
Artur Fryz, Kacper Płusa, Maciej Robert, Piotr Gajda - ludzie tej samej konstelacji.
Komisja selekcyjna XV Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego im. Jacka Bierezina ogłosiła listę 13 autorów, których tomy zostały nominowane do nagrody głównej. Nie ukrywam, że łódzki konkurs jest mi niezmiernie bliski zarówno ze względu na osoby organizatorów i miejsce jego odbywania się, jak i z całkiem osobistych pobudek – to pod jego „szyldem” nastąpiło moje poetyckie stand up.
Rozstrzygnięcie nastąpi 12 grudnia – dowiemy się wówczas, kto tym razem otrzyma szansę podobną tej, którą w latach ubiegłych otrzymali m.in. Krzysztof Siwczyk, Marta Podgórnik i Edward Pasewicz.
Domyślając się w zaledwie 10%, kto może kryć się godłami, chcę pogratulować wszystkim tegorocznym nominowanym i życzyć im, aby ta nominacja doprowadziła ich do jeszcze wielu nagród i wyróżnień! Niech umocnia w Was wiarę w to, czemu się poświęcacie a nam wszystkim przyniesie możliwość obcowania z Waszymi wierszami!
"Umarł w styczniu 1983 roku. Trudno jednak dokładnie określić dzień śmierci. Podaje się, iż stało się to 14 stycznia, ale równie dobrze mogła nastąpić trzy lub dwa dni wcześniej. Niektórzy mówią nawet o grudniu. Umierał samotnie, w samym centrum Warszawy, wśród butelek po wodzie brzozowej, odoru denaturatu, na posłanym szmatami tapczaniku. Poeta Kazimierz Ratoń." (B. Bocheński "Kloszard z Emilii Plater", Nowa Trybuna Opolska 1994 nr 12 s 11).
Kazimierz Ratoń (1942-1983), to chyba najbardziej dramatyczna z figur na biało-czarnej szachownicy „poetów przeklętych”. I nie myślę tu o symbolicznym miejscu śmierci (według jeszcze innej legendy dotyczącej jego zgonu poeta umarł na środku ulicy, w śnieżnej zaspie), ale raczej o chorobie, która stała się prawdziwym przekleństwem i determinantem zarówno całej twórczości jak i życiorysu poety. Ratoń chorował na najbardziej okrutną, śmiertelną postać gruźlicy pozapłucnej, bezlitośnie niszczącą ciało, kości i mózg. Ten typ tej strasznej choroby, odpowiednio wcześnie nie wykryty i nie leczony powoduje nieodwracalne zmiany neurologiczne i psychiczne. Może i chce „opętać” nie tylko ciało, ale i duszę. A duszę Ratonia dodatkowo w swoje „władanie” wziął także alkoholizm, który nie pozwalał mu na dokończenie żadnej terapii, i gnał od jednej warszawskiej meliny do drugiej.
Stąd twórczości Ratonia nie mogli zrozumieć ludzie zdrowi i silni, ponieważ opisywała proces gnilny, któremu towarzyszył smród i widok płynącej krwi i ropy. Poeta umierał żywcem, dosłownie „dekomponowany” przez postępujące objawy gruźlicy mózgu, odrażający i „widmowy”, niczym poszczerbiony tynk warszawskiej kamienicy w zapomnianych rejonach Pragi.
"w nocy którą znienawidziłem/ciało łamie się pęka i kiśnie/ zanieczyszcza powietrze śpiącym zwierzętom/urąga niebu swoją beznadziejnością/w nocy z której nie można wyjść/wyję duszony ciemnością/wyję jak kaleczony piespozbawiony narkozy i zastrzyków/pozbawiony litości."
Nigdy się nie ożenił, rzadko widywano go z kobietami. Ze swoją matką i siostrą nie utrzymywał kontaktów. W jego poezji kobieta ze zrozumiałych, fizycznych powodów była tylko mitem, wciąż przekształcanym i rozbudowywanym jedynie w jego „nadpsutym” umyśle. W końcu, śmiertelnie zmęczonego walką z własnym organizmem, pochłonął go wir który sam wzniecał w ostatnich latach życia, popijając leki psychotropowe denaturatem bądź wodą brzozową, aż opadł na samo dno ludzkiej nędzy. „Nieprzysiadalny” do ówczesnej rzeczywistości, chamski, wulgarny i głodny, odtrącał od siebie wszystkich, jakby podjął decyzję, że chce umrzeć jak dzikie zwierze - w ustroniu i samotnie.
"Przeklinaj życie swoje które nie jest życiem/Tylko niedorzecznym skowytem ślepego psa/Prowadzonego bez litości na krótkim łańcuchu/Przeklinaj życie swoje które nie będzie życiem/Tylko konwulsyjną agonią topielca/Uduszonego w gnijącej ziemi/Przekleństwo wyzwoli cię z cierpienia".
Umarł jak chciał. Towarzyszyło mu ostatnie stadium choroby i wydawałoby się, że tylko chwilowa legenda „poety przeklętego”. Jego umęczone ciało pochowała opieka społeczna na dalekim Żoliborzu, w Wólce Węglowej.
Tomy poetyckie Kazimierza Ratonia:
„Pieśni północne” (1972),
„Gdziekolwiek pójdę…” (1974),
„Pieśni ocalone” (1990),
„Poezje” (2002).
Na początku grudnia tego roku ukaże się debiutancka książka radomskiego poety Pawła Podlipniaka. Autor podobnie jak i ja należy do „spóźnionego pokolenia” poetów debiutujących „po czterdziestce”. Wydawcą „Aubade triste” jest Miejska Biblioteka Publiczna im. J. i A. Załuskich w Radomiu i tam też tomik będzie można zamawiać. Pawle, Życząc Ci wielu czytelników z niecierpliwością czekam na wieczór autorski i egzemplarz!
Oto, co o książce napisali Piotr Müldner-Nieckowski i Leszek Żuliński:
„Poezje Pawła Podlipniaka to liryka w pełnym tego szlachetnego słowa znaczeniu. Nie dramat i nie epika. Precyzyjna, ważąca słowa i nadająca im nowe znaczenia, całkowicie własna. Zapisuje nieustanne zdumienie - jak by to powiedziała Anna Kamieńska - dziwnością świata tego. Z łatwością notuje to, co dla zjadacza chleba jest tak trudne - paradoksy banalnej na pozór codzienności, które budują naszą wyjątkowość. Te wiersze chciałoby się znać wszystkie na pamięć, ale nie do pustej deklamacji, lecz dla siebie, na wieczną prywatność, żeby móc odświeżać refleksję nad sobą i nad naszym stosunkiem do innych. Gorąco polecam”.
Piotr Müldner-Nieckowski
„Aubade triste - czyli smutna pieśń na powitanie poranka. To oksymoron - poranek jest przecież radosnym gubieniem nocy. Ale smutek niesie każda utrata. W tym splocie uczuć tkwi więc wszelka radość i wszelkie przygnębienie; pozy-tyw i negatyw, nierozerwalna symbioza sprzeczności. Kochankowie rozstający się nad ranem są nieszczęśliwi i szczęśliwi zarazem. Wszyscy bywamy takimi kochankami w różnych sytuacjach...Ten tomik opowiada o przemijaniu, starzeniu, przeobrażaniu, traceniu, oddalaniu... I o tej fenomenalnej niejednoznaczności dobra i zła, pogody i nie-pogody, piękna i zwykłości... Wszystkie te wartości nie istnieją osobno, bez sie-bie; tworzą komplementarną jedność. I to, z natury eseistyczne spostrzeżenie, Paweł Podlipniak potrafi wyrazić językiem wyjątkowo czułej i obrazotwórczej liryki, zachwycającej swoją wyobraźnią, skojarzeniami, nastrojem. Tak, to są po prostu piękne wiersze. Piękne i mądre; każdy, kto potrafi wniknąć w ich sedno będzie ujęty mnogością przesłań.Wiersze te mają dwa rozległe tła: kulturowe i filozoficzne. Ileż w nich odniesień do tradycji, estetyki, lektur - całego tego dorobku, który sztuka prze-kazuje kolejnym pokoleniom. I ileż tu treści egzystencjalnych odnoszących się do sensów życia i naszego "smaku na życie", tak wymieszanego z huśtawką do-znań, wyborów, wahań, zachwytów, smutku... - aubade triste, tak, tak..."
