czwartek, 9 września 2010

W malinowym dżemie cz.3



Autor: Krzysztof Kleszcz



Część 3 mojej rubryki w "Arteriach" nr 1(7)/2010.

Wiersz "E-mail od Pana Cogito".


wtorek, 7 września 2010

Obrońcy krzyża i ukulele


Piotr Gajda podpisuje swą książkę


Waldemar Jocher, Dawid Majer, Przemysław Witkowski, Jakobe Mansztajn, Natalia Malek, Joanna Lech, Bianka Rolando


Maciej Melecki i Adam Wiedemann


Chopin pod Kolumną Zygmunta


Czyta Monika Mosiewicz


Katarzyna Hagmajer


Natalia Malek




Krzysztof Ciemnołoński



Zofia Bałdyga


Albert Sienkiewicz czyta swój "Hostel kakofonię"


Krzysztof Bąk



Justyna Radczyńska





Szczepan Kopyt




Czescy slamerzy Masha Cernikova i Matej Samec - "Urpop"


Michał Płaczek i jego ukulele

Autor: Krzysztof Kleszcz

Manifestacje Poetyckie, Warszawa 4.09.2010r.

Zaproszenie na Manifestacje Poetyckie odebrałem z radością. Impreza na Starym Mieście - pomyślałem, że to świetna idea i podjąłem szybką decyzję - jadę.

Idąc na Starówkę minąłem Pałac Prezydencki. Przed barierkami siedzieli w ortalionowych kurtkach zmęczeni "obrońcy krzyża". Odmawiali litanię. A wokół tłumy uzbrojonych w aparaty turystów robiły sobie zdjęcia niczym przy niedźwiedziu na Krupówkach.
Obok byli też podchmieleni idioci: sprzedawali nachalnie swoją szyderę, czego nie chciałem być świadkiem.

Parę kroków i już w drodze na Rynek rozpoznałem pierwszych znajomych. Choć do programu miałem zastrzeżenia - takie festiwale są z zasady udane: to szansa by poeci się poznali, spotkali, podyskutowali, porozrabiali.

Najpierw - do Muzeum Literatury. Szkoda, że nie wszyscy się pojawili. Nie zobaczyłem zapowiadanych w programie: Mariusza Grzebalskiego, Julki Szychowiak, Dominika Bielickiego, Konrada Cioka, Agnieszki Wolny-Hamkało, Anny Wieser.

Młodzi poeci wystąpili na fajnym tle - biblioteczki Juliana Tuwima. Debiutanci: Waldemar Jocher, Dawid Majer, Przemek Witkowski, Jakobe Mansztajn, Joanna Lech, Bianka Rolando i Natalia Malek - byli gotowi na autoprezentację. To miał być najciekawszy punkt Manifestacji. Niestety prowadząca zadawała banalne pytania i nie pozwoliła rozwinąć się dyskusji. Rozmowa zaogniła się bodaj dwukrotnie: gdy padły tezy, że Elisabeth Bishop nie jest poetką konfesyjną (teza Natalii Malek) i że poezję Joanny Lech można uznać za polityczną.

Rozczarowało mnie seminarium "Blogi i pisma literackie w internecie". Facebook zjadł nieszufladę - czy tak musi być? Pytano się wzajem.
A potem już na chłodnej scenie tarasu widokowego przy Gnojnej Górce usłyszałem wiersze różnych autorów m.in. Krzysztofa Bąka, Moniki Mosiewicz, Krzysztofa Ciemnołońskiego, Zofii Bałdygi, Pawła Kozioła... Czasem w tle snuły się dziwne dźwięki.

Wieczór w Jazzowni zepsuła straszna kakofonia Andrzeja Szpindlera. Wcześniej ogłuszyły mnie intrygujące frazy Szczepana Kopyta (recytował je w zaskakującym "parterze" obsługując elektroniczne instrumenty). Kuriozalny był występ Michała Płaczka, śpiewającego falsetem z towarzyszeniem ukulele. Jego interpretacja "Creep" Radiohead wzbudziła we mnie niesmak. Przez chwilę poczułem się jakby ktoś szydził z poezji. Chwilę, bo szybko postanowiłem pomanifestować bycie poetą na zewnątrz.




niedziela, 5 września 2010

Poezja wśród nominowanych do Nike


Finałowa siódemka książek nominowanych do Nagrody Nike 2010 to: trzy książki poetyckie -
Jacek Dehnel "Ekran kontrolny", Piotr Sommer "Dni i noce", Julia Hartwig "Jasne niejasne",
biografia - Magdalena Grochowska "Jerzy Giedroyc. Do Polski ze snu", dramat - Tadeusz Słobodzianek "Nasza klasa", zbiór opowiadań - Janusz Rudnicki "Śmierć czeskiego psa",
i reportaż - Wojciech Jagielski "Nocni wędrowcy"

Co wyjątkowe, nie nominowano żadnej powieści.

piątek, 3 września 2010

W malinowym dżemie cz.2





Autor: Krzysztof Kleszcz



Część druga mojej publikacji w "Arteriach" nr 1(7)/2010.

