Autor: Piotr Gajda
Jak rozmawiać o poezji? Myślę, że stosunkowo prostym językiem. Językiem dnia powszedniego. Nie możemy umknąć rzeczywistości, której fragmentem jest także i poezja. Stąd rozmowa o niej zawsze będzie mu podporządkowana. Jaka jest ta świadomość dzisiaj? Najlepiej obrazują to poetyckie portale, gdzie rzeczowe komentarze na temat prezentowanych wierszy nicują „frustratynki”, wycieczki personalne, opinie TWA, pobieżne sądy oraz (jakże nieczęsto) rzeczowe diagnozy. Internet z jednej strony pozwala na szeroką prezentację poezji, ale również i grafomanii aspirującej do takiego miana; z drugiej, pauperyzuje definicję wiersza. Dziś każdy może wiersz lub twór „wierszopodobny” wkleić na portal i oczekiwać komentarzy, a także na bieżąco na nie reagować. I to jest w porządku: w imię prawdy powinno się odzierać z brązu wszystko, także poezję i kryjących się za nią poetów. To prawda: dziś poetą może zostać każdy, dziś każdy może wydać książkę i zostać z nią samemu w ciszy i samotności. Czy to spowoduje, że wiersz wchłonie w końcu język publicznego dyskursu, jakże pospolity i pokryty trującymi grzybkami ukrytych, gastrycznych chorób? Nie sądzę. Co więc paradoksalnie chroni poezję od "brudnego" języka codzienności? Jej totalna niszowość, głębokie ubocze, ślepy zaułek poza nurtem głównych wiadomości, „newsów”, sensacji, skandali z życia celebrytów i wiedzy rodem z wysoko nakładowych poradników. Nieznany i nieprzydatny w ogólnym pojęciu dialekt. Ta odrobina wysiłku intelektualnego, która czasem wyzwala dyskusję. Dawniej, dziennikarze walczyli o prawdę, dziś walczą o oglądalność. Dawniej pisarze definiowali całe pokolenia, dziś marzą o pięciu minutach prezentacji w programie „Kawa czy herbata”. Dawniej poeci byli sumieniem narodu, dzisiaj są jego wątrobą. I o tym rozmawiajmy. Darujmy sobie ekspiację.
Jak rozmawiać o poezji? Myślę, że stosunkowo prostym językiem. Językiem dnia powszedniego. Nie możemy umknąć rzeczywistości, której fragmentem jest także i poezja. Stąd rozmowa o niej zawsze będzie mu podporządkowana. Jaka jest ta świadomość dzisiaj? Najlepiej obrazują to poetyckie portale, gdzie rzeczowe komentarze na temat prezentowanych wierszy nicują „frustratynki”, wycieczki personalne, opinie TWA, pobieżne sądy oraz (jakże nieczęsto) rzeczowe diagnozy. Internet z jednej strony pozwala na szeroką prezentację poezji, ale również i grafomanii aspirującej do takiego miana; z drugiej, pauperyzuje definicję wiersza. Dziś każdy może wiersz lub twór „wierszopodobny” wkleić na portal i oczekiwać komentarzy, a także na bieżąco na nie reagować. I to jest w porządku: w imię prawdy powinno się odzierać z brązu wszystko, także poezję i kryjących się za nią poetów. To prawda: dziś poetą może zostać każdy, dziś każdy może wydać książkę i zostać z nią samemu w ciszy i samotności. Czy to spowoduje, że wiersz wchłonie w końcu język publicznego dyskursu, jakże pospolity i pokryty trującymi grzybkami ukrytych, gastrycznych chorób? Nie sądzę. Co więc paradoksalnie chroni poezję od "brudnego" języka codzienności? Jej totalna niszowość, głębokie ubocze, ślepy zaułek poza nurtem głównych wiadomości, „newsów”, sensacji, skandali z życia celebrytów i wiedzy rodem z wysoko nakładowych poradników. Nieznany i nieprzydatny w ogólnym pojęciu dialekt. Ta odrobina wysiłku intelektualnego, która czasem wyzwala dyskusję. Dawniej, dziennikarze walczyli o prawdę, dziś walczą o oglądalność. Dawniej pisarze definiowali całe pokolenia, dziś marzą o pięciu minutach prezentacji w programie „Kawa czy herbata”. Dawniej poeci byli sumieniem narodu, dzisiaj są jego wątrobą. I o tym rozmawiajmy. Darujmy sobie ekspiację.
