Łona Konieczny Krupa „Taxi”, 2023
Jeśli ktoś tak uważa, to ten album może go wyleczyć z tego ograniczenia. Słuchasz i mówisz pod nosem: „Łona umie w język polski”, słuchasz i mówisz: „To jest wielkie, to jest Literatura, to jest sztos.”
Łona to uznany raper (pierwsza płyta 2001 r.) – mocarz rapowego rzemiosła. Gaduła cedzący frazy, w których nie ma bzdetu, tylko błysk i polot, żonglerka cytatami ze świata kultury. Ma niezwykłą umiejętność posługiwania się słowem i świadomość możliwości języka.
I płyta jest rapowo-jazzowa. Muzycznie gęsta, nie taka przebojowa – dla przyzwyczajonych do łatwo wpadających w ucho utworów, może być pewnym wyzwaniem. Warto poświęcić jej trochę czasu. Potraktować pierwsze odsłuchy z uwagą, skupieniem. Podkłady przypominają mi jazzujące płyty Beastie Boys. I stąd pomysł, by wydać też wersję instrumentalną płyty, by „paszczowe dźwięki” nie przykrywały detali muzyki.
1. „Bym poszedł” - zawiera obserwacje biedy. Taksówkarz wspomina lata transformacji ustrojowej, bezrobocie. Lombardy, pułapki kredytowe...
„Ja problemy głównie wożę, kto by nie był. Nie pytam, czy coś w domu zaszło, czy przez kredyt.”
„Więcej nie powiem – taksówkarskie RODO. Ale wiem pani, różnie jest u ludzi z głową.”
...by podzielić się refleksją, że widział protesty młodych, którzy „głośno i na temat szli”, i że nie przyłączył się do nich, bo trafił mu się kurs.
2. „Jedziesz” - zaczyna się „przyczajeniem”, by potem wypluć świetny refren. Refleksja o kieracie, w której nietaksiarze też mogą spokojnie się odnaleźć.
„Jedziesz, jedziesz, jedziesz... 24/7 mordo, przez ten ciąg czwartków, niedziel i wtorków, co się tam napatoczy bierz na korpus. Po co to wiedzieć?”
3. Żartobliwy i lekki - jest „Kocyk”. Z „Co jest źródłem stylu, gdzie jest krynica mocy? Kocyk, ryju. Trzeba mieć kocyk.” To, jak jest utkany z szaleństw językowych ten dowcipny tekst, powinno się pokazywać młodzieży, by zakochała się w języku polskim. Jeśli straciła takie uczucie przy przeciążonej podstawie programowej.
4. „Biegnij” - taki żywy, idealny pod harce na parkiecie. O ucieczce od niechcianych klientów, gdy czuje się, że to będzie kurs do Rygi.
5. Spowolniony trochę - „Godzina wilka” o nocnych kursach z niemowami, niechętnymi do interakcji.
6. „Kimaj” - o żalu do ludzi, że tak nisko oceniają taksiarza. Że jest „złotówą”, „parą oczu w lusterku”. Celne.
7. „Kiedyś to było” - pełny smutnych konstatacji o upadku ludzkości. I pełny zmyślnych fraz, niby żarcików. „Zimy były lepsze, że jak mróz był, to mróz był.”; „No, to się idzie zarżnąć przy tych cenach. Kiedyś to było. Teraz to nie ma.” "Czas upływał bardziej na figlach, papieros był smaczny, wódka zimna i pożywna.” O! Cytat ze Świetlickiego!
8. „Kolęda” - o tym, że taksówkarz widzi różne rzeczy, o których może lepiej nie wiedzieć, tu: zaskakujący splot kursu pod ten sam adres.
9. Nie napisałbym tej recenzji, gdyby nie przeżyty katharsis przy piosence „10 pytań”. Muzyka dociska, a potem ten tekst o Ukraińcu, który jeździ jako taksówkarz po Szczecinie i opowiada historię, o tym jak po „symbolicznych 100 gramach” podjęli z bratem decyzję, kto pojedzie walczyć. Trzeba tego posłuchać. Tych świstów, dudnień i tej puenty.
10. „Pan Darek” - jak wyjęty z filmu „Fanatyk wędkarstwa” z Netflixa (gdzie wybitną rolę fanatyka wędkowania grał Piotr Cyrwus) o tym, że gburowaty przypadkowy kierowca taksówki, nagle okazuje się mistrzem słów, gdy go spytasz o to, co lubi, gdy go docenisz. Zapytany o ryby, staje się mówcą, piewcą, wykładowcą.
Zakończę recenzję rapowym flow:
11. „Żeby nie skłamać” porównuje kierowcę taxi do spowiednika. Jakaś transcendencja, jakaś wspólnota dusz. "Co by tu powiedzieć, żeby nie skłamać?" Cud liryka! Łapcie ten kurs!