Leszek Żuliński
„Tropografia elżbietańska” (wiersz z tomu „Aubade Triste”)
Przypadkowe zniknięcia z mapy. Giną nam miasteczka,
miasta, klucze do mieszkań. Potem zmywa brzegi
rzek, więc nie mamy dokąd spłynąć. Zostajemy
tylko w pamięci. Blednie najwolniej. Strofuje
nas nieustannie gorzkim: tu było, co było.
Literowanie byłych nazw przynosi ulgę.
Za znakiem stoi inny znak, a za nim mieszka
słowo, czasem rzecz. Zwierzę nie do oswojenia.
Ucieka, zanim nadasz imię, pogładzisz w myślach.
Zniknie z mapy właśnie wtedy,
gdy zaczniesz rozpoznawać zarys zgubionego.
nie każde morze kończy się szczęśliwie
* Paweł Podlipniak, ur. 1968 (tożsamość sieciowa: "komnen/komnen kastamonu") - dziennikarz, historyk-bizantynista (studia na UŁ), nauczyciel jez. angielskiego. Zawodowy dysydent. Uczestnik portali poetyckich. Miłośnik filmów i rocka (ulubione zespoły - zagraniczne: Tool, Alice In Chains, Offspring, Korn; polskie: Dezerter, Farben Lehre, Coma, Ocean). W 2007 r., po latach przerwy, na dobre i na złe wrócił do pisania poezji. Laureat kilkunastu konkursów poetyckich m.in.: XV OKP im. Stanisława Grochowiaka w Radomiu (nagroda główna), XVIII OKP "O Dzban Czarnoleskiego Miodu" (nagroda główna), 39 OKP im. Jana Śpiewaka i Anny Kamieńskiej (nagroda II stopnia), I OKP im. Janusza Różewicza w Radomsku (II nagroda), wyróżnienia w II OKP „Chichot Chimery”, VII OKP im. C.K. Norwida, IV OKP im. Wojciecha Bąka „Struna orficka 2009”, V OKP „O wawrzyn Sądecczyzny”, XXI OKP im. Władysława Broniewskiego, OKP „Prawy brzeg” 2009 Warszawa. Publikacje: „Arterie”, „Notatnik Satyryczny”, „Miesięcznik prowincjonalny”, „Kozirynek”(w przygotowaniu). Mieszka w Radomiu
W dniu 10.11.2009 roku w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Tomaszowie Mazowieckim odbyło się posiedzenie jury XXVI OTJW pt: „Kobieta”. Jury w składzie: Dariusz Foks – przewodniczący, Piotr Gajda, Krzysztof Stefaniak – członkowie oraz Ewa Adamska – dyrektor MBP, po zapoznaniu się z 76 zestawami (205 wierszami) postanowiło przyznać następujące nagrody i wyróżnienia:
I nagroda – Janusz Radwański (godło; „Maciora Perłowa”)
II nagroda – Ela Galoch (godło: „Iwon”)
III nagroda – Urszula Kulbacka (godło: „Mauretanka”)
Wyróżnienia:
Jerzy Piekarski (godło: „GaPa”)
Piotr Zemanek (godło: „Petrarka”)
Aleksandra Bełz (godło: „ale handra”)
Protokół z obrad jury jest dostępny na stronie MBP w Tomaszowie Mazowieckim:
http://www.mbptomaszow.pl/images/konkursy/2009/Turniej_jednego_wiersza/protok%F3%B3%20obrad%20jury.doc
Serdeczne gratulacje!