sobota, 20 grudnia 2014

Coś, co cię przeżyje

LESERS BEND "LUDZIE WĘDROWNI", Genital Sector Music 2014.



Poprzednią płytę Lesersów zdobiła  minimalistyczna okładka. Świetnie pasująca do gitarowego zgiełku. Zespół wpatrzony w horyzont. W nic. Koncept najnowszej płyty (grafika autorstwa Carasa Ionuta rumuńskiego artysty, który używa Photoshopa, by kreować niezwykłe obrazy) jest znów prześwietny.

Zespół złagodził brzmienie - nie ma już ekspresyjnych eksperymentów, jest gitarowa melodyjność, impresyjność, surrealna mgła, uniesienie. Są dobre melodie i to, co znakiem rozpoznawczym zespołu: przestrzenie jak widok z połonin.

Poetyckie teksty Łukasza Jarosza (dla niewtajemniczonych: poety, nagrodzonego Nagrodą im.Wisławy Szymborskiej) tworzą intensywny przekaz. Laitmotivem jest wędrówka. Metafora życia jako stąpania krok po kroku. Powtarzalność, zmęczenie. Cudowna, piękne.

W ciele jak w bursztynie
coś, co cię przeżyje.


Utwór nr 2: "Jak chmura, które sunie kiedy śpisz." - Lesers Bend prosi się o radiowy eter. Rzecz o ogniu, który nas strawi. Jakieś dalekie skojarzenie z Heyem (Hey też sięgnął po Stachurę w "Zobaczysz").
Podobnie utwór "Zasłona", z dobrą, czujną, młócką perkusji. Pełnia życia, wiatr-wariat, ostre światło. "Niech trwa, niech gna, niech lśni"

Jarosz tworzy teksty piosenek nakładając na siebie wielokrotnie słowa klisze: sen, droga, niebo, życie, chmura. Niczym zmiana układanki w kalejdoskopie (jeśli ktoś pamięta z dzieciństwa taką zabawkę). Poruszamy się ponad czas, poza czas. "Życie skryte w rzeczach małych, kruche jak papierowe gniazdo os". Są rzeczy ważne: miłość i śmiech dziecka, reszta daremna.

Oprócz rockowego zgiełku na płycie jest trochę spokoju. Właściwie to od spokoju zaczynamy: jest dostojnie, akustycznie, na szczęście pieśń się przeobraża. Równie zaskakująco brzmi nr 5: "Motyw" (jak jakaś piosenka przy ognisku, pastorałka Bractwa Kurkowego, czy stara piosenka zespołu Skaldowie z poetyckiego wczesnego okresu).

życie chwilowe jak motyw,
jak ruch pędzla nad obrazem

Instrumentalne "Cyklameny" - piękny ambientowy oddech - wizja raju, a może tylko podróży do jakiejś genialnej dolinki górskiej, samotni, polany w lesie?

Świetna jest "Europa" z liryczną aurą, czuciem w płucach. Gitara tka tu piękny wzór. Trochę Świetlikowo.
Utwór "Biel", szybszy, punkowy, smutnie ostateczny, przejmujący, świetny do wykrzyczenia swoich emocji, do rzucenia się w młyn.

Mój ulubiony utwór to "Lustra", gdzie wokalista Radek Ozga śpiewa drapieżniej, a refren przypomniał mi ostry przekaz zespołu Trupia Czaszka (z wokalem Tomasza Budzyńskiego) i teksty księdza Józefa Baki ("świat, bałamut")...
Smutek przemijania, "mały jak kamyk ból", natrętne szyderstwo, które nas umniejsza: "Król, cesarz, błazen obdarty z marzeń / Jak na ziemi żmija życie się zwija. / Zrobiony ze złota, zlepiony z błota. / Życia pozbawiony, ze złota zlepiony". Polecam ponieść się szalonemu rytmowi.

Przecudnie brzmi "Gdziekolwiek" do słów Edwarda Stachury. Gitarowe pejzaże, niezwykłe jak to, gdy o świcie podnosi się mgła, albo gdy wyłączą światło i stajemy bezradni, jakby całe dekoracje okazywały się z tektury. Gdy wszystko nagle jest inne niż się wydawało. "Jabłka na czereśni".

Mistyczne, trochę patetyczne (kosmiczny początek) są "Pozycje". Powtarzane zaklęcie, modlitwa. Crescendo i amen.

czwartek, 11 grudnia 2014

Zaczynam się łbem

LAO CHE, ŁÓDŹ - KLUB WYTWÓRNIA, 5.12.2014

Lao Che to mój faworyt. Nieprzypadkowo fragment piosenki zdobił jako motto moją książkę "Przecieki z góry". Piosenki znane na pamięć, warto raz na jakiś czas wykrzyczeć. Zimowy wieczór to idealny czas. Piękne miejsce - łódzki klub Wytwórnia. Spięty w świetnej formie. Repertuar przekrojowy: "Gospel"/"Prąd..."/"Soundtrack" + nowe piosenki z zapowiadanej na marzec płyty "Dzieciom". Wszystko bezkrytycznie kupuję. Z nowych rzeczy zwróciły uwagę "Wojenka" i utwór do słów Władysława Broniewskiego: "Bar pod zdechłym psem". Ze starych dobrze znanych - najgenialniej zabrzmiało "Jestem psem" - dynamiczny, agresywny, rapowany numer oraz mój ulubiony - "Govindam" - piosenka o Ziemi. Utwory z "Gospel", a szczególnie zaczynający się od "Nie będę do pana telefonował..." to już klasyka gatunku i kto nie zna ten trąba.
(FOT: Piotr Ciebiada)

Recenzja płyty Soundtrack. 

poniedziałek, 8 grudnia 2014

Bakłażan! Bakłażan! Piotr Przybyła zwyciezcą XX Konkursu Bierezina















"Bowiem wariować zacząłem w Łodzi. Numerek z szatni, głupi żarcik losu: czterdzieści i cztery" (parafrazując MŚ)

FESTIWAL PULS LITERATURY. ŁÓDŹ. DOM LITERATURY. SOBOTA 6.12.2014.

XX, jubileuszowy Ogólnopolski Konkurs Poetycki im. Jacka Bierezina. Spotkanie z poetami, znajomymi i nieznajomymi. Znajdowanie twierdzącej odpowiedzi na pytanie czy warto pisać? Słuchanie wierszy debiutantów, słuchanie dziwnych wierszy, dłuuugich wierszy, przysłuchiwanie się rozmowom o poezji.

Z Festiwalu Puls Literatury przywożę sporo książek, w tym: przepiękną antologię z wierszami laureatów dwudziestu edycji pt. "Dzikie dzieci", nową książkę Izy Kawczyńskiej, Marcina Badury, Marcina Orlińskiego i jeszcze kilka innych...

Laureatem XX OKP im.Jacka Bierezina został Piotr Przybyła z Karpacza. Jako jedyny mówił swoje wiersze z pamięci. Były intrygujące, surrealne. Zahipnotyzowały widownię, która skandowała fragment jego wiersza: "bakłażan bakłażan". Nagrodę specjalną zdobył Michał Pranke z Torunia.



Piotr Przybyła - zwycięzca XX OKP im.J.Bierezina


Nagrodzeni w TJW

Autorzy nowych książek - Marcin Badura i Marcin Orliński w ogniu pytań
 Marii Magdaleny Beszterdy.

   Magdalena Gałkowska
  Nagrodzeni w Konkursie Krytyczno-literackim  - jurorzy w TJW

   Anna Kałuża czyta werdykt XX OKP, Karol Maliszewski, Zdzisław Jaskuła, Andrzej Sosnowski

   Przemek Owczarek
Gratulacje na laureata

 Uczestnicy TJW: Radosław Sączek, Marcin Niemirowicz, Piotr Gajda, Krzysztof Grzelak, Małgorzata Syrek, Jakub Sajkowski, Krzysztof Bąk, Marcin Kleinszmidt, Wit Pietrzak, Michał Pranke, Jakub Malinowski, Sławomir Nowak, Martyna Romanowicz, Barbara Baron, Agnieszka Klara Tarnowska, Jan Rojewski, Izabela Raducka, Aneta Bryzek, Urszula Kulbacka, ...? Korzeniowski, Piotr Przybyła, Wojciech Kądziela, Kacper Płusa, Zdzisław Muchowicz, Robert Kania, Dominika Kaszuba, 
Krzysztof Kleszcz, Henryk Zasławski.

 R.I.P. Rap wystąpił na zakończenie

Paweł Tomanek

 
 Szczepan Kopyt

 Widownia

Przemysław Witkowski


czwartek, 27 listopada 2014

Nominacje do Nagrody Bednarczyków

NOMINACJE DO NAGRODY IM. KRYSTYNY I CZESŁAWA BEDNARCZYKÓW
Kapituła konkursu na posiedzeniu 25 listopada nominowała pięć tomików poetyckich wydanych w 2013 roku:
Miłosza Biedrzyckiego "Porumb",
Tadeusza Dąbrowskiego "Pomiędzy",
Małgorzaty Lebdy "Granica lasu",
Krzysztofa Lisowskiego "Poematy i wiersze do czytania na głos",
Łukasza Nicpana "Do czytającej list".
Uroczystość ogłoszenia zwycięzcy konkursu odbędzie się 15 grudnia 2014 r. o godz. 18.00 w Sali Baltazara Fontany (Kamienica pod Gruszką, ul. Szczepańska 1) w Krakowie.

wtorek, 28 października 2014

Pathman & Gajda w MOK




PATHMAN & PIOTR GAJDA, MOK, TOMASZÓW MAZ., 24.10.2014

Pięknie współgrały mistyczne, pierwotne dźwięki zespołu Pathman z poezją Piotra Gajdy.
To było nieziemskie, niezwykłe, wyjątkowe. Dźwięki penetrujące jakiś niedostępny wcześniej obszar świadomości. Pathman zagrał na 27 instrumentach, np. na butli gazowej (!). Dźwięki improwizowane najpiękniej zabrzmiały z żeńską wokalizą (wtedy usłyszałem coś z Lisy Gerrard). Piotr przeczytał wiersze z najnowszej książki "Golem". Świetny wieczór.

sobota, 25 października 2014

Julia Hartwig z Nagrodą im. Wisławy Szymborskiej

Julia Hartwig, autorka książki "Zapisane", została laureatką drugiej edycji Nagrody im. Wisławy Szymborskiej. Zdobyła statuetkę i nagrodę - 200 tysięcy złotych.
93-letnia laureatka jest autorką wielu tomów poezji, publikuje od lat 50-tych. Była już wielokrotnie nagradzana m.in. Nagrodą PEN Clubu, Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski, a także czterokrotnie nominowana do Nagrody Nike.
Tym samym nagrody nie zdobyli jej "młodsi koledzy po piórze": Wojciech Bonowicz, Jacek Dehnel, Mariusz Grzebalski i Michał Sobol. 

Raz do roku poezja zdobywa należne jej miejsce - najlepszy czas antenowy (galę transmitowała na żywo stacja TVN24) i piękne miejsce - Centrum Kongresowe ICE Kraków. Na sali obecny był Prezydent Polski - Bronisław Komorowski. W trakcie gali, którą prowadziła Agata Buzek, wiersze laureatki przeczytał Maciej Stuhr. Głos zabrali sponsorzy:  prezes firmy PZU podkreślił, że chodził do tego samego liceum co laureatka, a pani prezes firmy Empik - obiecała promować tę niszową dziedzinę literatury (będą więc wielkie półki z poezją, drżyjcie Wiedźminy, drżyjcie szwedzkie kryminały, drżyj Coelho!). Pani Minister Kultury - Małgorzata Omilanowska, podkreśliła, że gdy mówią poeci, trzeba milczeć i słuchać. O!
Centrum Kongresowym ICE Kraków.

