sobota, 17 lipca 2010

Euterpe

Autor: Piotr Gajda

Trzecia Edycja Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego „Euterpe na Wichrowym Wzgórzu” dobitnie przekonuje, że poezja to wciąż „rzecz wyobraźni”. Autorzy, którzy nadesłali na konkurs swe wiersze używają obrazu rozmaicie. Jednym służy do wywoływania efektu liryczności, inni czynią zeń skuteczne narzędzie demaskowania rozlicznych przypadłości naszego świata, jeszcze inni przy pomocy obrazów artykułują ważne egzystencjalne rozpoznania. Przy wszystkich różnicach wrażliwości, temperamentu, poetyckiego języka jedno tych autorów łączy; stawianie na obraz, zaufanie do obrazu, szukanie w obrazie remedium na bezduszność „systemów abstrakcyjnych” (Giddens) oraz budowanie przy pomocy obrazów głębszych relacji ze sobą i światem”.

W ten oto sposób Grzegorz Kociuba – przewodniczący jury, anonsuje w pokonkursowej antologii laureatów III OKP im. Bruno Jasieńskiego „Euterpe na Wichrowym Wzgórzu”. Katarzynę Zając (I nagroda), Dorotę Grzesiak (II nagroda), Piotra Gajdę (III nagroda) oraz wyróżnionych; Elę Galoch, Czesława Markiewicza i Jarosława Mosera.

Wichrowe Wgórze

Tablica patrona konkursu na klasztornym murze

Grzegorz Kociuba

Jarosław Paczkowski i Katarzyna Zając


Prezentacja wierszy laureatów

Klimontów jawi mi się jako miejscowość, w której wszyscy o wszystkich wiedzą wszystko, i nie daj Bóg wdać się tutaj w romans z żoną sąsiada lub wejść w konflikt z lokalnym proboszczem. To urocze i straszne jednocześnie, ten całkowity brak anonimowości, który zobowiązuje, ale też czasem zatruwa wodę gotującą się w lokalnym kociołku. Wspomniał o tym Jarosław Paczkowski, pomysłodawca konkursu, biznesmen i animator kultury, właściciel dworku na Wichrowym Wzgórzu w nieodległych od Klimontowa Przybysławicach. Mówił, jak trudno przekonać „lokalnych” do udziału w kulturze, jak bardzo czasem potrafią zupełnie „bezinteresownie” utrudniać (na przykład zrywając plakaty informujące o imprezie). Nie było jednak tak źle, nawet oni, ani rozgrywany tego dnia mecz Niemcy-Urugwaj, nie przeszkodził w tym, aby o godzinie 18.00 na wirydarzu klasztoru w Klimontowie pojawiła się spora grupka widzów. Nie dopisali za to poeci-laureaci. Do Klimontowa dotarła tylko Katarzyna Zając i ja. Czesław Markiewicz pojechał, ale nie do tego Klimontowa i wylądował gdzieś pod Sosnowcem (dopiero o 21.00 opóźnionego odbierał z Kielc Grzegorz Kociuba). Stąd tylko we dwoje, mogliśmy zaprezentować osobiście nagrodzone wiersze; teksty pozostałych laureatów zgodnie odczytali Grzegorz Kociuba i Jarosław Paczkowski. Ponieważ dotarłem do Przybysławic tuż po 15.00, udało mi się bliżej poznać Roberta Pruszyńskiego z zespołem Wiatraki i muzyków Małżeństwa z Rozsądku, których koncerty uświetniły oprawę imprezy. Starczyło czasu na kilka rozmów, uczestnictwo w próbach wspomnianych zespołów i już musiałem wracać goniony własną karmą, mijając się w Kielcach o kilka przecznic z Czesławem Markiewiczem, z którym podróżuję od lat w tym samym celu, czasem w tym samym czasie, a niekiedy w zupełnie innym…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz