W najbliższy piątek w piotrkowskim Ośrodku Działań Artystycznych odbędzie się wernisaż wystawy Agnieszki Kowalskiej-Owczarek "JESTEM OFELIA – projekt Całuny”.
12 lutego 2010, godz. 18.00, Galeria ul. Dąbrowskiego 5, Piotrków Trybunalski
”Stworzyłam figurę kobiety – Ofelii. Wybory egzystencjonalne Ofelii są dla mnie równie ważne jak wybory Hamleta. W niespełnionym samobójstwie Ofelii jest coś, co przynosi zbawienie. Jeśli bowiem „nie przyjęła jej woda”, może przyjmie ją życie”.
Agnieszka Kowalska-Owczarek
„Całun jest dwuznaczny. Najczęściej bywa tkaniną, którą okrywa się zwłoki, ale pojawia się także jako źródło metafory, określenie ulotnej zasłony, która spowija byty: choćby „całun nocy”. Nazwa pochodzi od starofrancuskiego określenia (chalon) wełnianej tkaniny o wzorze sieciowym. Całun „przesłania” dwuznaczność. Jego przeznaczeniem jest tworzyć „granicę” między ciałami żywymi a ciałem martwym, które jeszcze nie uległo rozkładowi, ale utraciło życie. Całun „przesłania”, ale i „odsłania” tę zimną rzecz, którą staramy się usunąć sprzed naszych oczu, bo stała się oczywistym znakiem niebytu, czegoś, co nie posiada materialności ani istoty, bowiem taka jest w swojej „zjawiskowości” śmierć. Całun przesłania i odsłania, a taką potencjalność ma „prawda” w Heideggerowskim sensie. Zatem między etymologią a fenomenologią mieszczą się znaczenia, które przenikają „Całuny” Agnieszki Kowalskiej-Owczarek. Obiekty, które stworzyła artystka stanowią kontynuację wcześniejszych projektów – szczególnie wystawy „Zastygające pejzaże przemian”, na którą złożyły się formy przestrzenne między malarstwem a rzeźbą, formy między rośliną a kartą papieru, jak i formy, które przybrały postać grafiki komputerowej opartej na przetworzeniu abstrakcyjnej fotografii przyrody. Wystawie towarzyszyło także działanie muzyczno-teatralne artystki. „Całuny” kontynuują eksperymenty z przekształconym tworzywem roślinnym, z którego wyłania się swoisty obiekt „pomiędzy” Naturą i Kulturą. „Rzecz” to jeszcze nie ludzka, ale już nie roślinna, naturalna, pochodząca spoza symbolicznego uniwersum. Mediacja jest sferą stale interesującą artystkę, dlatego także inne opozycje pokrewne powyższym wyznaczają tkaninę sensu „Całunów”: realne / symboliczne, obecność / ślad, pierwowzór (ciało) / kopia (odlew), roślina / tkanina,rozkład / istnienie. Artystka w swoim działaniu wkracza więc w obszar mimesis, ale w sposób niezwykle przewrotny. O ile dawna sztuka naśladowała Naturę, sztuka współczesna przekształca ją poza granicę abstrakcji. Agnieszka Kowalska-Owczarek proponuje trzecią drogę polegającą na odwróceniu procesu definiującego dawną sztukę – w „Całunach” to Natura (wyręczona przez artystkę) naśladuje człowieka, wytwarza sferę ulotnych sensów między „mową” ludzkiego ciała a „milczeniem” rośliny. Natura nas „naśladuje”, „przedrzeźnia”. Może to paradoksalnie uczynić, kiedy odwróci się proces antropomorfizacji, kiedy to roślina zacznie „nazywać” ludzki kształt. Jest w tym też wiedza sięgająca aż do korzeni naszego gatunku. Gdyby nie rośliny, a zwłaszcza drzewa, nie bylibyśmy ludźmi. Rośliny są pionowe tak samo jak my, nasi przodkowie żyli na drzewach. Artystka przetwarza więc także „materię”, która pochodzi z samych źródeł sztuki, z naszej pradawnej, żyjącej w zgodzie z Naturą „historii”. „Naturalna” opowieść zaczyna się od ciała i kończy w ciele, chociaż jej główne rozdziały opowiadają o pracy śmierci, nieuniknionym rozkładzie, wtopieniu w materię, karmieniu roślin naszym ciałem, choćby drzew, które rosną na grobach. Embrionalne ułożenie modelek może oznaczać możliwość nadziei, obecność metafizycznych przekonań o ponownych duchowych narodzinach, a może, poprzez ludzkie ciało, wskazuje tylko na wieczny kołowrót natury, która rodzi i pochłania, pochłania i rodzi. Instalacji towarzyszy performance, który otwiera dodatkowe konteksty, jakie układają się wokół obecności i śladu. „Tanatyczne” gesty artystki wykonywanie są na linie (powiedzmy: lianie) między życiem a śmiercią. O śmierci nie da się niczego powiedzieć. W sztuce można ją tylko„przedrzeźniać”. Agnieszka Kowalska-Owczarek „przedrzeźnia” śmierć, zaś śmierć, okryta „Całunami” mistrzyni nieobecności, przedrzeźnia nas”.