Czy Wisława Szymborska w epoce "mózgów elektronowych wyjmowanych z teczki" napisałaby "Nic dwa razy" inaczej? Może pod wrażeniem dykcji pełnych niedomówień i znikań skróciłaby wiersz? A może przy okazji odwróciła znaczenia? W końcu rewolucja to rewolucja, inwersja to inwersja:







czwartek, 2 września 2010

W malinowym dżemie cz.1




Autor: Krzysztof Kleszcz


Pierwszy fragment mojej rubryki w "Arteriach" nr 1(7)/2010


To dobrze urodzić się poetą w czasach internetu? Czy Mickiewicz miałby konto na Facebooku, pisałby na GG ze Słowackim? Czy Norwid miałby własne www? Wyobrażam sobie klasyków logujących się na Nieszufladzie albo na Poezji Polskiej i komentarze pod ich utworami - np. pod wierszem "W malinowym chruśniaku":


wtorek, 31 sierpnia 2010

Teoria spisku






Autor: Piotr Gajda



THEM CROOKED VOLTURES - "Them Crooked Voltures", 2009.



Publikacja "Arterie" nr 1(7), 2010.






poniedziałek, 30 sierpnia 2010

Optymizm na max



Autor: Krzysztof Kleszcz

Dopiero wczoraj dostałem swój egzemplarz autorski siódmego numeru „Arterii”. Ten z książką Piotra Gajdy „Zwłoka”.
W środku m.in. moja rubryka, a w niej, mam nadzieję ciekawe, przeróbki wierszy Leśmiana, Szymborskiej i Herberta. Są też oczywiście rzeczy Piotra: wywiad z tomaszowianinem Tomkiem Bąkiem i dwie recenzje płyt (Peter Gabriel i Them Crooked Voltures).

Poza tym m.in.: o niezwykłym artyście z Taraski koło Sulejowa - Wojciechu Słomce i o tomaszowskim Skansenie Rzeki Pilicy (tekst Andrzeja Kobalczyka).
Najbardziej rzucają się w oczy kolorowe grafiki Teodora Durskiego.
Jest spora dawka poezji: Tomka Bąka, Justyny Fruzińskiej, Kacpra Płusy, Dariusza Eckerta, Macieja Gierszewskiego, Grzegorza Kociuby, Janusza Radwańskiego, Igora Jarka, Michała Wróblewskiego, trochę recenzji m.in. książek: Jarniewicza, Jochera, Pułki, Dziechciarza, Dukaja, Suchanka. I wiele, wiele "dóbr wszelakich", wszak „Arterie” mają 160 stron.

Od spotkania promocyjnego minęły dwa miesiące, ale numer, inaczej niż dwa poprzednie, dotąd nie pojawił się w Empikach. Z tego co wiem, z winy „kogoś kto nie wykazał odrobiny chęci.” Dlatego rozumiem konsternację Piotra. Ciągle uzbrojony w cierpliwość.

W weekend „Arterie” będzie można kupić na Manifestacjach Poetyckich w Warszawie. Czy w końcu będą w dystrybucji? Ustawiam swój optymizm na max. Naiwnie?

niedziela, 29 sierpnia 2010

Szklane serce Archanioła





Autor: Piotr Gajda



PETER GABRIEL "Scratch My Back", 2010


Publikacja "Arterie" nr 1(7)/2010











środa, 25 sierpnia 2010

Będziem manifestować


Autor: Krzysztof Kleszcz

MANIFESTACJE POETYCKIE WARSZAWA 3-5 WRZEŚNIA 2010


A więc jedziemy na Manifestacje Poetyckie... Choć żal, że program imprezy nie uwzględnia (wg mnie) różnorodności poetyk i jest w pewnym sensie prezentacją środowiska warszawskiego, to sam fakt, że w samym centrum Polski, na Starym Mieście będzie się poetycko działo jest jakoś inspirujący.

Mamy zaproszenia i nocleg. Byłem dwukrotnie na Manifestacjach, za każdym razem doświadczając, że... są różne definicje poezji. Czy w tym roku zadziała to odświeżająco?

Rzut okiem w program: zadziwiająca zbieżność tytułu książki Alberta Sienkiewicza z tytułem książki Piotra Gajdy. "Hostel kakofonia". Jakieś krzywe zwierciadło? Zbieg okoliczności?

Najciekawszym wydarzeniem wydaje mi się być: "Spotkanie autorskie z debiutantami: Bianką Rolando, Przemkiem Witkowskim, Anną Wieser, Joanną Lech, Jakobe Mansztajnem, Dawidem Majerem i Natalią Malek – prow. Agnieszka Wolny-Hamkało"...
Mam nadzieję, że uda się pogadać z poetami, kupić parę książek.

