środa, 2 grudnia 2009

"Być poetą dzisiaj"- na marginesie dyskusji w Biurze Literackim



Autor: Piotr Gajda

Bycie poetą dzisiaj, nie znaczy dokładnie nic. Bycie znanym poetą znaczy równie niewiele; wciąż obracamy się w rejonie getta otoczonego starym murem z poczerniałej cegły. Pamiętam Manifestacje Poetyckie urządzone niemal w centrum Warszawy, na które nie licząc zaproszonych poetów przybyło może kilku ciekawskich (czytelników, czy akurat spacerujących w okolicy?). Impreza była reklamowana, żeby nie było…Założę się z każdym, że zebranie w jednym miejscu 50 osób żywo zainteresowanych poezją (nie poetów!) graniczy dzisiaj z cudem. Stąd wiemy już, gdzie poezja „leży", ale czy to położenie jest czymś wyjątkowym w kontekście innych zjawisk niszowych tego typu? Któż z nas może powiedzieć, że znane są mu nazwiska czołowych reprezentantów kadry narodowej polskich łuczników, albo karateków?

Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki, laureat tegorocznej „Nike” w „masowej świadomości” wciąż lokuje się gdzieś pomiędzy łucznikiem, a karateką. Przeciętny Kowalski (jeśli nie strzela z łuku i nie uprawia kung-fu) nie ma pojęcia, kim jest Dycki. Rzecz tkwi w strukturze potrzeb masowego odbiorcy, na którą reagują media budując wokół niej swoją ofertę programową, którą codziennie wypluwa z siebie telewizor. I z tego powodu nie ma takiej opcji, żeby poeta X czy Y mógł być bardzie znany niż dajmy na to tancerz Maserak.

Ok., to o czym pisze jest „oczywistą oczywistością”, ale rozważmy pytanie: co daje poezji jej „niszowość”? Biorąc pod uwagę ilość osób żywo zainteresowanych tą akurat formą ludzkiej aktywności z pewnością poczucie pewnego rodzaju „elitarności”. I tu wracamy do punktu wyjścia – elita, ze względu na swoją dostępność do siebie oraz możliwość oddziaływania na otoczenie – jest gettem. Czy „produkt” wytwarzany w gettcie, a więc z definicji elitarny, da się wypromować i „sprzedać” na masową skalę? Nie łudźmy się, nie da się. Tomik poetycki, wiersz, jest i zawsze będzie zjawiskiem „jednostkowym”, nigdy „masowym” z tego choćby prostego powodu, że do jego odbioru potrzebny jest spory wysiłek, a nie tylko odbiornik TV. Z innej jednak strony, to właśnie w gettach najczęściej dochodzi do „samozapłonu” nowych zjawisk, które czasem swoim zasięgiem obejmują inne środowiska, ale raczej częściej wygasają i nikt o nich potem nie pamięta.

Mimo to getto powinno istnieć nawet wtedy, jeśli jest tylko ciałem obcym na „zdrowym” organizmie społeczeństwa, albo nie ujętą kolumną liczb w statystykach systemu opartego na prawie popytu i sprzedaży. Czasem, w rzadkich chwilach tryumfu nad resztą świata (tegoroczny casus laureata), powinno być granicą, murem Hadriana chroniącym kulturę „wysoką” od tej „tańczącej na lodzie”. Dla panowania równowagi w świecie obrazkowym, w którym podpisu: „Tkaczyszyn-Dycki” nie zobaczymy nigdy pod żadnym kolorowym obrazkiem. Ale on gdzieś tam jest, ukryty w druku, niedostępny krótkowidzom, doskonale widoczny dla garstki „życiowych daltonistów".

7 komentarzy:

  1. z jednym zastrzeżeniem
    kultura "tańcząca na lodzie" jest z założenia skierowana do ludzi
    poezja z założenia jest skierowana...
    no właśnie do kogo?

    OdpowiedzUsuń
  2. bzdura Anonimowy :)

    kulturka "tańcząca na lodzie" jest skierowana/nakierowana nie do/na człowieka, ale tzw. bezmyślnego konsumenta, którego media hodują usłużnie dla swych reklamodawców

    to taki samonapędzający się, bzdurny mechanizm wymiany handlowej na najniższym z możliwych poziomie
    komnen

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy, nie przeczytał Pan uważnie :)))

    "tańcząca" skierowana jest do masy, a "poetycka" do jednostki (ludzi, ludzkiej).

    pozdrawiam!

    pg

    OdpowiedzUsuń
  4. czytam uważnie - gorzej ze zrozumieniem ;-)
    nie chcę (uchowaj Boże) bronić kultury "tańczącej"
    chce tylko zwrócić uwagę, że poezja prawie całkowicie odwróciła się dziś od czytelnika
    więc albo nie ma mu nic do powiedzenia
    albo nie jest on jej do niczego potrzebny

    OdpowiedzUsuń
  5. To prawda, często słyszy się, że książka potrzebna jest jedynie autorowi.

    OdpowiedzUsuń
  6. i tu wracamy do zdania
    "bycie poetą dzisiaj, nie znaczy dokładnie nic"
    trochę z innej strony, ale jednak

    OdpowiedzUsuń
  7. "poezja prawie całkowicie odwróciła się dziś od czytelnika" - mimo wszystko, to zbyt duże uogólnienie. "bycie poetą dzisiaj nie znaczy nic", bo to nie poeci zmieniają dzisiaj świat, a media. jesli poeta pojawia się w mediach, jego znaczenie rośnie, przy tej okazji pojawia się czytelnik. jeśli więc byłoby tak jak pisze "anonimowy" to dajmy na to Biuro Literackie powinno już dawno temu ogłosić swoją "klapę", a targi książki (także tej poetyckiej) przybrałyby formę muzeum, gdzie za oszklonymi gablotami można byłoby oglądać książki i ich wydawcę, a jedyny eksponat pod nazwą "czytelnik" byłby zabezpieczony pancerną szybą. na szczęście tak nie jest i miejmy nadzieję, że jeszcze długo nie będzie. poezja "sie kręci", a że wolniej niż ziemia, cóż, taki jest urok dnia dzisiejszego...

    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń