BARTOSZ SADULSKI "Mniej niż jedno zwierzę", Dom Literatury, Łódź 2019.
To trochę nie moja bajka. Cokolwiek nieswojo czuję się w świecie przedstawionym, w którym życie to wieczna udręka wobec działań drwali, komorników i deweloperów. Harvester i forwarder prowadzą tam nieustanny karczunek - zaraz wyrwą mi serce. Nie ma tam nadziei na umorzenie długów.
Nawet wynalezienie ognia czyli znaczący skok cywilizacyjny, w wierszu Sadulskiego generuje pożar lasu (czy to nie brzmi jak beka z eko?). Wszędzie gnębienie jednostek, "mechanizmy przemocowe", oszustwa i znój. Gdzie nie spojrzeć - wszędy wyzysk, a gdzie się nie zalogować "po pustych kontach hula wiatr".
Ale gdy pooddychałem helem tych wierszy, to ważne i poważne koncepty np. o północnokoreańskim dyktatorze, obrócone w dykteryjkę, zaczęły mi podchodzić. Bo ja to uwielbiam takie frazy: "dwunastu ochroniarzy chroniących merca / z którego wyfrunie gołąbek pokoju i już nigdy / nie usiądzie na czerwonym guziczku / biegło w marynarkach rozpiętych / jak brezentowa płachta na czereśni".
I choć czułem przy lekturze, że tę poetycką strawę autor zbyt przesycił ironią, zacząłem mlaskać, doceniając jej smak.
Motywy eko są bardzo ciekawe. Oto: trafiona w punkt króciutka forma, którą pozwolę sobie przytoczyć w całości: "ale pewnej nocy wszystkie reklamówki / spod naszych zlewów / opuszczą swoje pozycje / żeby udusić nas we śnie".
Niemniej celna jest rzecz o orangutanach z Borneo. Ileż tu słownych gier: embargo/letarg, nutella/karuzela, a rokoko brzmi jak małpka Koko! Ileż humoru! "Państwo orangutanów zostaje przyjęte do fifa ale nie do onz". Bo może nie da się o problemie wycinania lasów mówić na poważnie? Uczą o tym na geografii, powstały już memy. Ileż dano subów i łapek w górę na YT! Co może jeszcze poeta?
Motywy ekonomiczne są częstsze. Katastrofa Costa Concordii jest doskonałym pretekstem, by czytelnik został wskazany palcem jak na kultowym plakacie z frazą "Coś ty zrobił dla realizacji planu?". Szyderczo to brzmi: "kto pochyli się nad tobą (...) można cię pokroić albo przewrócić na bok / nic więcej / zanim całkiem pójdziesz na dno".
A szamani w Indonezji są vatowcami, czy pracują na śmieciówkach? Świetny pomysł dla poetyckich rozważań!
Albo taki cymes-cytat: "w obliczu gorączki / pocą się inwestorzy & na parkietach // nikt już nie tańczy / lecz inwestuje swój krok // w rozród kapitału" - tam dalej jest o budowie stadionów na katarski mundial, gdzie jak wiadomo siłę roboczą traktuje się haniebnie.
Wiersz "moje grunty" w bezbłędny sposób szydzi z przekrętów deweloperskich: "deweloper pomylił człowieka / z kamienicą bo ten stał w miejscu i się nie ruszał".
Gdzieś "pomiędzy" znajdujemy motyw rozpadu związku. To, że "za późno, by dać jej róże", pojawia się w piętrowym rozkminianiu historii powstawania pieniądza. Potem jest jeszcze "chciałbym się nie sparzyć / lecz rozanielić", albo puentą wiersza o domu (zrymowaną z herbata) staje się krata.
Dla "efektu" Sadulski o Bogu pisze "z jajem": a więc w dzieje świata opisuje się misz-maszem klisz: "ktoś zmartwychwstaje, ktoś chodzi po wodzie", a w innym wierszu bakterię "umiłował jehowa przed swym obliczem a jej potomstwo jest liczne. //potem umiera".
Dla prowokacji niekiedy przebiera wiersz w perukę z czasów La Fonteine'a: stąd dziwne komiczne rymy, wersy z gruszki na wierzbie ("dokąd nocą tupta / jerzy urban"). Sięga też po bluzg albo cytuje narkomana ("wczoraj nie wszedł mi mefedron").
To ja już wolę, gdy przejmująco powtarza frazę "popiół jest naszą zgodą", wtyka ją w wersy o długu, o instrumencie bez strun, w "nie szept i trucht" - w powszechny brak wiary i niecierpliwość.