Zbieram się ażeby napisać do BL, wziąć udział w dyskusji. Moim zdaniem w tym wszystkim zapomina się o czytelnikach. Wszystkie te portale internetowe oblegane są przez samych poetów (luba raczej "poetów", bo swoją drogą: znacznie więcej w Polsce ludzi pisze poezję, niż ją czyta). Osobiście brakuje mi miejsca w sieci, gdzie można byłoby podzielić się wrażeniami właśnie czytelniczymi. Bo nie ma gdzie pogadać o nowym tomiku Sosnowskiego, Bonowicza, czy Wiedemanna.
OdpowiedzUsuńEpid - miejsce może jeszcze by się znalazło, ale tak naprawdę nie ma z KIM rozmawiać, bo nikt nie chce, jeżeli ktoś chce, to raczej o swojej twórczości, niż o cudzej. ludzie nie rozmawiają, bo ludzie ni czytają - tu jest pies pogrzebany.
OdpowiedzUsuńjeśli chodzi o BL, to jest najbliższa stanowisku Radka Wiśniewskiego, tak zwani krytycy posnęli, a poeta poecie wiersza nie wykole, bo dziś trzeba uważać na to, co się pisze i mówi - bo łatwo z obiegu wypaść lub zostać usuniętym :)
Magdo, ale tak naprawdę jaki to obieg? Rację ma Radek, że nie można nikogo wykluczyć z czegoś, co jest już i tak "wyrugowane" z potocznej świadomości społecznej. Poezja współczesna, to dzisiaj "produkt", który jest potrzebny przede wszystkim samym poetom (bo taka ich natura - pisać), krytykom, których osądy krążą zazwyczaj wokół nich samych i zainteresowanych konkretną opinią oraz pismom literackim, które aktualnie z miesięczników przekształcają się w kwartalniki, a być może już wkrótce przekształcą się w nieregularniki. Bycie poetą dzisiaj coraz bardziej przypomina uprawianie jakiegoś ekstrawaganckiego hobby pośród setki podobnych sobie "kolekcjonerów", z jedynym "branżowym" periodykiem (BL)oraz na zasadzie uczestniczenia w zamkniętym "konwencie". Przyczyn takiego stanu rzeczy jest wiele (choćby) - faktyczna słabość współczesnej poezji, niewydolny system edukacji szkolnej, stan czytelnictwa w Polsce, degeneracja więzi społecznych, spadek znaczenia słowa pisanego na rzecz prostego "newsa", charakter i wymiar obecnej kultury, której symptomatycznym hasłem jest zbitka znaczeniowa - "produkt kulturalny". Trudno przeciwstawiać się określonym zjawiskom społecznym; coraz wyższemu poziomowi konsumpcji, która w międzyczasie stała się "sposobem życia" oraz coraz większemu "powszechnemu syfowi" na poziomie elementarnych stosunków międzyludzkich. Poezja zamyka się dziś w gettcie, bo tak naprawdę tylko tam może jeszcze jako tako funkcjonować, bo tylko tam przetrwa, bo nie ma innego wyjścia póki co.
OdpowiedzUsuńpiotr
Obieg zdaje mi się Piotrze dotyczy kilku konkursów, kilku nagród i kilku wydawnictw :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się, że siedzimy w getcie, ale skoro już tam jesteśmy, to od nas zależy jakie to getto będzie i do nas należy poszukiwanie wyjścia z tego getta, a ja jakoś chętnych do wszczęcia powstania nie widzę, może poetom dobrze z tym jak jest?
nie każdy został powołany do tego aby być poetą. to wielkie wyróżnienie, i ból trwania. myśl wyprzedzająca czasy i ludzi.i gdzieś tam w tle skulony człowiek bombardowany różnego rodzaju reklamami. bojący otworzyć się drzwiczki w skrzynce pocztowej, że nie udźwignie kolejnych reklam. zamyka się w sobie, na atak z każdej strony. zatrzaskuje, nawet przed tym, co go może zbawić. Ka.
OdpowiedzUsuń