NEW MODEL ARMY, "HIGH", 2007
Autor: Krzysztof Kleszcz
New Model Army to klasycy rocka. Justin Sullivan ma charakterystyczną, ciepłą barwę głosu (złośliwi mówią, że to przez brak w uzębieniu). Jeśli nagle przełączyć radiową sieczkę na New Model Army - powstaje niesamowity kontrast. Plastik zmienia się w diament. Mam jeszcze podczas słuchania inną wizualizację: wyświetla mi się hologram jakiś tajemniczych bezdroży wśród zielono-szarych wzgórz. A gdy oglądam np. przewodnik po "Wyspach" to odwrotnie - słyszę NMA. Ich "Thunder And Consolation" to moja pierwsza płyta kompaktowa. Kupiłem ją niczym jakąś średniowieczną relikwię w Łodzi w małym sklepiku na Piotrkowskiej. Nie miałem jeszcze wtedy odtwarzacza CD - dopiero na niego oszczędzałem.
Przeważa pogląd, że zamiast słuchać nowych nagrań, lepiej sięgnąć po starsze np. wspomniane "Thunder And Consolation" z 1986 roku. To przecież tam są niesamowite "White Coats" ("Wszyscy wiemy, co sprawia, że rosną kwiaty, ale nie wiemy dlaczego. I znamy kod DNA, ale wciąż umieramy"), albo "Vagabonds" z dźwiękami skrzypiec - długo, by wymieniać.
"High" pochodzi z 2007 roku - utonęła gdzieś w mojej szafce - odkryłem ją niedawno. Niesłusznie wetknąłem ją gdzieś, bo godna jest wielokrotnego słuchania, lepsza niż ostatnie dwie płyty ("Eight" i "Carnival")
Głos Justina ma żarliwość, którą umiem porównać tylko do głosu Bono na płytach "War" czy np. Unforgettable Fire". Te piosenki mają w sobie coś z walki o słuszną sprawę, są jak wyznanie naiwnej wiary.
Największe wrażenie robi na mnie "All Consuming Fire" - zaczynający się szamańskimi grzechotkami, wiolonczelą, a każdą zwrotkę złowieszczo kończy wers o wszystko trawiącym ogniu. Przebojowy "Wired" ma prosty genialny riff. ("W godzinę duchów odeszliśmy stąd...(...) Ale jeżeli dom jest tam gdzie serce / będziemy do niego wracać dopóki nie znikniemy"). Motoryczny rytm zabiera nas w mistyczną podróż "Jestem napalony (...) Chcę w dzicz / chcę w dzicz".
Równie ciekawie jest w "Into The Wind", który zaczyna się od :"Chcielibyśmy zobaczyć upadek Rzymu"- ... ale pragnieniu dziejowej sprawiedliwości ustępuje rozprostowanie pięści - "Nie chcę już niczego"...
Te trzy piosenki zapamiętuje się na długo. Ale chce się też wracać do refrenu w "Nothing Dies Easy" ("Breaking the glamour, breaking the spell / Breaking another wild part of myself ..."), do nostalgicznego "Dawn", do leniwie płynących "Rivers", czy do "Sky In Your Eyes" skutecznie przywołującego deszczowe klimaty z "Green and Grey".
Przeważa pogląd, że zamiast słuchać nowych nagrań, lepiej sięgnąć po starsze np. wspomniane "Thunder And Consolation" z 1986 roku. To przecież tam są niesamowite "White Coats" ("Wszyscy wiemy, co sprawia, że rosną kwiaty, ale nie wiemy dlaczego. I znamy kod DNA, ale wciąż umieramy"), albo "Vagabonds" z dźwiękami skrzypiec - długo, by wymieniać.
"High" pochodzi z 2007 roku - utonęła gdzieś w mojej szafce - odkryłem ją niedawno. Niesłusznie wetknąłem ją gdzieś, bo godna jest wielokrotnego słuchania, lepsza niż ostatnie dwie płyty ("Eight" i "Carnival")
Głos Justina ma żarliwość, którą umiem porównać tylko do głosu Bono na płytach "War" czy np. Unforgettable Fire". Te piosenki mają w sobie coś z walki o słuszną sprawę, są jak wyznanie naiwnej wiary.
Największe wrażenie robi na mnie "All Consuming Fire" - zaczynający się szamańskimi grzechotkami, wiolonczelą, a każdą zwrotkę złowieszczo kończy wers o wszystko trawiącym ogniu. Przebojowy "Wired" ma prosty genialny riff. ("W godzinę duchów odeszliśmy stąd...(...) Ale jeżeli dom jest tam gdzie serce / będziemy do niego wracać dopóki nie znikniemy"). Motoryczny rytm zabiera nas w mistyczną podróż "Jestem napalony (...) Chcę w dzicz / chcę w dzicz".
Równie ciekawie jest w "Into The Wind", który zaczyna się od :"Chcielibyśmy zobaczyć upadek Rzymu"- ... ale pragnieniu dziejowej sprawiedliwości ustępuje rozprostowanie pięści - "Nie chcę już niczego"...
Te trzy piosenki zapamiętuje się na długo. Ale chce się też wracać do refrenu w "Nothing Dies Easy" ("Breaking the glamour, breaking the spell / Breaking another wild part of myself ..."), do nostalgicznego "Dawn", do leniwie płynących "Rivers", czy do "Sky In Your Eyes" skutecznie przywołującego deszczowe klimaty z "Green and Grey".
"Z wysokich wzgórz to wszystko wygląda jak nic" - brzmi puenta tytułowego "High". Bogiem dla Justina Sullivana jest dzika przyroda - do niej (się) ucieka. Warto odwiedzić jego kapliczkę.