środa, 13 października 2010

Niby wżery rdzy


Autor: Krzysztof Kleszcz

Krzysztof Bieleń „Wiciokrzew przewiercień”, Biblioteka Tyskiej Zimy Poetyckiej, Tychy 2009.


Kto ma rację? Parmenides, który mawiał „Wszystko co istnieje, istnieje od zawsze, niezmienne.”, czy Heraklit i jego „wszystko płynie”?

Krzysztof Bieleń żyjąc 2500 lat później zdaje się mówić: płynę dziurawą łodzią, mając w dłoniach wiosła, w które czule wierzę. Starożytną Grecję pomieszał z przaśną polską prowincją, gdzie przyszło mu żyć.

Przeciskam się przez rzędy cyprysów, bukszpanów, wierzb, wiązów, rdestów” – pisze, jakby zmagał się ze stałością, bezradny. Ale choć osamotniony, pogodził się z losem - wzrusza się wspomnieniami przeszłości, znajduje radość w prostych czynnościach - w marności widzi harmonię świata,

Podmiot liryczny książki przez, z pozoru banalną, frazę: „W łóżku mym pani labiryntu drzemie” zaczął mi się jawić jako mitologiczny Tezeusz. Choć ironizuje o sobie „kabotyn? odszczepieniec? łeb zakuty?” jest swoistym bohaterem. Stał się nim przeczytawszy setkę książek, od anorektycznych tomików do grubych tomów („A tu znów ludzie stamtąd, szumy, zlepy, ciągi, pociągi pod nadzorem. gra w klasy, miasto i psy, rondo, inny świat, zamek, fiasko, bije dzwon.”)...
Zatem zostawił z niewiadomych powodów swą Ariadnę we śnie. Wycofał się gdzieś na obrzeże świata. Teraz wspomina swoje wędrówki (pracował tu i ówdzie, np. przy winobraniu) i znajduje olśnienia np. podczas spaceru wiejską drogą w śniegu („Mój wietrze, bądź tu ze mną jeszcze dziś; zobacz też tegoż, tamże.”). Dobrze wie, że rozszerzyć wszechświat można rozprawiając o drewnianej łyżce, susząc na ganku kukurydzę, głaszcząc spanielkę Zoe. Księżyc nocą wygląda jak księżyc nocą nad morzem.

Te wiersze, bliskie prozie poetyckiej, to zwykle statyczne migawki z samotnego życia wrażliwca: np. segregowanie jabłek na strychu „jakże cieszą się wciąż ręce moje” staje się przesłanką do odkrycia w sobie boskiego pierwiastka: „Słońce jest ściśle widoczne na równiku niebieskim, i tyle czasu spędza nad horyzontem, ile pod nim. Ilekroć o tym myślę, mam tremę”. Proste frazy wzięte są wprost z obserwacji wiejskiej egzystencji: „Ale po chwili wstawał i szedł, a był już czas na sen, czerpać wodę ze studni starym aluminiowym wiadrem, by poić bydło – rozcieńczonymi pomyjami, i konie – wyłącznie czystą i zimną wodą.”albo z lektur, wtedy bywają dość patetyczne, stylizowane na starożytne pisma „Napisano: „Idźcie obejrzyjcie okolicę Jerycha”. Idę. (...) zaczynam się jąkać, czując, jak dojrzewa owoc mych warg otwartych: pusty grób – język martwy. Poza tym moje papiery nie są w porządku. W każdej chwili mogę być wykryty.”
Bieleń plącze światy. Za jego oknem zapewne jest pole obrabiane niegdyś przez dziadka „Myślę o odciskach jego dłoni ( i tych zdjętych z kosisk, i tych ze stylisk siekier, motyk, wideł).”, a w oknie odbijają się grzbiety książek niemałej biblioteczki.

Potrafi „przewiercić” puentą zwyczajną relację z podróży pociągiem „widziałem ludzi pokrzywionych, czytających, patrzących w okno, drzemiących w różnych pozach, jakby wciąż czekających na swoją kolej w jakiejś poczekalni, barze czy łagrze.”
Dręczy go fraza Heraklita. „Przed nimi młyny wodne” - myśli o dzieciach, które wrzucają w wodę kamienie „lepsze bo płaskie”. Ale gdy pisze „Z sepiowej fotografii patrzą wprost w moje oczy piwne oczy mojej mamy, niby wżery rdzy w tle stepu, który równie dobrze mógłby być morzem (...)”chyba bliżej mu do Parmenidesa. Stałość, niezmienność w bezkresie...

