wtorek, 7 lutego 2012
poniedziałek, 6 lutego 2012
Czerpanie ze światła
Teksty Norwida w piosenkach to nic nowego. Wystarczy wspomnieć genialne wykonania: "W Weronie" Kurylewicza, Warskiej i Niemena, czy "Bema pamięci żałobny-rapsod" Niemena albo Homotwist. Także De Press sięgał wcześniej po słowa wieszcza, np. na płycie "Groj mi skrzypko", gdzie "Moja piosenka (II)" miała bardziej rockowy charakter.
"Norwid. Gromy i pyłki" muzycznie brzmią nie mniej przebojowo, niż słynne "Bo jo cię kocham". "Ciężkie Norwidy" zniechęcą tylko twardogłowych, bo to krynica, w powodzi popowej papki, którą karmią nas media.
Najlepszy na płycie - "Święty-pokój" ma klimat New Model Army. Kończy się zresztą gromem - podobnym do tego na płycie "Thunder And Consolation". Tekst Norwida o konieczności podjęcia wysiłku, o poświęceniu "Jeszcze tylko kilka stromych gór, / A potem już słońce i harmonia!(...)" dzięki muzyce De Press, brzmi jak niezwykły hymn.
Podobnie "Do wroga!" z wezwaniami "Cofnij się! - wołam - głucha lodu-bryło: / Dopókiż będę p o d t o b ą umierał?... ", "Wrogi!... do nogi broń!... k t o j e s z c z e c z ł o w i e k, (...)", które mają siłę wywoływania rewolucji.
Bardzo lubię początek płyty. Już pierwsze takty brzmią jak zagubiony kawałek z płyty Mad Season "Above".
Wracając do "Mojej piosenki (II)". Ta wersja, w pierwszej chwili zbyt popowa - dziwnie podobna do piosenki Joy Division "Love Will Tear Us Apart", nasunęła mi parafrazę: "P o l s k a znowu nas rozdzieli"... Teksty Norwida bowiem brzmią doskonale w aktualnym kontekście politycznym. Dziś nie trzeba być emigrantem, by tęsknić za Polską, w której bierze się "t a k za t a k, a n i e za n i e", w której polityk nie stosuje "światłocienia", i gdzie "kruszynę chleba podnoszą przez uszanowanie"...
A jak brzmi tęsknota wieszcza: "do kraju tego gdzie winą jest dużą, popsować gniazdo na gruszy bocianie...", w chwili gdy pewna celebrytka bez żenady jest dumna z aborcji?
Albo wiersz "Krzyż i dziecko". Czyż nie przystaje do debaty o obecności krzyża na sali sejmowej: "Patrz! jaki tam krzyż,/ Krzyż niebezpieczny"?
środa, 1 lutego 2012
Wisława Szymborska nie żyje
Moja przeróbka wiersza Wisławy Szymborskiej. Arterie nr 1(7)/2010.
Wszystko jest w Orebro
Autor: Krzysztof Kleszcz
ROMAN KAŹMIERSKI "Dni zimorodków", Instytut Mikołowski, Mikołów 2010.
"Serce bije jak dresiarz, który miał trudne dzieciństwo, dlatego wybacza mu się rytm uderzeń" - nie trzeba być szczególnie empatycznym, by poczuć ból w klatce. "Serce jak dresiarz, bije celnie, kocha w pewien sposób."
Szwecja: zimą słońce jest nisko. "Przechodnie (...) Ściskają torby i parasole, i nie patrzą w niebo, jakby tam był jedynie znany im od dawna napis." Dzień trwa krótko, akurat tyle, by zająć się metafizyką: "Śmierć na łatanym etacie, po robocie moje życie to dla niej hobby." , oswajać swój strach "Cień nadal wielki jak ochroniarz po kuracji sterydami (...). Przestaję mówić o śmierci, ona obgaduje mnie w najlepsze."
To my się starzejemy? Czy "Światło jest stare, poprawia okulary, nie widzi, odchodzi." Zanotować, wejść w dzień, w wiersz jak do wody: "posłanie zrobić z piasku, kamieniem przycisnąć ubranie, żeby nie uciekło z wiatrem jak żagiel (...)."
