poniedziałek, 6 czerwca 2016

Złoty Środek Poezji Kutno 2016 - werdykt

Werdykt jury XII Ogólnopolskiego Konkursu Literackiego im. Artura Fryza na najlepszy poetycki debiut książkowy roku 2015 – Złoty Środek Poezji Kutno 2016

Mecenas: Prezydent Miasta Kutno
Patronat Honorowy: Stowarzyszenie Pisarzy Polskich
Patronat: Dwumiesięcznik Literacki Topos i Miesięcznik Odra

Jury w składzie:
Karol Maliszewski – przewodniczący
Krzysztof Kuczkowski
Wojciech Kudyba
po przeczytaniu 64 debiutanckich książek poetyckich nadesłanych na konkurs i spełniających warunki regulaminowe postanowiło nagrodzić następujących autorów i ich tomiki:
1 nagroda – 5000 zł:
Dominik P. Żyburtowicz, Żaglowce, Wojewódzka Biblioteka Publiczna i Centrum Animacji Kultury, Poznań 2015
2 nagroda – 3000 zł:
Ewa Olejarz, Milczenie placu zabaw, Towarzystwo Przyjaciół Sopotu, Sopot 2015
3 nagroda – 2000 zł:
Bronka Nowicka, Nakarmić kamień, Biuro Literackie, Wrocław 2015

5 równorzędnych wyróżnień – po 1000 zł:
Patryk Czarkowski, Precyzja roślin, Universitas, Kraków 2015
Robert Feszak, Wnętrza gór, Miasto Radomsko, Radomsko 2015
Jolanta Nawrot, Płonące główki, stygnące stópki, Wojewódzka Biblioteka Publiczna i Centrum Animacji Kultury, Poznań 2015
Piotr Przybyła, Apokalipsa. After party, Dom Literatury, Łódź 2015
Rafał Rutkowski, Chodzę spać do rzeki, Zeszyty Poetyckie, Gniezno 2015


Wśród wstępnie nominowanych do nagrody przez poszczególnych jurorów znalazło się 12 książek. Są to, oprócz nagrodzonych i wyróżnionych, następujące tytuły (podane w kolejności alfabetycznej):
Urszula Honek, Sporysz, Wojewódzka Biblioteka Publiczna i Centrum Animacji Kultury, Poznań 2015
Michał Pranke, b, Dom Literatury, Łódź 2015
Joanna Starkowska, Ballada o wyrzynarce, Zaułek Wydawniczy „Pomyłka”, Szczecin 2015
Karina Stempel, Rok drewnianego konia, Amaltea, Wrocław 2015

Nagrody zostaną wręczone uroczyście 11 czerwca w Kutnie na Festiwalu Złoty Środek Poezji. 12 czerwca odbędzie się spotkanie z nagrodzonymi poetami.

Śruba Archimedesa Piotra Gajdy i Clarity Renaty Senktas promowane w Łodzi

2 czerwca 2016 w Domu Literatury promowali swoje książki - poeta-tomaszowianin Piotr Gajda oraz Renata Senktas - poetka z Otwocka. Choć poetyki tych książek znacząco się różnią, ciekawie wybrzmiewały obok siebie. U Piotra książkę budują długie egzystencjalne, filozoficzne frazy "o cierpkim smaku". U Renaty przeciwnie - frazy są krótkie, jakby poetka chciała przekazać czytelnikowi samo "sedno sprawy". Wieczór rozpoczął nowy dyrektor DL: Przemysław Owczarek, a poprowadził Rafał Gawin.
Obie książki: "Śrubę Archimedesa" i "Clarity" wydał Dom Literatury i w sprawie ich nabycia należy się skontaktować z wydawcą: rafal.k.gawin@gmail.com



wtorek, 24 maja 2016

Porządny żytni chleb, bubulubu i tralala

DIETER MEIER "OUT OF CHAOS", 2014.

