wtorek, 30 sierpnia 2022

To jest w twojej głowie, w twoich rękach

 AMAROK "HERO", 2021


"Nie pisz, nie śpiewaj, o rozczarowaniu. Rozczaruje cię efekt." Tak mi zaświtało w głowie, gdy słuchałem  "Hero".  Nie, nie miałem słuchawek - słuchałem sobie tej płyty w głowie. Bo te piosenki zamieszkały mi pod czaszką. "Pisz, śpiewaj, o nadziei, o tym, że można wygrać życie, dzień, chwilę."

To mogło być przesłanie od Michała Wojtasa. "Hero" to siódma płyta zespołu, którego jest liderem. Na piątej płycie ("Hunt") w jednym utworze zaśpiewał Mariusz Duda z Riverside, i wtedy zanotowałem sobie w głowie - rewelacja. "Hero" jest świetną kontynuacją tamtej i jest poziom wyżej. To inteligentny rock progresywny, z rozbudowanymi formami, z niezwykłym instrumentarium (z instrumentami o jakich nie słyszałem). Inspiracje: Pink Floyd (Gilmourowe gitary), Steven Wilson... I godna uwagi warstwa tekstowa (w języku angielskim) autorstwa Marty Wojtas. Świeże to i ożywcze. Zasłużenie - myślę - płyta została ogłoszona płytą roku 2021 przez radio MLWZ.

 


To płyta z covidowej rzeczywistości, która złapała nas za gardło. Płyta, którą teraz w wakacje 2022 roku, słucham ze świadomością, że 1000 km ode mnie bomby rozrywają czyjś dom, w rzeczywistości, w której Odra płynie martwymi rybami, w której ceny szaleją, w której trwa wojna polityczna, w której, gdy posłucha się wypowiedzi polityków, celebrytów, a bywa, że znajomych, słychać tylko kpinę dla rozmówcy. W rzeczywistości, w której człowiek wybiera izolację, angażują go tylko ruchome obrazki, migające piksele. Płyta w czasach dziwnego świata. I - no, właśnie - płyta pełna nadziei!

"It's Not The End" - zaczyna się tak, że wizualizuję sobie rój myśli. Spokojnie wziąłem oddech. I usłyszałem o "pustce wypalającej duszę, ogromnej i nieruchomej, nieznanej rzeczywistości, która przetestuje każdy twój nerw i kość." Potem groźnie świszczy syrena alarmowa. Ale tak angażująco, by się nie poddawać, zważać na każdy krok. Tak, utwór narasta, aż przewierca do dreszczy. Słucham, jakbym siadał do gry w szachy, myślał nad kolejnym ruchem. Powtarzane "It's Not The End", daje nadzieję: "Wstań jak feniks".

"Surreal", w którym ryczą "giganci na pustkowiu" - przemawia do wyobraźni. "To jest w twojej głowie, w twoich rękach". Dobrze powiedziane, dobrze zagrane - jakby napinało nam mięśnie, aż do zmęczenia, a zmęczenie to dobry stan, wyostrza zmysły.

"Hail! Hail! AI" - z pięknie wchodzącym pod powieki ambientowym bitem, zadaje pytanie, co z nami zrobi postęp techniczny. Niepokojące efekty perkusyjne i dźwięk skrzypiec powodują, że można odpłynąć.

"The Orb" - zaskakuje spokojem, kojące pianino i krzykliwa jak mewa, gitara. Czy to o tym, że trzeba wyrwać się z bańki? Z kuli, którą sobie stworzyliśmy i w której zatrzasnęliśmy się?

"The Dark Parade" to mój ulubiony utwór - instrumentalny! Zaczyna się grzechotką, a potem już łażą w oddali jakieś groźne stwory, które można obserwować dyskretnie zza firanki, a "nad horyzontem błyska się i słychać szczęk żelaza"... Utwór bez fałszywego dźwięku, powoli narastający, wizyjny, straszący jakimś "starym niedźwiedziem, który jak się zbudzi to nas zje". Trochę kosmicznych dudnień, czarnych chmur, zgiełku. Mistrzostwo! Polecam z pięknym mrocznym teledyskiem, choć warto powyświetlać sobie własne obrazki.

Tytułowy utwór zaczynający się komunikatami, podobnymi do ogłaszanych w filmie z "Obcym". Słyszymy: "Teraz zwrócone są na ciebie oczy wszystkich pokoleń. Planeta umiera, zniszczona, chora na konsumpcjonizm. Większość ludzi nawet tego nie zauważa. Kończy się nam czas. Możesz przełamać tę emocjonalną ślepotę. Wierzymy, że zmierzysz się z ciemną stroną. Nie zawiedź nas..." Piękna gitara. I refren, że liczy się każde działanie. Naiwna wiara, że "Jesteś bohaterem, przyjacielu. I nie ma lepszych wiadomości do przekazania." To idealny utwór, by go słuchać w jakichś pięknych plenerach - nie wiem: brzeg morza, widok z gór, - by przestrzeń korespondowała z muzyką. Wspaniały, przebojowy numer! 

Na koniec - nieco inny, wyciszony, spowolniony utwór "What You Sow". Zatrzymany jak wyrok na płycie "Radio K.A.O.S." Rogera Watersa. Trochę jak jakaś modlitwa, tajemnicza medytacja.  




1 komentarz: