środa, 23 listopada 2011

Spotkanie autorskie w Brzezinach



2 grudnia o godzinie 18.00 w Muzeum Regionalnym w Brzezinach, ul. Piłsudskiego 49 w ramach regionalnej edycji „Pulsu literatury” odbędzie się spotkanie z Piotrem Gajdą i Krzysztofem Kleszczem, które poprowadzi Przemysław Owczarek. Będzie można na nim posłuchać naszych nowych i starych wierszy, uczestniczyć w rozstrzygnięciu III Ogólnopolskiego Konkursu Lirycznego im. Andrzeja Babaryki i slamie poetyckim oraz wysłuchać koncertu Andrzeja Ozgi. Zapraszamy!


(p)

Z szeroko otwartymi ustami




Nieczęsto zdarza się, żeby zupełnie nieznana kapela nagrała dzieło skończone. Okej, może lepszym określeniem będzie w tym konkretnym przypadku słowo „dziełko”, ponieważ mamy do czynienia z EP-ką zawierającą niewiele ponad trzynaście minut muzyki i jedynie cztery utwory. Za to wszystkie doskonałe, zapowiadające powstanie na alternatywnej scenie muzycznej zupełnie nowej jakości, która nie ustępuje w niczym dokonaniom takich zespołów jak Interpol, The Killers, czy The National. Panie i Panowie, Drodzy Fani Nowoczesnej Rockowo-Popowej Melancholii – niniejszym mam zaszczyt zaprezentować Wam grupę Vermones!!!

Warto zapamiętać te nazwiska: Mateusz Suchecki (vocal, piano, syntezatory i teksty), Filip Golis (gitara, syntezatory), Albert Przymus (bas) i Konrad Kubalski (bębny) – na płycie „How Soon Is Now?” razem tworzą coś, co śmiało może konkurować z produkcjami zachodnimi i absolutnie nie poddaje się zarzutom malkontentów „made in Poland” i ich łatwym opiniom w rodzaju: „grają w Polsce, a śpiewają po angielsku”. Owszem, ale mając tak dobrego wokalistę jak Suchecki robią to tak kapitalnie, jakby muzyków z Częstochowy nieustannie inspirował duch nieodżałowanego introwertyka-samobójcy Iana Curtisa. To druga nagrana przez zespół EP-ka (poprzednia nosiła tytuł „Synthetic Love Symmetry”), ale pierwsza, o której od pewnego czasu dosyć głośno się mówi w niezależnym światku muzycznym. I nikt nie postrzępi sobie przy tym ani języka, ani tym bardziej uszu.

Vermones to przede wszystkim new wave’owy synth-pop, ale na Boga, oby cały świat opanował taki właśnie synonim popu: grobowy głos i rytmiczne gitary, a wszystko to razem polane zawiesistym syntezatorowym sosem jak frytki z McDonaldsa. Unosząca się nad „Essential Shift” pierwszym utworze z EP-ki, maniera wokalna a la Morrissey (zwłaszcza w melodyjnym refrenie) – genialna! Zadziwia wokalista, o którym warto napisać, że to niewątpliwy wyjątek od reguły panującej w Polsce – potrafi śpiewać, robi to na luzie i w ogóle przy tym nie stęka.

„Insight (Moment In Life That Calls For Another Way of Living)”, to szybkie, energetyczne riffy gitarowe oparte na szlachetną równowadze pomiędzy surowymi gitarami a wszechobecnymi elektronicznym tłem. Refren powala melodyjnością, nad którą „króluje” doskonała technika wokalna Mateusza Sucheckiego dysponującego niezłym angielskim akcentem (co u polskich wokalistów śpiewających w „jinglisz” bywa rzadkie jak nagroda Grammy). Gdybym nie wiedział, że to zespół z okolic Jasnej Góry, mógłbym się nabrać, że oto objawił mi się kolejny wspaniały brytyjski zespół. „Oto kamień z Jeleniej Góry. Pan wie, kto po nim stąpał” – mógłbym powtórzyć za PRL-owskim Misiem; Misiem tamtych czasów, który w dzisiejszych złych czasach nagle stał się niedźwiedziem Grizzly.

W przypadku „Phantoms Of Disorder” porównania nasuwają się same: The Killers, Interpol, ale bynajmniej nie są to porównania krzywdzące i same w sobie stanowią jedynie pewien drogowskaz. Vermones to zespół zbyt zdolnych i oryginalnych muzyków, żeby chciał podążać drogą zwykłego naśladownictwa. Nawet, jeśli „Pearls That Their Eyes” to muzycznie niemal „klon” The National, paradoksalnie jednak osobny i indywidualny. To tak jak ryba sushi, którą można przyprawić na tysiąc sposobów. I tak, jak występuje to u ryby (zostańmy przy ichtiologicznych porównaniach) „How Soon Is Now?” od początku do końca słucha się z szeroko otwartymi ustami. Dla mnie Vermones to niewątpliwe odkrycie ostatnich dwóch lat (obok zupełnie nikomu nieznanej amerykańskiej grupy The Sheila Divine i jej doskonałej EP-ki „Secret Society”).

Jak żyć Panie Premierze? Jak dożyć? Zwłaszcza, że „How Soon Is Now?” jest taka krótka…


Vermones, „How Soon Is Now?”. Wydanie własne


Recenzja pierwotnie ukazała się na stronach codziennej gazety internetowej NaszTomaszow.pl


(p)

wtorek, 22 listopada 2011

Wyczuwalny był "Puls"...










V Festiwal „Puls Literatury” – edycja w Tomaszowie Mazowieckim – 18.11.2011. Miejska Biblioteka Publiczna, OK. „Tkacz” w Tomaszowie Mazowieckim.


Za mną organizacja jednej z regionalnych edycji Festiwalu „Puls Literatury”. Tak jak w roku poprzednim, w Tomaszowie Mazowieckim pojawili się poeci, tym razem byli to: Robert Rutkowski, Robert Miniak i Przemysław Dakowicz oraz Emilia Kudra i Łukasz Handzel, artyści wywodzący się z łódzkiego Studia Piosenki „Forum”. Odbyło się również spotkanie z Kaliną Jerzykowską, autorką literatury dla dzieci. Spotkania odbywały się w dwóch miejskich placówkach kultury – pierwsze dopołudniowe, skierowane do najmłodszych w Miejskiej Bibliotece Publicznej, to popołudniowe dla młodzieży i dorosłych – w OK. „Tkacz”. Żadne nie mogłoby się odbyć bez odpowiedniego wsparcia władz miasta, które od lat starają się wspierać poezję i lokalnych poetów, co w końcu nie jest w sumie w naszym kraju aż tak powszechne.


Jako osoba, która w ramach swoich zawodowych obowiązków zajmuje się organizowaniem koncertów oraz rozmaitych wydarzeń kulturalnych twierdzę, że wyjście z poezją współczesną „w region” to dobry pomysł. Ze względu na kompletną „lukę” wynikającą prawdopodobnie z jakiegoś kolosalnego błędu programowego w edukacji szkolnej, to pomysł trudny do zrealizowania (mam tu na myśli „nieme” dla większości hasła: „poeta, poezja współczesna”) zarówno w większych miastach, jak i tych mniejszych. Wciąż towarzyszy mu nieustanna walka z powszechnym malkontenctwem: „u nas nic się nie dzieje”, ale by się przekonać, czy tak jest w rzeczywistości, należałoby przynajmniej wyjść z domu i na którąś imprezę w końcu przyjść. Stąd tym razem frekwencja towarzysząca popołudniowemu spotkaniu nie powalała i mieściła się w tzw. „standardzie” towarzyszącym imprezom poetyckim.


Kalina Jerzykowska, autorka związana z Wydawnictwem Literatura, to prawdziwa „pisarka-torpeda”, której opowieści o własnych książkach i fascynacji prawdziwym teatrem dziecięcym (robionym przez dzieci dla dzieci) poparte niesłychaną charyzmą bardzo spodobały się dzieciom ze Szkoły Podstawowej Nr 1 w Tomaszowie Mazowieckim. Zaplanowane na godzinę spotkanie przedłużyło się o dobre czterdzieści minut. Profesjonalnie podeszło do spotkania same wydawnictwo autorki przysyłając do Miejskiej Biblioteki pakiet jej książek, które rozchodziły się w śród dzieci jak „świeże bułeczki”. Ogromną pomoc przy organizacji tej części „Pulsu” udzieliła mi MBP, praktycznie zupełnie odciążając mnie logistycznie (dzięki, Justyno!).


Twierdzę również, że w przypadku spotkań autorskich niezwykle ważne są odpowiednie „fluidy” między prowadzącym spotkanie, a uczestniczącymi w nim autorami (autorem). Bywałem już na takich, na których prowadzący wyglądał jak osoba, na którą „akurat wypadło”, a sami poeci na lekko zażenowanych poziomem prowadzącego. Bywało i odwrotnie, prowadzący powalał erudycją a poeta coś tam stękał. W „Tkaczu” nie wydarzył się żaden z powyższych dwóch przypadków. Przemek Owczarek „przeprowadzał” poetów przez zawiłe meandry współczesnej dykcji i głębokie szyby w ciemnych pokładach filozoficznych hałd gładko, bo i sami poeci jasno „oświecali” sobie drogę „górniczymi lampkami” własnych wierszy. Starałem się pilnować ram czasowych, a i tak „ukradli” dla siebie piętnaście minut (he,he!). Słusznie też, jak jeden mąż, zostali na koniec nagrodzeni gromkimi brawami. Po moich wstawkach „inspincjencko-organizacyjnych”, błyskawicznej zmianie „scenografii” oraz autorskim pomyśle Przema Dakowicza: „proszę państwa, pięć minut przerwy na papierosa” (he,he!), rozpoczął się recital Emilii Kudry z towarzyszeniem Łukasza Handzela (akompaniament Przemysław Rogala). To co zrobili na scenie „Tkacza”, zaparło wszystkim dech w piersiach! Repertuar, profesjonalizm, wreszcie doskonały wokal Emilii i Łukasza – to musiało skończyć się pewnym bisem, i tak też się stało. O ile główny występ opierał się na szeroko pojętej piosence aktorskiej, to na bis zabrzmiał soul Arethy Franklin. Ale jak! Mój kolega Janek, kolekcjoner muzyki i znawca (jeśli zapytacie o jakąś płytę rockową, bluesową czy jazzową na pewną ją ma lub przynajmniej ją słyszał), który był obecny na koncercie, wystawił mu najlepszą chyba recenzję: „choćby dla tego wykonania warto było przyjść”…


(p)

poniedziałek, 14 listopada 2011

Matrix - reaktywacja

Plotki, domysły i spekulacje wreszcie zostały oficjalnie potwierdzone – Black Sabbath wraca do gry w oryginalnym składzie! Formacja w ubiegły piątek (11.11.11) zwołała w Los Angeles konferencję prasową, w trakcie której ogłosiła swoją reaktywację. W czerwcu 2012 roku grupa ma zagrać koncert na angielskim festiwalu Download, a następnie rozpocząć światowe tournee (oby w jego trakcie dotarła także do Polski!). Tuż przed nim Ozzy Osbourne, Tony Iommi, Geezer Butler i Bill Ward zapowiedzieli wydanie nowej studyjnej płyty, pierwszej w tym składzie od 1978 roku. Pierwsze osiem studyjnych płyt Black Sabbath to na mojej muzycznej drodze prawdziwe „kamienie milowe” (z ukochanymi „Sabbath Bloody Sabbath” i Never Say Die!” na czele). Dla egoistycznej przyjemności wymienię wszystkie tytuły albumów zarejestrowanych w latach 1970-78: „Black Sabbath”, „Paranoid”, „Master of Reality”, „Vol.4”, „Sabbath Bloody Sabbath”, „Sabotage”, „Technical Ecstasy”, „Never Say Die” (i jako bonus koncertowy „Live at Last”). Epoka Black Sabbath z Dio, Gillanem, Hughesem i Martinem też miała swoje uroki, ale to już nie było to. Faceta w moim wieku takie wiadomości nie powinny już ekscytować, a jednak…

(p)

niedziela, 13 listopada 2011

Czesław Śpiewa Miłosza






Po zespole Ballady i Romanse, i po Staszku Soyce, również Czesław Mozil postanowił w Roku Miłosza wykorzystać poezje Noblisty. Właśnie ukazała się płyta z 10 utworami ("Słońce", "A jednak", "Poeta", "Droga", "Do Laury", "Na ścięcie damy dworu", "Walc", "Do polityka", "One", "Postój zimowy"), która podejmuje próbę zainteresowania szerokiej publiczności poezją. Czy Miłosz dzięki temu trafi "pod strzechy"? Zobaczymy.

Popularny dzięki płytom "Debiut" i "Pop", a także dzięki jurorowaniu w telewizyjnym show, Czesław Mozil wystąpi 2 grudnia w Klubie Wytwórnia w Łodzi, na impezie towarzyszącej Festiwalowi Puls Literatury. (k)

Nagroda im.J.Mackiewicza dla Wojciecha Wencla





Po raz pierwszy Nagrodę im. Józefa Mackiewicza wręczono poecie. Otrzymał ją Wojciech Wencel za tom "De profundis" wydany przez wydawnictwo Arkana z Krakowa.

Nadawanie przez śmierć sensu polskości zostało źle zrozumiane przez sporą część krytyki, która zarzucała Wenclowi narodową nekrofilię. Nie można stawiać takich zarzutów, jeśli zrozumie się, że jest to poeta religijny, katolicki - mówił Rafał Ziemkiewicz w laudacji.

W kapitule nagrody zasiadali, oprócz Ziemkiewicza, m.in. prof.Jacek Trznadel, i Stanisław Michalkiewicz. Nagrodę przyznaje się za walory literackie oraz tematykę ważną kulturowo, społecznie lub politycznie. 11 listopada 2011 r. została przyznana po raz dziesiąty. (k)

"Kanada" - rzut lokalny



W lokalnych mediach zauważono doskonały debiut Tomka Bąka. „Kanada” została na łamach lokalnych mediów rozpoznana, jako dzieło „tomaszowianina”, choć z całą pewnością sam autor ma z tym określeniem problem „konstytucyjno-organizujący”. Lecz z drugiej strony żadnych obowiązków i geograficznych toposów, żadnego rozpoznawalnego „życiopisania” w świecie obowiązującej unifikacji i globalizacji. „Jesteśmy miedzynarodowi” jak mawiał pewien znajomy poeta, którego dom od zawsze był wyłącznie tu i teraz, tym samym wyrażając swoje „pobożne życzenia"...

Clue pod linkami:
http://tomaszow-tit.pl/artykul,Debiut_ksiazkowy_Tomka_Baka,9130.html
http://www.nasztomaszow.pl/kultura-rozrywka/tomaszowianin-w-poetyckiej-kanadzie/

(p)

piątek, 11 listopada 2011

Przekręcanie, przeżywanie, popieranie





Autor: Krzysztof Kleszcz


Felieton z "Arterii" nr 10 - Kwartalnik wciąż do nabycia w Empikach lub przez arterie.spp@gmail.com


Koniec rymów. Arsenał środków poetyckich. Wariacje na temat piosenek Janerki.

Cytaty: Maciej Woźniak, Teresa Radziewicz, Józef Czechowicz, Piotr Gajda, Michał Murowaniecki, Izabela Fietkiewicz-Paszek, Justyna Bargielska, Krzysztof Bąk, Krzysztof Bieleń, Rafał Gawin, Roman Kaźmierski, Paweł Podlipniak, Tomasz Różycki, Łukasz Jarosz









Blade pioruny neonków



Autor: Krzysztof Kleszcz

MACIEJ ROBERT "Collegium Anatomicum", WBPiCAK, Poznań 2011.


Słowa jak sól, jak gorzka tabletka. Wiersze bliskie prozie poetyckiej, trochę nieefektowne, szorstkie, ze światem przedstawionym, w którym „Tło brunatne, / a na nim ciężkie łby dmuchawców targane przez wiatr.”
Ciągle jest zima, nieogrzewana poczekalnia, opuszczone letnisko i tylko „Pamięć się rozsuwa jak jutlandzki torf”, możemy grzebać w czerni, która daje ciepło. Zbudowani z traumy. Nick Cave uderza kamieniem Kylie i „All beauty must die”: „chłopaki/ wracali znad rzeki, ciągnęli za sobą dwa martwe / łabędzie. Długie szyje głucho tarły o chodnik.”

Poeta naciska migawkę, wpierw ustawiając ostrość na jakiś szczegół, np.:„Oczko wasserwagi pod stopami”. Staranny kadr: oto śmiertelnie chory w szpitalu, potrząsa nad głową blaszanym pudełkiem z warcabami. Niech żarówka wydaje się być ptasim gniazdem „utkanym ze strużyn i łajna”. Zdjęcia celowo poruszone: „schowasz pod kurtką skarb, blade pioruny neonków”, „wszyscy ruszyli powoli jak jęzor lodowca”, albo niewyraźne: „Siadał zawsze tyłem do kierunku jazdy i patrzył jak wszystko marnieje, pokrywa się parą”.
Rozpoznane są znaki, które zwiastują tragedię: „nie lubił kobiet w ciąży, brzemiennych / przeciągów dającym firankom zbyt kulisty kształt. Lubił klimatyzację, ruch frędzli / w proporczykach (...)”.
Ruch zamka w zakładzie fryzjerskim wywołuje erotyczny dreszcz: „Nagle się uśmiecha, kładzie mi dłoń na ramieniu i idzie / zamknąć drzwi, żeby nikt już nie wszedł. Szybko wraca, podgala kark kilkoma ruchami.” Wesołe miasteczko przynosi tylko przeczucie śmierci („Lunapark”).
W ciekawym cyklu „Second hand, last minute”, autor w przewrotny sposób mierzy się z „Ośmioma błogosławieństwami”. Podmiot liryczny („miałam mieć święty spokój”) planuje samobójstwo, lecz przeszkodą stają się zawody wędkarskie, przerażający „odór otrąb", oczy ryb „mętne, oleiste zachodzące krwią”. Albo: prześladowcą jest pech nieudanych wakacji „ze słońcem za dwie trzecie ceny”, „muezzin i gruzy”, „sina forteca z betonu (...) Bo na pewno nie hotel z gwiazdkami”.

Jest u Roberta trochę podobieństw do poetyki Łukasza Jarosza (np. wiersz „Świeże ślady”, „Ceremonie). Od razu przypomniały mi się frazy z „Białego tygodnia”: „W autobusie wciąż wieje, nie mogę zlokalizować tego miejsca.”; „Zamknąłem usta i powieki. A w środku wyło i wyło.”

Aleja Poezji - Tomaszów Mazowiecki




Od kilku dni w tomaszowskiej przestrzeni publicznej w ramach „Alei Poezji” funkcjonują wiersze gości V Festiwalu „Puls Poezji” – edycji w Tomaszowie Mazowieckim. Plakaty z wierszami Roberta Rutkowskiego, Przemysława Dakowicza i Roberta Miniaka znalazły się na ulicznych słupach ogłoszeniowych i w autobusach Miejskiego Zakładu Komunikacji. Powyższe zdjęcie przedstawia słup ogłoszeniowy znajdujący się w jednym z najbardziej ruchliwych miejsc w Tomaszowie – przy wejściu na „bulwary”, drodze prowadzącej na targowisko miejskie.

(p)