Nic nie wiedzą o nas piosenki z radia. Piosenki o smaku dmuchanego pieczywa z supermarketu. Oto alternatywa: piosenka nr 3 z albumu "Out of Chaos" - porządny żytni chleb z piekarni, na którym trzeba postawić krzyż. "Busy Going Nowhere" - piosenka o poniedziałku, o gotowości do wyścigu, do biegania w kółko. Piosenka zwieszonych rąk, piosenka konia zaprzężonego w kierat. Z monotonnym intro jak poranek zanim kawa zacznie działać.
Piękne łupnięcia jak palpitacje. Dźwięki pianina jak ból w skroniach. I ten głos, głos recytujący swój dołujący wiersz: "This is a Monday the planet’s name’s earth / And I am Billy, Billyboy by birth / Here I am somewhere, is this my place / Clouds in the sky, and I am ready to race". Piękna przejmująca muzyka o skazaniu na trud i znój (za perkusją Thomas Wydler z zespołu Nicka Cave'a - Bad Seeds) rozwijająca się w podniosłą symfonię, którą gra w głowach ludzi spracowanych, wypranych, nakręcanych jak zegarki.

Kim jest ten starszy pan z okładki? Urodzony w 1945 roku Szwajcar, ekscentryk z Yello, znany w latach 80-tych, w każdym razie wtedy mnie zupełnie nie zainteresował (piosenka "The Race"), by w wieku 69 lat (!) nagrać swoją płytę życia. Zwrócił moją uwagę teledysk, w którym w swoim śmiesznym marynarkowym wdzianku próbuje pływać. Natchniona przejmująca pieśń "Loveblind" zachęciła mnie do przesłuchania płyty.

Płytę rozpoczyna "Lazy Night", absolutnie genialna rzecz! Tego się łatwo nie zapomni: "A senseless useless running away/ A senseless useless nothing to say". Świadectwo swojej zbędności, bezsensowności: "What the hell am I doing here / Is this planet made for me / Barman, can I get another beer / Maybe later I will be able to see".

A potem Dieter jest Waitsem, z jego najlepszego okresu "Frank's Wild Years". Gdy wyśpiewuje te swoje bubulubu albo "Urodziłem się, płakałem, dano mi imię" jest jak jakiś aktor, któremu bezgranicznie się wierzy, któremu się życzy dobrze, jak Allowi Pacino, gdy myje zęby obok z Michelle Pfaiffer. Cud, miód i księżyc w szczerym polu.

Nr 4 - to piosenka "wycięta z komiksu" o nocnym hotelowym portierze. Jak dla mnie za dużo w niej klawiszy Casio. 5 jest piękna jakby śpiewał ją Leonard Cohen. To wspomniany już "Loveblind" ze smutną refleksją o głupieniu dla miłości. Dalej jest "The Ritual" spokojna, nostalgiczna pieśń, która może się podobać. Z "Another Day" zapamiętuje się szaleństwo w wypluwaniu z siebie słów oraz pytanie z refrenu "Czy on jest graczem, czy piłką?" 
"Jimmy" zdaje się być techno-wygłupem w starym stylu (szkoda, bo uszy bolą). "Buffoon" jest zabawny z tymi swoimi rymami i lalalalalalalala love you. "Fat Fly" zaczynający się od dźwięków kukułki, przeradza się w jakiś odlot w stylu Mike Pattona z Faith No More. 
"Annabelle" zupełnie jak z bajki o domku na kurzej stopce. Dieter mruczy o uzależnieniu się od grzesznej miłości. A "Schueffele" przypomina Toolowy eksperyment z płyty "Aenima". W każdym razie Dieter jest tu czarodziejem stojącym nad dymiącym kotłem i produkuje piosenkę: wrzuca we wrzątek skrzek żaby, skrzydło nietoperza i pajęczynę, podśpiewując tralala.

sobota, 21 maja 2016

Nominacje do Nagrody Gdynia 2016

Ogłoszono nominacje do Nagrody Gdynia w kategorii Poezja.