Czytaj więcej na http://www.rmf24.pl/kultura/news-julia-hartwig-laureatka-nagrody-im-wislawy-szymborskiej,nId,1541750#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
Centrum Kongresowym ICE Kraków.

Czytaj więcej na http://www.rmf24.pl/kultura/news-julia-hartwig-laureatka-nagrody-im-wislawy-szymborskiej,nId,1541750#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
Centrum Kongresowym ICE Kraków.

Czytaj więcej na http://www.rmf24.pl/kultura/news-julia-hartwig-laureatka-nagrody-im-wislawy-szymborskiej,nId,1541750#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox

środa, 22 października 2014

Wiersz o wyborach


czwartek, 16 października 2014

Muzyka & poezja. Pathman & Gajda.

24.10. 2014r. o godz. 19.00 w kameralnej salce MOK -u (ul. Browarna 7) w Tomaszowie Maz. odbędzie się występ zespołu PATHMAN. Zespół wystąpi tomaszowski poeta Piotr Gajda, który zaprezentuje m.in. swoje najnowsze wiersze z książki "Golem". Bilety w cenie 10zł (5 zł ulgowy).

środa, 8 października 2014

Gęsta maź. Plazma i kawiorowa bolszewia.

Piotr Gajda "Golem", Instytut Mikołowski, 2014.

Ukazała się czwarta książka tomaszowskiego poety Piotra Gajdy. W książkach "Hostel", "Zwłoka" i "Demoludy" wypracował on charakterystyczny rozpoznawalny styl. Tomasz Cieślak recenzując "Demoludy" pisał o "trudnej poezji, gęstej jak maź". Ale tak on, jak i inni recenzenci wskazywali na czytelniczą satysfakcję. Piotr kilka dni temu otrzymał z rąk poety i krytyka Jerzego Suchanka Nagrodę Otoczaka za rok 2013.

"Golem" to - dla mnie - smutek człowieka XXI-wieku, utwór King Crimson "21st Century Schizoid Man" rozpisany na czterdzieści kilka stron. Niewesołe rozprawienie się z sytuacją w jakiej znaleźliśmy się my - Polacy - dwadzieścia pięć lat po tym jak nam się udało. Zachłyśnięci wolnością z trudem łapiemy oddech. Takich opisów jak u Gajdy nie spotkałem we współczesnej poezji. Ciosów wymierzonych dokładnie, tam gdzie ma boleć.
"Może już pora na Telesfora, którego wściekłe / ujadanie zagoni cię pod mur? / I staniesz oniemiały
w jego cieniu, naprzeciw fonii i wizji, naprzeciw / pikseli w kropelkach, lewitujących niczym zarazki eboli." ;
"Obraz się trzęsie, bo byliśmy lawą i zamiast zastygnąć, najpierw ulegliśmy eolicznym procesom,
by niespodziewanie przekształcić się w plazmę, od kiedy proletariusze wszystkich kanałów, korzystając z przerwy na reklamę, połączyli się w kawiorową bolszewię, której jaja widywano już w triasie, jurze i kredzie." (Bestiariusz)

Gajdę stać na dosadne słowa wobec tragedii przeciętnego Polaka, którym rządzą cynicy i hochsztaplerzy.
"Teraz dla ciebie cierpią katusze w służbie kryzysu
 i bolą ich trzewia zanurzone w głębokim tłuszczu. 
A ty tańcz, kościotrupie, na zamiecionym placu opieki,
na którym nie uchowa się ani jeden niedopałek. 
Zataczaj w tańcu obłędne koło wokół muzyki do windy
i drgającego płomyka świeczki." (Deal i Ikar)

Dużo pytań o kondycję współczesnego człowieka, dużo metafizyki. Pytania, które stawia np. "Ja na podobieństwo Stwórcy?" znajdują niezwykłe poetyckie rozwinięcia. To lektura obowiązkowa dla tych, którym propaganda sukcesu nie zablokowała logicznego myślenia.
Gajda kreśli te słowa niczym w żółtym zeszycie, w płytkiej wnęce, gdzie nie sięga teleekran. Na przekór i na pohybel Ministerstwu Prawdy.