W tym kontekście podoba mi się pomysł spięcia książki klamrą w postaci wyimków z atlasu botanicznego. Opisy dwóch roślin, przewłoki czarnej i tytułowego wiciokrzewu to przecież „wiersze, które same się napisały”: „Wprawdzie może róść wszędzie, ale nie można jej uprawiać w pomieszczeniach”, „Po przekwitnięciu odrosną im trujące, małe jagody o barwie pomarańczy. Karmcie nimi kurczęta.”

poniedziałek, 11 października 2010

Krzysztof Grzelak w Kwadraturze



Wydawnictwo Kwadratura i Stowarzyszenie Twórców CONTUR zapraszają na premierę zbioru poezji Krzysztofa Grzelaka „37 wierszy wybranych z erratą”. Warstwę plastyczną książki tworzą grafiki Pawła Kwiatkowskiego.
Publikacja ukazała się dzięki wsparciu finansowemu Miasta Łodzi.

Krzysztof Grzelak (ur. 1978) w 2001 roku opublikował w wydawnictwie Biblioteka tom „Porucznik Borewicz odnajduje sens”. Cztery lata później w tym samym wydawnictwie wyszła książka „Żyjąc pod księżycem” – obie pod redakcją prof. Jerzego Poradeckiego. Książki te miały dobre recenzje, ale z racji niewielkiego nakładu i złej dystrybucji nie przebiły się do ogólnopolskiego obiegu literackiego. Dlatego w dwóch pierwszych częściach tomu przypominamy wybór najlepszych wierszy z tych książek, uzupełniony o część trzecią – zestaw 15 nowych wierszy tworzących autonomiczną całość (trzeci zbiór wierszy Krzysztofa Grzelaka – „Erratoman bibliotek rejonowych”). K. Grzelak jest laureatem wielu nagród w konkursach i turniejach ogólnopolskich. Swoje wiersze publikował w czasopismach, almanachach i antologiach. Mieszka w Łodzi.

Autorem ilustracji do tego tomiku jest Paweł Kwiatkowski (ur. 1981) student Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi na Wydziale Grafiki i Malarstwa. Malarz, grafik (m.in. autor opracowania graficznego drugiej edycji antologii City Stories z komiksami o Łodzi), fotograf, twórca komiksów oraz filmów krótkometrażowych. W 2009 roku otrzymał aż cztery nagrody w XXVI Konkursie im. Władysława Strzemińskiego – "Sztuki Piękne 2009". W 2010 roku otrzymał główną nagrodę w konkursie im. Władysława Strzemińskiego. Swoje prace wystawiał w 2010 roku m.in. w Galerii Nowej Łódzkiego Domu Kultury oraz w galerii Klubu Bagdad Cafe.

Spotkanie poprowadzi Piotr Grobliński.

Zapraszamy 21 października 2010 r. o godz. 18.00 do Łódzkiego Domu Kultury,
ul. Traugutta 18, sala 221.

Wstęp wolny!

Więcej informacji pod nr tel. 042 633-98-00 wew. 241



Krzysztof Grzelak

(informacja nadesłana)

piątek, 8 października 2010

Łowienie spod lodu



Łódzki poeta, Robert Rutkowski opublikował na swoim literackim blogu naszą rozmowę na temat jednego z moich wierszy. Zainteresowanych zapraszam do lektury.
(p)

Polskie Siły Powietrzne




Aleksander Jurewicz

RIMBAUD

wszyscy mieliśmy wtedy po siedem lat
nasze siostry czekały w ślubnych sukniach z
białymi obrączkami lodu na palcach
nikt jeszcze nie wybierał się w wielką podróż
nie gryźliśmy po nocach palców nie jęczeliśmy
przykryci prześcieradłami gazety pierwsza książka
miała zapach twojej skóry
nie było wśród nas przyjaciół
przed wigilią odstawiano krzesła od stołu robiąc
miejsce na teatralną mszę śmierci
wszyscy mamy po siedem lat
każdy jest poetą chociaż nie
pisze wierszy
ale ból przychodzi jak opętanie w Marsylii


Bronisław Maj

* * *

Wychodząc rano, niby przypadkiem, zostawiła
darowane konwalie i ciągle wypełni pokój
mrocznym zapachem ta noc. Wypełniony,
patrzę teraz na harującą od świtu Wisłę:
robotnicy ciągną przez śluzę barkę z węglem –
ich ruchy niezbędne i skuteczne, mówią,
ile trzeba, żeby się zrozumieć, czasem tylko
gest ręki. Barka odpływa ciężko wypełniona
swoim sensownym ładunkiem. – Jeżeli mimo to
będę pisał wiersze: tylko słowa niezbędne,
by się porozumieć, proste fakty: rzeka,
zapach kwiatów, ruch ręki zrozumiały
dla dwóch ludzi i tego, kto
na nich patrzy. To jest
wszystko. I tylko to
nas nieskończenie przerasta.


Piotr Sommer

PIOSENKA DLA JACKA KLEYFFA

Na pewno przeczekamy kolejki wszystkie
(za cieniem cień i cień za cieniem)
a potem odwilż, wiosnę i kolejną czystkę
(a wtedy paru braciom ktoś położy wieniec)

Na pewno czas przepłukać wciąż kilkoro drzwi
(szczególnie te, które wyjęto)
przepytać, czy za nimi żyje ktoś albo choć tkwi
(z twarzą pobitą , ale uśmiechniętą)

Na pewno mają rację: ktoś przeżyje nas
(ta cisza już dziś mówi, że nas nie ma)
Struna to tylko iskra, choć oświetla las
(kłamliwych słów, które nie miały nic do powiedzenia)

Na pewno pora jeszcze słuchać
kogoś, kto może wcale nas nie szuka
gdy idzie wciąż tą samą drogą
i mówi swoje ciche słowa do nikogo

(p)

czwartek, 7 października 2010

Nobel dla Mario Vargasa Llosy


Mario Vargas Llosa (czyt. Josa) zdobywcą Nagrody Nobla 2010.

To jeden z najbardziej znanych laureatów Nagrody Nobla. Jego książki od lat są na listach bestsellerów. Razem z Marquezem i Cortazarem upowszechnił literaturę iberoamerykańską.

O mało nie został w 1990 roku prezydentem Peru (przegrał w II turze).
W tym roku był wymieniany jako jeden z faworytów. Zatem wygrał m.in.: z Adamem Zagajewskim, szwedzkim poetą Tomaszem Transtromerem, Czechem Milanem Kunderą.

Jego książki: m.in.: „Ciotka Julia i skryba (1977), „Rozmowa w Katedrze”(1969) czy „Raj za rogiem”(2003) czy ostatnio „Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki”(2006) są dość odważne obyczajowo. Akademia uzasadniając werdykt napisała, że nagradza Llosę „za kartografię struktur władzy oraz wyraziste obrazy oporu, buntu i porażek jednostki".


Mario Valgas Llosa

Zielony Żoliborz, "pieprzony" Żoliborz!



Klubogaleria Stary Żoliborz oraz Stowarzyszenie Kultury Europejskiej "Enclave" zapraszają serdecznie na WIECZÓR AUTORSKI PIOTRA GAJDY.

(p)

Jocher z Iłłakowiczówną


Laureatem tegorocznej nagrody im. Kazimiery Iłłakowiczówny, przyznawanej za książkowy debiut poetycki, został Waldemar Jocher, autor tomu "Reszta tamtego ciała" (Instytut Mikołowski, 2009). Nagroda zostanie wręczona autorowi 3 listopada 2010r. w Poznaniu.

"Konkret" w Arteriach


Redakcja "Arterii" zachęca do współpracy tj. do przysyłania prozy, eseistyki, grafiki i fotografii) oraz zestawów 5-7 utworów poetyckich. Hasłem (dość zagadkowym) nowego numeru jest KONKRET.

Leitmotiv KONKRETu odsyła do betonowych struktur, konceptów materializujących się w sztuce, społecznego zaangażowania, ale także do konstruktywnej krytyki. Grudniowy KONKRETny numer kwartalnika artystyczno-literackiego ARTERIE [3(9)/2010] będzie miał premierę na IV Festiwalu Puls Literatury, którego głównym hasłem jest właśnie KONKRET.

Deadline: 19.11.2010 r.

