gier / Dlaczego nie urodziłem się czarny?" Hmm... nie jest to politycznie poprawne. Dodam, że Nohavica brzmi tu chwacko jak Tom Waits na płycie "Closing Time"...
"Zbloudivy Korab" chyba odrobinę zbyt patetyczny. Za to "Moskevska Virtualka" - zapis turystycznej przechadzki po Moskwie, na luzie, z celnym "daswidanja."
Przepiękna płyta kończy się wiarą w słowa ("Z minula do Budoucna"). Nie można piękniej. Arabela przekręca pierścień.