"Dni są zdezorientowane jak notatki z domu
 obłąkanych. Świat wypełniają krzesła, dużo krzeseł.
 Przyglądamy się im uważnie, czy zostały wyposażone
 w uprząż do krępowania? Dni przechodzą przez 

świat jak nić przez ucho igielne, jak bas w falset.
 Nam jest znacznie trudniej, w naszych uszach 
zalega szum, zbrylony w twardą woskowinę. 
Zmuszeni do czytania z ust redaktora olbrzymiego

 niczym reaktor, tłumaczymy słowa na język migowy.
 I tak jest lepiej, wyraźniej wtedy widać kikuty.
 I nie damy rady położyć palców na ustach."

Gdzieś może i prześwieca światło (piękna puenta wiersza: "Weltschmerz"), ale dominują grube maźnięcia gęstą smołą ("My, naród, patrzymy na tę szychtę z góry, z wysokości drętwiejącego ramienia, które nie utrzyma plastykowej szabli. I z dołu, ze złamanym kręgosłupem, po skoku na główkę w kod kreskowy."). 
Warto sięgnąć po tę maź, po gęste lepiszcze, warto lepić.

sobota, 4 października 2014

Pod Olkuszem jest kruszec

Łukasz Jarosz „Świat fizyczny”, Wyd. Znak, Kraków 2014


Chciałem, by kolejna książka Jarosza dała mi tyle wrażeń co „Biały tydzień”. Dawkowałem sobie ją powolutku, po wierszu, na chybił-trafił, po kilkanaście stron. Bałem się manowców, jałowej ziemi, do której mogłyby mnie zaprowadzić kruche zdania jakie zapisuje jeden z moich ulubionych poetów. Trochę bałem się „żucia mądrego chleba”. Niepotrzebnie.

Najpierw długie motto z Kornela Filipowicza: „Jedną czwartą, a kto wie czy, nie większą część życia straciłem na chodzeniu po lasach i nad brzegami jezior i rzek (...) jakbym nie wiedział, co to jest drzewo, kamień, trawa, woda (...)”. Tom zaczyna się od zwrotu z kursu na prawo jazdy: „Ostatni opuszczam skrzyżowanie”. Widzimy „eleganckich mężczyzn w karawanie” ich kłótnię nad lakierowaną trumną. A potem takie precyzyjne zdanko: „Przede mną puszyste niebo, do którego uciekają słowa. A w nim ostry prześwit.” Prześwity nieba, wiązki światła, medytacyjne epifanie – takie są frazy Jarosza.

Autor łazikuje po lasach, bezdrożach. Zapisuje „Słuchaj: jak skomli wiatr, (...)”. Życie pisze wersy, niby „Nuda nic się nie dzieje”, ale dla poety kanwa poematu, konwie pełne znaczeń. Poeta-nauczyciel zapisuje: „Po chwili stoję przed tablicą, tłumaczę dzieciom odmianę rzeczownika przez przypadki. W ręku drży kreda i nie mogę się odwrócić. Nie chcę się odwrócić.”; poeta-ojciec: „Za chwilę skończę pisać, wyjmę córkę z wanny, uśpię i wykąpię się w wodzie po niej.”
To ostatnie zdanie rozłożyło mnie na łopatki. I dalsze czytanie było już z tezą – pod Olkuszem jest kruszec!