Z propozycjami i pytaniami prosimy zwracać się pod adres: arterie.spp@gmail.com


* Kwartalnik artystyczno-literacki ARTERIE jest wydawany przez łódzki oddział Stowarzyszenia Pisarzy Polskich i Poleski Ośrodek Sztuki. Utrzymujemy się z dotacji, nie czerpiemy z naszej działalności zysków i wszelkie materiały zmuszeni jesteśmy publikować nieodpłatnie. Najpóźniej 1.12.2010 r. autorzy zostaną poinformowani o przyjęciu tekstu do druku. Wyboru tekstów i grafik dokona grono redakcyjne: redaktor naczelny Przemysław Owczarek, sekretarz redakcji Magdalena Nowicka, Michał Murowaniecki, Rafał Gawin oraz Agnieszka Kowalska-Owczarek.

środa, 6 października 2010

U.S. Air Force



Robert Hayden

HOŁD CESARZOWEJ BLUESA

A że gdzieś siedział facet w jedwabnej koszuli w jaskrawe
paski, gibki i groźny jak jaguar, i że dla niego kobieta
jęczała w ponurym świetle sześćdziesięciu watów Niewierną
Miłość, Oszukańczą Miłość, och Miłość Lekkomyślną, Dręczącą,

Weszła na scenę w jardach pereł, jak doskonały teatralny
obraz błysnęła złocistym uśmiechem i zaśpiewała.

I że gdzieś spod spodu zaczęły wyłazić brudne łaty wystrzępione
litografie katarynek nieba o lalczynej twarzy; że byli
tacy, co bali się pieści śniegu bijących w przerażeniu
o drzwi, którzy lękali się nocnego patrolu statystyk,

weszła na scenę w strusich piórach, w obszytej cekinami
sukni, objęła nas światłem uśmiechu i zaśpiewała.


Stanley Kunitz

OSTATNIE PYTANIE

O, piękne czasy! śmiechu na wzgórzu!
Wiosenne przyjęcia u Larry’ego!
Rozkosze władcy twego, które same się tak płocho
Zaniedbały, dziś w sercu paradują nagie. Twe dotkniecie, gdy
Przybywasz z nieba z plotkami i darami zepsucia
Tutaj, gdzie nasze cienie prostują się w kapturach
By odegrać scenę gilotynowania, kres miłości
Przy wtórze posępnych śpiewów, ledwie co trzeci zostanie.
Dziś, kiedy twój smutek błyszczy w innych salonach
I gdy twe ziarno idzie znów pod młynów koła
Jest-że mi szczęście pisane, radości wreszcie fala?
Czy wojna z tym przybłędą, którego dziś wychwalasz?


William Stafford

TE DNI

Których zraniono, pełzną
jakby po latach odmawiania sobie
znów mogli kochać każdą cząstkę siebie,
jakby następne miejsce im pisane
przyjść miało z słońcem w dłoniach lub mgłą
w którą wnikną, by mogła ich prowadzić.

Jakby za chwilę miał ptak krzyknąć
by dzień nastał, a z rynsztoka
doszedł ich śpiew kuzynki,
kochanki; których zraniono
z zaciekawieniem obracają głowy
jakby spełnieniem ich, w demokracji –
skoro celem naszym jest pokój – było najszybciej
jak się da odpełznąć za horyzont.


(przełożył: Grzegorz Musiał)

(p)

wtorek, 5 października 2010

Ojciec Dyrektor 2



W Łodzi trwa inwazja „prajaszczurów” na instytucje kultury. Po Andrzeju Strąku kolejnym ojcem-dyrektorem został nieoceniony Zdzisław Jaskuła, który objął z końce września funkcję dyrektora naczelnego Teatru Nowego im. Kazimierza Dejmka. Jaskuła był już dyrektorem „Nowego” w latach 90-tych. Teraz zamierza uspokoić sytuację wokół teatru i skupić się na repertuarze oscylującym wokół klasyki i kwestii społeczno-politycznych. Znając cierpliwość Zdzisława okazywaną co roku podczas „łagodnej pacyfikacji” ekscesów towarzyszących „Bierezinowi”, da radę! Urodzony w 1951 roku zdobył sławę i uznanie jako poeta Nowej Fali. Od wielu lat nie publikuje wierszy. Od poezji nigdy jednak nie odszedł. Współpracuje z "Tyglem Kultury", jest tłumaczem poezji niemieckiej, animuje wydarzenia literackie, m.in. jako organizator spotkań literackich w kawiarni literackiej „Nowego” w ramach Festiwalu „Puls Literatury”. Stale obecny w „Arteriach”, prowadzi swoisty dialog z Jerzym Jarniewiczem w rubryce pt. „Co do Joty”.
(p)