Przemysław Owczarek
Agnieszka Kowalska-Owczarek ukończyła Akademię Sztuk Pięknych im. Władysława Strzemińskiego w Łodzi Wydział Projektowania Tkaniny i Ubioru oraz Wydział Kulturoznawstwa(Teatrologia) na UŁ. Nominowana do nagrody “Dyplom 2004”. Nagrodzona w konkursie dla studentów im. Władysława Strzemińskiego. Zajmuje się m.in. sztuką instalacji, książką artystyczną oraz grafiką wydawniczą. Nierzadko budulcem jej form są rośliny. W swoich pracach łączy formy wizualne z działaniem, które wywodzi z poszukiwań w obrębie ciała i głosu. Uczestniczka wielu warsztatów i projektów Instytutu im. Jerzego Grotowskiego we Wrocławiu. Wokalistka zespołu piosenki literackiej Agnes’band. Współautorka wielokrotnie nagradzanego projektu „Przyjdź” prezentowanego m.in. w Ośrodku Propagandy Sztuki w Łodzi. Autorka projektu „Ziemia” prezentowanego jako wystawa towarzysząca 12 Międzynarodowemu Triennale Tkaniny w Łodzi. Wystawy i prezentacje w kraju i zagranicą m.in. Łódź, Zgierz, Łęczyca, Sandomierz, Warszawa, Penzlin (Niemcy), Rostock (Niemcy), Aleksandria (Egipt), Singapur, Kuala Lumpur, Seul. Redaktor graficzny Kwartalnika Artystyczno-Literackiego „Arterie”.
„Całun jest dwuznaczny. Najczęściej bywa tkaniną, którą okrywa się zwłoki, ale pojawia się także jako źródło metafory, określenie ulotnej zasłony, która spowija byty: choćby „całun nocy”. Nazwa pochodzi od starofrancuskiego określenia (chalon) wełnianej tkaniny o wzorze sieciowym. Całun „przesłania” dwuznaczność. Jego przeznaczeniem jest tworzyć „granicę” między ciałami żywymi a ciałem martwym, które jeszcze nie uległo rozkładowi, ale utraciło życie. Całun „przesłania”, ale i „odsłania” tę zimną rzecz, którą staramy się usunąć sprzed naszych oczu, bo stała się oczywistym znakiem niebytu, czegoś, co nie posiada materialności ani istoty, bowiem taka jest w swojej „zjawiskowości” śmierć. Całun przesłania i odsłania, a taką potencjalność ma „prawda” w Heideggerowskim sensie. Zatem między etymologią a fenomenologią mieszczą się znaczenia, które przenikają „Całuny” Agnieszki Kowalskiej-Owczarek. Obiekty, które stworzyła artystka stanowią kontynuację wcześniejszych projektów – szczególnie wystawy „Zastygające pejzaże przemian”, na którą złożyły się formy przestrzenne między malarstwem a rzeźbą, formy między rośliną a kartą papieru, jak i formy, które przybrały postać grafiki komputerowej opartej na przetworzeniu abstrakcyjnej fotografii przyrody. Wystawie towarzyszyło także działanie muzyczno-teatralne artystki. „Całuny” kontynuują eksperymenty z przekształconym tworzywem roślinnym, z którego wyłania się swoisty obiekt „pomiędzy” Naturą i Kulturą. „Rzecz” to jeszcze nie ludzka, ale już nie roślinna, naturalna, pochodząca spoza symbolicznego uniwersum. Mediacja jest sferą stale interesującą artystkę, dlatego także inne opozycje pokrewne powyższym wyznaczają tkaninę sensu „Całunów”: realne / symboliczne, obecność / ślad, pierwowzór (ciało) / kopia (odlew), roślina / tkanina,rozkład / istnienie. Artystka w swoim działaniu wkracza więc w obszar mimesis, ale w sposób niezwykle przewrotny. O ile dawna sztuka naśladowała Naturę, sztuka współczesna przekształca ją poza granicę abstrakcji. Agnieszka Kowalska-Owczarek proponuje trzecią drogę polegającą na odwróceniu procesu definiującego dawną sztukę – w „Całunach” to Natura (wyręczona przez artystkę) naśladuje człowieka, wytwarza sferę ulotnych sensów między „mową” ludzkiego ciała a „milczeniem” rośliny. Natura nas „naśladuje”, „przedrzeźnia”. Może to paradoksalnie uczynić, kiedy odwróci się proces antropomorfizacji, kiedy to roślina zacznie „nazywać” ludzki kształt. Jest w tym też wiedza sięgająca aż do korzeni naszego gatunku. Gdyby nie rośliny, a zwłaszcza drzewa, nie bylibyśmy ludźmi. Rośliny są pionowe tak samo jak my, nasi przodkowie żyli na drzewach. Artystka przetwarza więc także „materię”, która pochodzi z samych źródeł sztuki, z naszej pradawnej, żyjącej w zgodzie z Naturą „historii”. „Naturalna” opowieść zaczyna się od ciała i kończy w ciele, chociaż jej główne rozdziały opowiadają o pracy śmierci, nieuniknionym rozkładzie, wtopieniu w materię, karmieniu roślin naszym ciałem, choćby drzew, które rosną na grobach. Embrionalne ułożenie modelek może oznaczać możliwość nadziei, obecność metafizycznych przekonań o ponownych duchowych narodzinach, a może, poprzez ludzkie ciało, wskazuje tylko na wieczny kołowrót natury, która rodzi i pochłania, pochłania i rodzi. Instalacji towarzyszy performance, który otwiera dodatkowe konteksty, jakie układają się wokół obecności i śladu. „Tanatyczne” gesty artystki wykonywanie są na linie (powiedzmy: lianie) między życiem a śmiercią. O śmierci nie da się niczego powiedzieć. W sztuce można ją tylko„przedrzeźniać”. Agnieszka Kowalska-Owczarek „przedrzeźnia” śmierć, zaś śmierć, okryta „Całunami” mistrzyni nieobecności, przedrzeźnia nas”.
Przemysław Owczarek
Agnieszka Kowalska-Owczarek ukończyła Akademię Sztuk Pięknych im. Władysława Strzemińskiego w Łodzi Wydział Projektowania Tkaniny i Ubioru oraz Wydział Kulturoznawstwa(Teatrologia) na UŁ. Nominowana do nagrody “Dyplom 2004”. Nagrodzona w konkursie dla studentów im. Władysława Strzemińskiego. Zajmuje się m.in. sztuką instalacji, książką artystyczną oraz grafiką wydawniczą. Nierzadko budulcem jej form są rośliny. W swoich pracach łączy formy wizualne z działaniem, które wywodzi z poszukiwań w obrębie ciała i głosu. Uczestniczka wielu warsztatów i projektów Instytutu im. Jerzego Grotowskiego we Wrocławiu. Wokalistka zespołu piosenki literackiej Agnes’band. Współautorka wielokrotnie nagradzanego projektu „Przyjdź” prezentowanego m.in. w Ośrodku Propagandy Sztuki w Łodzi. Autorka projektu „Ziemia” prezentowanego jako wystawa towarzysząca 12 Międzynarodowemu Triennale Tkaniny w Łodzi. Wystawy i prezentacje w kraju i zagranicą m.in. Łódź, Zgierz, Łęczyca, Sandomierz, Warszawa, Penzlin (Niemcy), Rostock (Niemcy), Aleksandria (Egipt), Singapur, Kuala Lumpur, Seul. Redaktor graficzny Kwartalnika Artystyczno-Literackiego „Arterie”.
Agnieszka Kowalska-Owczarek
Z całym szacunkiem dla twórczości Pani Agnieszki. To lekko bezobciachowe zachowanie kiedy mąż pisze na temat twórczości żony robiąc w grunicie rzeczy złą robotę tej drugiej ponieważ jestem przekonany że twórczośc owa obroniłaby sie doskonale i bez pieśni pochwalnych małżonka. Uważam że to już lekka przesada. Ja rozumiem że np. Biuro Literackie toruje drogę zachowanią polegającym na tym że wydawnictwo ma swój zespół krytyków/recenzentów którzy piszą dobrze o wydających w tymże wydawnictwie autorach ale jeśli przeniesiemy to na płaszczyznę stosunków rodzinnych/małżeńskich to już są jaja jakieś.
OdpowiedzUsuńAnonimowy - stawiasz wątpliwą tezę. Gdybyś tylko próbował analizować to, co Przemek napisał (z punktu widzenia antropologa kultury, którym jest z zawodu) bez typowo "podskórnych obruszeń", dostrzegłbyś niewątpliwie, że w jego tekście nie mamy do czynienia z "pieśnią pochwalną", a z analizą projektu Agnieszki posiłkując się znaczeniami kulturowymi. Czy, gdyby autorem tego tekstu był ktoś inny spałbyś spokojniej? Uważasz, że "wypaczył" odbiór dzieła, to udowodnij to w dyskursie krytycznym zamiast doszukiwać się pokrewieństw, bo skupiasz się na ramie, a nie na obrazie. Całkiem, imho, niepotrzebnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
piotr
szkoda poprostu że nie znalazł się inny antropolog kultury który zrobił to za pana przemka. uważam że nie wypaczył odbioru dzieła wręcz przeciwnie. zwrócił niewątpliwie uwagę na jego istotne cechy i wskazał ścieżki interpretacyjne. tylko w dalszym ciągu ten rodzinny klimat trochę taki niepoważny się wydaje.
OdpowiedzUsuńTo, co się czasem wydaje, nie ma zazwyczaj nic wspólnego z rzeczywistością. ten tekst ukazał sie pierwotnie w folderze towarzyszącym wystawie, nigdy nie był laudacją. Akurat to, że Przemek jest mężem Agnieszki niczego do sprawy jej pracy twórczej nie wnosi, oprócz rzeczowej i kompetentnej analizy, a o to przecież chodzi. Gdyby maksymalnie wypaczyć znaczenie faktu, którego tak uporczywie się trzymasz, pójść Twoim tropem, i tak w końcu znalazłby się pewnie ktoś, kto zakrzyknąłby: "Król jest nagi!". Myślę, wiem, że małżeństwo Owczarków zna tę historię i w ich przypadku zupełnie nie o to chodzi.
OdpowiedzUsuńpiotr
Niewiele widziałam, tyle, ile w necie można znaleźć, ale wrażenie niesamowite. Tylko zewnętrze i ta pustka w środku albo - patrząc inaczej - coś wypuszającego korzenie, rodzącego się. Tylko patrzeć - wykiełkuje.
OdpowiedzUsuńTeresko, czyż to nie jest temat na wiersz?
OdpowiedzUsuńpiotr
Ba! :)
OdpowiedzUsuń