Wśród 7 finalistów do Nagrody Nike znalazło się dwóch poetów. Pierwszym z nich jest młody debiutant - Szymon Słomczyński autor książki "Nadjeżdża", drugim - Marcin Świetlicki (autor książki "Jeden"), który jakiś czas temu opublikował oświadczenie: "Nie chcę uczestniczyć w konkursie organizowanym przez instytucję, która wytacza procesy poetom za to, co myślą. I jest jeszcze kilka innych powodów."
niedziela, 7 września 2014
niedziela, 17 sierpnia 2014
Zostaw trochę światła
JAMES„La Petite Mort”,
2014.
Dawno nie zdziwiłem się tak zaczynając słuchając płyty. Miał być rock i
gitary, a poleciało disko (włączyłem najpierw piosenkę nr 2 "Curse
Curse"!). Poczułem się nieswojo.
To takim obciachowym disco mam leczyć swój wypadający dysk?
Ów numer przywołał zapomnianą gwiazdę sprzed ponad 20 lat -
Pet Shop Boys. Tak! To były czasy, gdy na moich osiemnastu urodzinach włączałem
winyl "Actually" z ziewającym Neilem Tennantem.
Intrygująca trupia okładka. "Mała śmierć" - umniejszanie śmierci?
Zaczyna się ten album w stylu Coldplayowo-stadionowym.
Wokalista wyciąga wysokie C, "twórz taniec ze swojego bólu, twórz
sztukę ze swojego cierpienia", a irlandzkie skrzypki przygrywają
„umarłemu Maciejowi, który leży na desce". James wie jak układać melodie, by
zamieszkały w głowie. A więc to będzie dobra płyta! Podniosły hymn, metafizyczna,
patetyczna pieśń "We're made of stars / we're made of dirt"...
Uświadom sobie jaki to cud, że „możesz mówić”. Wmawiasz sobie głuchy sygnał braku połączenia, a przecież "I Can Talk”!
"Curse Curse" - za koszmarnym bitem kryje się
fajna piosenka z tekstem o melancholiku, który nazywa siebie przeklętym.
Samotny w hotelowym pokoju, wszędzie słyszy odgłosy kochających się sąsiadów
zza ściany (metaforycznie „La petite mort” - to orgazm), albo wrzeszczących z
ekstazy kibiców po tym jak w Pucharze Króla strzela Messi. No i w końcu looser
ma ochotę dołączyć do tych, którzy „potrafią się cieszyć”. Polejcie tequillę,
przeklętemu! Tak, tej piosence ten chamski beat był potrzebny!
Trzeci numer „Moving On” to najpiękniejsza piosenka świata.
Po tym umc-umc z Ibizy, mogło być tylko lepiej. Tymczasem jest niebo. To ta
piosenka usłyszana w radio, kazała mi sięgnąć po płytę. Zresztą... pomyliłem
wtedy wokal Tima Bootha z wokalem Jamesa Deana Bradfielda z Manic Street
Preachers. Podobne są ich barwy głosu, podobne brzmienie trąbki jak w
genialnym "Ocean Spray"...
"Moving On" ma w sobie coś niezwykłego. Piękne
słowa o pogodzeniu się ze śmiercią, o tym, że choć nie wszystko się udało, to
warto „nie gasić światła”, wierzyć, że spotkamy się w niebie. Wzrusza powtarzane "leave the
little light on".
A potem znów w dyskotekę. Booth próbuje nas cynicznie
przekonać, że "love love love" brzmi jak "blah blah
blah". Oto znak naszych czasów-
wszędzie rozwody, co druga para nuci: "Minęło, kochanie".
Z innej beczki brzmi w piosence "Frozen Britain" –
„Chodź do łóżka, Emily”. Miłość, jedyna nadzieja, że nie
zeżrą nas robaki, że przekażemy geny: „La petite mort pour toujours!”
"Interrogation" - to przejmująca, dramatyczna
piosenka o śledztwie we własnej sprawie. "Kłamcy, kłamstwa i
oszukiwanie się". Spowiedź, badanie się na wykrywaczu kłamstwa -
świetna melodia, która każe podumać, pogapić się w horyzont.
"Bitter
Virtue" - gorzka cnota. Nie kochać to jak nie oddychać. "Wolałbym
żyć w grzechu / Jest przyjemność w cierpieniu (wszyscy tak mówią)".
Słodko-gorzka balladka.
W "All In My Mind" Booth zaskakująco natchnionym
głosem śpiewa o wierze w miłość. Wspomina przypowieść o Łazarzu: "Bring
out your dead / Dead don't stay dead / They're sleeping" czy z
przypowieści o rozmnożeniu chleba dla pięciu tysięcy mężczyzn.
Za to w "Quicken the Dead" padają ulubione zdania
wielu poetów: "Czy nie wiesz, wszyscy jesteśmy już martwi", ale
Rooth wplata w to zdanie jakąś Alleluję i radość.
Codą jest "All I'm Saying" - opowieść o rozmowie z
bliską osobą, która zmarła: "Meet you in dreams tonight".
Dzięki takim utworom śmierć jest malutka. Nie jest w ogóle straszna. Nie ma
jej.
środa, 13 sierpnia 2014
O sztuce ("Golgota Picnic")
O sztuce ("Golgota Picnic")
Fetor z desek sceny, sztuka pomylona
z muką. Reżyser miał pustkę i nie zawahał się
jej użyć. Ślęczy w tęczy, jedzie na jednorożcu.
Jakie to piękne: wszystko w polewie,
gołe pośladki i ani śladu sensu.
Drony nad miastem rozpyliły androny?
Aktorzyna rzuca mięsne zaklęcie.
Nie ma sierpa i młota, jest wolność
zrównana z bagnem i błotem. Artyści pomyleni
ze sprzedawcami nawozu. Ochy nad ohydą,
achy po pachy. Komu sufler podpowiada "fuck"
jak szatan, ten pójdzie dalej w stronę klifu.
W bluzgu jest luz, jest smutek, depresja i dół.
Boga można nie mieć, ale trzeba mieć smak.
Artysto od siedmiu boleści, prowokuj,
prowokuj swój wymiot do swojej muszli.
piątek, 8 sierpnia 2014
Wracaj, brudny szczurze!
THE AFGHAN WHIGS "DO TO THE BEAST", 2014.
Płyta rozwalająca na
łopatki. Genialna. Przypomniała mi stare dobre czasy rocka. Swoim impetem, kipielą emocji
przywołała najlepsze płyty Faith No More, kiedy słuchało się ich „w kółko”.
Dać się opętać „Do to the Beast” jest łatwo. Lider - Greg Dulli to stary wyjadacz, rocznik
1965. Już śpiewał o demonach miłości,
o zdradach, zazdrości, winie i zemście. Nigdy tak wyraziście.
Żeby przypomnieć sobie jak wielką
moc ma piosenka rockowa, zacznijmy od nr 4: „The Lottery” - krótkie 4 minuty emocji podanych na tacy. Szarpanie się ze
sobą i pogodzenie. Greg prosi o światło, prosi o noc. Wspomnienia gryzą, a on się pięknie drapie. Refren powyciągany jak u Deftones: „The
lottery, the ritual / The consequence, the criminal / Come back to me, I've
been them all / Come bedtime, come bad times”. Przepiękne!
Jest na płycie co najmniej kilka
kawałków, gdzie głowa eksploduje.
Najlepszy na płycie - „Royal
Cream”. Do miłości mówi się tu: „wracaj, brudny szczurze”. Wszystko jest z
gniewu i rozpaczy. Przepiękne riffy, uspokojenie... Aż po dreszcz.
Dużo tlenu (a może testosteronu?) ma w sobie “Matamoros” - przebojowy, hip-hopowy. Zrealizowano do niego
genialny teledysk z tancerzami w metrze. Aż chce się tak potańczyć! Skrzypeczki
w środku - palce lizać. (Tytułowe Matamoros
to meksykańskie niespokojne miasto pełne Meksykanów, którzy marzą o przedostaniu się przez Rio Grande, Matamoros znalazło się też w tytule piosenki Bruce’a
Springsteena na pięknej płycie „Devils and Dust”).
A westernowy „Algiers”? Cudny, klasyczny
numer. Gra słów: „Dream,
dream your sins away / Sin your dreams away”. Zdradzony ma tylko
swoją chorą samotność i dumę. Solo na gitarze ma grube wiertło.
Słucham tej płyty po raz setny.
Szarpie mną „Porked Outside” (dobry riff na początek i histeria w głosie),
przeraża wycie do Księżyca w „It Kills” („To zabija patrzeć jak kochasz
innego”), zasmuca wspomnienie miłości – spróbuj zaśpiewać to: „I see you
eternal / I'm burning encircled” („I Am Fire”). Niepokojący “Lost
in The Woods” kończy się ukojeniem. Czy
ostatni utwór to ukłon do „Street Spirit” Radiohead? „Ca Rova” zbliża się bardzo blisko do U2 z „The Joshua Tree”, Dulli po swojemu śpiewa: "Wciąż nie znalazłem, tego
czego szukam."
środa, 2 lipca 2014
Marcin Świetlicki z Nagrodą Gdynia
Kapituła Nagrody Literackiej Gdynia ogłosiła laureatów IX edycji w kategoriach: poezja, proza, eseistyka i przekład.
Laureatem w kategorii poezja został Marcin Świetlicki za książkę „Jeden” wydaną w Wyd. EMG.
W kategorii proza zwyciężył Jerzy Pilch za „Wiele demonów” Wyd. Wielka Litera, w kategorii eseistyka – Wojciech Nowicki za „Salki” Wyd. Czarne; w kategorii przekładu - Jerzy Czech za przekład antologii poetów rosyjskich „Wdrapałem się na piedestał” Wyd. Czarne).
Laureatem w kategorii poezja został Marcin Świetlicki za książkę „Jeden” wydaną w Wyd. EMG.
W kategorii proza zwyciężył Jerzy Pilch za „Wiele demonów” Wyd. Wielka Litera, w kategorii eseistyka – Wojciech Nowicki za „Salki” Wyd. Czarne; w kategorii przekładu - Jerzy Czech za przekład antologii poetów rosyjskich „Wdrapałem się na piedestał” Wyd. Czarne).
Przemysław Dakowicz z Nagrodą Orfeusz
28. czerwca 2014r. jury Nagrody Poetyckiej 'Orfeusz' w składzie:
Jan Stolarczyk - edytor; wydawca;
dr Tomasz Burek - krytyk literacki, b. pracownik Instytutu Badań Literackich
prof. Wojciech Ligęza - wykładowca UJ; historyk literatury, krytyk literacki, eseista
prof. Wojciech Kudyba - wykładowca UKSW; historyk literatury, krytyk literacki, poeta
Feliks Netz - poeta, prozaik, tłumacz
postanowiło nagrodzić tom "Teoria wiersza polskiego" Przemysława Dakowicza, wydany w Bibliotece Toposu.
Jan Stolarczyk - edytor; wydawca;
dr Tomasz Burek - krytyk literacki, b. pracownik Instytutu Badań Literackich
prof. Wojciech Ligęza - wykładowca UJ; historyk literatury, krytyk literacki, eseista
prof. Wojciech Kudyba - wykładowca UKSW; historyk literatury, krytyk literacki, poeta
Feliks Netz - poeta, prozaik, tłumacz
postanowiło nagrodzić tom "Teoria wiersza polskiego" Przemysława Dakowicza, wydany w Bibliotece Toposu.
wtorek, 10 czerwca 2014
Złoty Środek Poezji Kutno 2014 dla Słomczyńskiego
Werdykt jury X Ogólnopolskiego Konkursu Literackiego na najlepszy poetycki debiut książkowy roku 2013 – Złoty Środek Poezji Kutno 2014
Mecenas: Prezydent Miasta Kutno
Patronat Honorowy: Stowarzyszenie Pisarzy Polskich
Patronat: Dwumiesięcznik Literacki Topos i Miesięcznik Odra
Jury w składzie:
Karol Maliszewski – przewodniczący
Krzysztof Kuczkowski
Wojciech Kudyba
po przeczytaniu 70 zgłoszonych na konkurs tomików wierszy postanowiło przyznać następujące nagrody i wyróżnienia:
Szymon Słomczyński - I nagroda w wysokości 7 000,-zł za tom wierszy „Nadjeżdża” wydany przez Biuro Literackie Wrocław
Marta Kucharska - II nagroda w wysokości 3 000,-zł za tom wierszy "Abisynia" wydany przez Zeszyty Poetyckie Gniezno
Martyna Buliżańska - III nagroda w wysokości 2 000,-zł za tom wierszy „Moja jest ta ziemia” wydany przez Biuro Literackie Wrocław
oraz cztery równorzędne wyróżnienia po 500,-zł każde:
Beata Kieras za tom wierszy „Lady Hiob otwiera usta” wydany przez Stowarzyszenie Literackie im. K.K. Baczyńskiego Łódź
Ewa Świąc za tom wierszy „Lekcja oddychania” wydany przez Stowarzyszenie Literackie im. K.K. Baczyńskiego Łódź
Maciej Taranek za tom wierszy „Repetytorium” – wydany przez Hub Wydawniczy Rozdzielczość Chleba
Piotr Tomczak za tom wierszy „Miłość, miłość, zapałki, książki i ikra” wydany przez Mamiko Nowa Ruda
Wśród wstępnie nominowanych do nagrody przez poszczególnych jurorów znalazło się 17 książek. Są to, oprócz nagrodzonych i wyróżnionych, następujące tytuły (podane w kolejności alfabetycznej:
Kamil Brewiński, „Clubbing”, Hub Wydawniczy Rozdzielczość Chleba
Szymon Domagała-Jakuć, „Hotel Jahwe”, Dom Literatury w Łodzi
Łucja Dudzińska, „Z mandragory”, Stowarzyszenie Literackie im. K.K. Baczyńskiego Łódź
Seweryn Górczak, „Konstytucja”, Staromiejski Dom Kultury Warszawa
Urszula Kopeć-Zaborniak, „Data ważności”, Stowarzyszenie Salon Literacki Warszawa
Rafał Krause, „Pamiętnik z powstania”, Dom Literatury w Łodzi
Karolina Kułakowska, „Puste muzea”, Zaułek Wydawniczy Pomyłka Szczecin
Łukasz Kuźniar, „Everyman”, Fundacja Duży Format Warszawa
Agnieszka Marek, „Wypuść mnie”, wypuść, Miejski Dom Kultury w Radomsku
Małgorzata Skałbania, „Naleciałości”, Petit Lublin
Finaliści Nagrody Orfeusz
5 czerwca jury III edycji Nagrody im. K. I. Gałczyńskiego ORFEUSZ za najlepszy tom poetycki roku, w składzie: Jan Stolarczyk (przewodniczący), Tomasz Burek, Wojciech Kudyba, Wojciech Ligęza i Feliks Netz , spośród dwudziestu nominowanych wcześniej do nagrody książek, wyłoniło finałową piątkę:
Są to:
- Przemysław Dakowicz, Teoria wiersza polskiego, Biblioteka „Toposu”, Towarzystwo Przyjaciół Sopotu, Sopot 2013
- Janusz Drzewucki, Dwanaście dni, Wydawnictwo Iskry, Warszawa 2013;
- Krzysztof Karasek, Słoneczna balia dzieciństwa, Biblioteka „Toposu”, Towarzystwo Przyjaciół Sopotu, Sopot 2013 / Instytut Mikołowski, Mikołów 2013,
- Józef Kurylak, Ciemna głęboka woda bez Boga, Wydawnictwo Lisia Góra, Rzeszów 2013,
- Adam Waga, Chromając, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2013.
sobota, 31 maja 2014
Woda sięga mi po szyję
Nieostra pomazana okładka. Rodzinna płyta mistrzów. Ojciec
Wojciech– lider legendarnego VooVoo, jednego z najważniejszych polskich
zespołów rockowych, i synowie – Fisz i Emade, którzy zaczynali od hip-hopu (mi
szczególnie przypadła do gustu „F3”), stworzyli płytę-kanon.
Muzycznie – szlachetnie prosta,
rockowo-bluesowa, ze smaczkami aranżacyjnymi (jazzujące pianino, damskie
chórki, smyki). Najważniejsze: tekstowo – niezwykła, poruszająca.
Autorom udało się stworzyć płytę, która przez ponad pół roku
trzyma się dzielnie w moim odtwarzaczu i wciąż działa na zmysły. Chyba nie
tylko na moje, bo singlowy „Ojciec” utrzymuje się na Liście Przebojów Programu Trzeciego od ponad 30 tygodni.
Piosenka zaczynająca się od słów
„Weź mnie nad rzekę synu” dotyka najczulszych strun. Ta smutna pieśń o pogodzeniu się
z przemijaniem, oparta na zapętlonym riffie jest absolutnie genialna. Niezwykły
efekt daje to, że syn i siwobrody ojciec wymieniają się mikrofonami.
Tytuł płyty przypomina mi konstrukcję mojej pierwszej
książki poetyckiej: (u mnie: „Drzewo, Dom, Syn”), u Waglewskich: („Matka, Syn,
Bóg”). Pełen szacunek dla rockowego bandu, który bierze się za bary
z tak poważną tematyką. Tytuł wskazuje na najczulsze fragmenty płyty.
Piosenka „Syn” z takimi frazami jak „śnieg spadł ci na
rękę / kiedy rodził się syn”, „kim będziesz dla niego / kiedy
dostrzeżesz jak / zamiast bić się i kopać / mówi do traw” jest wyznaniem,
że nie ma większego sensu życia jak posiadanie dziecka.
Podobnie „Bóg” , który dyskwalifikuje płytę dla wszystkich
ateuszy: „teraz stoję i się świecę”, „kiedy wsłucham się usłyszę”.
Zupełnie odpływam przy epifanijnym zanurzeniu w metafizykę „woda sięga mi po
szyję”. Zakończenie tej pieśni jest mistrzostwem, gdy pojawia się syreni
żeński wokal i pianino. Cud-miód.
„Matka” – współczesna Pieta, to już smutek w czystej
postaci.
Pozostałe utwory są w innym klimacie. Początek płyty to
absolutny luzik - łobuzerka, jakby Fisz śpiewał z zapałką w zębach. „Mówią na
niego Czarny Pocisk, mówią o nim tu i tam”. Muzycznie to wspaniały wstęp, zachęcający do przesłuchania
płyty. Waglewski kłania się tu Stonesom. Pięknie samonapędza się „Posłuchaj”.
Zawsze czekam na jazzowe pianino, które leje słodycz na monotonną rytmiczną
pętlę.
„Wrze gąszcz” to znów „kazanie Wagla”: „nie chodź gdzie
wrze i kipi tłum / swawolnej dość gawiedzi / skopie ci tył, opluje i / pójdzie
do spowiedzi / idź dalej a, potem na wprost / i nie bądź zbyt ciekawy / zanurz
się w gąszcz / uliczek co / pozwolą ci uciec od jawy”. Cudne są żeńskie
wokalizy, gitarowa solówka, cudna jest też puenta.
„Trupek” (świetny riff!), krytykujący świat mediów („pewnie
TVN” ;D ), z trochę dziwnym lekko surrealistycznym tekstem. Uwielbiam za to jego psychodeliczną codę.
„Ile jeszcze życia?” ma kowbojski kapelusz i ostrogi. Są
metafory wkręcania, posklejania i zbijania. Intryguje „Kometa” z mandoliną. W
tekście: pogrzebowa karawana, zapach kawy, „ktoś na piętrze myje okna /
patrzę jak wywieszasz pranie”.
Są jeszcze:„Żółty but” przypominający lekko QOTSA, jak
lament, jak skarga; i „Człowiek ćma” jak pastisz, jak z Tarantino.
A na koniec stęknięcie:„w pracy słabo, ale Bóg ją dał /
widać tylko tę miał”.(„Na okrągło”). Mówię Wam, kupcie tę płytę, jedźcie "w czyste białe światło".
czwartek, 29 maja 2014
Wieczór na krakowskim Kazimierzu. "Przecieki..." i "Ody..."
WIECZÓR AUTORSKI; KAROL MALISZEWSKI I KRZYSZTOF KLESZCZ; 24.05.2014; Kraków, Ogród na Dachu Kazimierza
To był bardzo sympatyczny wieczór autorski. Nie zawiedli fani poezji, którzy przyszli posłuchać poetów: mnie i Karola Maliszewskiego - autora dziewięciu książek poetyckich, kilku książek prozatorskich (ostatnio "Przemyśl-Szczecin") i krytycznych (np. "Rozproszone głosy").
Trudno o lepszy plener - krakowski Kazimierz. Organizator spotkania: Renata Radna z grupy Poeci po Godzinach dopięła wszystko na ostatni guzik. Prowadzący - Karol Samsel szukał pokrewieństw, dopytywał, próbował zestawiać moją książkę i "Ody odbite".
Sporo poczytałem, głównie z "Przecieków", ale i najnowsze wiersze, które być może ukażą się pod szyldem "Kleszczmy rękoma". Karol Maliszewski czytał wiersze z kilku książek i wspaniale opowiadał. Był też turniej jednego wiersza, który wygrał nominowany właśnie do Nike - Szymon Słomczyński.
To był bardzo sympatyczny wieczór autorski. Nie zawiedli fani poezji, którzy przyszli posłuchać poetów: mnie i Karola Maliszewskiego - autora dziewięciu książek poetyckich, kilku książek prozatorskich (ostatnio "Przemyśl-Szczecin") i krytycznych (np. "Rozproszone głosy").
Trudno o lepszy plener - krakowski Kazimierz. Organizator spotkania: Renata Radna z grupy Poeci po Godzinach dopięła wszystko na ostatni guzik. Prowadzący - Karol Samsel szukał pokrewieństw, dopytywał, próbował zestawiać moją książkę i "Ody odbite".
Sporo poczytałem, głównie z "Przecieków", ale i najnowsze wiersze, które być może ukażą się pod szyldem "Kleszczmy rękoma". Karol Maliszewski czytał wiersze z kilku książek i wspaniale opowiadał. Był też turniej jednego wiersza, który wygrał nominowany właśnie do Nike - Szymon Słomczyński.
Subskrybuj:
Posty (Atom)