  - Kacper Bartczak, „Wiersze organiczne”, Dom Literatury w Łodzi
  - Maria Bigoszewska, „Jeden pokój”, Wydawnictwo FORMA. Fundacja Literatury imienia Henryka Berezy, Szczecin, Bezrzecze
  -  Hanna Janczak, „Lekki chłód”, Wydawnictwo Igloo, Wrocław
   - Barbara Klicka, „Nice”, Wojewódzka Biblioteka Publiczna i Centrum Animacji Kultury w Poznaniu
   - Tadeusz Pióro, „Powązki”, Biuro Literackie, Wrocław

Wśród nominowanych w innych kategoriach są m.in.: Michał Książek z "Drogą 816" - w kategorii Esej, a w kategorii Powieść m.in.: "Uprawa roślin południowych metodą Miczurina" Weroniki Murek i "Inna dusza" Łukasza Orbitowskiego.

    piątek, 20 maja 2016

    Nominacje do Nagrody Nike 2016

    19 maja 2016r. ogłoszono 20 tytułów nominowanych do Nagrody Nike. Wśród niech jest 5 książek poetyckich (4 tomy poezji i jedna książka z prozą poetycką).
    Oto one:
    -Łukasz Jarosz "Kardonia i Faber", BL, Wrocław 2015,
    -Piotr Matywiecki "Którędy na zawsze", WL, Kraków 2015,
    -Ewa Lipska "Czytnik linii papilarnych", WL, Kraków 2015,
    -Uta Przyboś "Prosta", Forma, Szczecin 2015,
    -Bronka Nowicka "Nakarmić kamień" , BL, Wrocław 2015.

    W pierwszą niedzielę października laureat nagrody odbierze 100 tysięcy zł. Oprócz poezji wśród nominowanych książek znalazło się, aż sześć reportaży (dominuje tu Wydawnictwo Czarne). Wśród powieści jest m.in.: "Inna dusza" Orbitowskiego, "Nieważkość" Julii Fiedorczuk,  i "Skoruń" Macieja Płazy. A wśród opowiadań jest Weronika Murek ze swoją "Uprawą roślin południowych metodą Miczurina".

    sobota, 14 maja 2016

    Barbara Klicka z Silesiusem

     14 maja 2016r. przyznano Wrocławską Nagrodę Poetycką Silesius. Nagrodę za książkę roku otrzymała Barbara Klicka za „Nice” (WBPICAK, Poznań), a za debiut nagrodzono Aldonę Kopkiewicz, autorkę „Sierpnia” (Lokator, Kraków). Wręczono też nagrodę za całokształt - otrzymał ją Julian Kornhauser.


    20 książek nominowanych do Nagrody Orfeusz 2016

     
    11 maja w Domu Literatury w Warszawie jury V edycji Nagrody im. K. I. Gałczyńskiego ORFEUSZ za najlepszy tom poetycki roku, w składzie: prof. Jarosław Ławski (przewodniczący), Tomasz Burek, Janusz Drzewucki, dr Antoni Libera i dr Bronisław Maj, po zapoznaniu się ze 199 zgłoszonymi tomikami wierszy, postanowiło nominować do nagrody 20 z nich. Oto one:
    • Józef Baran, Szczęście w czapce niewidce i 99 nowych wierszy, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań
    • Magdalena Bielska, Czarna wyspa, WBPiCAK, Poznań
    • Wojciech Gawłowski, Różo szronu, Republika Ostrowska, Ostrów Wielkopolski 2015 
    • Barbara Gruszka-Zych, Przyrząd do uzdatniania wody, Wydawnictwo Astrum, Wrocław 2015 
    • Honek Urszula, Sporysz,WBPiCAK, Poznań 2015
    • Jarosław Jakubowski, Światło w lesie, Galeria Autorska, Bydgoszcz 2015
    • Łukasz Jarosz, Kardonia i Faber, Biuro Literackie, Wrocław 2015
    • Jakub Kornhauser, Drożdżownia, WBPiCAK, Poznań 2015
    • Witold Malesa-Boniecki , Jesień we Florencji, PIKiM, Rzeszów 2015
    • Jadwiga Malina, TU, Stowarzyszenie Pisarzy Polskich Oddział Kraków, Kraków 2015
    •  Łukasz Nicpan, Ostatnie dni lata, Wydawnictwo VEDA, Warszawa 2015
    •  Artur Nowaczewski, Kutabuk, Biblioteka „Toposu”, Sopot 2015
    • Kazimierz Nowosielski, Przykładanie ręki, Biblioteka „Toposu”, Sopot 2015
    • Uta Przyboś, Prosta, Wydawnictwo Forma. Fundacja Literatury imienia Henryka Berezy, Szczecin, Bezrzecze 2015
    • Jarosław Marek Rymkiewicz, Koniec lata w zdziczałym ogrodzie, Wydawnictwo Sic!, Warszawa 2015.
    • Konrad Sikora, Napisani na ścianach, Wydawnictwo Ruthenus, Krosno 2015 
    • Słowik Aleksandra, Czuwanie przy zwłokach, Zaułek Wydawniczy Pomyłka, Szczecin 2015
    • Ewa Sonnenberg, Hologramy, WBPiCAK, Poznań 2015
    • Adriana Szymańska, Złoty dzięcioł, Biblioteka „Toposu”, Sopot 2015
    • Adam Waga, Samosiew, Wydawnictwo Literackie 2015

