wtorek, 31 stycznia 2012

Jak nie być dla siebie



Autor: Krzysztof Kleszcz

TERESA RADZIEWICZ "SAMOSIEJKI", Biblioteka Galerii Literackiej przy GSW BWA w Olkuszu, Olkusz 2011.

Można. Z małego miasta jakim jest Olkusz, uczynić ważne miejsce na mapie polskiej poezji. To tu odbywa się konkurs im. Kazimierza Ratonia. Wygrała go w 2010 roku Teresa Radziewicz, autorka książek "Lewa strona" i kwadraturowej "Sonia zmienia imię". Dzięki Starostwu Powiatowemu w Olkuszu możemy poznać trzecią odsłonę jej świata.

Radziewicz dała się poznać wcześniej jako kreatorka sielskiej, rustykalnej przestrzeni. "Samosiejki" zdecydowanie kontynuują jej drogę. Książka zaczyna się frazą brzmiącą trochę jak "Za górami, za lasami": "Mrozy tamtej zimy, były wyjątkowo ostre" i przenosi nas w bajkową przestrzeń. Bohaterką jest Hanna. Na początku gniecie ciasto na chleb, by... zniknąć. Stać się patrzeniem na świat. "Trzeba to spisać, trzeba to wysłać (...)", chłonie wszystko, co ją otacza. Gdy za oknem strzelają kry, pijąc malinową herbatę uśmiecha się do coraz dłuższego dnia.
Dane nam jest obserować jej magiczny, kiełkujący świat (z żar-ptakami, szpakami-złodziejami, wyganianie z siebie czarownicy), podziwiać jej wizje: „drogi się zabłocą - popłyną języki.", "Ten moment, gdy zaraz, zaraz ktoś się pojawi." Czego tu nie ma: Hanna uprawia prywatną galaktykę („pielenie przyszłego firmanentu”), w której gwiazdami są dynie, jej babkę podniecają faceci w westernach, „w kwietniu świat ma siedemnaście lat”, a na tradycyjnej procesji Bożego Ciała wszyscy odfruwają...
Oprócz specyficznego zachłyśnięcia się światem, udało się autorce oddać zachwyt nad możliwościami języka. Genialny jest wiersz "Piąstka", z potężną dawką tlenu - afirmujący świat, jego doskonałość w tym, że pięknem jest nawet słowo je opisujące.
"Czytaj - prosi - czytaj, ty, który nie chcesz patrzeć przed siebie, i ty, który już za siebie przestajesz spoglądać, czytaj o każdej zmianie, (...)". Nawet jeśli to tylko bajka, to podoba mi się jej morał "Matka nosi dziecko, ofiaruje czas, uczy się jak nie być dla siebie. Ojciec szykuje kołyskę - czyści drewno, wygina bieguny, wszystko dla syna."

Hanna wystawia się na wiatr. Chce poddać się prawom przyrody. Chce rozrzucić nasiona.

poniedziałek, 30 stycznia 2012

43. Puchar Wina dla Kacpra Płusy


Gość imprezy - Marcin Sendecki

Autor: Krzysztof Kleszcz


43. TJW im. Jerzego Jarmołowskiego "O puchar wina"; ŁDK, 27.01.2012

Dotychczas byłem tylko uczestnikiem tej szacownej imprezy - turnieju jednego wiersza, który integruje środowisko poetyckie Łodzi i okolic. W tym roku dostałem zaproszenie, by po raz pierwszy być tu jako juror. Gościem imprezy i głównym jurorem był Marcin Sendecki, autor właśnie wydanej książki poetyckiej "Farsz".
Praca w jury (także z Przemysławem Dakowiczem) nie okazała się trudna, szybko wybraliśmy zwycięzcę. Został nim Kacper Płusa - otrzymał on Puchar Wina oraz 500zł. Nagrodziliśmy także: Tomasza Bąka, Kacpra Bartczaka (II nagrody, po 300zł) i Barbarę Baron (200zł - wyróżnienie).

Nagrodzeni mogli być tylko czterej uczestnicy. Pozostałym przyszło przełknąć gorzką pigułkę niedocenienia. Słyszałem niezadowolenie fana Stachury - Andrzeja Brzozowskiego, wielokrotnego uczestnika TJW, jak zwykle recytującego z pamięci. Cóż, jego wiersz miał pewien swoisty urok (puenta, o ile dobrze pamiętam: "Ja - najpiękniejszy wiersz" ), ale zwyczajnie przegrał z dykcją bardziej nowoczesną. Podobnie nie doceniliśmy m.in.: - wiersza, którego wszystkie słowa zaczynały się na K; - pięknego miłosnego wyznania, - wiersza przeładowanego dopełniaczowymi metaforami, - zbyt przypominającego Herberta, - zbyt przegadanego, autorstwa weterana imprezy "Macieja Rzymskiego", - czy zuchwale nawiązującego do wiersza Piotra Groblińskiego o psach...


Prowadzący imprezę - Piotr Grobliński i Marcin Sendecki


Tomasz Bąk

Zwycięzca - Kacper Płusa






Barbara Baron







Kacper Bartczak

Relacja Marcina Bałczewskiego : http://www.plasterlodzki.pl/literatura/wydarzenia/4427-43-turniej-jednego-wiersza-o-puchar-wina-foto

czwartek, 26 stycznia 2012

Ciuciubabka i nowe Arterie




Dziś o 18.00 w Śródmiejskim Forum Kultury w Łodzi będzie miała miejsce prezentacja nowego numeru Arterii oraz książki poetyckiej Marcina Jurzysty pt. "Ciuciubabka".
Spotkanie poprowadzi Przemysław Owczarek

Marcin Jurzysta - ur. w 1983 r. w Elblągu, doktor nauk humanistycznych w Zakładzie Polskiej Literatury Współczesnej UMK w Toruniu. Autor tekstów poetyckich, prozatorskich i krytycznoliterackich, animator kultury. Debiutował w "Undergruncie", publikował m.in. w "Studium", "Toposie", "Odrze", "Lampie", "Kresach", "Akcencie", "Czasie Kultury", "Kwartalniku Artystycznym", "Portrecie", "Opcjach", "Pograniczach", "Tyglu Kultury", "Pro Arte", "Nowej Okolicy Poetów", "Red.zie", "Migotaniach, Przejaśnieniach", "Przystani" Biura Literackiego, almanachach pokonkursowych oraz niemiecko-polskim "Zarysie", angielsko-polskim "Off Magazine" i czeskiej "Bogorii".



poniedziałek, 16 stycznia 2012

Nieminorowy mironowy poemat



Autor: Krzysztof Kleszcz


JOANNA MUELLER "WYLINKI", Biuro Literackie, Wrocław 2010.

Rozdeptał mnie potwór-słowotwór, jak tubkę z klejem, jak dżdżownicę, zrzucający wylinkę gad, wyhodowany w terrarium Joanny Mueller. Wielka mechagodzilla! A pamiętam, że po lekturze wierszy z Wakatu nr 3(5)/2007, czy "Zagniazdowników" - wzruszałem ramionami. Pytałem: fajnie, ale gdzie w tym sens? Ot, fajna żonglerka barmana shakerami.

W "Wylinkach" ten sens dostrzegam, dlatego zachwycam się frazami, gdzie szaleństw słowotwórczych co niemiara. Z wszystkich fantastycznych muellerowych neologizmów możnaby ułożyć niezły słowniczek: "tętni obawiaczek", "buczek mgłowy", "mrakota traumatki", "płacz nasycarki", "andersenność", "wpisać w oszukiwarkę" (oto jak z Firefoxa robi się "rudy rudy lis"), "otylie infantylie"...
Wylinki to fajerwerk na niebie poezji. Parada niezwykłych możliwości języka. Oto poezja z przejęzyczeń, z niedosłyszeń. Kalambur, szarada, która gada. Akt radości, z tego, że umiem, potrafię. Pieśń optymistki, szczęściary. "Szalonej siewki w tańcu tropizmów", "wbrew werbalnym werdyktom wrednych weredyków". Dziecięca radość, albo inaczej: nieminorowy mironowy poemat.
Dla poruszeń. Każdy początek wiersza to zaczynanie siebie. Wymawianie sobie ciała :"i choćby wszystko zmierzało do przygaszenia / i choćby w górę brały niemocje albo przydławki".
Jeśli dla jakiegoś czytelnika będzie problemem oswojenie się z tą metodą poetycką, to niech przewalczy pierwszy opór. Później zostanie mu tylko podziw. Aliteracje, przejęzyczenia, przesłyszenia - gotują się w tyglu wiersza: "sprzymierzyć widzenia obłoczne (...) jak mi się żywnie, jak mi się rzewnie spodoba". Będę kimś innym, kimś kto potrafi: "w swoje imię zaprzysiąc przestawki i przegłosy". ("Drążel"), kto umie wyartykułować swoją siłę. ("Znikopis"), kto, gdy ogląda się w lustrze, pyta: to ja? "wieszczułka, która z zaślepek majstruje kasandromy"? ("Poimki, poświaty").
"Neutrum" to genialny wiersz, w którym dostaje się wszystkim introwertykom. Wyzywa się ich od "ksobnych osesków", którzy pragną cofnąć się do stadium moruli. Interesującą, niezwykłą postać - litanii ma "Lanugo". "Kardioakordy" podpisany jako "wiersz spod serca" jest pięknym hymnem dla pulsu. Posłuchaj siebie! "bywa też głośnym do drzwi kołataniem, wtargnięciem ciosów, włamem ścichapęk albo odwrotnie - to gość serdeczny, który nieśmiało staje w przedsionku". W "Ochronce" głos zabiera matka: "ile jest w donoszeniu mocy, a ile bezsilności? w znoszeniu gróźb-zamartwic, wznoszeniu rąk o cud?". Wzrusza fragment: "moc rychleje, pełnieje młodziwo, ułożysk obcowanie / siła wyższa powija finalne zwiastowanki / choć już z ciebie upływam strużką ujść i ucieczek / wszystkie moje źródła wybijają w tobie".
"Prequel. wszystko pierwsze", który zabrzmiał mi riffem z Armii ("noc się posunęła przybliżył się dzień") jest pięknym crescendo rodzicielki. Ulepiony z rysunków stadium bazgrot, ze strachów "traumatki", z mowy dziecka ("Zjadłam bolenie" - dziecko zjadło strupek). Majstersztyk.
Podobnie "Seqel. wszystko inaczej" - o tym, jak dziecko zmienia postrzeganie świata. Ech, czym było by życie bez tej detonacji! Co byłby wart ogród bez "podrostu wrotyczu"?
Kluczowym dla książki wydaje się autentyzm wiersza "Otoja": "ja = wysuwany z zawiasów lat ciężki kombinat szuflad" i wiersz "o pisaniu wierszy" wyrosły z rozmowy z Piotrem Sommerem "Przywrócona obecność detalu", trochę żartobliwy, trochę na serio: "Szlaban na sarkazm. Dźwiganie udziwnień. Mowa jest chłonna. Pismo wszystko zmiecie."
Do zapamiętania:"Pamięć to płytka powleczona ciałem", "Zanim dopuści cię do głosu głodu / nie odpowiadaj - pozostań pytaniem". ("Uśnij, zaśnież, uśmierz").
Wiersz o przemijaniu? "Great expectation, great depression"! Fajnie, że z taką frazą: "konstatuję apokalipsę. kontestuję ją."
"Formatka" wskazuje białoszewski trop, by z szarejnagiejjamy zrobić szarąnagąmamę. Voilla!
Kunsztowne "Jesiotry w jesionkach" otwierają drzwi z buta ("Buta w butonierce" Brunona Jasieńskiego). A tam pokaz mody, kręcą biodrami "mdłe dziewki o zbyt udanej fasadzie". Niech się więc częstują: "bo cokolwiek rozwita niezawodnie też sczeźnie / grzybnią wieku zbieleje księga żalów i skarg // normy wzrosną w uzusy / te się staną normami / gdy cenzorka wieczności skoryguje tchu błąd".Zostaje mi w pamięci "for there she was" - wpatrywanie się w linię horyzontu na morzu, kończące się "przesłyszeniem" z modlitwy "Zdrowaś Mario": ("błogo zdławiona między płynnościami"). Podobnie wiersz pamięci Nazara Honczara, prawdziwy hołd dla przedwcześnie zmarłego poety wpadłego "w tęczówkę toni w jej bajorne oko".
Senną, wyobrażeniową aurę mają ostatnie wiersze z tomu. W "Madach" wywąchać można cynamon Brunona Schulza - jego "manekiny, makiety, atrapy." Obłąkańcze przerażenie, gdy nasze ciało rzuca kilka cieni, gdy śnimy "naprzemianległe wersje siebie". W "Podrobach. podszywkach. podpuszczkach" doczytamy "postać świata", pojawiającą się "przez mgnienie wylinki". Podobnie w tych frazach: "Realia wychodzą z metafor", "twarde szwy czcionek ciała nam poznaczą" ("Ostatni. thriller metafizyczny"). Poległem z rozgryzaniu wiersza(?) ze strony 46, ale tom przepięknie wieńczy wiersz "Niechaj. wszystko jeszcze". Możesz ze zbutwień uczynić przebóstwienie, ze zniszczeń - ziszczenia. Słuchaj świat, usłysz, co chcesz.