Zobaczyć marność: "Pasażerowie śmieją się z nazw miejscowości, gdzie zlikwidowano stacje. Lotniska zmieniono w ogródki działkowe.", "Na parkingu wypasione pojazdy, a twój skóra i kości,(...)". Uświadomić sobie, że najlepszą metaforą jest szpital: "Ktoś z nocnego dyżuru przechodzi od łóżka do łóżka i nakręca zegarki w głowach.", "Latarnie uliczne są jak statywy kroplówek." I żyć z tym: "Czas zaokrągla się jak twój brzuch. Jakieś dzisiaj, jeszcze nie zajęte przez umierających: oni także wynaleźli koło. Dzięki takim cudom, da się wytrzymać codzienność." Na przekór temu, że "Każdy film, kończy się śmiercią i popiół się sypie z ekranu na podłogę".
Metafory ze znakiem jakości Kaźmierski często opiera na paradoksach: "Niczego nie pamiętam, lecz nic o mnie nie zapomina." ; "Odstawia szklankę i wraca do łóżka, zmęczony prędkością światła."; "Można by powiedzieć: pusto, gdyby nie wrzawa wszystkiego, czego brakuje."
Te wiersze pisał dobry obserwator, nadczuły na wszystko wokół, przeczuwający najgorsze. "słychać tylko płacz dziecka zza ściany, zza okna ćwierkanie pierwszych wróbli", "Zanim łyżka dotrze z talerza do ust, głód zapomina, co chciał powiedzieć.", "Wracając do domu, przypominam sobie, że go nie ma."; "Kałuża chwyta strzęp nieba(...)", "Milczenie ma tyle stron i okładki twarde jak kamień (...)", "Las śni o papierze."
Dni zimorodków - to okres uspokojenia wietrznej aury. Czas, gdy świat nieruchomieje, czas na zastanowienie.
wtorek, 31 stycznia 2012
Jak nie być dla siebie
TERESA RADZIEWICZ "SAMOSIEJKI", Biblioteka Galerii Literackiej przy GSW BWA w Olkuszu, Olkusz 2011.
Można. Z małego miasta jakim jest Olkusz, uczynić ważne miejsce na mapie polskiej poezji. To tu odbywa się konkurs im. Kazimierza Ratonia. Wygrała go w 2010 roku Teresa Radziewicz, autorka książek "Lewa strona" i kwadraturowej "Sonia zmienia imię". Dzięki Starostwu Powiatowemu w Olkuszu możemy poznać trzecią odsłonę jej świata.
Dane nam jest obserować jej magiczny, kiełkujący świat (z żar-ptakami, szpakami-złodziejami, wyganianie z siebie czarownicy), podziwiać jej wizje: „drogi się zabłocą - popłyną języki.", "Ten moment, gdy zaraz, zaraz ktoś się pojawi." Czego tu nie ma: Hanna uprawia prywatną galaktykę („pielenie przyszłego firmanentu”), w której gwiazdami są dynie, jej babkę podniecają faceci w westernach, „w kwietniu świat ma siedemnaście lat”, a na tradycyjnej procesji Bożego Ciała wszyscy odfruwają...
Oprócz specyficznego zachłyśnięcia się światem, udało się autorce oddać zachwyt nad możliwościami języka. Genialny jest wiersz "Piąstka", z potężną dawką tlenu - afirmujący świat, jego doskonałość w tym, że pięknem jest nawet słowo je opisujące.
"Czytaj - prosi - czytaj, ty, który nie chcesz patrzeć przed siebie, i ty, który już za siebie przestajesz spoglądać, czytaj o każdej zmianie, (...)". Nawet jeśli to tylko bajka, to podoba mi się jej morał "Matka nosi dziecko, ofiaruje czas, uczy się jak nie być dla siebie. Ojciec szykuje kołyskę - czyści drewno, wygina bieguny, wszystko dla syna."
poniedziałek, 30 stycznia 2012
43. Puchar Wina dla Kacpra Płusy
Gość imprezy - Marcin Sendecki
Autor: Krzysztof Kleszcz
43. TJW im. Jerzego Jarmołowskiego "O puchar wina"; ŁDK, 27.01.2012
Dotychczas byłem tylko uczestnikiem tej szacownej imprezy - turnieju jednego wiersza, który integruje środowisko poetyckie Łodzi i okolic. W tym roku dostałem zaproszenie, by po raz pierwszy być tu jako juror. Gościem imprezy i głównym jurorem był Marcin Sendecki, autor właśnie wydanej książki poetyckiej "Farsz".
Praca w jury (także z Przemysławem Dakowiczem) nie okazała się trudna, szybko wybraliśmy zwycięzcę. Został nim Kacper Płusa - otrzymał on Puchar Wina oraz 500zł. Nagrodziliśmy także: Tomasza Bąka, Kacpra Bartczaka (II nagrody, po 300zł) i Barbarę Baron (200zł - wyróżnienie).
Nagrodzeni mogli być tylko czterej uczestnicy. Pozostałym przyszło przełknąć gorzką pigułkę niedocenienia. Słyszałem niezadowolenie fana Stachury - Andrzeja Brzozowskiego, wielokrotnego uczestnika TJW, jak zwykle recytującego z pamięci. Cóż, jego wiersz miał pewien swoisty urok (puenta, o ile dobrze pamiętam: "Ja - najpiękniejszy wiersz" ), ale zwyczajnie przegrał z dykcją bardziej nowoczesną. Podobnie nie doceniliśmy m.in.: - wiersza, którego wszystkie słowa zaczynały się na K; - pięknego miłosnego wyznania, - wiersza przeładowanego dopełniaczowymi metaforami, - zbyt przypominającego Herberta, - zbyt przegadanego, autorstwa weterana imprezy "Macieja Rzymskiego", - czy zuchwale nawiązującego do wiersza Piotra Groblińskiego o psach...
Prowadzący imprezę - Piotr Grobliński i Marcin Sendecki
Tomasz Bąk
Zwycięzca - Kacper Płusa
Barbara Baron
Kacper Bartczak
Relacja Marcina Bałczewskiego : http://www.plasterlodzki.pl/literatura/wydarzenia/4427-43-turniej-jednego-wiersza-o-puchar-wina-foto
czwartek, 26 stycznia 2012
Ciuciubabka i nowe Arterie
Spotkanie poprowadzi Przemysław Owczarek
Marcin Jurzysta - ur. w 1983 r. w Elblągu, doktor nauk humanistycznych w Zakładzie Polskiej Literatury Współczesnej UMK w Toruniu. Autor tekstów poetyckich, prozatorskich i krytycznoliterackich, animator kultury. Debiutował w "Undergruncie", publikował m.in. w "Studium", "Toposie", "Odrze", "Lampie", "Kresach", "Akcencie", "Czasie Kultury", "Kwartalniku Artystycznym", "Portrecie", "Opcjach", "Pograniczach", "Tyglu Kultury", "Pro Arte", "Nowej Okolicy Poetów", "Red.zie", "Migotaniach, Przejaśnieniach", "Przystani" Biura Literackiego, almanachach pokonkursowych oraz niemiecko-polskim "Zarysie", angielsko-polskim "Off Magazine" i czeskiej "Bogorii".
poniedziałek, 16 stycznia 2012
Nieminorowy mironowy poemat
Rozdeptał mnie potwór-słowotwór, jak tubkę z klejem, jak dżdżownicę, zrzucający wylinkę gad, wyhodowany w terrarium Joanny Mueller. Wielka mechagodzilla! A pamiętam, że po lekturze wierszy z Wakatu nr 3(5)/2007, czy "Zagniazdowników" - wzruszałem ramionami. Pytałem: fajnie, ale gdzie w tym sens? Ot, fajna żonglerka barmana shakerami.
Wylinki to fajerwerk na niebie poezji. Parada niezwykłych możliwości języka. Oto poezja z przejęzyczeń, z niedosłyszeń. Kalambur, szarada, która gada. Akt radości, z tego, że umiem, potrafię. Pieśń optymistki, szczęściary. "Szalonej siewki w tańcu tropizmów", "wbrew werbalnym werdyktom wrednych weredyków". Dziecięca radość, albo inaczej: nieminorowy mironowy poemat.
Dla poruszeń. Każdy początek wiersza to zaczynanie siebie. Wymawianie sobie ciała :"i choćby wszystko zmierzało do przygaszenia / i choćby w górę brały niemocje albo przydławki".
Jeśli dla jakiegoś czytelnika będzie problemem oswojenie się z tą metodą poetycką, to niech przewalczy pierwszy opór. Później zostanie mu tylko podziw. Aliteracje, przejęzyczenia, przesłyszenia - gotują się w tyglu wiersza: "sprzymierzyć widzenia obłoczne (...) jak mi się żywnie, jak mi się rzewnie spodoba". Będę kimś innym, kimś kto potrafi: "w swoje imię zaprzysiąc przestawki i przegłosy". ("Drążel"), kto umie wyartykułować swoją siłę. ("Znikopis"), kto, gdy ogląda się w lustrze, pyta: to ja? "wieszczułka, która z zaślepek majstruje kasandromy"? ("Poimki, poświaty").
"Neutrum" to genialny wiersz, w którym dostaje się wszystkim introwertykom. Wyzywa się ich od "ksobnych osesków", którzy pragną cofnąć się do stadium moruli. Interesującą, niezwykłą postać - litanii ma "Lanugo". "Kardioakordy" podpisany jako "wiersz spod serca" jest pięknym hymnem dla pulsu. Posłuchaj siebie! "bywa też głośnym do drzwi kołataniem, wtargnięciem ciosów, włamem ścichapęk albo odwrotnie - to gość serdeczny, który nieśmiało staje w przedsionku". W "Ochronce" głos zabiera matka: "ile jest w donoszeniu mocy, a ile bezsilności? w znoszeniu gróźb-zamartwic, wznoszeniu rąk o cud?". Wzrusza fragment: "moc rychleje, pełnieje młodziwo, ułożysk obcowanie / siła wyższa powija finalne zwiastowanki / choć już z ciebie upływam strużką ujść i ucieczek / wszystkie moje źródła wybijają w tobie".
"Prequel. wszystko pierwsze", który zabrzmiał mi riffem z Armii ("noc się posunęła przybliżył się dzień") jest pięknym crescendo rodzicielki. Ulepiony z rysunków stadium bazgrot, ze strachów "traumatki", z mowy dziecka ("Zjadłam bolenie" - dziecko zjadło strupek). Majstersztyk.
Podobnie "Seqel. wszystko inaczej" - o tym, jak dziecko zmienia postrzeganie świata. Ech, czym było by życie bez tej detonacji! Co byłby wart ogród bez "podrostu wrotyczu"?
Kluczowym dla książki wydaje się autentyzm wiersza "Otoja": "ja = wysuwany z zawiasów lat ciężki kombinat szuflad" i wiersz "o pisaniu wierszy" wyrosły z rozmowy z Piotrem Sommerem "Przywrócona obecność detalu", trochę żartobliwy, trochę na serio: "Szlaban na sarkazm. Dźwiganie udziwnień. Mowa jest chłonna. Pismo wszystko zmiecie."
Do zapamiętania:"Pamięć to płytka powleczona ciałem", "Zanim dopuści cię do głosu głodu / nie odpowiadaj - pozostań pytaniem". ("Uśnij, zaśnież, uśmierz").
Wiersz o przemijaniu? "Great expectation, great depression"! Fajnie, że z taką frazą: "konstatuję apokalipsę. kontestuję ją."
"Formatka" wskazuje białoszewski trop, by z szarejnagiejjamy zrobić szarąnagąmamę. Voilla!
Kunsztowne "Jesiotry w jesionkach" otwierają drzwi z buta ("Buta w butonierce" Brunona Jasieńskiego). A tam pokaz mody, kręcą biodrami "mdłe dziewki o zbyt udanej fasadzie". Niech się więc częstują: "bo cokolwiek rozwita niezawodnie też sczeźnie / grzybnią wieku zbieleje księga żalów i skarg // normy wzrosną w uzusy / te się staną normami / gdy cenzorka wieczności skoryguje tchu błąd".Zostaje mi w pamięci "for there she was" - wpatrywanie się w linię horyzontu na morzu, kończące się "przesłyszeniem" z modlitwy "Zdrowaś Mario": ("błogo zdławiona między płynnościami"). Podobnie wiersz pamięci Nazara Honczara, prawdziwy hołd dla przedwcześnie zmarłego poety wpadłego "w tęczówkę toni w jej bajorne oko".
Senną, wyobrażeniową aurę mają ostatnie wiersze z tomu. W "Madach" wywąchać można cynamon Brunona Schulza - jego "manekiny, makiety, atrapy." Obłąkańcze przerażenie, gdy nasze ciało rzuca kilka cieni, gdy śnimy "naprzemianległe wersje siebie". W "Podrobach. podszywkach. podpuszczkach" doczytamy "postać świata", pojawiającą się "przez mgnienie wylinki". Podobnie w tych frazach: "Realia wychodzą z metafor", "twarde szwy czcionek ciała nam poznaczą" ("Ostatni. thriller metafizyczny"). Poległem z rozgryzaniu wiersza(?) ze strony 46, ale tom przepięknie wieńczy wiersz "Niechaj. wszystko jeszcze". Możesz ze zbutwień uczynić przebóstwienie, ze zniszczeń - ziszczenia. Słuchaj świat, usłysz, co chcesz.
sobota, 7 stycznia 2012
Pieprzona tęcza i doskonała ciemność
FINK "Perfect Darkness", 2011
Włączam sobie Finka już od pół roku i za każdym razem jadę nad morze.Jest druga w nocy - stoję na światłach przy remontowanej drodze, w końcu ruszam. Droga jest dobra, jedzie się przyjemnie. Wycieraczki próbują odgarnąć krople. Nocne światła, smugi reflektorów. W takich "okolicznościach przyrody" poznałem artystę, o którego istnieniu nie miałem pojęcia.
Z pozoru nuda: akustyczna gitara, skromne tło. Ale tyle wystarczy, by każde kolejne przesłuchanie hipnotyzowało. Czasem zmęczenie, złość, ale taka, którą trzeba przelać w spokój, pewność. Już pierwsze dźwięki pięknie nas wabią. Niekoniecznie trzeba mieć wybujałą wyobraźnię, by poddać się barwie głosu i chłodnym słowom o popiołach, głębokiej toni i kompasie, który wariuje. Powtarzane słowa "Perfect darkness is all I can see" brzmią jak zaklęcie. Choć jest tu smutna refleksja, to generalnie uciekamy od deprechy, jest urzeczenie chwilą, pogodzenie się, wyciszenie.
Z dziesięciu kawałków na płycie wyróżnia się "Who Says", który tak od 3 minuty pięknie przyspiesza, jak klasyczne kawałki Archive. To taki przekonywacz. "Kto powiedział, że nie można w ten sposób?". Rytm perkusji pięknie wbija się nam do głowy. Uwielbiam "Foot In the Door" z tym dziwnym efektem w czasie refrenu "I'm In... I'm In..."
Fink potrafi pięknie pomarudzić. Że "wczoraj ciężko się z nami obeszło"("Yesterday Was Hard On All of Us"), że ma już dosyć obłudy: "Twoje prawdziwe kolory, kochanie, masz ich tak wiele. Jesteś jak pieprzona tęcza. O ja głupi, z tą twoją szczerością". ("Honesty"). Potrafi "uszyć" dobrą muzyczną puentę: "Hood up, head down and just walk away" ("Save It From Somebody Else"). Nerwowo bluesowe "Wheels", czy podobny "Warm Shadow" próbują nas wyprowadzić z równowagi. Głośniej, trochę AliceInChainsowo, ale na chwilkę, było tylko w "Fear Is Like Fire". Ale i tak każdy dźwięk zmierza do spokoju, takiego z okładki, gdy widzi się taflę wody dotykającą nieba na horyzoncie.
Wieczór. Wciskasz play i zatapiasz się w ten mrok. "Doskonała ciemność to wszystko co widzę. "
piątek, 6 stycznia 2012
O puchar wina
Autor: Krzysztof Kleszcz
Zapraszam na tradycyjny łódzki konkurs jednego wiersza. Z tym większą przyjemnością, że dostałem zaproszenie od organizatora, by być jednym z jurorów.