    niedziela, 8 maja 2016

    Jakby mgła ścieliła się na łąki, a kumulacja nas znowu ominęła.

    HEY "Błysk", 2016.

    Czekam na płyty Hey (ta jest jedenasta, nie licząc koncertowych) jak na tomik najlepszego autora. Kilka wersów Nosowskiej daje mi lepszą pożywkę niż dwie półki z poezją. Już singiel "Prędzej, prędzej" z trochę basowym, trochę klaskanym, dość jednostajnym beatem przyniósł kilka takich fraz.

    "Ja do centrum / do centrum wieź / gdzie ze słońcem / miesza się deszcz / derby kraju, derby co dzień / gdzie czerń w tęczę, a tęcza w czerń"

    Oto synteza tego, co ładuje się w czaszkę. Marsze i spory zestawione z chwilką naszego życia. Piękna rockowa pigułka, która może uleczyć jak antybiotyk. Ja w każdym razie zdrowieję.

    Mój zachwyt nr 2 to piosenka "Cud". Pięknie łagodna, jakby mgła ścieliła się na łąki, a kumulacja znowu nas ominęła. Za oknem wiosna z całym hałasem, skrzekiem i lotami ptasich wariatów, która nie może się przebić do serca. Piękno.

    "Od wszystkich harców, tam na górze nam / z sufitu prosto w oczy prószy tynk / był już chłód / jest i śnieg // Przez kratkę wentylacji wypełza nam / do nozdrzy zapach stołów, waszych uczt / był już śnieg / przyszedł głód // Przesyłki do was z zagranicznych miast / komornik forsujący nasze drzwi / był już głód / jest i dług // Puchaty, złotem haftowany los / i nasz ze skrawków najtańszego lnu / był już chłód / był i głód / był już dług / gdzie jest cud?"

    Inne zachwyty? Tytułowy "Błysk" - z recytacją zamiast śpiewu. Jeśli kogoś nie chwyci za serce, może to oznaczać tylko, że go nie ma. Apokalipsa wg Nosowskiej: "Spałam, gdy się kończył świat" (tu: ledwie skrzywienie warg), "Ptakom zastygł w dziobach śpiew", "nijacy wprost do pracy jak co dnia" jakby nigdy nic. Zapis chorobliwego dreszczu, dołującego bezludzia wokół "nie śpię, lewituję tu (...) Dzielę się przez siebie, tak jak liczby pierwsze / a pomnożona przez tą pustkę, jak przez zero - daję pustkę". (nie: tę) - kolokwialną, własną.

    Mistrzowski jest "Dalej". Podejmujący ulubiony temat przemijania. "Punktualnie / ze mnie kpisz / Jestem pył / dmuchany ryż", ze świetnym refrenem: "Prysznic i dalej, dalej, dalej". Absolutnie trafia mnie - Achillesa codzienności, w piętę. I tylko smutno, że sam nie napiszę takiej frazy: "Mam rewolwer / kurzy się / wbijam nóż / w powszedni chleb". Dobro.

    Płycie potrzebna była lekkość. Taką funkcję ma piosenka o Sir Alfonso Moralesie pt. "Ku słońcu". Z żartobliwym tekstem i lepkim refrenem. Seks, iskry spawarek, zapach paczuli, rdzawy hak. To mogła wymyślić tylko Nosowska. 
     "Szum", w której zatrudniono chyba pana Rubika do klaskania, ma młodzieńczy power. Lekkość formy, tych przeciągniętych fraz, ale i poważny ton: "Siwobrody Bóg / patrzy nie bez wstydu / jak się sztandarami, w szale okłada tłum / chce wrócić kolejno / do każdego z sześciu dni / gdy z niczego wszystko / stworzył, by na powrót wszystko obrócić w nic".

    "2015" jest o jakimś przepracowaniu własnego życia, o odwołaniu zimy. "Magnolia kamikadze" i "przeptaszone gałęzie" jako metafora przeproszenia się ze światem, otwarcia na ludzi.

    "Hej Hej Hej" - o rodzeniu się uczucia - to taka trochę dziwna piosenka. 
    Przepiękną melodię i przegięty, jak zagrany na pile - refren ma "I tak w kółko". Programowy tekst o tym, co się wydaje kolejnym pokoleniom - z perełkami w tekście: "Gdy ją obleci strach, / że koty, pelargonie, sławę trafi szlag, / że oto czas, z karuzeli zejść globusa, chociaż żal".

    Jak otwarcie szeroko okna, jak podarcie wszystkich tygodników opinii, jest ostatni utwór: "Historie".
    "Czemu w klapach płaszcza, na nogawkach i we wszystkich szwach / Znosisz mi do domu strachy, cudzy lament, zamiast róż"? Oto sugestia: włożyć łeb w wiosnę, wstać rano, powiedzieć światu hey.



    Przeczytaj też recenzje:
    Hey "Miłość! Uwaga! Ratunku! Pomocy!
    Nosowska "8"



     

    piątek, 29 kwietnia 2016

    Wieczór autorski Rafała Gawina

    Z okazji premiery książki łódzkiego poety - Rafała Gawina "Zachód słońca w Kurwidołach", 27 kwietnia w Tłustym Drukiem odbył się jego wieczór autorski. Prowadził go Piotr Grobliński. Zgromadzona publiczność wysłuchała nowych wierszy i dyskusji na różnorodne tematy, których dotyka w swej poezji autor. Jak napisał redaktor książki: "W środku dużo jest o kobietach, seksie, poezji i Bogu - wszystko wymieszane, bez ładu, ale ze składem." Książka, której tytuł żartobliwie parafrazuje tytuł książki J.M.Rymkiewicza, ukazała się w Wydawnictwie Kwadratura i rozpoczyna nową serię poetycką. 




    poniedziałek, 25 kwietnia 2016

    Z mewą na ramieniu

    JANUSZ DRZEWUCKI „Rzeki Portugalii", Biblioteka „Toposu”, Sopot 2016

    Janusz Drzewucki jest uznanym poetą, redaktorem działu poezji w czasopiśmie „Twórczość”.
    Jego nowa propozycja to specyficzna poezja - nie poezja, historyjki, anegdoty, wspominki.

    Pomysł, jak sądzę był taki, by „Pisać tak jakby się mówiło”, odrzucić poetyckość, która może utrudnić przekaz. Pierwsza myśl jest najlepsza. Niech powstaną wiersze bez skreśleń, bez złożonych konstruktów, odmetaforyzowane, zwykłe jak rozmowa, zrozumiałe, przezroczyste, czyste.

    No i powstały. Czyta się to jak felieton z dużą ilością enterów, szybciutko, miło. Jeśli to wspomnienia z młodości – z pewną zazdrością, podobnie jeśli są to przewodnikowe relacje z pięknej ojczyzny Jose Saramago.

    Ja czytałem nie bez wątpliwości. Już wiersz o śmierci Różewicza mnie zastanowił. „Tadeusz Różewicz” pojawia się w nim pięć razy, co daje średnią jednego Tadeusza Różewicza na dwa wersy. Ale wytłumaczyłem sobie, że to taka metoda, powtarzanie bolesnego faktu, niemożność pogodzenia się.

