Poeci szukają swego miejsca w mało
poetyckim świecie. Znajdują. Piotr Grobliński, autor kilku książek
poetyckich, redaktor naczelny wydawnictwa poetyckiego odnalazł się
jako felietonista w czasopiśmie Les Nouvelles Estetiques (LNE @
spa). Publikował je od 2009 i postanowił je zebrać w książce.
Słusznie zrobił, bo to, co założył w felietonie pierwszym, udało
mu się z pewnością. Miały pobudzać do refleksji – pobudzają.
Miały wzmacniać korę mózgową – wzmacniają. Piotr z łatwością powynajdywał tematy związane
z najróżniejszymi formami dbania o ciało.
Najfajniejszy jest humor i dystans do siebie
doktora Johna Ciacha-O'Groblicka: np. gdy pisze o soli morskiej – dodaje, że czasem odruchowo, gdy kąpie się wannie, macza w niej
rzodkiewki.
No i ten błysk pióra. Taki jak w
felietonie drugim, gdzie mamy świetne nawiązanie do „Jak ocalał
świat” z „Cyberiady” Lema.
Grobliński porusza się w tematyce
związanej z dietami czy kosmetykami, wdzięcznie i lekko. Rozśmiesza nas farmaceutycznymi
obsesjami: „taka witamina E: gdy będzie jej za mało, grozi
mi rozdrażnienie, osłabienie zdolności koncentracji (…) Ale
jeśli przekroczę dzienną dawkę, skazuję się na zmęczenie, bóle
głowy, osłabienie mięśni (...)”. Zgrywa
się z nacierania się różnymi paskudztwami, ze ślinienia się na
widok rzepy. Najpiękniej -
gdy idzie na zupełny surreal: „gdyby
(Chińczycy) byli grubi, zwyczajnie nie zmieściliby się w Chinach.
Półtora miliona grubasów rozsadziłoby mur chiński od środka”,
gdy wkurza się na to, że za
dużo chorób jest rodzaju męskiego albo gdy próbując rozwikłać
czy fale radiowe szkodzą - uspokaja się: „moja żona (…)
pracuje w radiu i sporo czasu spędza na antenie, mimo upływu lat
wciąż wygląda młodo”.
Prawdziwy cymes,
gdy snuje dywagacje o Facebooku: czy posiadanie 250 wirtualnych znajomych zmniejsza samotność czy raczej ją podkreśla?
Dodatkiem jest kilka wierszy -
interesująco zaprezentowanych na kalce technicznej. Czy należy je
potraktować jako zapowiedź większego tomu? Zostawiają niedosyt.
Wyróżniam skromną siedmiowersową „Upojnię drobiu” - z grą
słów mendel/Mendelejew i „Drugą komunię” - zgrabnie czerpiąca
z obserwacji, sięgającą do wspomnień.
Poeta stał się felietonistą. Trzeba
więc szukać poezji w tekstach, gdzie „równo po prawej”. Gdy poezja
drapie jak peeling, felieton jest jak balsam. Nakładajcie grubo.