Jarosz często rozgrywa wiersz w danej chwili, wszystko jest teraźniejsze, dreszcz właśnie przechodzi. „Stoję, tłumaczę”, „stara kobieta grzebie laską w śmietniku”, „buldożer pcha ziemię”.
Czytałem jakąś reklamę i przeczytałem o „chaosie elektromagnetycznym wokół nas”. Jarosz tworzy taki chaos fraz. Kłęby, wiry. Jest smutek: „blada blizna”, „umył ręce i usiadł na schodach, które wymurowaliśmy w lipcu 1995 roku.”, daremność, wszystko co możemy zrobić - „Uwięziony w życiu jak w roztrzaskanym samochodzie.”, „sąsiad, zanim umarł, zdążył jeszcze nazwozić mnóstwo drewna do piwnicy”. Z tego chaosu wyłaniają się frazy o dużej sile oddziaływania: np. „spaliliśmy rzeźbioną poręcz, figurkę świętego”, „widziałem bukiet przydrutowany do krzyża”.

Świetny jest wiersz „Przyjście na świat”: mały Bóg wrzeszczy w nim na całe Betlejem. Piękny nierealny „Podwójny pejzaż”: z człowiekiem, „o którym myślałem, że umarł”. W "Wierszu na Boże Narodzenie" autor zdradza, że frazy nachodzą go w czasie codziennych czynności, przyklejają się do niego. Jest też o zmęczeniu byciem poetą.

Poezja jak wiara. Nie byłaby potrzebna, gdyby Bóg przyszedł i powiedział Jestem. Jarosz rejestruje szczegół, niepozorny, zwykły. „Lornetka Jarosza” - napisałem o jego drugiej książce. Można dodać teraz „stetoskop Jarosza”: słyszymy: piszczy gumowa gruszka ciśnieniomierza”, słyszymy dźwięk wielkiej łychy obijającej się o garnek: „Gęstwa zupy z dna.”, słyszymy jak „Co jakiś czas strzelają łapki na myszy.” Pokłon w stronę Jury.

Wiersze do których będę wracać, np.: „Viaticum” utkany ze słów córki, „Rekolekcje” ze wspomnień z lat szkolnych. W „Hen, hen” zwątpienie w Inny świat, z niezwykłą krwawą puentą. „Wiosna 2013” z porównaniem Słońca do akwariowej żarówki. Świetny cykl „Dziewięć pór roku” (turlająca się butelka, za duży kask, oddech wpompowany w materac...) z puentą: „Chwila, której nie da się zrozumieć.” Albo piękny „Kres i nieskończoność II” z obrazem zmęczenia poety, snem matki z otwartą książką na twarzy. Podobny - wycięty ze snu - „Rojst” („Przy nagrobku, gdy oni się modlą, trzymam kciuki w szlufkach spodni.”)

Świat fizyczny, świat prowincjonalny, gdzieniegdzie plama światła. „Skorki w wilgotnej szmacie. Widzisz świat w proszku.” Zdania, w których sens się wyczuwa: „Do wsi wchodzi pielgrzymka i przy furtkach zaczynają ujadać psy.”

W „Liniach” Jarosz zdradza pomysł książki: „Tak, myślałem obrazami. Ale chciałem, żeby obraz mówił więcej (...)”. Ostatnie zdanie tego wiersza jest podobne do niezapomnianej frazy Piotra Gajdy z wiersza „Łęty”. Porównajmy: „(...) widziałem (…) Chłopaka ukrytego w mężczyźnie, kobietę schowaną w matce: młodą parkę i ich umorusane, syte dziecko pożerające co dzień ich czas, pieniądze i seks.” (Jarosz) i „My żyjemy, zgaduje starzec i na wszelki wypadek ucieka. Schowany w swoim synu. W jego synu.”(Gajda z tomu „Zwłoka”).

Czytając Jarosza niechcący usłyszałem też starą piosenkę Ziyo: Czas nie ma żadnego znaczenia, a sen to tylko kolorowe obrazki. Ziemia nie daje spokoju, ucieka spod stóp.”. Siódma książka, wg mnie  najlepsza, z tytułem - jakby to był podręcznik do geografii, a może do fizyki - pełny wzorów, reguł, praw.