    Miniatury ze stron 6-9 to, dla mnie, notatki na marginesie, zapis myśli. Wiersz o ślimaku, który wydawał się być kasztanem, a potem pielgrzymem na górę Fuji, a potem turystą w drodze na Kasprowy, wprawił mnie w konsternację. Frazy: „spytałem siebie samego”, czy „przyszło mi raptem do głowy” wydały mi się z jakiejś bajeczki. Podobnie Antylopy i reszta zwierzyńca z wiersza na stronie 12. Czyżby państwo Gucwińscy powypuszczali zwierzęta z klatek? „Na własne oczy / widziałem, / widzę.” - czytam, ale nie wiem, czy to nieposkromiona wyobraźnia, czy wizja raju z broszurki Świadków Jehowy? Wiem! To efekt fascynacji wiedzą faktograficzną, obiektami geograficznymi, nazwami zwierząt, miejsc. Abecadło z pieca spadło, pomieszały się miejsca i czasy.

    Historie o fascynacji bluesem i jazzem czytałem z zainteresowaniem, choć to zaledwie reminiscencje. Mógłbym to usłyszeć w czasie rozmowy z autorem. Przypomniałem sobie wiersz o katastrofie smoleńskiej z poprzedniej książki „Dwanaście dni”. Zdumiewająca zwyczajność słów: „płynęła rzeka zniczy”, „my wszyscy, w tej godzinie jesteśmy razem, jesteśmy razem.” Wszystko dla mnie za proste, za łatwe.
    Chociaż oddam sprawiedliwość. Jest fragmencik, który mnie ujął: „słowo jazz / krótkie jak zaklęcie, / tajemnicze / i wielce obiecujące, / wydawało mi się / najpiękniejszym słowem / na świecie, czułem się / wybrany przez to słowo / wybrany i zaczarowany;”

    Autor „Rzek Portugalii” obsesyjnie powtarza w wierszach deszczowe frazy: pada, mży, leje. Zapisuje stany letargu, odrętwienia. Pokazuje przed czytelnikiem swoje zmęczenie, bezsilność. Sporo minęło zanim przekonałem się do specyficznego uroku tych sformułowań. Przyszło to chyba dopiero, gdy otworzyłem się na wiersz „Pierwszy poniedziałek maja, czyli święto flagi” z poprzedniej książki i zrozumiałem lichą kondycję podmiotu lirycznego: „Za chwilę / rozkroję chleb, / naleję wina do szklanki, / za chwilę. / Póki co, / siedzę / w półmroku, / w ciszy, / nieruchomo.” A potem przełknąłem zdania podobne w emocjach, które z początku wydały mi się tylko jałowym użalaniem się.

    Teza podziału w poezji polskiej: na fanów Bowiego i Popa, wydaje mi się karkołomną. Tak samo puenta o Springsteenie i końcowy morał. Historyjka o papierosie Bogdana Zadury z szeleszczącymi ptakami i ćwierkającymi liśćmi? Znów obok. Anegdoty o Adamie Ziemianinie, Jerzym Górzańskim, Krzysztofie Karasku? Szkoda, że to tylko anegdoty. A "Pan Adam Zagajewski ma przechlapane" to stanowcza reakcja na złośliwości skierowane w stronę poety ze strony Marcina Świetlickiego. Rzecz miała miejsce na Festiwalu Złoty Środek Poezji w Kutnie (na którym wszak byłem, miód i wino piłem).

    Opowieść o wyprawie na Warmię i Mazury przywołuje nazwiska kolegów i przyjaciół po piórze. Taka gawęda o podróży. A co sądzić o siedmiu wierszach portugalskich? Że za blisko im do przewodnika podróżnika. Że za mało w nich uniesienia. Na ramieniu poety siada mewa. Jest nostalgia, jest zagubienie, gąszcz nazw, meteorologia. I jedna metafora: „trzy nieruchome dźwigi, trzy krzyże.

    Czy karp z Karpat to żart z poetów, którzy bawią się słowami? Czy pod wpływem endorfin wydzielające się w czasie biegania, da się napisać dobry wiersz? Nie jestem tu przekonany. Za to cztery linijki „Kto wie dlaczego” - w sedno. „Kto wie dlaczego / ten wie; kto nie wie / dlaczego, ten już nigdy / się nie dowie.” Można to grawerować, tatuować, naklejać.
    A na koniec potrawa z szaleju czyli historia alternatywna. Elvis żyje - schudł, Morrison żyje - dorabia, Hendrix żyje - pracuje w sklepie z płytami, Bob Marley uprawia pietruszkę i koper. Czy autor tu czasem nie popłynął?