Autor: Kacper Płusa
Przybyłem do Warszawy ok. godz. 17:00 a więc do rozpoczęcia imprezy pozostało jeszcze sporo czasu. Postanowiłem na miejsce Manifestacji przejść się piechotą z Dworca Centralnego. Sama ulica Nowy Świat mimo usytuowania w samym sercu Warszawy jest trochę mniej ruchliwa, prezentuje się imponująco z klasycystycznymi kamienicami i wieloma kawiarniami. Wydaje się dobrym miejscem na organizację imprez literackich. Trzeba też zauważyć, że widziałem kilka afiszy informujących o Manifestacjach.
Trochę większe rozczarowanie spotkało mnie na miejscu. Otóż już na samym kiermaszu literackim można było zobaczyć bardzo ograniczony wybór. Niemal w całości były to zbiory autorów związanych z SDK. Doszło nawet do takiego paradoksu, iż jedynym wydawnictwem Romana Honeta był starszy tomik, podczas gdy o ,,Baw się” tego samego poety można było zapomnieć. Zamknięcie zemściło się na organizatorach, ponieważ, przynajmniej w pierwszym dniu zauważyłem na Sali głównie poetów warszawskich.
Prezentacje autorskie rozpoczynał Konrad Góra wraz z Tomaszem Świtalskim i Jackiem Mazurkiewiczem. Wiersze trzeba przyznać były bardzo dobre. Moim zdaniem wszystkie komplementy, które w ostatnim czasie zbiera Konrad Góra są zasłużone. Moją uwagę jako debiutanta na tego typu imprezie zwróciła niezwykła dbałość o jakość recytacji, czy też melorecytacji, bo wykorzystano tu także kontrabas. Wydawało mi się, iż instrument basowy kojarzony głównie z jazzem nie będzie pasował do wyrafinowanej formy literackiej. Okazało się jednak, że autor poprzez „mantrowy” sposób recytacji znakomicie współgra. Szkoda, że nagłośnienie nie zawsze pozwalało się cieszyć pełnią wrażeń estetycznych.
Później przyszła kolej na ,,Naive symphony” Edwarda Pasewicza i emisję TV. I tutaj na uwagę zasługuje głównie całkiem niezłe nieme kino niezależne zaprezentowane przez warszawskich performerów. Wnioskuję, że Pasewicz muzykę uprawia raczej hobbystycznie i jako taką trudno ją oceniać.
Następnie na scenie pojawił się Tomasz Pułka. Postanowił do swojego występu zaangażować beatboxera. Odczytuję takie próby jako kolejny kompromis kultury niskiej czy wręcz ulicznej z wysoką, aby zainteresować nią młodego odbiorcę. Nie raz już widziałem jak z tego typu przedsięwzięć rodzą się rzeczy wielkie. Bliski jest również kicz. Pułkę sytuował bym gdzieś pośrodku, ale z tendencją wznoszącą.
,,Sexy Armpit” to dwie kobiety (wokal + instrumenty klawiszowe) prezentujące projekt niszowy. Składały się na niego wyraziste kreacje sceniczne, eksperymentalna muzyka elektroniczna i wokalizy przypominające język nieartykułowany. Sztuka trudna w odbiorze, lecz jak sądzę warta uwagi. Prawdopodobnie inaczej odebrało to większość gości, gdyż centrum kultury zaczęło pustoszeć i tylko kilka osób pozostało już do końca.
,,Przestrzeń zdarzeń” Rafała Nowakowskiego uważam za pomysł zupełnie chybiony. To fragmenty prozy ( trudnej do interpretacji muzycznej z założenia) często przydługie i mało ciekawe. Odwrotnie jak u Pułki i Góry podkład muzyczny nie pozostawał na najwyższym poziomie, a ze sceny powiało nudą. Nie neguję problematyki powieści jednak z prezentowanych fragmentów nie była ona czytelna.
Edward Pasewicz z Jackiem Mazurkiewiczem rozpoczęli swój jam session od obiecującej improwizacji na pianino i kontrabas. Niestety nie było mi dane zobaczyć jak rozwinie się dalsza jej akcja. Musiałem opuścić Warszawę jeszcze tej samej nocy.
Zrobiło mi się miło kiedy nazajutrz otworzyłem rozdawane na Manifestacjach arkusze: ,,Kredens” i ,,Masz ognia?”. Oba są wynikiem pracy grupy młodych poetów z SDK. Są to jedni z nielicznych piszących licealistów, których jak do tej pory spotkałem na swojej drodze i należy pochwalić przynajmniej niektóre wzloty ich młodego, nierównego jeszcze warsztatu. Choćby ze względu na te kilka strof być może jeszcze kiedyś odwiedzę Staromiejski Dom Kultury.
Trochę większe rozczarowanie spotkało mnie na miejscu. Otóż już na samym kiermaszu literackim można było zobaczyć bardzo ograniczony wybór. Niemal w całości były to zbiory autorów związanych z SDK. Doszło nawet do takiego paradoksu, iż jedynym wydawnictwem Romana Honeta był starszy tomik, podczas gdy o ,,Baw się” tego samego poety można było zapomnieć. Zamknięcie zemściło się na organizatorach, ponieważ, przynajmniej w pierwszym dniu zauważyłem na Sali głównie poetów warszawskich.
Prezentacje autorskie rozpoczynał Konrad Góra wraz z Tomaszem Świtalskim i Jackiem Mazurkiewiczem. Wiersze trzeba przyznać były bardzo dobre. Moim zdaniem wszystkie komplementy, które w ostatnim czasie zbiera Konrad Góra są zasłużone. Moją uwagę jako debiutanta na tego typu imprezie zwróciła niezwykła dbałość o jakość recytacji, czy też melorecytacji, bo wykorzystano tu także kontrabas. Wydawało mi się, iż instrument basowy kojarzony głównie z jazzem nie będzie pasował do wyrafinowanej formy literackiej. Okazało się jednak, że autor poprzez „mantrowy” sposób recytacji znakomicie współgra. Szkoda, że nagłośnienie nie zawsze pozwalało się cieszyć pełnią wrażeń estetycznych.
Później przyszła kolej na ,,Naive symphony” Edwarda Pasewicza i emisję TV. I tutaj na uwagę zasługuje głównie całkiem niezłe nieme kino niezależne zaprezentowane przez warszawskich performerów. Wnioskuję, że Pasewicz muzykę uprawia raczej hobbystycznie i jako taką trudno ją oceniać.
Następnie na scenie pojawił się Tomasz Pułka. Postanowił do swojego występu zaangażować beatboxera. Odczytuję takie próby jako kolejny kompromis kultury niskiej czy wręcz ulicznej z wysoką, aby zainteresować nią młodego odbiorcę. Nie raz już widziałem jak z tego typu przedsięwzięć rodzą się rzeczy wielkie. Bliski jest również kicz. Pułkę sytuował bym gdzieś pośrodku, ale z tendencją wznoszącą.
,,Sexy Armpit” to dwie kobiety (wokal + instrumenty klawiszowe) prezentujące projekt niszowy. Składały się na niego wyraziste kreacje sceniczne, eksperymentalna muzyka elektroniczna i wokalizy przypominające język nieartykułowany. Sztuka trudna w odbiorze, lecz jak sądzę warta uwagi. Prawdopodobnie inaczej odebrało to większość gości, gdyż centrum kultury zaczęło pustoszeć i tylko kilka osób pozostało już do końca.
,,Przestrzeń zdarzeń” Rafała Nowakowskiego uważam za pomysł zupełnie chybiony. To fragmenty prozy ( trudnej do interpretacji muzycznej z założenia) często przydługie i mało ciekawe. Odwrotnie jak u Pułki i Góry podkład muzyczny nie pozostawał na najwyższym poziomie, a ze sceny powiało nudą. Nie neguję problematyki powieści jednak z prezentowanych fragmentów nie była ona czytelna.
Edward Pasewicz z Jackiem Mazurkiewiczem rozpoczęli swój jam session od obiecującej improwizacji na pianino i kontrabas. Niestety nie było mi dane zobaczyć jak rozwinie się dalsza jej akcja. Musiałem opuścić Warszawę jeszcze tej samej nocy.
Zrobiło mi się miło kiedy nazajutrz otworzyłem rozdawane na Manifestacjach arkusze: ,,Kredens” i ,,Masz ognia?”. Oba są wynikiem pracy grupy młodych poetów z SDK. Są to jedni z nielicznych piszących licealistów, których jak do tej pory spotkałem na swojej drodze i należy pochwalić przynajmniej niektóre wzloty ich młodego, nierównego jeszcze warsztatu. Choćby ze względu na te kilka strof być może jeszcze kiedyś odwiedzę Staromiejski Dom Kultury.