sobota, 7 stycznia 2012

Pieprzona tęcza i doskonała ciemność



Autor: Krzysztof Kleszcz

FINK "Perfect Darkness", 2011

Włączam sobie Finka już od pół roku i za każdym razem jadę nad morze.
Jest druga w nocy - stoję na światłach przy remontowanej drodze, w końcu ruszam. Droga jest dobra, jedzie się przyjemnie. Wycieraczki próbują odgarnąć krople. Nocne światła, smugi reflektorów. W takich "okolicznościach przyrody" poznałem artystę, o którego istnieniu nie miałem pojęcia.

Z pozoru nuda: akustyczna gitara, skromne tło. Ale tyle wystarczy, by każde kolejne przesłuchanie hipnotyzowało. Czasem zmęczenie, złość, ale taka, którą trzeba przelać w spokój, pewność. Już pierwsze dźwięki pięknie nas wabią. Niekoniecznie trzeba mieć wybujałą wyobraźnię, by poddać się barwie głosu i chłodnym słowom o popiołach, głębokiej toni i kompasie, który wariuje. Powtarzane słowa "Perfect darkness is all I can see" brzmią jak zaklęcie. Choć jest tu smutna refleksja, to generalnie uciekamy od deprechy, jest urzeczenie chwilą, pogodzenie się, wyciszenie.

Z dziesięciu kawałków na płycie wyróżnia się "Who Says", który tak od 3 minuty pięknie przyspiesza, jak klasyczne kawałki Archive. To taki przekonywacz. "Kto powiedział, że nie można w ten sposób?". Rytm perkusji pięknie wbija się nam do głowy. Uwielbiam "Foot In the Door" z tym dziwnym efektem w czasie refrenu "I'm In... I'm In..."

Fink potrafi pięknie pomarudzić. Że "wczoraj ciężko się z nami obeszło"("Yesterday Was Hard On All of Us"), że ma już dosyć obłudy: "Twoje prawdziwe kolory, kochanie, masz ich tak wiele. Jesteś jak pieprzona tęcza. O ja głupi, z tą twoją szczerością". ("Honesty"). Potrafi "uszyć" dobrą muzyczną puentę: "Hood up, head down and just walk away" ("Save It From Somebody Else"). Nerwowo bluesowe "Wheels", czy podobny "Warm Shadow" próbują nas wyprowadzić z równowagi. Głośniej, trochę AliceInChainsowo, ale na chwilkę, było tylko w "Fear Is Like Fire". Ale i tak każdy dźwięk zmierza do spokoju, takiego z okładki, gdy widzi się taflę wody dotykającą nieba na horyzoncie.

Wieczór. Wciskasz play i zatapiasz się w ten mrok. "Doskonała ciemność to wszystko co widzę. "

piątek, 6 stycznia 2012

O puchar wina


Autor: Krzysztof Kleszcz

Zapraszam na tradycyjny łódzki konkurs jednego wiersza. Z tym większą przyjemnością, że dostałem zaproszenie od organizatora, by być jednym z jurorów.
Zachęcam, bowiem sam brałem w nim udział i to w nim 6 lat temu zostałem dostrzeżony i wzniosłem wielki litrowy puchar ( http://www.reymont.pl/literatura_archiwum.php?mode=time&time=2006-01. )

Polecam relację z poprzednich turniejów:
http://bialafabryka.blogspot.com/2011/01/puchar-wina-czyli-poetycka-odz.html
http://bialafabryka.blogspot.com/2010/01/czarny-kwadrat-czarny-piotr-czyli.html
http://bialafabryka.blogspot.com/2009/01/wino-ze-stacji.html

A oto oficjalny komunikat za reymont.pl:




Po raz 43 poeci z regionu będą rywalizować O puchar wina. Jednym z jurorów Turnieju Jednego Wiersza im. Jerzego Jarmołowskiego i gościem imprezy będzie Marcin Sendecki.

W konkursie mogą brać udział zarówno członkowie stowarzyszeń twórczych, jak i poeci niezrzeszeni, autorzy tomików, jak i debiutanci. Warunkiem uczestnictwa jest osobiste odczytanie niepublikowanego w książce ani czasopiśmie, nienagradzanego w konkursach wiersza swojego autorstwa.
Wiersze należy przesyłać organizatorom na adres mailowy: literacki@ldk.lodz.pl lub złożyć osobiście na godzinę przed rozpoczęciem konkursu.
Prezentowane teksty nie powinny przekraczać objętości dwóch stron maszynopisu (czcionka 11 punktów).

Przewodniczącym jury będzie w tym roku Marcin Sendecki, poeta i dziennikarz Przekroju, którego debiutancki tom Z wysokości (1992) znalazł się w słynnej serii poetyckiej pisma brulion. Ostanio opublikował w Biurze Litrerackim tomy Pół (2010) i Farsz (2011).
Patronem turnieju jest Jerzy Jarmołowski, łódzki poeta, autor ośmiu tomów poetyckich, długoletni pracownik ŁDK, organizator turnieju w latach 90. Jerzy Jarmołowski zmarł w 2002 roku.

Regulamin
43. Turnieju Jednego Wiersza „O Puchar Wina” im. Jerzego Jarmołowskiego

1. Organizator:
Organizatorem turnieju jest Ośrodek Literacko-Wydawniczy Łódzkiego Domu Kultury. Impreza odbędzie się 27 stycznia 2012 roku o godz. 18.00 w Łódzkim Domu Kultury.

2. Cele konkursu:
- zintegrowanie środowiska literackiego województwa łódzkiego,
- upowszechnienie piękna języka polskiego,
- rozbudzenie zainteresowań twórczością poetycką wśród młodzieży i dorosłych,
- promocja uzdolnionych młodych twórców poprzez druk nagrodzonych utworów na stronach internetowych.

3. Uczestnicy:
Turniej ma charakter otwarty, mogą w nim brać udział wszyscy twórcy mieszkający zarówno w Polsce, jak i poza jej granicami, członkowie stowarzyszeń twórczych i niezrzeszeni. Warunkiem uczestnictwa jest przesłanie organizatorom niepublikowanego i nienagradzanego w konkursach utworu poetyckiego i osobiste przeczytanie lub wyrecytowanie go podczas konkursu.

4. Nadsyłanie prac:
a) Utwory należy nadsyłać pocztą elektroniczną na adres literacki@ldk.lodz.pl do 27 stycznia 2012 roku lub przekazać organizatorom wydruk (maszynopis) osobiście na godzinę przed rozpoczęciem turnieju
b) Każdy z autorów może zgłosić tylko jeden wiersz.

5. Ocena prac:
a) Do udziału w konkursie nie dopuszcza się prac, które:
- były publikowane,
- były nagradzane w innych konkursach,
- przekraczają dwie strony znormalizowanego maszynopisu (60 wersów),
- zostaną nadesłane po określonym terminie.
b) Jury przyzna nagrody i wyróżnienia autorom najlepszych prac. Decyzje jury są ostateczne i niepodważalne.

6. Publikacje:
a) nadesłane prace nie będą zwracane,
b) organizatorzy zastrzegają sobie prawo do publikacji konkursowych tekstów oraz do cytowania ich w mediach bez gratyfikacji pieniężnych dla ich autorów. Nadesłanie prac oznacza zgodę autora na nieodpłatne wykorzystanie ich w formie publikacji pokonkursowych (w przypadku nagrodzenia bądź wyróżnienia przez jury) bądź reklamujących kolejne edycje konkursu.

7. Organizatorzy zastrzegają sobie prawo do interpretacji poszczególnych punktów regulaminu.

Szczegółowe informacje:
Ośrodek Literacko-Wydawniczy ŁDK, ul. Traugutta 18, tel. (42) 633-98-00 w.241
e-mail: literacki@ldk.lodz.pl
Koordynator: Ewa Jagiełło

Łódzki Dom Kultury, ul. Traugutta 18

27 stycznia o 18.00

piątek, 30 grudnia 2011

Tymczasem on i ona są tylko przyjaciółmi






Autor: Krzysztof Kleszcz

GOTYE "MAKING MIRRORS", 2011

I można? Nagrać hit bez la la la!, o o o!? Tak zaśpiewać o rozstaniu, żeby wszyscy chcieli, aby bohaterowie do siebie wrócili? Tymczasem on i ona są już tylko "przyjaciółmi". Ech, toż to hit na miarę "Creep" Radiohead, "Again" Archive, czyli taki, że słucha się setny raz i ciągle ciarki.
Tak, "Somebody That I Used To Know" zaskakuje. Najpierw, że to nie śpiewa Sting. Pięknie brzmi już początek, ale głos nie robi wrażenia. Dopiero przy słowach "But you didn't have to cut me off / Make out like it never happened / And that we were nothing / And I don't even need your love / But you treat me like a stranger / And that feels so rough" (Ale nie musiałaś tak mnie odcinać! / Udawać, że to nigdy się nie wydarzyło, / I że byliśmy niczym. / I ja nawet nie potrzebuję twojej miłości, / Ale ty traktujesz mnie jak nieznajomego. / A to bardzo bolesne)... szacunek, klękamy. Ta niedługa fraza, raptem kilka wysokich dźwięków! A ile pozytywnych emocji. Piosenka wiele zawdzięcza też żeńskiemu wokalowi. Ciepły głos pięknej Kimbry tworzy świetny duet. Gdy zobaczyłem wersję na żywo - zrozumiałem, że to nie tylko hit roku, coś więcej.







Kupujemy płytę i... Nie ma tam właściwie hitu nr 2. Rozczarowanie? Przy pierwszym słuchaniu na pewno. Ale każde kolejne działa na korzyść. Najpierw, po krótkim intro, jest "Easy Way Out" piosenka, brzmieniem czy klimatem przypominająca ostatnią płytę Genesis. "Eyes Wide Open" to popis wokalnego kunsztu Gotye, wokalu, który jak już pisałem"się kojarzy". Dobrym utworem jest "Smoke and Mirorrs" ze spokojnym rytmem jak do wiosłowania. Perkusja prawie jak w kultowej kompozycji Petera Gabriela "Rhytm of The Heat". "I Feel Better" to piosenka dla śpiewających przy goleniu. No i porannej kawy można przy niej nie słodzić. "In Your Light" też w podobnym nastroju - takiej radochy. Zaczyna się prawie jak "Faith" George Michaela, ale później jest w stylu Petera Gabriela, ale tym razem takiego rozśpiewanego z piosenki "In Your Eyes". "State of Art" to żart. Zabawa wokoderem i śmieszny tekst o tym, że nowy grający sprzęt zmienia życie "Start the bossanova beat and limbo from the living to the kitchen"(Zacznij rytm bossanowy i limbo z dużego pokoju do kuchni). Komu będzie przeszkadzał ten wokal a la Timbaland i cokolwiek dyskotekowe rytmy, niech poszuka w sieci animowanego teledysku, może wtedy numer zadziała. "Don't Worry We're Be Watching You" robi wrażenie podczas nocnych odsłuchań. Przy okazji to dobry test opcji podbijania basu. Tekst o tym, że obserwują nas duchy, ma nas uspokoić, ale można się przy nim też trochę posmucić. Szkoda, że ostatnie trzy piosenki rozczarowują. "Give Me A Chance" jest nijakie. "Save Me" z tym zaśpiewem iiee iioo może zniechęcać. Zeroefekciarska "Bronte" opowiada o śmierci... psa. Twoja miska jest teraz pusta.
Chciałoby się drugiego "Somebody That I Used To Know"... Trzeba czekać na kolejną płytę Gotye.







piątek, 23 grudnia 2011

Poeta wśród nominowanych do Paszportu Polityki






Ogłoszono nominacje do Paszportów Polityki - nagrody, która dostrzega ciekawe osoby m.in. w interesujących mnie kategoriach "Literatura" i "Muzyka Popularna".


Zatem postanowiono wyróżnić w tej pierwszej kategorii: poetę Szczepana Kopyta - autora tomiko-płyty "Buch", Mikołaja Łozińskiego i jego "Książkę" oraz Zygmunta Miłoszewskiego za powieść kryminalną "Ziarno prawdy".

W muzyce popularnej zaś wskazano na: Ballady i Romanse - zespół Sióstr Wrońskich ze świetną płytą z poetyckimi tekstami (autorskimi plus dwa Czesława Miłosza) "Zapomnij", którą recenzowałem na blogu, obdarzoną ciekawym głosem Julię Marcell za płytę "June" oraz Macieja Szajkowskiego, autora projektu R.U.T.A. z pieśniami buntu z dawnych czasów.

(K)

piątek, 16 grudnia 2011

Badura i Kwadratura


Marcin Badura

Piotr Grobliński, Jan Wasiński, Marcin Badura



Autor: Krzysztof Kleszcz


WIECZÓR AUTORSKI MARCINA BADURY, ŁDK Łódź, 14.12.2011

W środowy wieczór odbyło się spotkanie z autorem dwudziestej książki wydawnictwa Kwadratura. Była okazja do integracji autorów serii poetyckiej pod redakcją Piotra Groblińskiego, np. Adam Fuchs przyjechał specjalnie na tę okazję aż z Hanoweru.

Spotkaniu towarzyszyła wystawa kilku prac Jana Wasińskiego, laureata nagrody Muzeum Historii Miasta Łodzi, absolwenta Wydziału Grafiku i Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych im.Władysława Strzemińskiego. Szkice Wasińskiego (mające coś z ilustracji Nicka Cave'a w "Królu Inkauście", czy wariactw na okładce pierwszej płyty Kazika na Żywo, zilustrowały tomik.

Główny bohater wieczoru Marcin Badura mieszkający w Rudzie Śląskiej przeczytał wiersze ze swej drugiej książki - "Dospowiadane". Śląski autor zdobył kilka lat temu Nagrodę Specjalną Jury w XIII OKP im. Jacka Bierezina, drukował też swe wiersze w łódzkich "Arteriach".
Zderzanie sacrum z profanum, gry słowne np. zestawianie znaczeń z języka polskiego, ze znaczeniami w języku angielskim, sporo ironii, a nawet humor. Z całą pewnością to ciekawy, oryginalny głos współczesnej poezji polskiej.




Adam Fuchs, autor książki "Widząc czas"

czwartek, 15 grudnia 2011

Gajda z szafy




W najnowszym 41 numerze kwartalnika literacko-artystycznego „sZAFa” przypominam kilka swoich wierszy z lat 2008-2010. Zainteresowanych zapraszam do lektury pod linkiem:
www.szafa.prezentacje.pl


(p)