Zachęcam, bowiem sam brałem w nim udział i to w nim 6 lat temu zostałem dostrzeżony i wzniosłem wielki litrowy puchar ( http://www.reymont.pl/literatura_archiwum.php?mode=time&time=2006-01. )
Polecam relację z poprzednich turniejów:
http://bialafabryka.blogspot.com/2011/01/puchar-wina-czyli-poetycka-odz.html
http://bialafabryka.blogspot.com/2010/01/czarny-kwadrat-czarny-piotr-czyli.html
http://bialafabryka.blogspot.com/2009/01/wino-ze-stacji.html
A oto oficjalny komunikat za reymont.pl:
W konkursie mogą brać udział zarówno członkowie stowarzyszeń twórczych, jak i poeci niezrzeszeni, autorzy tomików, jak i debiutanci. Warunkiem uczestnictwa jest osobiste odczytanie niepublikowanego w książce ani czasopiśmie, nienagradzanego w konkursach wiersza swojego autorstwa.
Wiersze należy przesyłać organizatorom na adres mailowy: literacki@ldk.lodz.pl lub złożyć osobiście na godzinę przed rozpoczęciem konkursu.
Prezentowane teksty nie powinny przekraczać objętości dwóch stron maszynopisu (czcionka 11 punktów).
Przewodniczącym jury będzie w tym roku Marcin Sendecki, poeta i dziennikarz Przekroju, którego debiutancki tom Z wysokości (1992) znalazł się w słynnej serii poetyckiej pisma brulion. Ostanio opublikował w Biurze Litrerackim tomy Pół (2010) i Farsz (2011).
Patronem turnieju jest Jerzy Jarmołowski, łódzki poeta, autor ośmiu tomów poetyckich, długoletni pracownik ŁDK, organizator turnieju w latach 90. Jerzy Jarmołowski zmarł w 2002 roku.
Regulamin
43. Turnieju Jednego Wiersza „O Puchar Wina” im. Jerzego Jarmołowskiego
1. Organizator:
Organizatorem turnieju jest Ośrodek Literacko-Wydawniczy Łódzkiego Domu Kultury. Impreza odbędzie się 27 stycznia 2012 roku o godz. 18.00 w Łódzkim Domu Kultury.
2. Cele konkursu:
- zintegrowanie środowiska literackiego województwa łódzkiego,
- upowszechnienie piękna języka polskiego,
- rozbudzenie zainteresowań twórczością poetycką wśród młodzieży i dorosłych,
- promocja uzdolnionych młodych twórców poprzez druk nagrodzonych utworów na stronach internetowych.
3. Uczestnicy:
Turniej ma charakter otwarty, mogą w nim brać udział wszyscy twórcy mieszkający zarówno w Polsce, jak i poza jej granicami, członkowie stowarzyszeń twórczych i niezrzeszeni. Warunkiem uczestnictwa jest przesłanie organizatorom niepublikowanego i nienagradzanego w konkursach utworu poetyckiego i osobiste przeczytanie lub wyrecytowanie go podczas konkursu.
4. Nadsyłanie prac:
a) Utwory należy nadsyłać pocztą elektroniczną na adres literacki@ldk.lodz.pl do 27 stycznia 2012 roku lub przekazać organizatorom wydruk (maszynopis) osobiście na godzinę przed rozpoczęciem turnieju
b) Każdy z autorów może zgłosić tylko jeden wiersz.
5. Ocena prac:
a) Do udziału w konkursie nie dopuszcza się prac, które:
- były publikowane,
- były nagradzane w innych konkursach,
- przekraczają dwie strony znormalizowanego maszynopisu (60 wersów),
- zostaną nadesłane po określonym terminie.
b) Jury przyzna nagrody i wyróżnienia autorom najlepszych prac. Decyzje jury są ostateczne i niepodważalne.
6. Publikacje:
a) nadesłane prace nie będą zwracane,
b) organizatorzy zastrzegają sobie prawo do publikacji konkursowych tekstów oraz do cytowania ich w mediach bez gratyfikacji pieniężnych dla ich autorów. Nadesłanie prac oznacza zgodę autora na nieodpłatne wykorzystanie ich w formie publikacji pokonkursowych (w przypadku nagrodzenia bądź wyróżnienia przez jury) bądź reklamujących kolejne edycje konkursu.
7. Organizatorzy zastrzegają sobie prawo do interpretacji poszczególnych punktów regulaminu.
Szczegółowe informacje:
Ośrodek Literacko-Wydawniczy ŁDK, ul. Traugutta 18, tel. (42) 633-98-00 w.241
e-mail: literacki@ldk.lodz.pl
Koordynator: Ewa Jagiełło
Łódzki Dom Kultury, ul. Traugutta 18
27 stycznia o 18.00