poniedziałek, 26 stycznia 2009

Światła i pogłos

Autor: Krzysztof Kleszcz

24.01.2009r. Sala SCh TOMY, Tomaszów Maz.

Wieczór autorski Krzysztofa Kleszcza, promocja książki "Ę" wydanej przez Wyd. Kwadratura w Łodzi przy współudziale MBP w Tomaszowie Maz.
Wieczór autorski jak ze snu o lataniu. Światła i pogłos - trochę mnie peszyły, ale było świetnie. Sala SCh TOMY przy ul. Jerozolimskiej. Nowoczesna i wyjątkowa. Mająca klimat. Tu gdzie kiedyś było kino Mazowsze - tu gdzie kiedyś oglądałem "Poszukiwaczy zaginionej arki" (zakazany owoc - film był od 12 lat, a ja byłem znacznie młodszy). Jeden z tych dni, które będę pamiętać na całe życie. Tomaszów z piosenki Demarczyk zaczyna na nowo istnieć na poetyckiej mapie Polski także dzięki temu, że ma i teraz swoich poetów - stwierdził prowadzący spotkanie.

Od godziny trzynastej - przygody z zawieszaniem grafik Marzeny, kupno drutu wiązałkowego (pozdrawiam uprzejmego pana, który nie wziął ode mnie pieniędzy, skoro to do galerii, ale prosił o kontakt z kimś kto namaluje mu Piłsudskiego :) ). Poszukiwania wiertarki.

Godzina szesnasta z minutami. Z głośników leci Dexter Gordon - jazzik z saksofonem. Można zakupić książki "Kwadratury" i ŁDK (Kleszcz, Miniak, Grobliński, Kędzierski, Robert) i pooglądać prace plastyczne zawieszone po prawej stronie sali. Daniel, którego kiedyś uczyłem geografii obsługuje światła i rzutnik (na białym ekranie zmieniają się grafiki Marzeny). Uprzejmość pana Rafała Piekarskiego, który użyczył sali, nie zna granic: dostaję też kawę, w której topi się trema.

Sala wypełniła się znajomymi i nieznajomymi, którzy chcieli posłuchać moich wierszy, obejrzeć ilustracje. Jest spora grupka uczniów. Dziękuję za kwiaty od pani dyrektor mojej szkoły.
Wieczór rozpoczęła pani Ewa Adamska - dyrektor MBP. Piotr Grobliński, doświadczony w prowadzeniu wieczorów autorskich opowiedział o roli redaktora, o przygodach z wydawaniem mojej książki. Pytał o motto ("Budzę się na dobre i dobre przychodzi"), żartował, czy rzeczywiście to tak ważne mieć osobną półkę w bibliotekach (nie ma chyba tytułu innej książki na literę "Ę"). Przeczytałem kilkanaście wierszy, po reakcji widowni mogłem wnosić, że się podobały. Było kilka pytań z sali.
Głos zabrała Marzena Łukaszuk - opowiadała o tym jak powstały jej grafiki. Asekurowała się, że rozumie, jeśli komuś wydadzą się nieciekawe. A ja podkreślałem, że jej prace wystrzeliły moje białe wiersze gdzieś poza orbitę, w kosmos.

Wpisywałem dedykacje, słuchałem komplementów. A potem poszliśmy świętować.


























































Fotografie: Grzegorz Kleszcz (1,2,4,5,7,9,10), Roman Kleszcz (8) i Krzysztof Wieczorek (3,6)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz