Autor: Piotr Gajda
„Gdybym uważał poezję za konkurencję wrodzonych talentów albo nabytych sprawności, zazdrościłbym Joannie Wajs i chciałbym pisać takie właśnie wiersze. Gdzie w pustce, która jest marginesem od lewej, tak nieuchronnie i bezzwłocznie nastaje obraz: drzewo, latarnia morska, ojciec, koty. Gdzie obraz ten nie jest samotny i znikąd, lecz zapada w tę pustkę na marginesie od lewej jak słup graniczny i emblemat świata piszącej samotnej osoby”.
Po tych słowach Jarosława Mikołajewskiego zawartych w posłowiu do „Sprzedawców kieszonkowych lusterek” Joanny Wajs, każdy melancholik powinien sięgnąć po ten głośny swego czasu debiut. To zaledwie dwadzieścia jeden wierszy – za mało, żeby mogły nas wciągnąć na zawsze do swojego świata – wystarczająco, żeby można było go dostrzec, choć jest okruchem większej całości odbitym w kieszonkowym lusterku. Jak ważny jest to rekwizyt świadczy to, że w jego niewielkiej, zimnej tafli pławi się bez mała cały świat wewnętrzny poetki. Przesuwając się jak w iluzjonie ukazuje czytelnikowi serię onirycznych obrazów. To migawki, pojedyncze klatki, które kiedy już znikną z pola widzenia, będą istnieć jedynie w pamięci, kruchej i ulotnej.
U Wajs paradoksalnie można je dotknąć, przypomnieć sobie ten dotyk: puszysty i miękki jak futro kota, albo słodko-lepki jak spadająca na dywan skórka jabłka. Nawet wówczas, jeśli nie rzuca się już cienia, a przedmioty wokół nas zaczynają tracić swój ciężar i czujemy się „niczym w dłoniach iluzjonisty”. Bo świat zewnętrzny jest mirażem, tak jak rzekome bohaterstwo czterech pancernych, których tandetny wizerunek przyozdabia rewers kieszonkowego lusterka.
Joanna Wajs zdaje się mówić, że prawdziwie istotne jest to, co oddamy sprzedawcy kieszonkowych lusterek – zaledwie lusterko z naszym małym odbiciem – czy damy mu wszystko, „nic o tym nie wiedząc”.
w lustrze
podczas letniej burzy spojrzeliśmy w lustro
i nagle poczuliśmy, że jesteśmy odbiciem,
barwnym, nietrwałym echem tamtych dwóch istot,
w zwierciadle
gdy to pojęliśmy, niczym w dłoniach iluzjonisty
przedmioty wokół zaczęły tracić swój ciężar
jaką, gdy lustro pokryje się śniedzią,
przyjmiemy kiedyś postać, czy równie barwną, nietrwałą?
jabłka czy biegnącego by je podnieść chłopca?
* Joanna Wajs (ur. 1979 w Warszawie), polska poetka, prozaik, krytyk literacki, tłumacz literatury pięknej (z j. włoskiego), dziennikarka. Publikowała między innymi w: "Gazecie Wyborczej", "Midraszu", "Nocy Poetów", "Nowej Okolicy Poetów", "Studium", "Toposie", "Twórczości", "Lampie", "Mój pies". Z języka włoskiego tłumaczyła m.in. teksty Dino Buzzatiego, Monizy Alvi i Oriany Fallaci, ponadto m.in. poezję Philipa Larkina. Za tom wierszy pt.: Sprzedawcy kieszonkowych lusterek otrzymała Nagrodę im. Kazimiery Iłłakowiczówny (2005), nagrodę literacką Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek (PTWK) w dziedzinie poezji (2006) oraz nagrodę Dżonki 2006 - Nagroda imienia Stachy Zawiszanki (Kraków, 2006).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz