wtorek, 8 września 2009

Armia Don Kichotów



Autor: Piotr Gajda

Krzysiek to oddany fan Tomasza Budzyńskiego i Armii. Moja przygoda z muzyką tego zespołu rozpoczęła się wyjątkowo nie od dźwięków, a od oprawy graficznej „Legendy” z ilustracją Sawy Brodskiego na okładce płyty. Brodski był rosyjskim architektem i malarzem, który zasłynął zwłaszcza jako autor ilustracji do książek, a przede wszystkim jako autor wspaniałych grafik do „Don Kichota” Cervantesa. Zanim zmarł w 1982 roku otrzymał za autorską wizję postaci Błędnego Rycerza z La Manchy złoty medal na targach książki w Moskwie w 1975 roku. Grafika, która znalazła się na okładce płyty przedstawia Don Kichota w Barcelonie, gdy został pokonany w rycerskim pojedynku przez Rycerza Białego Księżyca. Dzieło Brodskiego pokazuje Don Kichota załamanego i smutnego, i jawi mi się jako perfekcyjne uzupełnienie nostalgii ukrytej w dźwiękach dobiegających z „Legendy”. I nieważne, że są one raczej w klimatach punkowo-metalowych, i tak to smutna i poważna muzyka. Skąd Brodski na okładce Armii? Budzyński zetknął się z jego grafikami w latach osiemdziesiątych w piśmie „Literatura na świecie”. Jakiś czas później udało mu się kupić w księgarni album malarza – droga do umieszczenia Don Kichota na okładce była otwarta. Warto wspomnieć, że Budzyński wykorzystał też na potrzeby zespołu grafikę Picassa przedstawiającą postać Don Kichota dosiadającego Rosynanta.

Podobnie jak Tomaszowi Budzyńskiemu tak i mnie postać Błękitnego Rycerza zawsze była bliska. Wciąż w sferze niespełnionych zamierzeń mam plany związane z kolekcjonowaniem poszczególnych wydań dzieła Cervantesa (im starszych tym lepiej), być może także i dla ilustracji pobudzających moją wyobraźnię (w domu mam wydanie z obrazem Honore Daumiera „Don Kichote” na okładce). Ale wróćmy do mojej historii z Armią. Właściwie, to moje pierwsze zetknięcie z Don Kichotem służącym oprawie graficznej wydawnictw grupy nastąpiło jeszcze przed „Legendą”. Do moich rąk trafił plakat reklamujący koncert Armii, który organizowała agencja impresaryjna należąca do koleżanki mojej żony. Na plakacie zespół umieścił grafikę Brodskiego, która oryginalnie znalazła się na okładce albumu z reprodukcjami jego dzieł, w tym ilustracjami do książek Gogola, Szekspira, Flauberta, Hugo i Cervantesa (zdjęcie powyżej). Oczywiście wyciąłem wspomnianą ilustrację i korzystając z usług profesjonalnego introligatora pięknie oprawiłem. Długo wisiała na honorowym miejscu w wynajmowanym przez nas mieszkaniu, niestety później zaginęła w czasie którejś z przeprowadzek.
Armia z „Legendy” nie jest moim ulubionym zespołem. Dzisiaj cenię raczej jej późniejsze, bardziej urozmaicone muzycznie płyty – „Pocałunek Mongolskiego księcia”, „Ultima Thule czy ostatni ich album „Der Prozess”, ale dzięki pomysłowi Budzyńskiemu na wykorzystanie grafik Sawy Brodskiego wciąż postrzegam ją jako grupę „legendarną” i „mistyczną”.


Koncert Armii w Piotrkowie Trybunalskim, na którym byłem z „dwoma Krzysztofami” – Kleszczem i Wieczorkiem – autorem świetnych zdjęć.

fot. Krzysztof Wieczorek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz