PIOTR GROBLIŃSKI "inne sprawy dla reportera", Wydawnictwo Jacek Kusiński Łódź, 2012.
Łódź – prawie 800-tysięczne miasto ma swoje sprawy, swoją comę. Gdy zerkam czasem do łódzkich dzienników i patrzę, czym żyje - jest to obraz dość smutny: oto bank komuś oddał za bilet lotniczy, mieszkańcy kamienicy boją się bandyty, no i opisy zarobków urzędników. Tutejsi reporterzy jeśli odnotowują jakieś wydarzenie kulturalne zmieniają czcionkę na najmniejszą. Natomiast niezwykle ważne są przepisy na zupę i przedmeczowe samopoczucie trenera.
Zatem tytułowe „inne sprawy” są odcięciem się od bełkotu mediów. Poeta jest reporterem, by nie wywyższać poezji jako „prawdy objawionej dla wtajemniczonych". Daje alternatywę, wierzy w czytelnika.
Piotr Grobliński jest szefem wydawnictwa, organizatorem życia kulturalnego – lokalnym patriotą - ( „(...) się zadomowił. kwartały oparł o niebo” – napisał o nim w jednym z wierszy Przemysław Owczarek).
To książka po siedmiu latach poetyckiego milczenia. W tym czasie autor zredagował kilkanaście tomików poetyckich, w tym dwa moje.
Liryka Groblińskiego korzysta ze starych dobrych przepisów.
Tom zaczyna refleksja o przemijaniu - niebanalna myśl „nasze życie jest obliczone na cztery psy” znajduje właściwe rozwinięcie. W drugim wierszu autor opisuje cztery pory roku za pomocą erotycznej metaforyki. Intrygująco brzmi puenta ("latem krajobraz nago pozuje do zdjęć"). Gdzie indziej znajdziemy wyraz zdziwienia sztuką współczesną - utkany na bazie zabawy słowem "Gruzja".
Języczkiem u wagi są drobiazgi: np. to, że ojciec wysyła zaproszenie synowi do grona znajomych. Zachwyt urodą matki i córki opisany jest geograficzną metaforą ("teraz jest czas zrównania dnia z nocą"). Grobliński lubi gry słów: np. "ryba piłat", zestawia podobnie brzmiące słowa "więzienie/widzenie", nie boi się metafor dopełniaczowych: "serce klasy średniej", "regulamin świata". Zaczyna zdanie od "więc", by uwypuklić wątpliwości.
O ile często gra tu nuta nostalgii czy smutku, to są frazy, które mają power. Jak ta ze strony 11: "żaden kurwa jogging tylko bieg do krwi"; i dalej: "waga słów jest wprost proporcjonalna / do drogi przebytej przed ich wypowiedzeniem". Wyszedł mu manifest wytrwałości. Na pohybel letniości.
Uważny czytelnik zatrzyma się na dłużej przy wierszu "***" ze strony 14, z ciekawym otwarciem: "jeżeli język jest więzieniem / celem poety jest piłować kraty / małych okienek pod sufitem celi". Tytuł książce dała fraza z wiersza "Alien". Poeta jest tu Ikarem, wyobcowanym ze świata "tańca z gwiazdami": "jego tybet był wszędzie, a chiny nigdzie współczuł miastu zasiedlanego niebiańskim spokojem klasy średniej."
Jak ważna jest poezja dla Groblińskiego przekonała mnie jednostka czasu, jaką używa: "kilka kartek dalej".
Zatem ten tom „czyta się”, a puenty mają to "coś": np. w stadionowym wierszu: "Wszystkie mecze piękno rozgrywa na wyjeździe", a w wierszu o pogrzebie: "śmierć kandyduje z naszego okręgu". Świetne jest zakończenie: pozytyw utkany z niedosłyszenia - "Prognoza": "Nasz kraj się znajdzie", "zmienią się masy."
Aż chce się już iść śnić. Doczekać tego dnia.