W zapowiedziach brzmi to hucznie: warsztaty (teatralne, performerskie, artzinowe, krytyczno-literackie), seminaria o poezji feministycznej, debiutach, blogosferze literackiej; Liberatura, Poeci Cybernetyczni, spotkania autorskie, stoiska księgarskie; szafa audiobooków; performance Muzeum Niewinności, prezentacje multimedialne, koncert Młodzieżowej Orkiestry Kameralnej Divertimento. Codziennie od 20.00 w Klubie Festiwalowym słuchać będziemy slamerów i poetów, koncertów i improwizowanych aranżacji muzycznych. Podczas Manifestacji zaprezentujemy również pierwszy internetowy numer pisma Wakat i dwie pozycje z nowej serii wydawniczej SDK „Debiuty” – tomik Natalii Malek "Późne popołudnia" i Alberta Sienkiewicza "Hostel kakofonia".

Pożyjemy, zobaczymy.

Szczegółowy program:
http://www.sdk.pl/nocpoetow/manifestacje/program10.xml#pt

czwartek, 19 sierpnia 2010

Piękną deprechą w wiatrak


Autor: Krzysztof Kleszcz
STRACHY NA LACHY "Dodekafonia", SP RECORDS 2010


Grabaż nie mieszka już dawno w „Punk Rock City”. Wyprowadzka stamtąd była czymś naturalnym. Teraz u niego jest ciepło i nowocześnie. Jako jednemu z ciekawszych tekściarzy Lampa i Iskra Boża wydała książkę „Wiersze” (2008).
Od kiedy spodobała mi się jego płyta „Styropian” (1998) stałem się dość bezkrytyczny. Każde kolejne dzieło, czy to Pidżamy czy Strachów, przesłuchiwałem wielokrotnie. „Marchef w butonierce”(2001), „Bułgarskie centrum”(2004) oraz „Strachy na lachy” (2003) i „Piła tango” (2005). Duży szacunek też - za dwie ostatnie płyty: „Autor” z tekstami Jacka Kaczmarskiego i „Zakazane piosenki” z coverami. Były na pewno większym wyzwaniem, niż „łatwizna” zespołu Raz Dwa Trzy przy hitach Osieckiej i Młynarskiego.
Na nowej, po 5 latach, autorskiej płycie jest przebojowo. „Ostatki – nie widzisz stawki”, „Żyję w kraju”, „Twoje oczy lubią mnie” zasłużenie hasają po listach przebojów. W świetnej piosence „Cafe Sztok” odnalazłem klimat z „Taty Kazika” Kultu.

Zaskoczeniem jest żółć. Co się stało z „dzień dobry kocham cię, już posmarowałem tobą chleb”? Czy to ten sam syndrom, co u Kazika, który już zapomniał jak kiedyś wyśpiewywał „kocham cię, a miłością moją”? Dziś mocny wulgaryzm podkreśla, że Don Kichot ma pocharatany ryj („Moja poduszka – milimetr od szyn, więc mam twarz jak stary Bułgar”), jego towarzysz Sancho Pansa gwiżdże na wszystko, a kobyła zdechła.
45-letni Krzysztof Grabowski wykłada na stół wszystkie karty: „Jestem chory na wszystko” – i ta piękna deprecha towarzyszy każdemu dźwiękowi.
Wykorzystanie motywu Don Kichota jest przekonujące (wcześniej umieścił go Budzyński na okładce „Legendy”). Oto idealista – wiecznie smutny, o wybujałej wyobraźni, megaloman, inteligent, na próżno szukający „braterstwa dusz”.
A może poszukać innej interpretacji? Czy dziś tworzenie ambitnego dzieła muzycznego czy literackiego nie jest atakiem błędnego rycerza? Oto szturm na plastikowe wiatraki połyskujące zimnym ledowym światłem. Gdy trafiony jest jeden – pojawiają się cztery kolejne, a do każdego dopłaca Unia Europejska...

Śpiewam już tylko o Polsce i o złej miłości, złe piosenki o złym systemie” – brzmi jakby zwierzał się lekarzowi, z pełną świadomością nieuleczalnej choroby.
Będziemy jak ten deszczowy maj, jak ci wszyscy brzydcy ludzie z Tesco” – sam sobie stawia smutną diagnozę.
„Chory na Polskę” – wszędzie widzi zło: teczki, podsłuchy, wąsy, rżną go na kasę. („Żyję w kraju” – jeszcze nie było hitu z taką ilością wulgaryzmów). „Polska” jest płonącą stodołą, wódką, zakąską.
Pokłócony z płcią piękną („Cóż możesz mi dać? Wiśnie, piołun i curry?), pogniewany na pracę, na system („Jestem ostatni Bo nie mam siły biec”), przewiduje najgorsze („Do Cafe Sztok wpadam często by zobaczyć że to jeszcze nie my”.)
W jedynym niepesymistycznym tekście - „Dziewczyna o chłopięcych sutkach” rozpoznać można opis erotycznego snu (fajna aliteracja: „nasze usta z tortu tortury”).
Jego świat ratuje tylko muzyka: („odkąd w sobie beatyfikuję ten beat”).

I jeszcze ta fraza w codzie: „chce mi się spać”. Ale nie uwierzę, że Strachy pójdą lulu.
Z taką piękną deprechą szkoda czasu na sen.